Ryszard Kukliński

polski wojskowy i amerykański agent CIA

Ryszard Jerzy Kukliński, ps. „Jack Strong”, „Mewa” (1930–2004) – polski pułkownik Ludowego Wojska Polskiego, pośmiertnie awansowany do stopnia generała brygady, zastępca szefa Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, od 1970 agent wywiadu amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA), na krótko przed wprowadzeniem stanu wojennego (1981) ewakuowany przez CIA do Berlina Zachodniego.

  • A jeśli idzie o agenta we władzach „Solidarności”. To jest bardzo wrażliwy temat. Ja tego nie rozwiążę. To sama „Solidarność” i społeczeństwo musi rozwiązać. Nadszedł już czas, że my musimy wiedzieć, kto jest kto. (…) Te maski trzeba zdjąć. Z tym smrodkiem – przepraszam za użycie takiego stwierdzenia – można żyć, bo od tego nikt jeszcze nie umarł. Ale to jeszcze nie jest świeże powietrze. Nas stać na to, żeby tę sprawę powoli do końca wyjaśnić. Warto wspomnieć, co mówił gen. Kiszczak, że społeczeństwo byłoby zaszokowane, gdyby wiedziało, kto faktycznie jest kim…
Ryszard Kukliński (1998)
  • Ameryka była wtedy słaba, a słabość zwiększa zagrożenia. Przeciwnik czuje się wtedy na tyle mocny, że myśli o wykorzystaniu swej przewagi. Słaby zaś boi się i myśli o użyciu broni ostatecznej.
    • Opis: broniąc się przed zarzutami, że wydając CIA plany obronne polskich miast, narażał Polaków na amerykański atak jądrowy.
  • Do matactw i inwektyw Adama Michnika nie będę się ustosunkowywał, bo one nic o mnie nie mówią. Świadczą jedynie o tym, że dusza tego moralisty bliższa jest porucznikowi Stefanowi Michnikowi, który jako sędzia sądu wojewódzkiego w październiku 1953 r. w mokotowskim więzieniu, nadzorował wykonanie politycznego morderstwa na Andrzeju Czaykowskim, bohaterskim dowódcy AK z czasów powstania warszawskiego, niż Maurycemu Mochnackiemu, na którego sili się pozować.
  • Jak kurtyna poszła w górę i zobaczyłem tych podstarzałych chórzystów w mundurach, na piersiach pełno medali, to mi się zebrało na wymioty. Grozą powiało, kiedy zaśpiewali pierwszą pieśń. Jak grzmot przetoczyło się po sali: »Wstawaj, strana ogromnaja, wstawaj na smiertnyj boj...«. To było przecież aktualne. I wciąż jest aktualne, bo nie wierzę, że Rosja podkuliła ogon na zawsze.
  • Już okupacyjne ulotki Armii Krajowej wymieniały nazwę Katyń obok nazwy Oświęcim, dwu miejsc ludobójstwa popełnionego przez dwa wielkie państwa totalitarne XX wieku. (…) to tytuł wielkiej złowieszczej księgi naszej historii, księgi, na której niewidocznych kartkach, ale znaczonych bólem i łzami, zapisane są dziesiątki tysięcy nazwisk oficerów Wojska Polskiego, ofiar sowieckiego ludobójstwa. Rozpoczęło się ono już o świcie 17 września 1939 roku i trwało jeszcze długo po ostatniej wojnie, w czasie, którego nie zamyka żadna ścisła data.
  • Latami przyklejałem na wielkich sztabowych mapach symbole grzyba atomowego: niebieskie tam, gdzie uderzenia miały paść z Zachodu, czerwone tu, gdzie miały paść nasze. To było moje wyjątkowe zadanie. Inni dbali o mundury, buty, o kiełbasę, o naprawę czołgów. A ja nie mogłem nie myśleć, co te grzybki oznaczają. Musiałem na tych mapach rysować długie warkocze, które wyznaczały strefy skażeń promieniotwórczych, mających zagrodzić Armii Radzieckiej drogę do serca Europy. Jeden taki warkocz układał się na linii Wisły, w poprzek kraju, bo u nas przeważnie wieją wiatry północno-zachodnie. Tam miały pójść uderzenia powyżej jednej megatony, przecinające Polskę na pół. A drugi warkocz wyznaczałem w zachodniej części kraju. Spytasz mnie jeszcze raz, czy było warto?
  • Musiałem wybrać: służyć narodowi czy czerwonemu imperium.
  • Nie zrobiłem nic ponad to, co – w obliczu zarysowującej się groźby nuklearnego holocaustu własnego narodu – świadomy tego faktu żołnierz musiał uczynić.
  • Obserwuję Putina, on już ma ciągoty mocarstwowe. Jeszcze jest słaby, ale przy pomocy Zachodu stanie na nogi i wtedy im pokaże. Taki ten Zachód jest, wyhodował Hitlera, Stalina, a teraz hoduje Putina. Dla Polski to bardzo, bardzo niedobre.
  • Przyjmuję decyzję o rehabilitacji z pewną ulgą, chociaż po 16 latach spędzonych na wygnaniu, gdzie moja rodzina wiele wycierpiała, jest to raczej decyzja symboliczna niż praktyczna. Dziękuję Bogu, że doczekałem tej chwili.
  • W latach okupacji byłem małym chłopcem, ale dobrze zapamiętałem i nosiłem w głębi swej duszy hasło wyhaftowane przez kobiety wileńskie na sztandarze, który podziemnymi szlakami dotrzeć miał do dywizjonu polskich lotników na ziemi brytyjskiej: „Miłość żąda ofiary”. Kiedy w Ludowym Wojsku Polskim zaczęto odbierać mi wiarę i przekonania, które wyniosłem z mojego skromnego domu, ze szkoły, z kościoła – do tego hasła dodałem jeszcze jedno słowo: „Miłość żąda ofiary i wierności” – wierności dla jednego Boga i jednej, jedynej ojczyzny – Polski. Dzisiejsza piękna uroczystość, honorowe obywatelstwo Królewskiego Miasta Krakowa, które od dzieciństwa jawiło mi się jako serce i dusza Polski, utwierdza mnie w przekonaniu, że był to słuszny wybór.
  • Sowieci chcą uniknąć interwencji, ale się intensywnie do niej przygotowują.

O Ryszardzie Kuklińskim

edytuj
  • (…) ale wszyscy oni byli zgodni co do jednego: najbardziej nawet totalna opozycja wobec władz PRL, którą uważali za dyktaturę podległą Moskwie, nie może prowadzić do współpracy ze służbami obcego wywiadu. W tym momencie bowiem kończy się lojalność wobec własnego państwa – choćby było ono niedemokratyczne i niesuwerenne – a zaczyna się lojalność wobec państwa obcego, choćby było ono demokratyczne i sprzymierzone z wartościami, o które chciało się walczyć.
    • Autor: Adam Michnik, O sprawie płk. Ryszarda Kuklińskiego pisze Adam Michnik – rok 1998, 9 maja 1998
  • Często stawia się pułkownikowi Kuklińskiemu zarzut, że złamał żołnierską przysięgę. Przysięga dla żołnierza to rzecz święta. Ale co się dzieje, kiedy konsekwencje przysięgi wchodzą w konflikt z zasadami prawego sumienia? Ta przysięga, którą Ryszard Kukliński składał w 1947 roku we Wrocławiu, kiedy wstąpił do Oficerskiej Szkoły Piechoty mówiła o Bogu i Ojczyźnie, złożył ją przed ołtarzem polowym. W tej drugiej, która obowiązywała w wojsku przez 36 lat, od 1952 do 1988 roku, Boga zastąpiło braterskie przymierze z Armią Radziecką i innymi sojuszniczymi armiami, a interes bronienia Polski niepodległej został zamieniony na formułę: stać nieugięcie na straży władzy ludowej. Karać natomiast miała „surowa ręka sprawiedliwości ludowej”. I dosięgła.
  • Człowiek, który widząc nadciągające widmo zagłady swojej ojczyzny, a może i całego globu, dokonał trudnego wyboru, by w pojedynkę stawić czoła imperium zła. Był to wybór dramatyczny, który kosztował go bardzo wiele. (…) Gen. Ryszard Kukliński wybiegał myślą w przyszłość, kierował się wizją świata bez zimnej wojny i żelaznej kurtyny; myślał o rzeczywistości, w której Europa, a w niej Polacy i inne wolne narody będą wspólnie tworzyć lepszą przyszłość.
  • Dobrze się stało, że sprawa została załatwiona od strony prawnokarnej. Dobrze się stało, że Kukliński ma dzisiaj taki sam status jak inni obywatele. Jestem zwolennikiem opcji zerowej. Niczego nie zapominając, myślę, że czas zrozumieć, iż zawsze będą w Polsce ludzie, którzy będą uważali Kuklińskiego za bohatera, i tacy, którzy za bohatera uznają gen. Jaruzelskiego. I z tym musimy żyć.
    • Autor: Adam Michnik, O sprawie płk. Ryszarda Kuklińskiego pisze Adam Michnik – rok 1998, 9 maja 1998
  • Gdy rozpoczynał swoją misję dla ratowania Polski, sowieckie imperium było w ofensywie. Gdy wydawało się, że to imperium zawładnie Europą i światem, Pułkownik rozpoczął swoją samotną walkę i odniósł zwycięstwo. Gdyby sowieckie imperium ruszyło na Europę – Polska przestałaby istnieć. I to jest miarą zasług Pułkownika Kuklińskiego – jesteśmy. Wciąż mamy niezałatwione rachunki krzywd, ale jesteśmy.
  • Generalicja sowiecka i ludowego wojska uważała, że Kukliński jest najmłodszym i najzdolniejszym polskim sztabowcem, absolutnym komunistą, całkowicie oddanym Rosji sowieckiej. Prawdą było tylko to pierwsze stwierdzenie, albowiem na samym dnie serca Ryszard Kukliński schował głęboko swój prawdziwy polski patriotyzm i postanowił zaszkodzić zupełnie samotnie sowieckiemu totalitarnemu imperium zła.
  • Jestem w tej grupie 30 proc. naszego społeczeństwa, które uważa, że płk. Ryszard Kukliński był zdrajcą. (…) Po pierwsze, był żołnierzem, po drugie, składał przysięgę, po trzecie, chodził w mundurze, po czwarte, przekazywał Amerykanom informacje, które dotyczyły nie, jak twierdzą Amerykanie i jak twierdził to pan pułkownik Kukliński, informacji na temat Układu Warszawskiego i Związku Radzieckiego, ale przekazywał informacje na temat polskich sił zbrojnych, polskiego systemu obronnego, również informacje na temat mobilizacji sił zbrojnych, wyprowadzania jednostek w miejsca mobilizacyjne, a więc wszystko to, co z punktu widzenia potencjalnego konfliktu, szczególnie w okresie zimnej wojny było bardzo istotne.
  • Jeżeli chodzi o kwestię degradacji Wojciecha Jaruzelskiego i awansu pułkownika Kuklińskiego, bo było szereg pytań o to, to rzeczywiście jest to ważna sprawa.Degradacja Wojciecha Jaruzelskiego byłaby przywróceniem podstawowego porządku w Polsce, zamknięciem okresu PRL i jasnym przekazem, kto jest bohaterem, a kto jest zdrajcą. (…) Sprawa jest oczywista: bohaterem jest pułkownik Ryszard Kukliński, a zdrajcami są Wojciech Jaruzelski i Czesław Kiszczak. To jest sprawa oczywista i ewidentna.
  • Jeżeli pan mówi dzisiaj, że pułkownik Kukliński był postacią kontrowersyjną, dlatego że walczył z totalitarnym systemem, i w związku z tym zadajemy pytanie: pułkownik Kukliński – bohater czy zdrajca?, to równie dobrze możemy zapytać o „Solidarność”. „Solidarność” również, tak jak pułkownik Kukliński, walczyła z totalitarnym systemem. I co? Zadamy pytanie: „Solidarność” – bohaterowie czy zdrajcy? Jan Paweł II – bohater czy zdrajca? Tak? Do tego będziemy dążyć w polskiej Izbie?
  • Kukliński był postacią jednocześnie wielką i tragiczną w okresie walki Polski o niepodległość. Postawa pułkownika nie nadaje się jednak do naśladowania w dzisiejszych czasach. Największe odznaczenia dla niego, największe uznanie, ale to jest przykład innych czasów walki o wolność i czasów zniewolenia, ale dzisiaj starajmy się, żeby coś takiego nie miało miejsca, by Polacy nie mogli zachowywać się dwulicowo, bo dwulicowość nie będzie zapomniana przed Bogiem.
    Kukliński i wielu innych tak, tylko nie są to postawy do naśladowania w dzisiejszych czasach, dlatego zawsze „mówiłem ciszej nad tą trumną, ciszej nad tą postacią”. Kiedy zaczyna się czas pracy, kiedy Polska jest tak pluralistyczna, to zachęcanie innych do takich działań, do szpiegowania, nie jest dobre. Nie zapominajmy, że pan Kukliński był pułkownikiem Ludowego Wojska Polskiego i jednocześnie szpiegiem na rzecz Stanów Zjednoczonych.
  • Kukliński podjął działania, które bardzo zaszkodziły systemowi totalitarnemu, chociaż nie wiemy, jaki był tego bilans końcowy. Być może był Wallenrodem. Natomiast ostatnim człowiekiem na świecie, który ma prawo sądzić Kuklińskiego jest generał Jaruzelski. Jaruzelski to człowiek – maska, tyle ze za maską nie ma twarzy, tylko druga maska. Jaruzelski Wallenrodem nie był – trzeba nazywać rzeczy po imieniu: Jaruzelski był oficerem w służbie imperium sowieckiego od lat młodości aż do emerytury.
  • Kukliński zaskoczył mnie zupełnie. Zaskoczył wszystkich kolegów, którzy go uważali za wzorowego członka partii, oficera – wykształconego marksistę, z dużymi perspektywami. Jeśli chciał walczyć z ówczesnym reżimem, mógł to robić inaczej. Tak jak to robili inni ludzie w mundurach, począwszy od 1980 r.
  • Kukliński znajdzie właściwe miejsce w historii. Bardzo mocno w to wierzę. Będzie fascynował historyków i publicystów, wszystkich ludzi, będzie się o nim dyskutować przyszłości i w końcu zostanie powszechnie uznany za bohatera. Jestem przekonany, że w dłuższej perspektywie – zwycięży.
  • Mnie jest ogromnie niezręcznie mówić o Kuklińskim. Był moim kolegą, przyjaźniliśmy się. Razem byliśmy w Moskwie na specjalnym kursie strategiczno-operacyjnym w Akademii im. Woroszyłowa. Piliśmy wódkę, wspólnie organizowaliśmy ćwiczenia na poligonach w czasach, gdy gen. Jaruzelski przez pięć i pół roku chciał ze mnie zrobić Napoleona.
  • Niestety, niektórzy ludzie w Polsce byli bardzo okrutni w swych opiniach o nim, traktując go jak zdrajcę. A przecież jego główną motywacją było uniknięcie wojny, której Polska byłaby największą ofiarą.
  • Nikt na świecie w ciągu ostatnich 40 lat nie zaszkodził komunizmowi tak jak ten Polak. Narażając się na wielkie niebezpieczeństwo, Kukliński konsekwentnie dostarczał niezwykle cenne, wysoce tajne informacje na temat Armii Sowieckiej, planów operacyjnych i zamierzeń Związku Sowieckiego, przez co przyczynił się w bezprecedensowy sposób do utrzymania pokoju. Ci, którzy znają Kuklińskiego osobiście, widzą w nim człowieka wielkiego charakteru, odwagi, polskiego patriotę i bohatera.
  • On sam nigdy nie dążył do władzy, chciał służyć Polsce najlepiej, jak potrafił. Był spolegliwym współpracownikiem USA. (…) Na pewno wykorzystali jego wiedzę o Układzie Warszawskim dla własnej obronności, ale decydując o poszerzeniu NATO Amerykanie kierowali się przede wszystkim własnymi interesami.
  • Osoba i czyny pułkownika Ryszarda Kuklińskiego jasno ukazują tę wielką prawdę, jaką przyniosła światu religia chrześcijańska: że ludzkie prawo nie jest instancją ostateczną, że zdarzają się - na szczęście niezwykle rzadko, lecz niewątpliwie - sytuacje, w których ponad przestrzeganie należnego władzom zwierzchnim posłuszeństwa wolno i należy przedłożyć głos owego wezwania, jakim przemawia we wnętrzu człowieka sumienie ukształtowane w zgodzie z prawem naturalnym i boskim.
  • Pan dobrze zasłużył się Polsce, panie pułkowniku.
  • Pan Wojciech Jaruzelski – niestety, jeszcze generał – zadał kiedyś pytanie: Jeżeli pułkownik Ryszard Kukliński jest bohaterem, to kim my jesteśmy? I odpowiedź musi być jasna. Jeżeli człowiek staje przed dylematem, tak mówił również pułkownik Kukliński, czy wybrać służbę własnemu narodowi, czy czerwonemu imperium, to odpowiedź jest jasna. I ta odpowiedź musi tu paść. Ci, którzy służyli czerwonemu imperium, to zdrajcy. I wstyd, że z tej mównicy musimy odkrywać to 25 lat po upadku komunizmu. Wstyd, że tego wcześniej nie potrafiliśmy rozliczyć.
  • Pełnomocnikiem Kuklińskiego w Polsce był niejaki Józef Szaniawski, człowiek, który przyznał się do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa i który o ludziach opozycji demokratycznej wygadywał rozmaite plugastwa. Kukliński to wszystko chętnie powtarzał.
  • Pierwszym gestem powinno być przywrócenie do czynnej służby wojskowej pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, oczywiście za jego zgodą. Zwrócił na to uwagę między innymi były amerykański ambasador w Polsce, Davies, na łamach „Washington Post”.
  • Porównywanie Łukasińskiego, Wysockiego, Traugutta, którzy zawiązywali spiski niepodległościowe, z Kuklińskim, który na własną rękę zdecydował się szpiegować i wszystko, co robił, robił na polecenie CIA, wydaje mi się dziwaczne. Cała ta legenda tworzona wokół osoby Kuklińskiego jest niestosowna i żenująca. A już przyrównywanie jego wizyty do pielgrzymki Papieża uważam za nonsens.
    • Autor: Adam Michnik, O sprawie płk. Ryszarda Kuklińskiego pisze Adam Michnik – rok 1998, 9 maja 1998
  • Pułkownik Kukliński – stwierdzam to z naciskiem – nie był zwyczajnym agentem wywiadu USA. Był odważnym sojusznikiem Ameryki i to w chwili, gdy całe dowództwo Wojska Polskiego było zaprzedane Sowietom. Był pierwszym polskim oficerem w NATO, a zarazem inicjatorem tajnej współpracy między Wojskiem Polskim a Armią Stanów Zjednoczonych. Ryzykując życie i nie tylko swoje, ale swojej rodziny, godnie zasłużył się Polsce. Informacje pułkownika były niezwykle szczegółowe i umożliwiły nam podjęcie kroków zapobiegawczych, co niwelowało przewagę sowiecką i odsuwało groźbę wywołania przez nich wojny. Gdyby jednak Moskwa rozpętała wojnę z państwami NATO, dowódca wojsk sowieckich atakujących Europę, marszałek Kulikow, zostałby unieszkodliwiony wraz z całym swoim sztabem, najpóźniej w 3 godziny od rozpoczęcia agresji. Takie działania obronne mogłyby podjąć Stany Zjednoczone, opierając się na informacjach, przekazanych wcześniej przez pułkownika Kuklińskiego.
  • Pułkownik Ryszard Kukliński był bohaterem tragicznym. Stanął on bowiem wobec konieczności podjęcia wyboru pomiędzy dwiema wartościami: dochowaniem wierności złożonej przysiędze, które od wieków stanowi o dumie i honorze żołnierzy Rzeczypospolitej, oraz posłuszeństwem nakazowi prawego sumienia polskiego oficera i gorącego patrioty. Dramat dziejowy naszej ojczyzny w wieku XX sprawił, iż te dwa bezcenne dobra, bez których nie może być mowy ani o sprawiedliwym porządku społecznym i politycznym, ani o służbie temu wspólnemu dobru, jakim jest Polska, stały ze sobą w sprzeczności. Decyzja o opowiedzeniu się po jednej lub drugiej z nich była zaś obarczona nie tylko olbrzymim ryzykiem, ale też nie dawała żadnej gwarancji, że współcześni i potomni uznają podjęty wybór za uprawniony, słuszny i właściwy. Dzisiaj możemy powiedzieć, że historia przyznała pułkownikowi Ryszardowi Kuklińskiemu rację.
  • Pułkownik Ryszard Kukliński jest w moim pojęciu postacią bohaterską i tak będzie oceniony przez historię.
  • Trudno zaiste pojąć, jak można ubiegać się o przyjęcie Polski do NATO, gdy odmawia się faktycznie powrotu do kraju temu, który pierwszy, na własne ryzyko, z narażeniem życia udowodnił, że Polska jest integralną częścią Zachodu i pragnie żyć we wspólnocie wolnych i demokratycznych państw.
  • Uważam, że Kukliński przede wszystkim osłabiał Układ Warszawski, a nie żywotne interesy narodu polskiego. Ale mam świadomość, że gdyby wówczas doszło do wybuchu wojny, to być może informacje Kuklińskiego spowodowałyby śmierć polskich żołnierzy. Tego nie potrafię ocenić, bo nie wiem, jakie dokładnie informacje przekazywał.
  • W 1998 r. byłem prezydentem Krakowa i miałem ogromny honor i zaszczyt wręczać pierwsze honorowe obywatelstwo miasta Krakowa pułkownikowi Ryszardowi Kuklińskiemu i, panie pośle, nie tylko nie wstydzę się tego, ale naprawdę cały czas traktuję to jako wielki honor i zaszczyt. Oczywiście powinniśmy się pięknie różnić, tylko dziwię się, że przez przeciwników tej uchwały przytaczane są jakieś periodyki wojskowe, jakieś wypowiedzi byłych komunistów. (…) Teraz powiem, że ja absolutnie, w 100%, kładę na to, że wierzę Zbigniewowi Brzezińskiemu, a nie generałowi Puchale, na którego tu jeden z posłów się powoływał. Jeśli to był człowiek, a wiemy, kim był generał Puchała, jaką rolę odegrał, który właśnie ten system próbował chronić i bronić do końca, to wybaczcie, panowie, ale trudno przyjąć, że to jest wiarygodny człowiek.
  • W PRL w 1984 r. pułkownik Kukliński został skazany na karę śmierci za to, że nie godził się na śmierć milionów Polaków, którą zakładały sowieckie plany wojenne. Postępowanie w jego sprawie umorzono ostatecznie dopiero w 1997 r. I największa ofiara, jaką poniósł – śmierć obu synów w niewyjaśnionych okolicznościach. Warto tę prawdę przypominać, szczególnie w kontekście skandalicznej wypowiedzi szefa SLD o nadaniu Orła Białego Jaruzelskiemu i Kiszczakowi, komunistycznym zdrajcom gloryfikowanym przez media i salony III Rzeczypospolitej. Oto dzisiejsza rzeczywistość: sowieckich namiestników kreuje się na ludzi honoru, a narodowych bohaterów na zdrajców. Na to nie ma zgody, tu nie ma miejsca na wątpliwości. To pułkownik Kukliński był bohaterem, a generałowie Jaruzelski i Kiszczak zdrajcami. Historia to już oceniła.
  • W życiu pułkownika Kuklińskiego zdarzyła się ta chwila, kiedy potrafił powiedzieć z głębi swego serca stanowcze "nie!". Wiedział, jakie mogą być tego konsekwencje dla niego i dla najbliższych. To jego "nie" będzie jeszcze długo bardzo ważnym znakiem minionego okresu naszych dziejów. (…) III Rzeczpospolita powstała z wysiłku wielu, także jego, samotnika polskich zmagań z komunizmem, Ryszarda Kuklińskiego. Jest jednym z ojców polskiej wolności! To się liczy! To ma swoją wagę!
  • Warto tedy przypomnieć, że ten niezwykły festiwal prawica i Kukliński zawdzięczają dwóm polskim politykom: Aleksandrowi Kwaśniewskiemu i Leszkowi Millerowi, którzy – według świadectwa Zbigniewa Brzezińskiego – przyczynili się w decydujący sposób do decyzji o prokuratorskim oczyszczeniu płk. Kuklińskiego z zarzutu zdrady głównej.
    • Autor: Adam Michnik, O sprawie płk. Ryszarda Kuklińskiego pisze Adam Michnik – rok 1998, 9 maja 1998
  • Wpływowe koła w Waszyngtonie niechętne rozszerzeniu NATO wykorzystywały oskarżenie ciążące na Kuklińskim do blokowania wejścia Polski do Paktu. Procedury wlokły się w nieskończoność, (…) Interes państwa wymagał, aby sprawę Kuklińskiego zdjąć z porządku dziennego. I tak się stało. Strategiczne bezpieczeństwo Polski było ważniejsze niż wątpliwości i moralne oceny.
  • Z głębokim smutkiem przyjąłem wiadomość o śmierci pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, prawdziwego bohatera zimnej wojny, wobec którego wszyscy mamy dług wdzięczności. Ten pełen pasji i odwagi człowiek przyczynił się do tego, by zimna wojna nie stała się gorąca. Uczynił to dla świętej sprawy wolności i pokoju w swoim kraju i na świecie. To w dużej mierze dzięki męstwu i poświęceniu Kuklińskiego jego ojczyzna Polska i inne poprzednio zniewolone narody środkowej i wschodniej Europy oraz dawnego Związku Sowieckiego są w tej chwili wolne.
  • Z więzienia wyniosłem pogardę dla szpiegów. W ciągu kilku lat, jakie spędziłem za kratkami, spotkałem dwóch amerykańskich szpiegów. To były ludzkie szmaty. Oczywiście zaraz przeszli na stronę SB i donosili o tym, co się działo w celi. Ale z przyczyn czysto pragmatycznych uważałem, że skoro Amerykanie sobie tego życzą, trzeba rehabilitować Kuklińskiego. Nie chciałem, by ta sprawa była zawadą w naszych staraniach o przyjęcie do NATO. Sprzeciwiam się jednak robieniu bohatera z człowieka, który grzebie kolegom po szufladach. Owszem, Ryszard Kukliński jest bohaterem, ale bohaterem wywiadu amerykańskiego, i słusznie mu się należy najwyższe odznaczenie… przyznawane przez CIA.

Zobacz też

edytuj