Teresa Ferenc

polska poetka

Teresa Ferenc (1934–2022) – polska poetka, nauczycielka. Matka poetki Anny Janko.

Teresa Ferenc (1975)

Cytaty z wierszy edytuj

  • A cisza twojego milczenia
    jest biała
    gdy śnieg do okna przylgnął

    malowałam cię odcieniami chwały
    ale dreszcz przejął anioły…
  • Byłam kiedyś w drodze
    – wciąż jestem –
    Szłam nie mając nóg
    Czepiałam się zarośli ciała
    rękami których nie miałam
    rozglądając się za sobą nibyoczami
    jak za duchem w ciemności
    Rozbrzmiewała mi muzyka
    niebieskich sfer w nibyuszach

    Zabawiałam się po drodze
    w komórki do wynajęcia…
    • Źródło: Stara jak świat. Wiersze nowe (1998–2003), fragment wiersza Prenatalna, wydawnictwo Oskar, Gdańsk 2004, s. 60.
  • Ciągle tu jesteś – dziw bierze –
    Czy to tylko fotografie z szuflad
    wołają mnie znów po imieniu
    Rzeźba od ciebie czuje moje dotknięcia
    Była zrośnięta z półką twego domu
    teraz pije chłód mojego biurka…
  • Co to jest ojczyzna?
    To dzień dobry po polsku.
    To słowo „chleb”
    w naszych ustach

    Co to jest Polska?
    Polska to moja ojczyzna.
    • Źródło: Polska to moja ojczyzna
    • Zobacz też: ojczyzna
  • Coraz bardziej jesteś
    im bardziej cię nie ma.
    • Źródło: Pamięć
  • Idzie maj majem,
    siewnym rozstajem.
    Słońce rozdają
    słoneczne maje.

    – Maju,
    maju nasz,
    co łąkom,
    co ptakom,
    co drzewom,
    co dzieciom
    dasz…
    • Źródło: Maj
    • Zobacz też: maj
  • Jestem przezroczysta
    dlatego widzisz
    siebie we mnie.
    • Źródło: Świecenie
  • jestem spoiwem nieba i ziemi
    o czym wiem
    i czego nie
    i że wszystko posiane zbierze się
    choćby na kamieniu
    choćby nad urwiskiem
  • Kiedy podszedłeś na odległość oddechu
    echo zagrało od brzegu do brzegu
    Zapach ziemi zniewolił
    dwa nurty – dwie rzeki
    Uniosła nas pilnie
    przezroczysta fala.
    • Źródło: Kiedy podszedłeś
  • Lipiec, lipiec
    pełen skrzypiec.
    Skrzypce pełne miodu.

    Pszczoły słodycz
    nam przyniosą
    z lipcowych ogrodów.
    • Źródło: Lipiec
    • Zobacz też: lipiec
  • Luty jestem!
    Jak to luty,
    mam płaszcz gruby,
    ciepłe buty,
    lodowe włosy,
    lodowate uszy.
    • Źródło: Luty
    • Zobacz też: luty
  • Maj
    tak
    to był pierwszy czerwca
    Kwitły drzewa 1943 roku
    Z pąków rozwijały się
    ptaki w pochodnie
  • Moja matka wysrebrnieć
    nie zdążyła
    od ziemskich ciężarów
    spęcznieć jak ziemi bryła

    Moja matka nie popęka
    nigdy po twarzy
    wniebowzięta młodziusieńka
    ogniem niebo parzy (…)

    Moja matka
    postarzeje się
    na boskim progu
    z kulą w ustach zaniesioną
    dar od ludzi Bogu
  • Owad już znieruchomiał
    Drzewo zapadło
    w zeszłoroczny kształt

    Tylko twój szloch tu pozostał
    jak ból po ukąszeniu ognia
    • Źródło: Sochy – dno krajobrazu w: Stara jak świat. Wiersze nowe (1998–2003), wydawnictwo Oskar, Gdańsk 2004, s. 44.
  • Poezja jak wzrok Boga
    pada na człowieka
    To mnie przerasta
    jak ziemia.
    • Źródło: Ogniopis
  • Pozbierasz książki
    chwile z matką z ojcem
    jak pyłki kwiatowe –
    niczego nie roztrwonisz.
    • Źródło: Do wnuczki II w: Stara jak świat. Wiersze nowe (1998–2003), wydawnictwo Oskar, Gdańsk 2004, s. 34.
  • Spieszył ku mnie Ratunek
    Ten co ucisza wiatr
    co wygłusza burze na jeziorach.
    • Źródło: Ratunek w: Stara jak świat. Wiersze nowe (1998–2003), wydawnictwo Oskar, Gdańsk 2004, s. 55.
  • Starzeją się najpierw oczy
    Kocham cię palcami
    które widzą lepiej (…)
    Kocham cię gładkością policzka (…)
    Kocham cię do osłupienia
    języka i mowy
    która nas złożyła
    w jeden wspólny ogień
    • Źródło: Kocham cię
  • Tyś mi się pomieszał
    ten dawny
    z tym dzisiaj

    Tyś mi ręce składał
    Kazałeś powtarzać
    „przyjdź miłości”.
    • Źródło: Ofiarowanie
  • W marcu
    jak w garncu,
    jak w drewnianej beczce.
    Trochę śniegu,
    trochę śmiechu
    wytoczy się jeszcze.
    • Źródło: Marzec
    • Zobacz też: marzec
  • Żyję gdzie Gopło Bug Wisła
    moja miłość do tych stron
    przyrosła jak do krzyża

    dlatego boli
    słowo odjęte jak chleb od ust
    boli urwany wiersz
    boli złodziej ojczyźniany
    i pusty gest
    jak gwóźdź wbijany w ziemię

Wypowiedzi edytuj

  • Dla mnie nie był on sprawą oczywistą. W dziewiątym roku życia straciłam wszystko, co kojarzy się z pojęciem domu. (…) A potem ponownie dom. Każdy nowy przedmiot był radością, budowaniem wnętrza nowego domu. Była w nim miłość dobra i trudna, więc prawdziwa. Było w nim wszystko, co wypełnia każdy ludzki dom, ale była w nim też poezja. To ona kazała mi właśnie, jak w Moim ryżowym poletku, patrzeć na miskę glinianą, siwy garnuszek, na „cudowne ryżu rozmnażanie”.
    • Opis: o domu i poezji.
    • Źródło: Teresa Ferenc, Poezje wybrane, wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1980, ISBN 8320532183, s. 129–130.
  • Dzień przed tą tragedią byłam jeszcze w Terespolu na naukach przygotowujących do Pierwszej Komunii. Rano obudziła mnie mama, opowiedziała o strzelaninie i o tym, że najprawdopodobniej we wsi pojawili się Niemcy i że będą nas zabierać do obozów. Wyskoczyłam z łóżka, miałam zająć się dzieciakami, ale zachowywałam się kompletnie irracjonalnie. Próbowałam zabezpieczać naszą murowaną piwnicę, żeby jednak coś z pożaru uratować. Niestety nie wszystko udało się ocalić. To, co zostało z puchowej pościeli, przypominało przypalone od żelazka rzeczy. Płomień ich nie strawił, tylko pokurczyły się od gorąca.
  • Jesiony to drzewa sprzed naszego domu. One pozostały znakiem wywoławczym wszystkich bliskich mi krajobrazów, stały się symbolem mojej matki. (…) Matkę moją i ojca rozstrzelali hitlerowcy w czasie pacyfikacji rodzinnej wsi Sochy koło Zamościa.
    • Źródło: Teresa Ferenc, Poezje wybrane, wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1980, ISBN 8320532183, s. 8.
    • Zobacz też: jesion
  • Ludzki dom jest zrośnięty z człowiekiem. Jest jego żywą cząstką.
    • Źródło: Teresa Ferenc, Poezje wybrane, wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1980, ISBN 8320532183, s. 9.
    • Zobacz też: dom, człowiek
  • Moje umiłowanie Kochanowskiego stało się także za przyczyną ziemi lubelskiej. Jeszcze do niedawna mówiono tam piękną staropolszczyzną. Już w szkole urzekły mnie Treny. Powracam do nich jak do źródła. Do dziś żadne dzieło nie jest mi bliższe. Kiedy pragnę się oczyścić z nadmiaru chwastów zarastających współczesną polszczyznę sięgam do Trenów. Kiedy czuję zbyt wielki napór szkół poetyckich, mód, programów, za którymi stoją nijakie, rachityczne konstrukcje słowne – uciekam do Trenów.
  • Mój kosmos, moje morze zmieści się w dłoni. Ja nie potrafię tak iść wyobraźnią w przestrzeń, nie potrafię długo patrzeć w nocne niebo, jakbym nie wytrzymywała w takiej chwili wewnętrznego napięcia.
    • Źródło: Teresa Ferenc, Poezje wybrane, wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1980, ISBN 8320532183, s. 135.
  • Mój świat wewnętrzny kształtował się na ziemi pełnej ciepła, sypkiego piachu i żółtej gliny – przepełniony dolinami i wzgórzami. Te krajobrazy, ich fragmenty, nastrój, koloryt przesypują się przez wszystkie wiersze. Ta ziemia – Wyżyna Lubelska – była wtedy jeszcze jak w Genesis.
    • Źródło: Teresa Ferenc, Poezje wybrane, wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1980, ISBN 8320532183, s. 9.
  • Na ziemi lubelsko-zamojskiej paliły się wkoło wsie, ludzi łapano po nocach, wywlekano z domów, ładowano do samochodów, wywożono na roboty do Niemiec i do obozów śmierci. Odbywały się egzekucje o świcie: grupy marznących ludzi czekały na śmierć. I obecność w tym wszystkim dzieci, bezradnych, zaszczutych jak zwierzęta. Stojąc pod płotem, ścianą, piecem, modliłam się w myślach: Boże, zamień mnie w płot, ścianę, piec. Spraw, abym zniknęła, stopiła się, zrównała z płotem, ścianą, piecem. Miałam wtedy sześć, siedem, osiem, dziewięć lat.
  • Najpierw zastrzelili mi ojca. Potem próbowali zbliżyć się do mamy. Z bratem siedzieliśmy przy drodze. Mama z siostrą na ręku stała na polu. Kiedy i ją zabili wzięłam rodzeństwo i za namową stryjenki ruszyłam do Terespola. Do dalekich krewnych. Miałam 9 lat i tego dnia natychmiast wydoroślałam. Przygarnęłam młodsze, stałam się dla nich mamą.
  • Pierwsze moje liryki były wyjmowane z wielu stron napisanej prozy. Dziwny to sposób pisania. Zupełnie niepodobny do dzisiejszego. Na początku była to jakby magma wielu, bardzo wielu słów. Z tego chaosu z trudem po tygodniach, miesiącach wygrzebywałam okruchy poezji.
    • Opis: o początkach swojej twórczości.
    • Źródło: Teresa Ferenc, Poezje wybrane, wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1980, ISBN 8320532183, s. 128–129.
  • Przez trzydzieści pięć lat nie umiałam napisać wiersza o mojej matce. Powracała tylko we fragmentach.
    • Źródło: Teresa Ferenc, Poezje wybrane, wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1980, ISBN 8320532183, s. 7.
  • Psalmy. Wnoszą one do Wypalonej doliny coraz ważniejszą dla mnie treść metafizyczno-moralną. Niektóre zaskakują mnie samą. Jakby wyzwalały dla mnie inny czas, inny wymiar międzyludzki. Nigdy nie przypuszczałam, że wracając po latach w tamto popielisko będę mogła wymówić:
    „Przyszłam prosić
    nie poniewieraj kości moich wrogów
    cierpią jak ja na alergie
    uciekają bez ratunku na chorobę raka
    chciwi pyszni wiecznie głodni
    jak ja ludzkim głodem
    przebacz im krew mojego ojca
    matkę (…)
    daj im jeśli możesz
    zwykły ludzki spokój
    a nade wszystko
    zaszczep w nas
    dorosłość”.
    • Opis: o Psalmach i przebaczeniu okupantom niemieckim, sprawcom mordu na jej rodzicach i około 200 mieszkańcach wsi Sochy na Zamojszczyźnie w 1943.
    • Źródło: Teresa Ferenc, Poezje wybrane, wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1980, ISBN 8320532183, s. 12.
  • Stoję w środku wiersza, zaniemówiona darem życia, jego urodą i bólem. Po prostu mówię jednym z wielu ludzkich losów.
    • Źródło: Teresa Ferenc, Poezje wybrane, wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1980, ISBN 8320532183, s. 13.
  • Tutaj też, w Rybniku rozpoczęło się życie własnym domem – moją największą wówczas radością – domem nowo narodzonym i dwójką dzieci. Moje życie i usposobienie dalekie były od kawiarni, haseł, hałasu, szkół poetyckich. Miałam swoje sprawy, od których musiałam się uwolnić, żeby żyć. Miałam nareszcie swój dom, byłam matką. Bardzo wiele miejsca w mojej poezji zajmuje ten temat.
    • Źródło: Teresa Ferenc, Poezje wybrane, wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1980, ISBN 8320532183, s. 127.
  • W wierszu Poród – dzieje się zawiązanie pępowiny między człowiekiem i światem, przyrodą najdalszą i najbliższą. W Porodzie krople wody przemieniają się z wolna w kształt rąk, włosów, twarzy. Jestem w środku dziejącego się cudu, by wydać ból i następną ludzką wrażliwość na urodę świata.
    • Źródło: Teresa Ferenc, Poezje wybrane, wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1980, ISBN 8320532183, s. 6.
    • Zobacz też: poród
  • Wiersz to splot faktów i przeżyć niekiedy bardzo odległych. Przemieszanie wielu pejzaży widzianych i powstałych w wyobraźni. Wiersz miesza się najpierw w nas jak ciasto w dzieży, dopełnia wciąż nowymi przeżyciami. Zanim powstanie jego ostateczny kształt, musi się przepalić w nas, przeobrazić.
    • Źródło: Teresa Ferenc, Poezje wybrane, wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1980, ISBN 8320532183, s. 5.
    • Zobacz też: wiersz
  • Wychowałam się w bardzo podobnej okolicy. Moja rodzinna wieś leżała w dolinie otoczonej lasami zwierzynieckimi, które łączą się z Puszczą Solską. Tutaj z okien nowego mieszkania też mogę oglądać leśną nieskończoność. Trzeba wyjść na balkon. Na lewo od tej lawiny drzew rozpościera się widok na zatokę.
    • Opis: o zamieszkaniu w Sopocie, na Brodwinie.
    • Źródło: Teresa Ferenc, Poezje wybrane, wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1980, ISBN 8320532183, s. 135.
  • Żyję w skupieniu. Tylko z wyspy skupienia i wewnętrznej prawdy może zabierać głos poeta. Tylko stąd może dyskutować ze swoim społeczeństwem, proponować mu jakieś wartości i związane z nimi doznania.
    • Źródło: Teresa Ferenc, Poezje wybrane, wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1980, ISBN 8320532183, s. 135.
    • Zobacz też: poeta
  • Żyłam tam przez wiele lat w okresie, kiedy budzi się w człowieku największe otwarcie na otaczający świat.
    • Opis: o dzieciństwie spędzonym we wsi Sochy na Zamojszczyźnie.
    • Źródło: Teresa Ferenc, Poezje wybrane, wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1980, ISBN 8320532183, s. 125.

O Teresie Ferenc edytuj

  • Teresa Ferenc: – Jacy naziści!
    Anna Janko: – Dobrze, mamo, nie będę mówiła: „naziści”, wiem, nikt tam nie znał tego słowa, mówiło się: „Niemcy”, i każdy wiedział, co to oznacza. To było imię strachu. U was w Sochach nie dali wam czasu w ogóle, bo do niczego nie był wam potrzebny. Nie było co do was żadnego planu poza zabijaniem. Nikt nie brał z waszych rąk dokumentów, tym razem donikąd nie wysiedlano, a do śmierci tożsamość nie jest potrzebna.
  • Jedna z małych wtedy mieszkanek tutaj, tej wsi – wsi Sochy – pani Teresa Ferenc, która przeżyła tamten dramatyczny dzień i dramatyczny czas, która straciła najbliższych, straciła rodziców zamordowanych na jej oczach, uratowała swoje rodzeństwo, napisała potem wiersz o tym dramatycznym wydarzeniu, które tak przeniknęło jej duszę, że nie była w stanie przejść nad nim do porządku dziennego swojego życia już nigdy.
  • Już pierwszymi wierszami, pamiętanymi wierszami z Mojego ryżowego poletka Teresa Ferenc zaskakuje żarliwą, niemal modlitewną aprobatą ciała. Drugi zbiorek wierszy, Zalążnia, jeszcze pogłębił tonację objawionej cielesnej kobiecości. W tej poezji od samych jej początków odbywa się demistyfikacja, odtajemniczenie i demitologizacja tego, co wypełnia pojęcie kobiecości. (…) Teresa Ferenc czerpie bodźce dla wyobraźni z biologicznego źródła życia psychicznego. Ma bardzo własne, przez to i bardzo jaskrawe miejsce w naszej współczesnej poezji kobiecej. A przecież mimo całej swojej jaskrawości nie jest to poezja brutalna, wyzywająca. (…) Poetka zachowała tkliwość, rzewność, te wszystkie wyznaczniki psychicznej sublimacji, przywracając biologii i fizjologii ich naturalną, nie przeciwstawiającą się sferze ducha, lecz uzupełniającą ją urodę, urodę prawdziwości.
    • Autor: Zbigniew Bieńkowski
    • Opis: o poezji Teresy Ferenc.
    • Źródło: Teresa Ferenc, Poezje wybrane, wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1980, ISBN 8320532183, s. 133–134.
  • Nie jest to suchy opis, wspomnienie wojny. W wielu wierszach Teresy Ferenc następuje stopienie się osoby dziewięcioletniej dziewczynki z tamtych lat i dojrzałej kobiety. Jest tu strach dziecka i jednocześnie obawa matki o los swoich dzieci. (…) Co więcej, w poetyckiej wizji autorki zabicie człowieka równa się z jednoczesnym zniszczeniem dla niego całej ziemi. (…) Wiersze Teresy Ferenc to przede wszystkim pochwała życia, to hołd składany Ziemi-rodzicielce, owej antycznej greckiej Demeter lub rzymskiej Cererze. Stąd też większość utworów poetyckich, zawartych w tomiku Zalążnia, to wiersze o narodzinach, macierzyństwie i naturze, która nieustannie tworzy życie. Wiersze te nie są tylko rejestracją funkcji kobiety, notatnikiem własnych, indywidualnych przeżyć. Poetka potrafiła nadać swoim przeżyciom miarę symbolu, znalazła naturalną analogię do funkcji Ziemi, będącej ową życiodajną, antyczną Demeter. (…) Jak w każdej dobrej poezji, mamy tu do czynienia nie tylko z autentycznym przeżyciem, ale i z jego uogólnieniem.
  • Ów numer otwiera swoimi wierszami Teresa Ferenc, jak dla mnie, na równi z Wisławą Szymborską i Urszulą Kozioł trzecia wieszczka naszej dzisiejszej poezji. Obca z gruntu wszelkim tyleż prowokującym, co tandetnym „jestembabizmom”, czyli życiu wewnętrznemu garnka z pyrkoczącym kapuśniakiem, Teresa Ferenc uprawia lirykę, której „kobiecość” definiuje światy doznań i przeżyć psychicznych z zadziwiająco delikatną i niezawodną maestrią przeżyć, ukazywanych w płaszczyźnie materii, ba! fizjologii. Jest to liryka dwukierunkowa – by tak rzec – sublimacyjna: od ciała do ducha i viceversa.
  • Poezja ta nie identyfikuje się z żadną aktualnie funkcjonującą formułą: „lingwistyczną”, „kulturową”, „wyobraźniową” itd. Istnienie zawdzięcza spontaniczności. (…) Jej odbiór – proces czytania – przypomina trochę kontemplowanie natury. Uwypuklenie w tytule zbioru właśnie poczucia natury, ściślej, naturalności, a więc i poczucia realizmu, harmonii, ciągłości, upewnia w przekonaniu, że poetka ten program realizuje najzupełniej świadomie. (…) Poetka instynktowanie ominęła pułapki, jakie zawierają „szkoły” poetyckie. Wypowiadając w pełni ukształtowaną osobowość – właśnie ukształtowaną, a nie skonstruowaną – zarazem dostarcza satysfakcji czytelnikowi, który w poezji szuka nie sztuczności, lecz wiedzy o człowieku i żywej, prawdziwie osobistej mowy.
    • Autor: Bogusław Żurakowski
    • Opis: o poezji Teresy Ferenc po ukazaniu się jej zbioru pt. Godność natury.
    • Źródło: Teresa Ferenc, Poezje wybrane, wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1980, ISBN 8320532183, s. 132–133.
  • Powiedziałabym, chcąc jakoś ogólnie określić sprawę tej poezji że jest nią życie. Samo życie z jego biologiczną i fizjologiczną prężnością, z jego tajemniczością, z metafizyką poczęcia, rodzenia się, rośnięcia, oddzielania od macierzyńskich komórek. Życie, które boli i które przejmuje rozkoszą, życie w lęku o siebie, życie we wzajemnych związkach rodzącej się miłości, życie – tak blisko natury, że pełne bólu w ciągłym odrywaniu się od niej, w koniecznym ludzkim oddzielaniu. Wątki macierzyństwa, porodu, miłości fizycznej, cała biologia – to jednocześnie wielkie święto życia, na które ta poezja uczula i zaprasza.
  • Świat poetycki Teresy Ferenc zdeterminowany jest przez dwa żywioły: tajemnicę cierpienia i tajemnicę pogody. Obydwa przenikają się tworząc przestrzeń tyleż bolesną, co świętą, tyleż raniącą, co ocalającą. Pamięć tragedii dzieciństwa i kontemplacja trwającego w zachwyconym spojrzeniu poetki życia składają się na jedyną w swoim rodzaju wizję rzeczywistości nie mającą odpowiedników we współczesnej poezji polskiej.
    • Autor: Adriana Szymańska, z okładki książki Stara jak świat.
    • Źródło: Teresa Ferenc, Stara jak świat. Wiersze nowe (1998–2003), wydawnictwo Oskar, Gdańsk 2004.
  • Ta poetka miłości, spełnienia i twórczej płodności w najnowszych wierszach potrafi mówić z godnością o śmierci. Jej przeczucie przyjmuje jak naturalny owoc życia, wypadkową życiowych dokonań. Związana z życiem węzłem krwi i węzłem miłosnej tajemnicy potrafi nadal – także przed krokiem w ostateczność – modlić się do Boga żarliwie, ufa w Jego wieczyste plany.
    • Autor: Adriana Szymańska, z okładki książki Stara jak świat.
    • Źródło: Teresa Ferenc, Stara jak świat. Wiersze nowe (1998–2003), wydawnictwo Oskar, Gdańsk 2004.
  • Teresa Ferenc, poetka i mama Anny Janko, jako dziewięcioletnia dziewczynka przeżyła pacyfikację wsi Sochy. Widziała na własne oczy, jak zabijano jej rodziców i jak palono wieś, w której mieszkała. Teresa Ferenc wychowała się w domu dziecka i przez wiele lat nie była w stanie opowiedzieć swojej historii, bo była zamknięta w milczeniu. Zablokowała swoją opowieść w sensie emocjonalnym, wszystkie uczucia odcięła i mówiła o nich, jakby dotyczyły innej osoby.
  • Wartość moralna i emocjonalna poetyckiego przesłania Teresy Ferenc usuwa w cień wszelkie kwestie formalne. Prostota, zwartość, skrótowość, esencjonalność obrazowania są typowe dla tych wierszy. (…) Jej rola w kształtowaniu nowoczesnego modelu naszej liryki kobiecej jest niewątpliwa. Jej odmienność wobec tradycyjnej poezji kobiecej jest jaskrawa. Rozjaśniający ją mit miłości naturalnej, „mit domu z krwi i ciała” otwiera ją w głąb, odsłania wszystkie te niepowierzchowne i niebanalne doznania, jakie sobą wyraża.