Ewa Łętowska

polska prawniczka, rzecznik praw obywatelskich (1988–1992)

Ewa Anna Łętowska (ur. 1940) – polska prawniczka, profesor nauk prawnych; pierwszy polski rzecznik praw obywatelskich (1987–1992), sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (1999–2002) i Trybunału Konstytucyjnego (2002–2011).

Ewa Łętowska (1992)
  • Będzie postępująca zapaść wymiaru sprawiedliwości. I rosnące niezadowolenie społeczne. Dziś to wszystko jest w mikroskali. Przecież jesteśmy świadkami ustawicznie obniżającego się poziomu zaufania do sądów. Bo mielenie spraw i wymierzanie sprawiedliwości to nie to samo.
    Gdy byłam RPO, świadoma problemów i następstw, które teraz się wam tak gorzko odbijają, apelowałam o ostrożność w reprywatyzacji. O inwentaryzację raz na zawsze roszczeń i ich hierarchizację. Płuca wyplułam w rozmowach z Ireną Dziedzic w telewizji, żeby to wytłumaczyć. I wołano, że jestem niedostatecznie uwrażliwiona na świętą własność.
  • Bynajmniej nie wynika z konstytucji, że tylko związek kobiety i mężczyzny może podlegać instytucjonalizacji w prawie jako związek partnerski. W moim przekonaniu ani z brzmienia konstytucji ani z sensu tego kompromisu, nie można wyprowadzić wniosku, jakoby inne formy niż małżeństwo, o węższym zestawie praw i obowiązków, były niedopuszczalne.
  • Dzisiaj mamy rozdział Kościoła od państwa, ale taki gorszego sortu. Poprzerastany jak boczek tłuszczem. Kościół wiele osiąga małymi kroczkami i cierpliwością, bo ma czas. A władza mu na to pozwala, bo myśli w horyzoncie czteroletnim – swoich rządów i ryzyka wyborczego.
  • Ja jestem tylko przeciętnym, pragmatycznie zorientowanym prawnikiem.
    • Źródło: audycja Goście Daniela Passenta, Tok FM, 30 lipca 2013
  • Jeśli o tym, co dotyczy tych praw i wolności, decydują podmioty prywatne: firmy, koncerny, organizacje – to my się nie mamy jak przed nimi bronić. Klasyczne środki: odwołanie do nadrzędnego organu, proces przed sądem administracyjnym, skarga do Trybunału Konstytucyjnego, do rzecznika praw obywatelskich – tu nie zadziała. Prawo umów pochodzi z innej rzeczywistości i nie chroni nas przed zglobalizowaną władzą gospodarczą i korporacyjną.
  • Kiedyś umowa służyła wymianie dóbr i usług. Teraz zaczyna być używana po to, by zastrzec sobie monopol, zabezpieczyć popyt, uniknąć odpowiedzialności. Zmienia się jej charakter. Umowa zaczyna rządzić. A weźmy taką UEFA. Euro 2012 jest w Polsce, ale rządzi nim i czerpie zyski UEFA – oczywiście na podstawie umowy. Ta umowa ma wpływ na prawo i na wolność gospodarowania. Np. na stadionach i w strefach kibica można handlować tylko produktami, które wskaże UEFA. Państwo zawiera z nią umowę o de facto przekazaniu kontroli nad częścią tego, co dotychczas należało do władzy publicznej.
  • Małżeństwo wobec umiejscowienia art. 18 w rozdziale I [Konstytucji RP] pozostaje pod ochroną i opieką Rzeczpospolitej, co oznacza, że ma sytuację uprzywilejowaną. Uprzywilejowana forma, uświęcona tradycją i wprowadzająca pewien porządek dla państwa – to jest rola małżeństwa zapisana w konstytucji. Ale z tego nie wynika, że jest to forma związku między ludźmi wyłączna.
  • Mnie się nie bardzo podobają radykalne postulaty: natychmiast usuńmy z kodeksu karnego wszystkie przepisy dotyczące karania za słowo. Uważam, że lepiej system prawny po trochu meliorować. I nie uważam, że za delikty na słowie nigdy nikogo nie należy karać. Są sytuacje, gdzie represja karna jest lepsza, niż prawo cywilne. Natomiast zdecydowanie uważam, że za słowo nie wolno karać pozbawieniem wolności.
  • Nasze państwo jest słabiutkie, kiedy trzeba podejmować czynności chroniące słabego. Bardzo słabiutkie. W takim wypadku opłaca się wycofać, a to oznacza, że poświęca się interesy słabszego. I żeby była jasność: nie zawsze są to akurat lokatorzy. Czasem bywa odwrotnie. Tylko tego trzeba pilnować. Sprawiedliwość u nas trzeba sobie wyszarpać.
  • Nauczyłam się też, jak dalekosiężne i zgubne dla systemu prawa skutki mogą mieć orzeczenia o niekonstytucyjności. Człowiek zaczyna się łapać za głowę i myśleć: rany boskie, co się od tego może porobić! I aż boi się orzekać! Bo nie żyjemy w kraju, w którym ustawodawca wsłuchuje się w głos Trybunału. Jeśli trybunał wskazuje, że po jego wyroku powstaje niekonstytucyjna sytuacja, to ustawodawca nie kwapi się, żeby to naprawić. I trwają takie ustawy-kadłubki po niekompletnej operacji chirurgicznej.
  • Państwo dereguluje, pozbywa się odpowiedzialności, przekazuje, co może, umowom i wolnemu rynkowi. I nie dba, by organy państwa zachowały nadzór nad tym, co jest jego konstytucyjną powinnością. Jeśli państwo o ten nadzór nie zadba, to będziemy jak te barany: pędzone może nie na rzeź, ale pod spadającą pięść wolnego rynku.
  • Polscy prawnicy establishmentowi nie rozumieją jak działa prawo unijne – i nawet się przyznają, mówiąc z rozżaleniem „nie rozumieją nas”. Wydają Białą Księgę, gdzie na przykład potrafią napisać, że gwarancją sędziów jest ich nieusuwalność, po czym bronią pomysłu skracania wieku przejścia w stan spoczynku dla sędziów, twierdząc, że wszak tu nie idzie o usunięcie sędziów, lecz tylko kwestię, kiedy sędzia spełnia przesłanki bycia sędzią. Albo likwidują jakiś urząd, czy ciało, nazywając je inaczej, co powoduje dymisje z mocy prawa kadencyjnych lub nieusuwalnych funkcjonariuszy.
  • Prawdziwym problem w Polsce jest obowiązek poszanowania przez funkcjonariuszy państwa zachowania neutralności światopoglądowej w ramach pełnionych przez nich funkcji. Oczywiście, prawo kształtowane jest zawsze w myśl jakiejś aksjologii, ale nie może być polem krucjaty w imię poglądów. Funkcjonariusz państwa nie może jeździć po bandzie, tworząc tendencyjne interpretacje prawa, by te poglądy wcielać w życie. A minister Królikowski publicznie głosi, że konstytucja odzwierciedla światopogląd chrześcijański, chrześcijańską koncepcję godności człowieka, koncepcję „tradycyjnej rodziny” itd. Tymczasem konstytucja w preambule wyraźnie mówi o „wierzących w Boga i niepodzielających tej wiary”, a także o autonomii państwa i Kościołów. On to pomija – i to jest jego grzech. A nie to, że ma poglądy.
    • Źródło: Łętowska: Polityka gwałci prawo, „Gazeta Wyborcza”, 22 stycznia 2014.
  • Skoncentrowana kontrola konstytucyjności, dokonywana przez Trybunał Konstytucyjny w tej chwili działa wadliwie. Samo kierownictwo Trybunału Konstytucyjnego przyznaje, że składy dobiera się tak, aby sędziowie zgadzali się ze sobą w kwestii oceny, co jest traktowane jako usprawnienie orzekania. Brak zatem szans na krytycyzm aksjologiczny wobec ustawodawcy, w imię wierności konstytucji, skoro zmieniła się funkcja TK – z krytycznej w legitymizującą (wystarczy zastanowić się nad motywacją wniosku – samooskarżenia, złożonego przez KRS, która oczekuje potwierdzenia swej legitymacji).
  • Zostałam wybrana na Rzecznika Praw Obywatelskich jeszcze w poprzedniej epoce, a więc w sposób niedemokratyczny. I od początku zdawałam sobie sprawę, że jeden tylko jest sposób na to, aby się faktycznie ulegitymizować: poprzez własną pracę. I demonstrowanie publicznie tego zachowania. Co też, przynajmniej mam taką nadzieję, udało mi się uczynić. Niestety sędziowie z Izby Nadzwyczajnej SN zrobili teraz coś dokładnie odwrotnego. Pogrążyli się.

O Ewie Łętowskiej

edytuj
  • Sam pamiętam, jak na początku lat 90. ówczesna rzecznik praw obywatelskich profesor Ewa Łętowska atakowała mnie, twierdząc, że jeśli jestem jednocześnie szefem ZChN i zwierzchnikiem sędziów, stanowię zagrożenie dla zasady niezawisłości sędziowskiej. Gorzka ironia tej sytuacji polegała na tym, że dwie trzecie ówczesnych sędziów jeszcze rok wcześniej należało do PZPR. To pani Łętowskiej nie przeszkadzało. Moja legitymacja ZChN – owszem.