Agnieszka Holland

polska reżyserka i scenarzystka

Agnieszka Holland (ur. 1948) – polska reżyserka filmowa i teatralna, także scenarzystka filmowa. Żona Laco Adamíka, siostra Magdaleny Łazarkiewicz, matka Katarzyny Adamik.

A B C Ć D E F G H I J K L Ł M N O Ó P Q R S Ś T U V W X Y Z Ź Ż

Agnieszka Holland (2017)
  • Aktualne dla współczesnego widza są pytania dotyczące tożsamości, wolności, odwagi i poświęcenia dla idei – oraz ceny tego poświęcenia, pytania dotyczące tchórzostwa, tego, co jest bohaterstwem, kiedy bohater uznany jest przez społeczność, czy ludzie niepoddani totalitarnej presji równie łatwo decydują się na kompromisy.
  • Bardzo wielu przedstawicieli naszego środowiska, nierzadko wybitnych twórców lub producentów, nauczyło się pokory, wypracowało w sobie zdolności do kompromisu, układania się z władzą, chwalenia jej czy głosowania na nią bez względu na opcję, jaką ona reprezentuje. To nazywam klientelizmem na granicy etycznej akceptowalności. Dlaczego tak się zachowują? Odpowiedź jest prosta – kasa. Bez dotacji PISF praktycznie nie da się zrobić w Polsce ambitnego filmu. Tym bardziej jeżeli drugi partner, telewizja publiczna, jest zglajchszaltowany przez zideologizowaną partię polityczną.
    • Źródło: rozmowa Janusza Wróblewskiego, Przekroczyć granicę odwagi, „Polityka”, nr 39, 18 września 2024.
  • (…) Czechosłowacja była krajem dużo bardziej zaawansowanym cywilizacyjnie niż Polska, w sklepach półki były pełne, ludzie mieli samochody… Poza tym na co dzień dało się dostrzec coś, co – gdy już się zaaklimatyzowałam – bardzo polubiłam, a mianowicie poczucie równości społecznej. Czesi bardzo wcześnie stracili arystokrację i mocno rozwinęła się w tym kraju warstwa mieszczańska, dlatego nie było tam wielkiego rozdźwięku między bogatymi a biednymi. W ich gospodach rzeczywiście profesor siadał przy kuflu z rzemieślnikiem i gadali sobie jak równy z równym.
    • Źródło: Piotr Czerkawski, Drżące kadry. Rozmowy o życiu filmowym w PRL-u, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2019, 978-83-8049-917-1, s. 144-145
    • Zobacz też: Czesi
  • Drugi mąż mamy, dziennikarz i publicysta Stanisław Brodzki, też był żydowskim komunistą, nawet znacznie bardziej homo politicus niż mój ojciec. Brodzki do 1957 roku kierował działem kulturalnym „Trybuny Ludu”, a potem pracował w tygodniku „Świat” i w „Polskich Perspektywach”.
    • Źródło: Krystyna Naszkowska, My, dzieci komunistów, rozmowa z Agnieszką Holland, Czerwone i Czarne, Warszawa 2019.
  • Etykietka antykomunizmu dzisiaj nic nie znaczy. To jest po prostu jakaś fraza, ludzie, którzy szermują takimi hasłami, nie rozumieją korzeni komunizmu, nie znają historii, nie są w stanie wyobrazić sobie motywacji tych, którzy po wojnie przystąpili do tego zbrodniczego systemu, będąc jego heroldami, jak Jacek Kuroń chociażby. Cały spór ideologiczny jest zupełnie pozbawiony kontekstu, jest czysto politycznie utylitarny i zamiast próby zrozumienia historii, szermuje moralistycznymi banałami. Z powodu tego zakłamywania pojęć, pomieszania przyczyn i skutków, nie jesteśmy w stanie komunizmu uczciwie opowiedzieć. I dlatego też jego zbrodnie są nieopisane do końca.
    • Źródło: Krystyna Naszkowska, My, dzieci komunistów, rozmowa z Agnieszką Holland, Czerwone i Czarne, Warszawa 2019.
  • (…) filmy w dzisiejszym świecie mają coraz mniejsze znaczenie. Gdy zaczynałam swoją przygodę, a więc w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, kino faktycznie było „najważniejszą ze sztuk”, było innowacyjne i – pomimo istnienia cenzury politycznej i ekonomicznej – emanowało wolnością. Dziś jest już inaczej, kino prawie nikogo nie obchodzi, krytycy i selekcjonerzy festiwali, za sprawą swoich wyborów, doprowadzili do zerwania więzi pomiędzy filmami a widzem. Tak zwane „kino środka”, a więc dobrze skonstruowane historie, zrealizowanie przez wyrazistych artystów, ale jednocześnie przystępne i atrakcyjne w odbiorze, dziś już praktycznie nie istnieje. Teraz takie wartości dużo łatwiej można znaleźć w serialach.
    • Źródło: Piotr Czerkawski, Drżące kadry. Rozmowy o życiu filmowym w PRL-u, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2019, 978-83-8049-917-1, s. 159-160
  • Holocaust zamienił się w rodzaj stereotypu, który w pewnym sensie przykrył prawdę o tym, czym był naprawdę. (…) Musimy zmienić stereotypy. Że mamy czarno-biały obraz. Że wszystkie ofiary to anioły. Oczywiście, że uprawiali seks i nie tylko.
    • Źródło: rozmowa Melissy Silverstein, Rozjaśnić mrok, „Women and Hollywood”, tłum. „Forum”, 9 stycznia 2012.
    • Zobacz też: Holocaust
  • Kiedy patrzę na polską sztukę, to widzę w niej jeden podstawowy brak – brak możliwości epiki. Czyli możliwości opisu rzeczywistości z różnych punktów widzenia czy, jak nazywał to Hegel, totalności obiektu. W literaturze mamy lirykę, to liryczne „ja”, albo groteskę – czyli też bardzo subiektywną wizję. Gdy pytam o epikę, na ogół słyszę Lalka Prusa – ale jak na taki duży naród, to naprawdę mało. Zwłaszcza że poza Polakami mało kto jest w stanie ją czytać – z Tołstojem, Balzakiem to nie wytrzymuje porównania. Jakie ma to konsekwencje? Najważniejszą dla mnie jest niemożność zmierzenia się ze złem. Zło się wyprowadza na zewnątrz, zawsze jest ktoś inny winny, nie my.
  • [Ksiądz Popiełuszko] to był absolutnie uroczy człowiek. (…) choć nie był dobrym mówcą, miał w sobie charyzmę, wewnętrzne światło, jakąś niezaprzeczalną dobroć. I chyba tym właśnie uwiódł wielu ludzi ze środowiska artystycznego, nawet tych, którzy na co dzień byli bardzo daleko od Kościoła. Ponadto bez wątpienia był odważnym człowiekiem, co przy tej jego kruchości i niepozorności, robiło tym większe wrażenie.
    • Źródło: Piotr Czerkawski, Drżące kadry. Rozmowy o życiu filmowym w PRL-u, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2019, 978-83-8049-917-1, s. 153
    • Zobacz też: Jerzy Popiełuszko
  • Lubiłam chodzić do kościoła, po kryjomu. Liturgia katolicka robi duże wrażenie. Szczególnie na kimś, kto pierwszy raz się z nią styka. Nasza gosposia zabierała mnie czasem w sekrecie do kościoła, bo rodzice byli w zasadzie przeciwni religijnej edukacji. (…) Rodzice nie byli jednak fanatycznie antyreligijni. (…) Chodziłam potajemnie na lekcje religii, do kościoła, chciałam się nawet ochrzcić, ale ksiądz mi odmówił. Był tchórzem. Nie spełnił kapłańskich powinności. Bał się, że rodzice komuniści, że będzie miał nieprzyjemności. Wobec tego ochrzciła mnie koleżanka, ale nie miałam pewności, czy to się liczy, czy nie.
  • Mama do 1947 roku pracowała w Naczelnym Komitecie Wykonawczym Stronnictwa Ludowego jako sekretarka pewnego działacza ludowego. W każdym razie obracała się w kręgach ludowych. Była bardzo młodziutka, kiedy się spotkali z ojcem na jakimś zebraniu – urodziła się w 1925 roku. Po wojnie studiowała na UW w tym samym czasie, co ojciec. Była bardzo ładną kobietą, taką promienną – pszenną, niebieskooką blondynką. Wiem, że cieszyła się dużym powodzeniem, szczególnie wśród żydowskich komunistów, ale nie tylko. Konwicki mi kiedyś powiedział: „wszyscy kochaliśmy się w pani mamie”. Stała się komunistką pod wpływem ojca.
    • Źródło: Krystyna Naszkowska, My, dzieci komunistów, rozmowa z Agnieszką Holland, Czerwone i Czarne, Warszawa 2019.
  • Mnie przede wszystkim interesują historie ludzi i ich losy. Sam kostium jest tutaj najmniej ważny. Oczywiście bardzo chciałabym robić współczesne kino. Problem polega jednak na tym, że dzisiaj nie jestem zbyt mocno zakorzeniona w jakiejś konkretnej rzeczywistości. Czyli jeśli miałabym robić film współczesny musiałabym go robić trochę, jak kostiumowy. To znaczy dokonać pewnej dokumentacji, wejść w tą rzeczywistość, która nie jest moją codziennością. W Polsce jestem stosunkowo mało i bardziej wygląda to na przystanek w podróży. Z kolei Stany znam głównie z tego, że robię tam filmy i seriale, których popełniłam najwięcej.
  • Można odnieść wrażenie, że przez te wszystkie lata ci ludzie nie komunikowali się wcale ze światem, z Europą, nie czytali żadnych klasyków demokracji, nie rozumieją, jaka jest różnica między demokracją większościową, a działającą od tak dawna, że nawet trudno ją nazwać nowoczesną, demokracją liberalną, że nie rozumieją, jakie obowiązki ma demokratyczne państwo wobec mniejszości, na czym polega świeckość państwa, jakie edukacyjne i kulturotwórcze obowiązki mają wobec obywateli jego organy. Zupełnie nie rozumieją, na czym polega wolność słowa, wolność tout court.
  • Najgorsza rzecz, jaką może zrobić kobieta, to być z kimś tylko dlatego, żeby nie być sama.
  • Należał do wierzących. Przeszło mu szybko, jak zupa się wylała, ale w owym czasie był ideowym żydowskim komunistą. Był od zawsze lewicowcem (…) otarł się o anarchistów, a w końcu trafił do Związku Młodzieży Komunistycznej. Miał dziewiętnaście lat, właśnie zdał na medycynę, kiedy zaczęła się wojna. Uciekł do Rosji. Wstąpił do Armii, najpierw Czerwonej, a potem do Berlinga. Pobyt w Rosji oceniał pozytywnie. Tak przynajmniej mówiła matka, bo on raczej nie opowiadał mi o sobie. Nie mówił o swoim pochodzeniu, nie wspominał rodziny. Oprócz jego siostry wszyscy zginęli podczas wojny. Dowiedziałam się o tym dopiero od mamy.
  • Nie jest dziś łatwo sprzedać polski czy słowacki film na Zachód. Dystrybucja kinowa jest bardzo trudna. Żeby to się opłaciło trzeba zainwestować sporo pieniędzy, a tu rodzi się problem.
  • Nie jest to film o wojnie między narodami, brak w nim wyraźnego rozróżnienia na złych i dobrych bohaterów. Wszyscy są ludźmi, z których każdy może przechodzić z jednego obozu do drugiego, raz stać po stronie dobra, a innym razem – po stronie zła. Chciałam pokazać, że zagrożenie nie tkwi w innym narodzie, ale w nas samych. To właśnie było dla mnie najważniejsze.
    • Opis: o filmie „W ciemności”.
    • Źródło: rozmowa Melissy Silverstein, Rozjaśnić mrok, „Women and Hollywood”, tłum. „Forum”, 9 stycznia 2012.
  • Nie wybaczę Donaldowi Tuskowi wprowadzenia prawa, które profesor Wróbel nazwał licencją na zabijanie. I że w ten sposób premier spełnił jedną ze swoich obietnic wyborczych – mianowicie, że będzie dążył do przełamania podziałów wśród Polaków. Faktycznie, udało mu się: przygniatająca większość nie ma nic przeciwko strzelaniu do „ciapatych”. Następnym logicznym krokiem, co widać w takich krajach jak Izrael, gdzie na wrogów mówi się „psy”, będzie realna zgoda na zabijanie.
    • Źródło: rozmowa Janusza Wróblewskiego, Przekroczyć granicę odwagi, „Polityka”, nr 39, 18 września 2024.
    • Zobacz też: Donald Tusk
  • Niestety generalna tendencja w tej chwili jest taka, że Europa się faszyzuje, brunatnieje. Migracją grają wszystkie rządy. Demokratyczno-liberalne partie przejęły agendę ruchów skrajnie prawicowych, licząc, że w ten sposób z nimi wygrają. Powtarzają błędy, które popełniano w latach 30. zeszłego wieku. Tamte nie tylko nie wygrywały z populistami czy z faszystami, ale też ich uwiarygodniały, wprowadzając do mainstreamu. Obserwujemy to teraz we Francji, wcześniej działo się to we Włoszech. Zaczyna się tak, że w imię rzeczywistej, fikcyjnej albo półfikcyjnej obrony bezpieczeństwa czy granic dopuszcza się wyjęcie spod prawa określonej grupy, z którą de facto można zrobić, co się chce. Dehumanizuje się ją, potem stygmatyzuje, a na końcu wyraża zgodę na jej unicestwienie.
    • Źródło: rozmowa Janusza Wróblewskiego, Przekroczyć granicę odwagi, „Polityka”, nr 39, 18 września 2024.
    • Zobacz też: Europa, faszyzm
  • Panowała opinia, że Polacy przynajmniej przyzwoicie się zachowują. Ja się tym pocieszałam. Szokiem było wejście Niemców z NRD, to było jakieś przełamanie tabu, po raz pierwszy od II wojny światowej armia niemiecka najechała terytorium innego państwa. Strasznie wyglądali Rosjanie: obdarci, w łachmanach, głodni – coś nawaliło z aprowizacją i oni przez kilka dni nie mieli zapasów, nie mieli co jeść. I tu trzeba powiedzieć, że Czesi nie byli tacy poczciwi, żeby ich karmić; wręcz przeciwnie, na ich oczach zajadali się pieczoną kiełbasą albo brzoskwiniami, taki mieli sposób na walkę z okupantem. Pierwsze dni po wejściu wojsk były szalenie ciekawe. Ciągle gdzieś się biegało, w powietrzu latały kule, chłopcy wskakiwali na czołgi i walili motykami w zbiorniki z benzyną.
  • Pewne historie mają w sobie magię archetypu. Zawierają jakąś tajemnicę, dotyczącą ludzkich losów, wyborów, granicy między wolą a przypadkiem. Kiedy w takiej jednej historii wszystko to się zbiegnie, to historia ta zaczyna intrygować. Kiedy ma się w sobie choć odrobinę wrażliwości, drąży się do odgadnięcia tajemnicy i sensu tych zdarzeń. Ma się ochotę je opowiedzieć, bo wydaje się, że wtedy ten sens się odnajdzie. Zwykle się nie odnajduje, ale sam proces dochodzenia do poznania jest intrygujący.
  • Polaryzacja jest największym wrogiem mediów, ponieważ każdy głos zaczyna być przypisywany do konkretnego światopoglądu, do określonej opcji politycznej reprezentowanej przez wydawcę czy właściciela koncernu. Czytelnicy, widzowie odbierają to jako przekaz nieobiektywny, niewiarygodny. Z drugiej strony mamy uzależnienie od sponsorów, kliknięć, szumu mediów społecznościowych. Nie wiadomo, kto teraz jest krytykiem, influencerem, piarowcem, a kto prywatną osobą, której pogląd się jakoś rozprzestrzenia.
    • Źródło: rozmowa Janusza Wróblewskiego, Przekroczyć granicę odwagi, „Polityka”, nr 39, 18 września 2024.
    • Zobacz też: media, media społecznościowe
  • Polskie seriale pokazują rzeczywistość trochę tak, jak komedie romantyczne – by była jak najłatwiejsza do strawienia. Wśród twórców i producentów panuje poczucie, że ludzie nie chcą podejmować żadnego intelektualnego wysiłku (…) że aktorzy nie mogą szybko mówić, bo polski widz nie nadąży.
  • (…) serial Passendorfera zawsze uważałam za dość słaby warsztatowo. Ta pewna nieudolność reżyserska bardziej mi przeszkadzała w odbiorze serialu niż sama osoba reżysera (był ekranizatorem „dzieł” Moczara). Była to zresztą taka przygodowo-kostiumowa komedia dla dzieci i młodzieży.
  • Słuchając przemówienia Donalda Tuska do żołnierzy pogranicza, miałam wrażenie, że słyszę ministra Błaszczaka. Dokładnie ten sam język, ta sama argumentacja. Straszne jest też to, że kryzysu nie próbuje się w ogóle rozwiązywać, a działania okazują się przeciwskuteczne. Wywózki i pushbacki niczego nie załatwiają.
  • To, co działo się wtedy w Polsce, odbierałam w sposób zapośredniczony. I to niezależnie od faktu, że dotyczyło to moich bliskich, przyjaciół i żydowskiej części mojej rodziny, która zdecydowała się wtedy na emigrację; jedynej rodziny, która została mi z gałęzi mojego ojca, czyli ciotki i jej bliskich. Wielu moich znajomych trafiło do więzienia, ale w marcu, kiedy się tam znaleźli, przeżywałam jeszcze w Czechach euforie Praskiej Wiosny. Stała się ona dla mnie, podobnie jak dla Czechów i Słowaków, przeżyciem pokoleniowym. Praska Wiosna i jesień po sowieckiej inwazji wojsk układu warszawskiego były ogromnie ludycznym wybuchem swobody, wręcz karnawałem, jak to ujął Kundera.
  • Twórcy wolą sentymentalnie powspominać lata 70., 80. Jako jurorka weneckiego konkursu również odniosłam wrażenie, że na świecie dominuje nostalgia, ucieczka od autentycznego zaangażowania w skomplikowane dramaty. Za parę lat możemy mieć wojnę światową. Do głosu dochodzą ekstremiści, w kinie tego nie widać albo jest to skwitowane kilkoma słusznymi banałami.
    • Źródło: rozmowa Janusza Wróblewskiego, Przekroczyć granicę odwagi, „Polityka”, nr 39, 18 września 2024.
    • Zobacz też: nostalgia, sentymentalizm
  • (…) w historii pojawiają się bohaterowie, którzy są, nazwijmy to: sporni. My mamy na przykład Chopina, którego Francuzi uważają za swego. Podobnie Curie-Skłodowska, także jest uważana za rodowitą Francuzkę, a Kopernik jest traktowany przez Niemców jak swój. I wreszcie Janosik, choć to może nie jest zbyt intelektualny przykład, ale ta postać jest jak najbardziej historyczna. Mówiąc, że był Słowakiem odnieślibyśmy to do dzisiejszych granic. Natomiast w tamtym okresie był obywatelem górnych Karpat czyli poddanym cesarza austriackiego. Szczerze mówiąc dla samego Janosika nie miało to żadnego znaczenia jak go w końcu nazwą, ale jeśli mówił w jakimś języku, to z pewnością był to rodzaj języka słowackiego.
  • … w tym samym tygodniu rosyjska Duma przyjęła ustawę o karalności tzw. propagandy homoseksualnej. To samo co Duma mówią nasi politycy, nawet stosunkowo umiarkowani, czasami z piękną kartą wolnościową, łącznie z Wałęsą: „macie prawo żyć, ale nie macie prawa mówić, kim jesteście”.
  • Właściwie treścią tego filmu nie jest walka dobra ze złem, tylko walka z losem. Ma to bardziej tragiczny, aniżeli czysto dramatyczny wymiar. Czyli, czy można się z losem zamienić, oszukać go, uciec przed nim? Takie pytania nasuwają się przy tym filmie. (…) jest to bardziej moralitet lub filozoficzna bajka niż klasyczny dramat.
  • W przedwojennej Polsce działo się mnóstwo złych rzeczy, które powodowały, że młodzi Żydzi zwracali się ku komunizmowi. Wielu tę przedwojenną Polskę dziś idealizuje, ale przecież wtedy narastały postawy faszystowskie i antysemickie. I to nie tylko ze strony skrajnych organizacji, jak ONR, zresztą wówczas zdelegalizowanego w przeciwieństwie do dzisiaj, ale również ze strony władz państwowych. Było więc zupełnie logiczne, że tacy ludzie jak mój ojciec wstępowali do komunistycznej partii, bo komunizm ze swoimi hasłami równości, równych szans dla wszystkich bez względu na wyznanie czy pochodzenie wydawał im się szansą na lepszą ludzkość.
    • Źródło: Krystyna Naszkowska, My, dzieci komunistów, rozmowa z Agnieszką Holland, Czerwone i Czarne, Warszawa 2019.
  • Wydaje mi się, że kościół katolicki nie radzi sobie z nowoczesnością. Polski to już w ogóle, robi się coraz bardziej zamknięty na świat i rzeczywistość. Polega to na agresywnym chowaniu głowy w piasek. Proszę sobie wyobrazić agresywnego strusia, który ma głowę w piasku, musi więc kopać na oślep.
  • Żeby wywalczyć sobie prawo robienia filmów, musiałam się zetknąć z wieloma dziwnymi ludźmi. Jednym z nich był Janusz Wilhelmi – szef kinematografii, inteligentny, pozbawiony skrupułów manipulator, gnida rodem z Dostojewskiego. Pamiętam, że wyciągnął mnie z niebytu i pozwolił mi wtedy na debiut, bo myślał, że w ten sposób skłóci mnie z Wajdą, którego dręczył i poniżał. (…) [Plan Wilhelmiego się nie powiódł], bo Wajda powiedział, żebym koniecznie robiła film, jako szef Zespołu Filmowego X był zresztą moim producentem.
    • Źródło: Piotr Czerkawski, Drżące kadry. Rozmowy o życiu filmowym w PRL-u, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2019, ISBN 9788380499171, s. 151
    • Zobacz też: Janusz Wilhelmi
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
  • Nie wiem, czy pan czytuje zachodnie fora internetowe, ale polskie listy dyskusyjne to na tym tle coś niebywałego, różnica jest niezwykła… to jest jak wchodzenie codziennie zamiast do kąpieli do wanny pełnej gówna…
    • Źródło: Agnieszka Holland w rozmowie z Cezarym Michalskim, Europa nr 241, za: Jerzy Pilch, Błogosławieni cisi, „Dziennik”, 29 listopada 2008.
    • Zobacz też: forum dyskusyjne
  • Polski Kościół katolicki to jest epoka kamienia łupanego. Taki arcybiskup Jędraszewski bierze maczugę i każdemu, kto odstaje od jego normy, przypierdoli tą maczugą.

O Agnieszce Holland

edytuj
  • Agnieszka Holland nie otrzymała Oscara. No i dobrze. Gdyby jej słaby artystycznie film zdobył jakimś cudem tę nagrodę, zostałaby ona przez „Gazetę Wyborczą” i pogrobowców z UD wylansowana na tzw. autorytet moralny. A nie jest tego warta. Przypomnę jej udział w nagonce na świetne dzieło Mela Gibsona Pasja, zorganizowanej przez ks. Adama Bonieckiego i „Tygodnik Powszechny”. W czasie pseudodyskusji po premierze, do której dopuszczono tylko zajadłych krytykantów, Holland nazwała Jezusa Chrystusa „krwawym pulpetem”, co później starano się zatuszować.
  • Filmy Agnieszki Holland podejmują złożoną tematykę Holokaustu. W swych dziełach oddaje hołd ofiarom a także zwykłym ludziom, którzy podejmowali ogromne ryzyko, próbując ocalić swych sąsiadów. Przybliżając tę prawdziwą historię milionom ludzi, Agnieszka Holland kontynuuje myśl Jana Karskiego, który miał odwagę mówić prawdę w czasach, gdy tylko nieliczni chcieli jej słucha.
  • Nie wiedziałem, czy się śmiać, czy płakać, kiedy pani Agnieszka Holland opowiadała Monice Olejnik, jak dumna jest z faktu, że my, Polacy, potrafimy wzorem Grossa i za jego przewodem śmiało rozliczać się z ciemnymi kartami naszej przeszłości (…) Wielu za to, podobnie jak ona sama, jest dziećmi i wnukami aktywnych współtwórców stalinowskiego reżimu i apologetów jego zbrodni. O rozliczaniu się z tym dziedzictwem nie chcą nawet słyszeć. Sama Agnieszka Holland w wywiadach uparcie wybiela ojca, sugerując, że trzeba zrozumieć trudne wybory podejmowane w przedwojennej atmosferze zagrożenia faszyzmem, a idee KPP były szlachetne.
  • Ostatni film Holland – Gorejący krzew – stał się wydarzeniem narodowym w Czechach, obejrzały go miliony. Nawet się nie upiła. „No fajnie” – pomyślała. Cała radość.
  • Przysięgam wam, że pajac prezydent i pajace jego pokroju – tacy jak Kaczyński, Ziobro, Czarnek – nie mają racji. To film o człowieczeństwie w całym jego spektrum. To film o odwadze Polaków, a szczególnie Polek. Z białoruskim reżimem jako sprawcą tragedii i Unią Europejską jako na tragedię przyzwalającą – w tle. Agnieszka Holland pokazuje i zapisuje, jak władza stworzyła nowy region naszego kraju. Otóż w Polsce, za naszego życia, powstała strefa wykluczenia z bycia człowiekiem.
    • Autor: Mariusz Szczygieł
    • Opis: o filmie "Zielona Granica" i reakcjach polityków PiS na niego.
    • Źródło: onet.pl, 25 września 2023
  • Sadyści w polskich mundurach przerzucają kobietę, przez zasieki. Kobieta upada i krwawi. To fragment „dzieła” Agnieszki Holland. Córki stalinowca, który na ochotnika wstąpił do Armii Czerwonej i stał się propagandzistą zbrodniczego stalinowskiego systemu. Przestudiowała antypolską twórczość ojca i po nowatorsku, w wywiadach i w filmowej produkcji, kontynuuje jego dzieło.
    • Autor; Zbigniew Ziobro
    • Opis: o filmie "Zielona granica" w reżyserii Agnieszki Holland, którego fragmenty wyemitowała TVP.
    • Źródło: rp.pl, 20 września 2023
  • W III Rzeszy Niemcy produkowali propagandowe filmy pokazujące Polaków jako bandytów i morderców. Dziś mają od tego Agnieszkę Holland.
    • Autor: Zbigniew Ziobro
    • Opis: o filmie "Zielona granica" w reżyserii Agnieszki Holland.
    • Źródło: gazeta.pl, 6 września 2023

Zobacz też

edytuj