Polski wkład w II wojnę światową

Polski wkład w II wojnę światową – całość działań militarnych Wojska Polskiego oraz wywiadu podczas II wojny światowej, a także działania mające na celu wsparcie tego wysiłku.

  • Bezsprzecznie dobrym i wydajnym zespołem rozsianym na wszystkich frontach i zapleczach frontów, wkładającym w ogólny wysiłek wojenny świata swoją część wysiłku, niewspółmiernie nawet wielką w stosunku do ograniczonych możliwości.
Polacy, którzy rozszyfrowali niemiecką maszynę szyfrującą Enigma, od lewej: Marian Rejewski, Jerzy Różycki, Henryk Zygalski
Ekspozycja „płacht Zygalskiego” w brytyjskim muzeum w Bletchley Park
Piloci Dywizjonu 303
  • Brytyjczycy byli samolubni. Chcieli zatrzymać dla siebie całą chwałę z osiągnięcia, jakim było rozszyfrowanie Enigmy i skrócenie wojny. Prawdą jest, że próbowali złamać kody, ale nie byli w stanie tego zrobić. Francuzom też się nie udało. Dopiero Polacy rozwiązali problem i zrekonstruowali Enigmę. Brytyjczycy przejęli tę maszynę i znacznie udoskonalili system, ale to Polacy dokonali przełomu.
  • Głównym zadaniem polskich i alianckich służb wywiadowczych było rozszyfrowanie supertajnego języka komunikacji między oddziałami i organizacjami agresora. Polscy kryptolodzy Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski już we wrześniu 1932 r. podjęli się zadania złamania szyfrów złożonej niemieckiej maszyny kodującej Enigma. Senat Rzeczypospolitej Polskiej, mając na uwadze ogrom wiedzy i poświęcenia Mariana Rejewskiego, Jerzego Różyckiego i Henryka Zygalskiego oraz skutki, jakie przyniosły ich prace dla zwycięstwa nad faszyzmem, postanawia uznać ich za wybitnych bohaterów II wojny światowej.
  • Jeden z najbardziej bohaterskich epizodów tej wojny – Bitwę Warszawską z roku 1944. Już wtedy, gdy w Warszawie huczały jeszcze strzały walki „aż do kresu wytrzymałości”, wiedzieliśmy, że naród nasz przeżywa chwile, których chwałą żyć będą przyszłe pokolenia. Po świeżych doświadczeniach wojennych zdajemy sobie tym dokładniej sprawę z ogromu ponadludzkiej woli i ponadludzkiej mocy wytrwania, która pozwoliła samotnej Stolicy stawić czoła przez dwa miesiące przytłaczającej przewadze technicznej brutalnego wroga. Berlin, przygotowywany od dawna do obrony, z załogą, złożoną z doborowych, fanatycznych oddziałów, wyposażonych w najlepszą broń – bił się dni jedenaście czy dwanaście. Warszawa, pozbawiona zupełnie broni ciężkiej i zaopatrzona niedostatecznie nawet w broń ręczną, Warszawa, której obrona z konieczności musiała być improwizowana w ogniu samego boju – potrafiła walczyć przez dni sześćdziesiąt trzy. Cóż może być wymowniejszego nad to zestawienie?
  • Jednak kiedy po wojnie Polska znalazła się za żelazną kurtyną w sferze dominacji ZSRR, historycy na Zachodzie mieli skłonność do pomniejszania znaczenia polskiego wkładu w alianckie zwycięstwo. W 1946 roku Polska nie została zaproszona do udziału w brytyjskiej Paradzie Zwycięstwa. Zamiast tego Polakom powiedziano, by świętowali zwycięstwo w Moskwie.
  • Minęła wielka rocznica, która jak dotychczas nie została zaznaczona w kalendarzu historii. Nie jest to rocznica czynu zbrojnego, a jednak w dniu 24 lipca 1939 roku zaszło coś, co określić można jako decydujący wkład Polski do zwycięstwa Sprzymierzonych w II wojnie światowej.
  • Monte Cassino… Co mówi to słowo wam wszystkim obecnym dzisiaj na tym cmentarzu? Mówi bardzo wiele: mówi o zwycięstwie, które tutaj zostało odniesione, mówi także o cenie, jaką za to zwycięstwo zapłacili Polacy, walcząc w sojuszu z innymi narodami. Ten sojusz był konsekwencją wydarzeń, które rozpoczęły się 1 września 1939 roku. Rzeczpospolita szukała wówczas sprzymierzeńców na Zachodzie, zdając sobie sprawę z tego, że sama nie sprosta inwazji Niemiec hitlerowskich. Ale chyba nie tylko dlatego. Polacy zdawali sobie sprawę z tego, że walka, jaką byli zmuszeni podjąć, była nie tylko imperatywem patriotycznym w obronie niedawno odzyskanej niepodległości państwowej, ale miała także szersze znaczenie: chodziło o całą Europę.
  • Myślę o tym często, stając przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie i patrząc na tablice z wyrytymi nazwami bitew. Każda nazwa i każda data mówi o wielkich wydarzeniach z dziejów ojczystych, a zarazem o życiu tysięcy, milionów Polaków. Jedna z tablic mówi o ostatnich miesiącach II wojny światowej, wymieniając walki na obu frontach: zarówno o przełamanie Wału Pomorskiego i zdobycie Kołobrzegu, jak też o Bolonię i Wilhelmshaven. Upamiętnia ona także forsowanie Odry i Nysy Łużyckiej. Uważam to za bardzo trafny i piękny symbol, bo przecież żołnierz polski – walcząc na każdym szlaku bojowym i pod każdą komendą – miał ten sam cel: wolność Ojczyzny. My, współcześni składamy hołd wszystkim naszym rodakom i przodkom, którzy oddali życie, abyśmy mogli dzisiaj żyć we własnym suwerennym państwie. W miejscu wiecznego spoczynku dwóch tysięcy poległych jednocześnie wspominamy tych, którzy przeżyli i podjęli tutaj, nad Odrą, budowę nowego polskiego domu.
  • Myśmy oszczędzali miasta, nie robiliśmy szkód, myśmy się nie zachowywali jak Niemcy, czy inni barbarzyńcy. Tylko nasz żołnierz był od razu przyjacielem i na rękach noszonym wybawcą. Szybkość i zaskoczenie są tymi elementami, dzięki którym można o wiele więcej zdziałać niż wielką ilością bombardowań, użytej amunicji i nagromadzonego sprzętu.
  • Na tej samej włoskiej ziemi, żołnierz polski znów chciał maszerować do swego kraju. Na przeszkodzie stanęła ta bardzo silna, ufortyfikowana linia. Polskie dywizje obsadzały tą linię w ostatnich dniach kwietnia. Wtedy zaczął się ostatni akord bitwy o Rzym. Ostatni akord, który zakończył się zwycięstwem. Wiemy dobrze, że walczyli Polacy, ale walczyli Brytyjczycy, Kanadyjczycy, Francuzi, Nowozelandczycy i wielu innych. Nam jednak przypadł w udziale zaszczyt, zaszczyt okupiony wielką daniną krwi, zdobycia tego klasztoru, w tym miejscu. Jeżeli mówimy o bitwie o Monte Cassino. Jeżeli mówimy o zwycięskim szlaku II Korpusu, który jak przed chwilą powiedziane, skończył się 20 kwietnia w Bolonii, nie można nie wspomnieć człowieka, który tym Korpusem dowodził – generała Władysława Andersa. (...) Dziękuję bardzo i raz jeszcze oddaję Wam Panie i Panowie hołd. Wam i tym, którzy tego dnia nie dożyli.
  • Nasza dywizja brała udział w ostatniej fazie bitwy normandzkiej. Wówczas nasza rola była zasadnicza, podobnie jak oddziałów kanadyjskich. Polacy do Normandii przybyli dość późno, bo dopiero w ostatnich dniach lipca i na początku sierpnia 1944 r. gdy walki trwały już od niemal dwóch miesięcy. Polacy weszli w skład II Korpusu Kanadyjskiego. Współpraca z Kanadyjczykami układała się bardzo dobrze. Część historyków uważa nawet, że pod ich dowództwem mieliśmy większe możliwości działania niż w ramach armii brytyjskiej czy amerykańskiej.
  • Niech pamiętają, ilu zginęło! I niech pamiętają, że ginęli za wiarę i Polskę (Bóg, Honor, Ojczyzna) – nie… za biznes. Wspomnijmy choćby tylko tyle: na Wschodzie – pobojowisko polskich oficerów w Katyniu, na Zachodzie (pozwólcie, że wspomnę, skoro nikt prawie tego nie czyni) – największe pobojowisko księży polskich – nawet nie w Maksymilianowym Oświęcimiu, lecz w Dachau. (11 listopada minęła rocznica wypełnienia tam tymi księżmi w 1942 r. stacji doświadczalnej, gdy już na niej wyginęli Żydzi i zawodowi przestępcy.) A wreszcie, już po wojnie – groby najlepszych synów Matki Polski, gdzieś cichaczem na naszej ziemi źle pochowanych, ale przedtem zręcznie zgładzonych.
  • Polacy dostarczyli aliantom wiedzy potrzebnej do złamania szyfrów Enigmy. Mieczysław „Rygor” Słowikowski zaś na przykład stworzył siatkę szpiegowską w Północnej Afryce, która dostarczyła aliantom informacji potrzebnych do inwazji na Maroko i Algierię – a były to pierwsze duże sukcesy aliantów pod koniec 1942 roku. Słowikowski dokonał tego znacznie taniej i szybciej niż mogli tego dokonać brytyjscy agenci. (...) To polscy agenci dowiedzieli się najwięcej o nowych rodzajach niemieckiej broni i spenetrowali zakłady w Peenemünde. Czerniawski – najpierw jako szpieg w okupowanej Francji, a potem jako podwójny agent, który pomógł aliantom zmylić Niemców w kwestii miejsca, gdzie dokonana zostanie inwazja na Europę. Gdyby Niemcy wiedzieli, że inwazja dokonana będzie w Normandii, a nie w Pais-de-Calais, jak ich przekonywał Czerniawski, i przygotowali się do obrony normandzkich plaż, alianci mogliby ponieść znacznie większe straty. A gdyby wręcz inwazja się nie udała, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone potrzebowałyby wielu miesięcy, być może nawet roku, by przygotować kolejną.
  • Polacy walczyli obok Brytyjczyków w Afryce Północnej, pod Monte Cassino i Arnhem. Co dwunasty pilot w bitwie lotniczej o Wielką Brytanię był Polakiem. Ogółem ok. 250 tys. żołnierzy służyło w siłach brytyjskich. Polacy odegrali też żywotną rolę w innych, mniej widocznych aspektach konfliktu – gromadzeniu danych wywiadowczych, szpiegostwie i przede wszystkim łamaniu szyfrów.
  • Polski wywiad włożył bezcenny wkład w planowanie i wykonanie inwazji kontynentu oraz w ostateczne zwycięstwo wojsk sojuszniczych w Europie.
    • Autor: por. Wilfred A. Dunderdale „Biffy”, oficer łącznikowy MI6 do spraw kontaktów z polskim wywiadem.
    • Opis: o dostarczeniu przez polski wywiad w czasie II wojny światowej informacji do 22.047 z 45.770 raportów przygotowanych przez wywiad brytyjski.
    • Źródło: Daniel Koreś, Tajemnice generała Gano, s. 51, PDF, polska1918-89.pl
  • Ręczny wykrywacz min był prawdziwą rewolucją na polach bitew II wojny światowej. Po raz pierwszy na szerszą skalę wykorzystano go w 1942 roku w czasie bitwy pod El Alamein (w Afryce Północnej). Dzięki użyciu 500 urządzeń wojska brytyjskie błyskawicznie wykonały przejścia przez niemieckie pola minowe – w ciągu jednej nocy żołnierze pokonali pole minowe o szerokości 4 km i długości 10 km – w ten sposób obchodząc pozycję przeciwnika.
  • Słowikowski podaje alianckim dowódcom Francuską Afrykę Północną „na talerzu”: mając agentów od Tunisu po Casablankę i Agadir, dostarcza im „mapę” wojskową i polityczną regionu. Gdyby nie on, zajęcie tych terenów nie odbyłoby się niemal bezboleśnie, a cała francuska armia stacjonująca w Algierii i Maroku oraz francuska administracja nie przeszłyby tak łatwo na stronę aliancką. Można bez przesady powiedzieć, że Słowikowski i jego ludzie ocalili życie co najmniej kilkudziesięciu tysiącom żołnierzy, alianckich i francuskich. Operacja „Torch” to – obok Stalingradu i El-Alamein – jeden z punktów zwrotnych wojny. (…) Zorganizowana przez niego w 1941 r. Ekspozytura „Afryka”, obejmująca Francuską Afrykę Północną, to w ocenie alianckich dowódców jedna z najlepszych siatek wywiadu, jakie działały podczas wojny.
  • Strona polska udostępniła wszystkie swe metody i urządzenia do dekryptażu Enigmy przyszłym sojusznikom wojennym, przekazując im także po jednym egzemplarzu zrekonstruowanej w Polsce (...) niemieckiej maszyny cyfrowej.
  • Trzeba jednak pamiętać, że w całej operacji berlińskiej brała udział również 2 Armia Wojska Polskiego, która bardzo krwawo walczyła z wojskami niemieckimi idącymi od południa na pomoc Berlinowi. Zatem w całej operacji, rozumianej nie tylko jako fizyczne zdobycie miasta, tzw. Ludowe Wojsko Polskie miało udział znaczący. Bez niego sowieci co prawda by się obyli, ale byłoby już znacznie trudniej. Było to stosunkowo niezniszczone i niewyczerpane walkami wojsko, które było potrzebne. Nie decydowało o wyniku kampanii i wojny, ale zaważyło na tempie i na wyniku walk bardziej niż 1 Dywizja z przyległościami, które wzięły udział w samym szturmie na Berlin.
  • To tylko im należy się cała zasługa i chwała za doprowadzenie pod względem specjalistycznym do końca tej niewiarygodnej historii. Nastąpiło to dzięki ich wiedzy i uporczywości, niemających sobie równych w świecie! Pokonali trudności, które Niemcy uważali za „niemożliwe do przezwyciężenia”.
    • Autor: francuski gen. Gustave Bertrand, Enigma ou la plus grande énigme de la guerre 1939–1945, 1973.
    • Opis: o roli Polaków w złamaniu szyfrów Enigmy.
    • Źródło: Zanim było Bletchley Park, marianrejewski.pl
  • W ciągu 5 i pół lat Naród polski zachował niezłomną postawę w nieprzerwanej ani na chwilę walce z najeźdźcą niemieckim, dochowując wiernie przyjaźni naszym brytyjskim i amerykańskim aliantom. Świat cały wie, że wolność miłujemy ponad wszystko i że nie zawodzimy we wspólnych o nią zmaganiach. W was żołnierze pokładam wiarę, że dopomożecie mi do spełnienia moich ciężkich obowiązków, w was, którzy w r. 1939 mężnie i ofiarnie stawialiście czoło przygniatającej przewadze najeźdźcy. W was bohaterowie walk we Francji, spod Narviku, Tobruku, Monte Cassino, Ankony i Falaise, w was nieustraszeni marynarze i lotnicy, którzy walczycie nieprzerwanie od l września 1939 r., i w was drodzy żołnierze Armii Krajowej, którzy bez należytego uzbrojenia, głodni i obdarci umieliście w walce z Niemcami wysoko dzierżyć honor podziemnej Polski walczącej. Niezależnie od tego, z jakich formacji się wywodzicie, czy szliście z Polski, czy ze środowisk polskich za granicą, dziś obowiązkiem Was wszystkich żołnierzy jest stworzyć zwartą i nierozerwalną całość w oparciu o legalny Rząd Rzeczypospolitej. Tego wymaga od nas powaga sytuacji, tego oczekuje od nas Naród Polski.
    • Autor: Tadeusz Komorowski
    • Źródło: Tadeusz Bór-Komorowski w relacjach i dokumentach, opracował Andrzej Krzysztof Kunert, Oficyna Wydawnicza RYTM, Warszawa 2000, s. 425.
  • W lipcu 1944 wziąłem udział w paru rozmowach, na których był obecny delegat Jankowski i wojskowi oraz cywilni przywódcy podziemia. Uczestnicy ich, przy tej czy innej okazji, wypowiadali się na temat aktualnej sytuacji. Wyłaniała się z tego zupełnie jasno koncepcja powstania. Brali oni w rachubę, po pierwsze, konieczność wystąpienia zbrojnego w Warszawie jako jeden z elementów „Burzy”. To, co się stało w Wilnie, Lwowie, Lublinie i Kowlu, należało powtórzyć w Warszawie. Po drugie, nie było do pomyślenia, by czterdziestotysięczna AK w Warszawie mogła wytrzymać bez końca i bez użycia broni widok cofających się, rozbitych Niemców. Po trzecie, duma i godność narodowa wymagały, by stolica była wyzwolona własnymi, polskimi rękoma, i to było poza wszelką dyskusją. Po czwarte, co powiedziałby świat zachodni, gdyby Rosjanie zdobyli Warszawę tylko własnym wysiłkiem? Wtedy Stalin bez trudu przekonałby aliantów, że AK, rząd podziemny i całe w ogóle polskie podziemie – to fikcja, gdyż co to za armia i rząd, które, znajdując się w stolicy, nie wzięły udziału w walce o jej wyzwolenie? Jedyne tłumaczenie tego to chyba że nie istnieją wcale. Po piąte – Niemcy sami od dawna rozpuszczali wiadomości, że na rozkaz Hitlera Warszawa tak czy inaczej będzie zniszczona.
  • W szturmie uczestniczyły 1 Dywizja Piechoty, 2 Brygada Artylerii Haubic, 1 Samodzielna Brygada Moździerzy oraz jednostki saperskie, czyli ok. 12 tys. żołnierzy. Biorąc pod uwagę liczebność sił radzieckich w samej operacji berlińskiej, Polaków było niewielu. Trzeba jednak powiedzieć, że Armia Czerwona była już wówczas zasadniczo bardzo wyczerpana wojną. Mobilizowane były młode roczniki, zupełnie niedoświadczone. Można powiedzieć, że były to absolutnie ostatnie rezerwy demograficzne. Zresztą potem widać to w ocenach, jakie Armia Czerwona miała wśród sojuszników zachodnich i ludności polskiej – nie budziła szacunku, a młodzi żołnierze byli postrzegani jako niezdyscyplinowani i niedoświadczeni. W związku z tym polskie wsparcie w zaciekle bronionym Berlinie było dla Armii Czerwonej istotne.
  • Weszliśmy na górę. Niebo było lazurowe, czysto włoskie, powietrze było ostre i tak przejrzyste, że nie używałem lornetki. Widziałem jak pode mną z wielkim chrzęstem, tą starożytną drogą Via Apia, na której załamał się Hannibal, załamywali się wszyscy poprzednicy, posuwało się zwycięstwo, któremu przetarliśmy przejście my – Polacy.
  • Zdawałem sobie jednak sprawę, że Korpus i na innym odcinku miałby duże straty. Natomiast wykonanie tego zadania ze względu na rozgłos jaki Monte Cassino zyskało wówczas w świecie mogło mieć duże znaczenie dla sprawy polskiej. Byłoby najlepszą odpowiedzią na propagandę sowiecką, która twierdziła, że Polacy nie chcą się bić z Niemcami. Podtrzymywałoby na duchu opór walczącego Kraju. Przyniosłoby dużą chwałę orężowi polskiemu. Oceniałem ryzyko podjęcia tej walki, nieuniknione straty oraz moją pełną odpowiedzialność w razie niepowodzenia. Po krótkim namyśle oświadczyłem, że podejmuję się tego trudnego zadania.
  • Znam niewielu Anglików, którzy mogliby dorównać polskiemu wywiadowi pod względem wiedzy z pierwszej ręki o Rosji, rosyjskiej mentalności i rosyjskich metodach.