Charles Leconte de Lisle

francuski poeta, filozof, filolog klasyczny i krytyk literacki, przedstawiciel pesymizmu i parnasizmu, tłumacz literatury klasycznej

Charles-Marie-René Leconte de Lisle (1818–1895) – poeta francuski, parnasista

  • Bowiem siedzisz pośrodku swych równin antycznych,
    Miedzianowłosy, w niebie, gdzie czystość lśni błoga,
    Kędy dusze, jak roje gołębic mistycznych,
    Piją cudowną rosę z twojej wargi Boga!
Charles Leconte de Lisle
  • W naszych serc wyczerpaniu, gdzie włada martwota,
    Bóg znów stał się człowiekiem, człek jest zapomniany!
  • Eklezjasta powiedział: „Więcej, póki cały,
    Znaczy pies, niż lew martwy”
  • W kielichach, z których pijasz, jad ukrył swe głogi.
  • … i nie czujesz więcej
    Wstydu, że myślisz; wstrętu, że jesteś człowiekiem.
  • Południe, władca Lata, pola rozpłomienia
  • Lecz to widmo, ta rana, ten krzyk, te cierpienia?!
    To stało się tak dawno. O nocy zaklęta,
    Nicości, weź mnie z sobą! – Prawdy nic nie zmienia:
    Ktoś wyrwał moje serce. Wciąż o tym pamiętam.
  • Wszelkie sprawy, co miały ulotne wymiary,
    Szybciej niż antylopy skoki przemijały.

O Charles’u Leconcie de Lisle

edytuj
  • Pan Leconte de Lisle jest pierwszym i jedynym wyjątkiem, jaki spotkałem. Nawet jeśli uda się znaleźć inne, on na pewno zostanie najbardziej zadziwiającym i najżywszym (…) Chciałbym określić miejsce, jakie zajmuje w naszym stuleciu ten spokojny i krzepki poeta, jeden z najdroższych nam i najcenniejszych. Cechą wyróżniającą jego poezję jest poczucie intelektualnego arystokratyzmu, które wystarczyłoby dla wytłumaczenia niepopularności autora, gdybyśmy z drugiej strony nie wiedzieli, że niepopularność we Francji wiąże się ze wszystkim, co zmierza do jakiegoś rodzaju doskonałości (…) Język jego jest zawsze szlachetny, zdecydowany, silny, bez krzykliwych nut, bez fałszywych wstydów; słownik jego bardzo rozległy; połączenia słów zawsze wykwintne i zgadzające się doskonale z naturą jego umysłu. Posługuje się rytmem pewnie i z rozmachem, a instrument jego ma ton łagodny, lecz rozlewny i głęboki, jak altówka. Rymy jego dokładne, bez zbytecznej kokieterii, spełniają warunek zamierzonego piękna i regularnie odpowiadają tej tajemniczej i sprzecznej miłości umysłu ludzkiego dla niespodzianki i symetrii (…) Zresztą należy do tej rodziny duchowej, która dla wszystkiego, co nie jest wyższe, ma pogardę tak spokojną, że nawet nie raczy się wypowiadać.