Marian Opania

polski aktor

Marian Opania (ur. 1943) – polski aktor, artysta kabaretowy, wokalista. Ojciec Bartosza.

  • Aktorstwo to zawód piękny, ale i diabelski. Jeżeli traktuje się go poważnie, nie sposób ustrzec się też jego toksyczności. Permanentny ekshibicjonizm psychofizyczny, „gmeranie” we własnych i cudzych duszach, wywołują różnego rodzaju zawirowania i stany co najmniej dziwne. Stałe stresy, wielomiesięczne przestoje, kiedy ma się poczucie odrzucenia, wszędobylska trema, brak stabilizacji materialnej i do tego czasem publiczne, złośliwe opluwanie przez krytykę, wszystko to powoduje, że często ma się dość. Jeżeli panienka z Wrocławia, zamiast merytorycznie ocenić jakość muzycznego przedstawienia, złośliwie wypomina wykonawcom siwe włosy, to chyba najlepiej świadczy o jej klasie. W każdym razie zraziła mnie do ukochanego Wrocławia. Chęć skandalizującego „zaistnienia” to stały grzech naszych adwersarzy.
Marian Opania (2008)
  • Gdyby ktoś z nas nie miał marzeń, nie próbował się rozwijać, to od razu powinien położyć się do piórnika. W zawodach artystycznych nie ma pojęcia emerytury. Na scenie zwykle się umiera. Może nie chciałbym umrzeć tak szumnie i spektakularnie jak Tadeusz Łomnicki, ale jednak wolałbym, żeby to się stało w biegu.
  • Jestem złośnikiem, człowiekiem niecierpliwym. Przezywają mnie Bulterier. Tylko wyglądam na spokojnego i łagodnego. W podstawówce kolega nazwał mnie Karłem i to się źle dla niego skończyło, bo wybiłem mu zęby. Potem w szkole teatralnej Andrzej Zaorski przezywał mnie Napo od Napoleona. Byłem też Karaszonem.
  • Kiedyś (…) widziałem „ciekawą” stronę Opani. Byłem wtedy w Australii. Kolega pyta: „Maniek, widziałeś swoją stronę?” Zdębiałem! To był pornol! Nie jakiś tam porno, ale taki hard, na ostro pod adresem www.marianopaniafilmy.pl. Gdy kliknęło się moje nazwisko, wyskakiwało przyrodzenie żeńskie z puszką coca-coli. Dalej były grube, cienkie, chude, bezrobotne, żółte, czarne, panie od tyłu, od przodu, geje, wszystko… Osiwiałem do reszty! Przeraziłem się, że jeszcze ktoś pomyśli, że jak tam jest moje nazwisko i cały mój życiorys, to propaguję pornografię. Zadzwoniłem do córki, ona do kolegi w policji i, chwała Bogu, udało nam się przekonać właściciela witryny, żeby mnie z niej usunął. Zrobił to, chociaż nie musiał, bo przecież serwery są w różnych krajach, gdzie nikt takiej pornografii nie zakazuje.
  • Mam duszę Hamleta, ale publiczność skierowała mnie na inne tory. Widzowie lubią mnie w rolach charakterystycznych – komediowych. Ja jednak nie mam wizerunku komika, tak jak na przykład Janek Kobuszewski czy Wiesio Gołas. Oni wystarczy, że pokażą się na scenie i widzowie eksplodują śmiechem. Ja muszę popracować, żeby uzyskać efekt komediowy. Sam z siebie nie jestem zabawną postacią. Mam nadzieję, że się tego nauczyłem.
  • Nie ma się co obrażać, że ktoś gra w serialach. Każdy młody człowiek chce się dostać do teatru, bo wie, że jest to kwestia warsztatu aktorskiego. Ale dostaje się tylko garstka. Pozostali mają do wyboru: wyjechać na zapadłą prowincję albo zostać w stolicy i walczyć o pracę. Nie wyznaczajmy drogi innym. Niech każdy idzie swoją obraną ścieżką.
  • Podobno Stefana Friedmanna zaczepił kiedyś na ulicy jakiś knajak i zapytał „Czi pan grał w filmie Miejsce na ziemi?”. „Tak”. „No to masz pan w mordę!”. Ja na szczęście poruszam się spokojnie także w zaklętych rewirach. Należę do osób dość odważnych. Parę osób pomyliło się co do mojej sprawności fizycznej. Może nie znam kung-fu, ale dać w mordę potrafię.
  • Zakochałem się w teatrze dość późno – przechodząc do Ateneum, które zawsze było moją wymarzoną sceną.

Cytaty z programów kabaretowych

edytuj
  • Ja się brzydzę rydzem! Ja się rydzę brzydzem! Tfu! Ja się brzydzę brydżem!

Jestem nieśmiały

edytuj
  • A czego się człowiek nie dotknął, to i tak wychodziło… Państwo czują… Yyy… Państwo wiedzą…
  • Kiedy po raz pierwszy zapytano mnie, kim chciałbym zostać, kiedy będę dorosły, odpowiedziałem „dziewczynką”. Zaraz zainteresował się mną pan od wuefu…
  • Po raz pierwszy rozpłakałem się tuż po urodzeniu, kiedy lekarz po długotrwałych oględzinach rzekł do pielęgniarki: „No co to jest? A pisz pani – chłopczyk”. I tak już zostało. W przedszkolu biły mnie dziewczynki, a chłopcy podglądali w ubikacji.
  • Tak często czerwieniłem się ze wstydu, że na pochód pierwszomajowy wysyłano mnie jako sztandar przedszkola.

Cytaty z piosenek wykonywanych przez M. Opanię

edytuj
  • A tu jesień jak po sznurku
    Na melodię byle jaką.
  • Ja muszę jak najszybciej być tam,
    gdzie mróz siarczysty hula po kolędzie,
    przyjmuje Londyn, Delhi, Magadan,
    przyjmują wszędzie, a ja nie chcę wszędzie!
  • Raz który lecę z Moskwy do Odessy
    i znowu, psiakrew, odwołują lot,
    wynika to ze słów jej wysokości stewardessy
    majestatycznej jak Aerofłot.

O Marianie Opani

edytuj
  • Ma jedną pasję i jeden cel – aktorstwo. Żyć sztuką; czuje taką potrzebę i wie, że nie jest gorszy od innych. Jego cechą jest absolutna niezaradność. Bardzo chce być aktorem, ale wszystko robi nie tak, jak potrzeba. Wielkie dziecko. Ale czy tylko dziecko? (…) Sposób zachowania się i działania wskazuje, że bohater myśli tylko o sobie. Przewrażliwiony, a właściwie ukrywający kompleksy.
  • Wprost bezkonkurencyjny jest Marian Opania w utworze Ten wąsik (parodiujący Hitlera, za co Niemcy poszukiwali Hemara po swoim wkroczeniu do Warszawy w 1939). Piosenka żołnierska Pamiętaj o tym, wnuku, że dziadzio był w Tobruku w wykonaniu Słowików Ateneum, czyli Jacka Borowskiego, Mariana Kociniaka, Mariana Opani i Wiktora Zborowskiego, stanowi swoisty, artystyczny majstersztyk.

Zobacz też

edytuj