Złodziejka książek

Złodziejka książek (ang. The Book Thief) – powieść australijskiego pisarza Markusa Zusaka z 2006 roku. Tłumaczenie – Hanna Baltyn.

  • Był to początek najpiękniejszych świąt. Głodnych. Bez prezentów. Ale z bałwanem w piwnicy.
  • Co jest gorsze od chłopaka, który cię nienawidzi? Zakochany chłopak.
  • Czasem przybywam zbyt wcześnie. Spieszę się, a ludzie czepiają się życia dłużej, niż przewidywałem.
  • Czuję się egoistą, wciąż opowiadając o sobie, o sobie, o sobie. O moich podróżach, o tym, co widziałem w 1942 roku. Z drugiej strony, jesteście ludźmi, więc obsesja na punkcie własnej osoby nie powinna być wam obca.
  • DEFINICJA, KTÓREJ NIE MA W SŁOWNIKU
    Nie odchodzić: akt wiary i miłości,
    prawidłowo rozszyfrowany przez dzieci
  • Drobna uwaga. Na pewno umrzecie.
  • Ignorowali fakt, że na końcu podróży czeka ich nowa wersja starych problemów.
  • Jak niemal każde nieszczęście historia zaczęła się szczęśliwie.
  • Każdy ma dane od Boga prawo do własnej głupoty.
  • Kiedy przeciskałem się między ludźmi, stali, uprawiając grę w cisz.
  • Liesel popatrzyła na niego, ale nie umiał się powstrzymać. Nie w tej chwili
    – Ta książka... – powiedziała, skopując chłopca ze schodów, tak że upadł – Nie chce jej. – Głos Liesel był spokojniejszy, ale słowa nadal paliły jak żelazo. Cisnęła „Świstaka” pod stopy kobiety. Usłyszała plaśnięcie okładki. – Nie chcę tej beznadziejnej książki.
    To było wszystko. Skończyła. Mogła zamilknąć.
    W jej gardle nie było więcej słów.
    Brat, trzymając się za kolano znikł.
  • Minęło dużo czasu, a ilość mojej roboty nie maleje. Mówię wam, ten świat to fabryka. Napędza ją słońce, ale rządzą ludzie. A ja trwam. Zbieram ich dusze.
  • (...) najłatwiej było rozpoznać biedotę. Biedacy ani przez chwilę nie stali w miejscu, jakby przemieszczanie się było remedium na ich stan.
  • Pamiętaj jedno: nieprzyjaciel nie atakuje z naprzeciwka.
  • Śmierć nie czeka na nikogo, a jeśli czeka, to niezbyt długo.
  • To nie jest skomplikowana historia. Składa się z:
    – dziewczynki
    – pewnej liczby słów
    – akordeonisty
    – niemieckich fanatyków
    – żydowskiego boksera
    – licznych kradzieży
  • Wiesz, Liesel, zastanawiałem się nad tobą. Nie jesteś prawdziwą złodziejką. Ta kobieta pozwalała ci wchodzić do domu. Zostawiła ci nawet ciastka. To nie jest prawdziwe złodziejstwo. Prawdziwe złodziejstwo jest w wojsku. Oni ukradli twojego i mojego ojca.
  • Wydaje mi się, że ludzie lubią oglądać akty destrukcji. Zamki z piasku, domki z kart – od tego się zaczyna. Mają specjalny talent do pomnażania dzieła zniszczenia.
  • Wypowiedziała te słowa na głos, w pokoju wypełnionym chłodnym powietrzem i książkami. Książki były dosłownie wszędzie! Przy każdej ścianie stały wypchane nimi schludne półki. Zza książek nie widać było koloru ścian. Na okładkach – czarnych, czerwonych, szarych i w ogóle we wszystkich możliwych kolorach pyszniły się litery wszelkich krojów i wymiarów. Była to najpiękniejsza rzecz, jaką Liesel Meminger widziała w swoim życiu.
  • Wyrwała stronę z książki i przedarła ją na pół.
    Potem cały rozdział.
    Po niedługim czasie otaczały ją strzępy podartych na małe kawałeczki stron i słów. Słowa. Po co są słowa? Świat bez słów wyglądałby inaczej. Bez słów Führer byłby niczym. Nie byłoby kulejących więźniów, nie byłoby potrzeby pocieszania się oszukańczymi słowami.
    No więc na co są właściwie słowa?
    Liesel powtórzyła to jeszcze raz na głos, mówiąc do ścian oświetlonej na pomarańczowo biblioteki:
    – Po co są słowa?
  • Z nieznanych mi powodów umierający zawsze zadają pytania, na które znają odpowiedź. Może dlatego, że przed śmiercią muszą się upewnić, że jednak mieli rację.