Ewa Milewicz

polska dziennikarka, prawniczka

Ewa Milewicz (ur. 1947) – polska dziennikarka i publicystka.

  • IV RP stoi u bram.
    • Opis: o polskiej scenie politycznej po katastrofie Tu-154 w Smoleńsku.
    • Źródło: Z ziemi smoleńskiej do Polski, „Gazeta Wyborcza”, 23 kwietnia 2010
  • Jedno się chyba nikomu nie śniło: że po 30 latach będziemy sobie te resztki po „Solidarności” wyrywać. Że jedni uczestnicy strajków będą drugich z „Solidarności” wygwizdywać, że „Solidarność”, która była od najdrobniejszego korzenia antypartyjna, która walczyła z kierowniczą rolą partii, zechce się – nienauczona doświadczeniem – przytulić do jednej partii. Że ta „Solidarność” i z niej wywodzący się polityk, człowiek, który tyle przeżył, nie zdoła powiedzieć Lechowi Wałęsie: dziękuję i przepraszam.
    • Źródło: Solidarność nie krzepi, „Gazeta Wyborcza”, 31 sierpnia 2010
    • Zobacz też: Solidarność
  • Nie byłoby „Solidarności” bez ekspertów. (…) Miliony ludzi mogą mieć najszczytniejsze chęci, ich duch bujać w obłokach, ale ktoś musiał gadać z władzą, która trzymała czołgi. Ktoś musiał trzymać hamulec. Ktoś musiał ustępować i ktoś musiał żądać.
    I najważniejsze – nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie Lech Wałęsa. Bez jego wiary, że się uda, bez jego daru przekonywania, zarażania odwagą padłaby Stocznia, a za nią pewnie reszta strajkującej Polski. Rozum podpowiadał – i miał, zdawało się, rację – to się nie może udać. Wałęsa jednak powiadał: będziemy mieć niezależne samorządne związki zawodowe. I zwyciężał nad tym tchórzliwym rozumem. Bez Wałęsy nic by nie było. I nie byłoby nic bez nas wszystkich, którzy na siebie patrzyli i w ten sposób, widząc ten tłum, dodawaliśmy sobie odwagi.
    • Źródło: Solidarność nie krzepi, „Gazeta Wyborcza”, 31 sierpnia 2010
  • SLD mniej wolno, bo po szkarlatynie, ciężkiej chorobie, jaką była PRL, obowiązuje kwarantanna.
  • Te tłumy na ulicach zostały zrozumiane jako poparcie, że ludzie wreszcie docenili. Wydaje mi się, że to jest złe odczytanie intencji tych tłumów, że ludzie dostrzegli coś takiego poruszającego w tej śmierci. Śmierci 96 osób, śmierci prezydenta ze względu na tą całą symbolikę: Katyń, „drugi Katyń”. (…) Jarosław Kaczyński nie ma dobrych doradców. Niechcący została zrobiona taka sytuacja, że wokół tego pogrzebu będą głosy – nie wiem jak to nazwać – niechętne, krytyczne, demonstracje itd. To jest niepotrzebne.
  • Wyborca nie docenia tego, że kandydaci sypią się jak z rogu obfitości. Wyborca bowiem czeka nie na polityka, lecz na świętego. A świętych polityka nie interesuje.
    • Źródło: Chwalę polityków, „Gazeta Wyborcza”, 6 października 2000