Solidarność

ogólnopolski związek zawodowy powstały w 1980, do 1989 jeden z ośrodków ruchu oporu przeciw rządom Polski Ludowej

Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” – ogólnopolski związek zawodowy, który do 1989 pełnił również rolę masowego ruchu oporu przeciw rządom komunistycznym w okresie Polski Ludowej. Zarejestrowany 10 listopada 1980.

  • Byłem 19-letnim chłopakiem, kiedy tworzona była „Solidarność”, kiedy były pierwsze strajki, w których zawsze brałem czynny udział, nawet w niektórych dowodziłem. (…) Pamiętam, jak się cieszyliśmy, że to będzie rzeczywiście wolność, że ta nasza ojczyzna zmieni się na lepsze. A dzisiaj co mamy? „Solidarność” została skompromitowana przez tych, którzy podszyli się pod ten związek i wykorzystali szyld „Solidarności” i parli do władzy. (…) Przemiany następowały tak, żeby pozbawić pracy, pozbawić dochodów polskie rodziny. Właśnie 5 mln ludzi z początkiem lat 90. wyleciało na bruk. Miejsca pracy zabrano, wywłaszczono Polaków z ich majątku narodowego.
Solidarność – flaga
  • Byłem przekonany, że droga do niepodległości wiedzie poprzez załamanie centralnej władzy w Moskwie, że bez tego nie może być mowy o emancypacji krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Nie przewidywałem, że katalizatorem tych procesów stanie się Polska, a na pewno nie przewidywałem tego przed powstaniem „Solidarności”.
  • Chwała Bogu, że zrobiliśmy jeden związek i że regiony, których tak się obawialiśmy, miały prawo głosu.
    • Autor: Andrzej Gwiazda
    • Opis: o jednym ogólnopolskim związku Solidarność a nie proponowanej słabej federacji związków.
    • Źródło: Paweł Zyzak, Lech Wałęsa – Idea i historia: Biografia polityczna legendarnego przywódcy "Solidarności" do 1988 roku, Wydawnictwo Arcana, Kraków 2009, ISBN 9788360940723, s. 258.
  • Dzisiaj „S” rozmienia się na drobne. Lech Wałęsa miał rację: w 1990 r., po upadku komuny, należało zwinąć historyczne sztandary i rozpocząć pracę na własne konto.
  • Hołd należy złożyć wszystkim bohaterom Sierpnia ’80, poczynając od Lecha Wałęsy, Anny Walentynowicz, Andrzeja Gwiazdy i Bogdana Borusewicza. Nazwiska te symbolizują tamtą wielką historyczną chwilę. Wieczna pamięć należy się wszystkim intelektualistom, którzy w tamtych chwilach wsparli robotnicze strajki. I wielki hołd należy złożyć robotnikom tamtego czasu, bo to ich czynami przemówiła wówczas wolna Polska.
    • Autor: Adam Michnik, Sobie zawdzięczamy wszystko, „Gazeta Wyborcza”, 31 sierpnia 2010.
  • Interesujące byłoby ponowne odczytanie wyjściowego programu Solidarności – nie ma tam nic na temat kapitalizmu. Więcej natomiast na temat społecznego marzenia. Sądzę, że powinniśmy walczyć o to dziedzictwo, jest to sprawą zasadniczą, w przeciwnym razie – jeśli to marzenie o zbiorowej solidarności zniknie – będziemy żyli w przerażającym społeczeństwie, w którym rywalizacja rynkowa będzie współistniała z nowym rodzajem trybalizmu. Strasznie będzie się żyło w takim społeczeństwie. My – państwa postkomunistyczne, ujmując to w marksistowsko-mesjanistycznym stylu, mamy misję odnalezienia nowej formy… nie żartuję!… tak, żartuję, ale myślę o tym całkiem poważnie, wynalezienia nowej formy życia społecznego, która mogłaby uniknąć starych pułapek. Może jesteśmy w stanie ocalić ludzkość…
  • Jeszcze w Mazowszu sformułowaliśmy postulat, żeby rejestrować się jako jeden, ogólnopolski związek o strukturze formacji. Każde inne rozwiązanie będzie prowadziło do tego, że nas podzielą. Tylko jeden, wspólnie działający, solidarny związek ma szansę przetrwania i o to trzeba było stoczyć walkę na tej konferencji.
    • Autor: Jan Olszewski
    • Opis: o walce o jeden ogólnopolski związek Solidarność a nie słabą federację związków, 1980.
    • Źródło: Paweł Zyzak, Lech Wałęsa – Idea i historia: Biografia polityczna legendarnego przywódcy "Solidarności" do 1988 roku, Wydawnictwo Arcana, Kraków 2009, ISBN 9788360940723, s. 256.
  • Etos „Solidarności” właściwie od zwycięstwa w 1989 roku pozostaje w wielkiej polityce bezpański, uświęcany rocznicowo jedynie przez rytualne kłótnie spadkobierców. Sama rewolucja „Solidarności” okazała się – jeśli nie zdradzona – to niedokończona.
  • Jedno się chyba nikomu nie śniło: że po 30 latach będziemy sobie te resztki po „Solidarności” wyrywać. Że jedni uczestnicy strajków będą drugich z „Solidarności” wygwizdywać, że „Solidarność”, która była od najdrobniejszego korzenia antypartyjna, która walczyła z kierowniczą rolą partii, zechce się – nienauczona doświadczeniem – przytulić do jednej partii. Że ta „Solidarność” i z niej wywodzący się polityk, człowiek, który tyle przeżył, nie zdoła powiedzieć Lechowi Wałęsie: dziękuję i przepraszam.
    • Autorka: Ewa Milewicz, Solidarność nie krzepi, „Gazeta Wyborcza”, 31 sierpnia 2010.
  • Klęska „Solidarności” nastąpiła dlatego, że wyłonione z niej władze państwowe, zamiast stanąć na czele masowego ruchu przebudowy, działały ponad społeczeństwem. Ponad jego głowami realizowano program etatystyczno-technokratyczny, co spychało większość w roszczeniową lewicowość, tym bardziej radykalną, im dotkliwiej odczuwano koszta upadku komunizmu.
    • Autor: Jacek Kuroń, Nadzieja i rozczarowanie. Pisma polityczne 1989–2004, wyd. Krytyki Politycznej, Warszawa 2010.
  • Lech Wałęsa zdradził cały ruch Solidarności wygrywając wybory w grudniu 90. roku i później idąc na współpracę z postkomunistami, z wszystkim co najgorsze.
  • Ludzie, którzy się temu przyglądają z boku, patrzą na związek tak, jak myśmy kiedyś patrzyli na komunistyczną Centralną Radę Związków Zawodowych.
  • Mamy godzinę 21:32. Wtedy, 25 lat temu to był jeszcze czas pozornie spokojny. Trwało pełne emocji posiedzenie Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”. Działacze w różnych regionach prowadzili ciągłe negocjacje. Pamiętam, że wróciłem wtedy z zajęć na uniwersytecie. Pracowałem tam od wielu już lat. Wydawało się, że jesteśmy na zakręcie, ale nikt nie wiedział, że od tego zakrętu dzielą nas już tylko godziny, że dosłownie dwie i pół godziny później do setek tysięcy mieszkań w naszym kraju zapukają esbecy i milicjanci, że zacznie się olbrzymia akcja internowań, że internowanych zostanie większość działaczy należących do Komisji Krajowej. Że rozpocznie się stan wojenny – wojna między narodem polskim, zorganizowanym w związek „Solidarność”, także w „Solidarność Chłopską”, a komunistyczną władzą. Jeden z największych ruchów narodowych w historii świata, największy w naszej historii. Ruch o pokojowym charakterze, który został przejściowo stłumiony, ale tylko przejściowo, bo walka trwała od ranka 13 grudnia aż do dnia, w którym rozpoczęły się negocjacje mające na celu wyjście z tej sytuacji. Ich rezultatem była Polska niewolna od wad, ale Polska niepodległa i demokratyczna.
  • Matka, ciotka, babka Polska! Solidarność, solidarność, solimarność. Solej!
  • Następnego dnia z tym planem udaliśmy się do Gdańska. Tam, dzięki mojemu bratu, który dopuścił go do głosu, Olszewski wygłosił przemówienie za jednością. Dostał gigantyczną owację. Wałęsa był zły, bo przecież łamała się koncepcja jego i doradców. Doradcy proponowali federację. A federacja była niemożliwa pod względem prawnym. Taki pomysł miała władza – w przepisach przewidująco uniemożliwili zarejestrowanie federacji. (…) Nasz pomysł polegał na tym: skoro nie może być federacja, a my nie chcemy poszczególnych związków zawodowych, to zróbmy jeden ogólnopolski związek terytorialny, z siedzibą w Gdańsku. Władze gdańskie miały być władzami całego związku. Tak, jak się w końcu stało.
    • Autor: Jarosław Kaczyński
    • Opis: we wrześniu 1980, przed rejestracją NSZZ Solidarność
    • Źródło: Teresa Bochwic, Odwrotna strona medalu. Z Jarosławem Kaczyńskim rozmawia Teresa Bochwic, Oficyna Wydawnicza „Most”, Wydawnictwo Verba, Warszawa 1991, ISBN 8385061185.s. 13
  • Nie byłoby „Solidarności” bez ekspertów. (…) Miliony ludzi mogą mieć najszczytniejsze chęci, ich duch bujać w obłokach, ale ktoś musiał gadać z władzą, która trzymała czołgi. Ktoś musiał trzymać hamulec. Ktoś musiał ustępować i ktoś musiał żądać.
    I najważniejsze – nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie Lech Wałęsa. Bez jego wiary, że się uda, bez jego daru przekonywania, zarażania odwagą padłaby Stocznia, a za nią pewnie reszta strajkującej Polski. Rozum podpowiadał – i miał, zdawało się, rację – to się nie może udać. Wałęsa jednak powiadał: będziemy mieć niezależne samorządne związki zawodowe. I zwyciężał nad tym tchórzliwym rozumem. Bez Wałęsy nic by nie było. I nie byłoby nic bez nas wszystkich, którzy na siebie patrzyli i w ten sposób, widząc ten tłum, dodawaliśmy sobie odwagi.
    • Autorka: Ewa Milewicz, Solidarność nie krzepi, „Gazeta Wyborcza”, 31 sierpnia 2010.
  • Od kierowców zależy strajk komunikacji miejskiej, bo to oni stają. Pracowali strasznie ciężko, bo po 14 godzin świątek – piątek, ale widziałem odcinek Władka Frasyniuka, dostawał na rękę 16 tysięcy 400 złotych. (…) Ja byłem adiunktem po habilitacji w PAN i zarabiałem jak każdy adiunkt po habilitacji 4700 zł. Miał Frasyniuk prawie cztery razy więcej ode mnie. I z sześć razy więcej od sprzątaczki. Kierowcy we Wrocławiu zastrajkowali, że to jest niesprawiedliwy podział podwyżek. Przeciwko sobie. Że trzeba im obciąć, a bardziej podnieść sprzątaczkom i mechanikom. (…) Dzisiaj wyrzuca się grupowo nauczycieli i w ich imieniu nikt nie strajkuje. Nawet inni nauczyciele.
  • Oddajemy cześć tym, którzy przeciwstawili się tyranii 30 lat temu i wszystkim, którzy poszli ich śladem. Bohaterowie „Solidarności” wiedzieli, że naród polski pragnie i zasługuje na więcej w swoim kraju, i położyli fundament pod budowę Polski, którą widzimy dzisiaj. Dzięki ich odwadze i oddaniu sprawie wolności, Polska jest teraz kluczowym sojusznikiem w NATO, kwitnącą demokracją i promieniem nadziei dla wielu, którzy żyją jeszcze w ucisku.
  • Rewolucję robią robotnicy, nikt inny. A rewolucja zwycięża, jeśli popiera ją inteligencja. To jest abecadło. Inna sprawa, że ci robotnicy są później nabijani w butelkę (…).
  • Robotnicy wielkoprzemysłowi, którzy uważali się za główną siłę „S”, byli na ogół dumni ze swoich zakładów, praca w nich była źródłem przywilejów i prestiżu. Teraz dowiadywali się, że te zakłady są kulą u nogi gospodarki i na dodatek nie mają do nich żadnego prawa.
    • Autor: Jacek Kuroń, Nadzieja i rozczarowanie. Pisma polityczne 1989–2004, wyd. Krytyki Politycznej, Warszawa 2010.
    • Opis: w 1993.
  • Słowo „Solidarność” zobowiązuje.
    • Autorka: Henryka Krzywonos
    • Opis: na obchodach 30. rocznicy podpisania porozumień sierpniowych.
  • „Solidarność” była ruchem socjalistycznym nastawionym na demokratyzację systemu, ale nie na promowanie wartości liberalnych.
  • „Solidarność” była zjawiskiem charakterystycznym dla minionego już społeczeństwa producentów, gdy w społeczeństwie konsumentów jest już tylko z nostalgii poczętą fanaberią, choćby nawet członkowie nowego wspaniałego świata konsumentów roili się w tych samych sklepach i w tych samych dniach i godzinach, wiedzeni przez „niewidzialną rękę rynku”, tym samym powodzeniem, z jakim zaganiani byli do taśm montażowych przez szefów i wynajętych przez nich nadzorców.
  • „Solidarność” na całym świecie budziła szalone zainteresowanie. To, co wytworzyła w swoich najlepszych latach, w sensie autentyczności ruchu, którym była, miało bardzo zapładniające znaczenie dla ówczesnego świata. Te nadzieje spełniły się w niewielkim stopniu, chociaż nie należy lekceważyć faktu, że jednak na przełomie roku 1989/90 fenomen „Solidarności” miał duży wpływ na rozpad obozu „pokoju i socjalizmu” z ZSRR na czele.
  • „Solidarność” nie ma żadnego prawa – moralnego ani politycznego – używania tej nazwy, bo nie jest tym, czym była kiedyś, czyli wielkim ruchem społecznym, tylko partyjną, PiS-owską przybudówką.
  • „Solidarność” oraz niezliczone rzesze odważnych Polek i Polaków utorowały drogę pokojowej rewolucji w NRD. Także im, my Niemcy, zawdzięczamy to, że jesteśmy wolnym krajem.
  • „S” powinna być apolityczna i walczyć o obronę praw pracowników. Na tym polu jest wiele do zrobienia, bo są takie miejsca jak sieci handlowe, gdzie pracodawca pomiata ludźmi jak w XIX wieku. Na bliskich związkach „S”, partią prosty człowiek nic nie zyska. Skorzystają co najwyżej działacze, z których wielu siedzi na stołkach już od 20 lat i oderwało się od życia. Interesuje ich tylko dalsze wygodne funkcjonowanie, kasa i tych kilka minut sławy, które zapewnią im politycy.
  • „Solidarność” to jest, niestety resztówka po komunizmie. Ma ogromne zasługi na polu przemian politycznych, ale i komunistyczne obciążenia w sferze ekonomii. I nie może być inaczej, skoro chce reprezentować klasę robotniczą.
  • Serwilizm i kapitulancka postawa gremium Wałęsy świadczyły, że Solidarność jest w stanie rozkładu.
  • „Solidarność” była zrywem o ogromnym znaczeniu, nie waham się powiedzieć o znaczeniu światowym. Toteż wzbudziła niezwykłe zainteresowanie i ogromne znaczenie. Ale zryw ten został zmarnowany, ponieważ z miejsca zaczęły się kłótnie.
  • Ten monstrualny ruch, ze względu na swój charakter i konstrukcję do demokracji się nie nadawał. Gdyby „Solidarność” w 1989 r. miała siłę tej z 1981 r., to w ogóle żadnego normalnego mechanizmu demokratycznego by nie zbudowano.
  • To nie był ruch walki zbrojnej rozumianej zgodnie z polską tradycją. To był ruch budujący społeczeństwo obywatelskie. Najpierw opozycja demokratyczna, a potem „Solidarność” była ekspertem od budowania wolnej prasy i gwarantem wolnego obiegu informacji. Budowała niezależny ruch wydawniczy, by rozwijać nieskrępowany obieg myśli. Uruchamialiśmy wolną twórczość w kulturze i nauce. Przygotowywaliśmy reformy wszystkich dziedzin życia społecznego. W tym sensie to był największy realizowany program pracy organicznej, jaki znała historia Rzeczypospolitej.
  • Uważam, że właśnie „Solidarność” reprezentowała najlepsze tradycje społecznego oporu  –  pokojowego, ale zarazem odważnego, gotowego do poświęceń, włącznie z pójściem do więzienia. Wielka szkoda, że obecny rząd polski odchodzi w wielu momentach od wartości, które reprezentował tamten ruch. Sądzę, że dziś wszyscy potrzebujemy takiej „polskiej dynamiki” w duchu „Solidarności”, lat 1980–81.
  • W czasach wielkiej „Solidarności” pojawiały się różne postulaty. (…) Rysowano karykatury niedźwiedzia radzieckiego, a Rozpłochowski wołał, że jak walniemy pięścią w stół, to kremlowskie kuranty zagrają „Mazurka Dąbrowskiego”. I jednocześnie (…) nie padło ŻADNE hasło, żeby przeprowadzić reprywatyzację mienia odebranego w latach 1945–56. Nie padło ŻADNE hasło o prywatyzacji gospodarki. Nie było niczego takiego. Nie dlatego, że realizm zabraniał. Bo realizm przecież tak samo zabraniał wołać o kurantach kremlowskich. Po prostu to się nie mieściło w aksjologicznym horyzoncie tego ruchu.
    • Autor: Karol Modzelewski
    • Źródło: rozmowa Grzegorza Sroczyńskiego, Wkurzył się pan? Świetnie!, „Gazeta Wyborcza”, 14–15 września 2013.
  • Wrocław odegrał w tej walce ogromną rolę. Pierwsze miesiące stanu wojennego spędziłem w niewoli, w bardzo odległym od Wrocławia Strzebielinku, zagubionym wśród lasów i wsi. Wiedzieliśmy jednak, że to miasto, miasto wtedy już od 35 lat znów polskie stawia opór szczególnie potężny. Pamiętamy o tym wszyscy do dzisiaj i dlatego właśnie te obchody smutne – ale nie tylko smutne, bo dzień 13 grudnia był dniem dramatycznym, ale wojna, która się wtedy zaczęła była wojną zwycięską – obchodzimy dziś we Wrocławiu. Bardzo się z tego cieszę. Dziękuję kierownictwu Związku „Solidarność” za tę inicjatywę. To ich decyzją te obchody odbywają się właśnie tutaj. W tej chwili je zaczynamy. Będą trwały dziś i jutro. Będą trwały w imię pamięci o naszej najnowszej historii, o której nie możemy zapominać. Powiem więcej – musimy ją przywracać i przywracać ją będziemy, w imię prawdy, w imię sprawiedliwości i w imię tego, żeby Polska była coraz lepsza.
  • Z 21 historycznych postulatów w pełni został urzeczywistniony tylko jeden. W radiu jest nadawana msza.
  • Zabrałem głos i zgłosiłem ten wniosek. Wałęsa usiłował mi przerwać, ale reakcja sali była jednoznaczna, mój wniosek spotkał się ze spontanicznym poparciem. Wałęsa po tym żywiołowym aplauzie, natychmiast się ze swojego pierwotnego sprzeciwu wycofał i także poparł ten wniosek. Później poparł mnie także K. Modzelewski. Właśnie w ten sposób wyłamaliśmy się z układu, który został wcześniej zaplanowany. Można powiedzieć, że w tym momencie stworzyliśmy fakt dokonany. Umożliwiliśmy powstanie tego, czym później stała się „Solidarność”. Pamiętam, że po zakończeniu narady Wałęsa podszedł do mnie i do Wiesława Chrzanowskiego i powiedział: „No, wrobił pan nas w to, to teraz siadajcie panowie, i piszcie statut dla Związku, skoro już mamy go rejestrować”.
    • Autor: Jan Olszewski
    • Źródło: Paweł Zyzak, Lech Wałęsa – Idea i historia: Biografia polityczna legendarnego przywódcy "Solidarności" do 1988 roku, Wydawnictwo Arcana, Kraków 2009, ISBN 9788360940723, s. 257.
  • Zobaczyliśmy, że jest możliwość zarejestrowania jednego związku, ale nie jako federacji, takiego prawa nie było – i że to jest jedyna skuteczna obrona przed władzą.

Zobacz też: