Puszcza Białowieska

puszcza w Polsce i na Białorusi

Puszcza Białowieska – kompleks leśny położony w Polsce i na Białorusi.

Puszcza Białowieska

Puszcza Białowieska w literaturze

edytuj
  • A gdy już usnę na wieki
    Niech sen mi się przyśni królewski (wspaniały)
    Niech mnie kołysze do marzeń
    Szum Puszczy Białowieskiej (Białej).
  • Aby przekonać się, jak wyglądałby świat bez człowieka, odwiedzałem miejsca, które ludzie z różnych powodów opuścili. Jednym z nich jest ostatnia w Europie ostoja pierwotnego lasu, przywodząca na myśl obrazy z dziecięcej wyobraźni pobudzonej przez bajki braci Grimm. Ciemny, tajemniczy las, w którym słychać wycie wilków, a z drzew zwisają tony mchu. Takie miejsce istnieje naprawdę – to Puszcza Białowieska na granicy pomiędzy Polską a Białorusią.
  • Dojrzeć ją można z większej odległości, niż inne lasy, nie tylko z powodu równości gruntu, ale z powodu ogromu drzew i wielkiej głębi obszarów leśnych. Skutkiem tych głębin, puszcza odrzyna się na skłonie nieba niezmiernie czarno, jak gdyby wstęgą kiru, której końce idą dalej niż wzrok.
    • Autor: Henryk Sienkiewicz, Z Puszczy Białowieskiej, Warszawa 1931, s. 4; cyt. za: Witold Tatarczyk, Puszcza Białowieska w literaturze pięknej, Białystok 1991.
  • I szły od niewidzialnej w ciemnościach puszczy westchnienia przeciągłe, wołania niewyraźne, szelesty, szumy, coś jakby lekkie po mchach stąpania łań – coś, jakby konające w odległościach echowych brzmienie dzwonu.
    • Autorka: Eliza Orzeszkowa, Ad astra, Warszawa 1950, s. 24; cyt. za: Witold Tatarczyk, Puszcza Białowieska w literaturze pięknej, Białystok 1991.
  • Jednej nawet części tych lasów nadano imię Nieznanów, gdzie piętrami wznoszące się zwały ogromnych pni uschłych i połamanych, splątane z wyrosłemi na nowo z pomiędzy nich drzewami, tworzą nieprzebytą puszczę, samym nawet strażnikom w zupełności nieznaną.
  • Las wyhodowany przez człowieka tak się ma do puszczy, jak krowa do żubra, jak kundel wiejski do wilka, jak Puszcza Notecka, Kampinoska i Niepołomicka do Puszczy Białowieskiej. Jak tombak do złota.
    • Autorka: Simona Kossak, Saga Puszczy Białowieskiej, Warszawa 2001, wyd. Muza, s. 7.
  • Los oswojonych, ufnych zwierząt, chodzących „samopas” po Puszczy jest zawsze taki sam – szybko padają ofiarą zachłanności i okrucieństwa człowieka.
    • Autorka: Simona Kossak, Saga Puszczy Białowieskiej, Warszawa 2001, wyd. Muza, s. 7.
  • Na największym nawet globusie sławna Puszcza Białowieska zajmuje tyle miejsca, co czubek igły. W tej mikrokropce leży jedyna na planecie, odwieczna ostoja około 500 ssaków nieomal wymarłego gatunku
    • Autorka: Simona Kossak, Saga Puszczy Białowieskiej, Warszawa 2001, wyd. Muza, s. 7.
  • Na przestrzeni bardzo rozległej stoją tam wody czarne jak smoła, a tak połyskliwe jak w ziemię wprawione zwierciadło. W szkliwie tym czarnym odbicia drzew i obłoków, utracając swe barwy, nabierają postaci widmowych, a światła słoneczne chodzą po nim smugami bladawo – czy trupnio-srebrnymi i wyrasta z niego rzadki ludek olsz i sośnin cieniuchnych, niskich, spomiędzy których gdzieniegdzie, w odległościach znacznych, budują wzwyż dęby tak wyniosłe, tak proste i mocne, że na myśl przywodzą wyprężone ku niebu ramiona Atlasów. Ciała tych dębów kąpią się w wysokościach podobłocznych i na czarne wody, w których tkwią ich podnóża, leją szumy zamyślone i głębokie.
    • Autorka: Eliza Orzeszkowa, Ad astra, Warszawa 1950, s.234, za: Witold Tatarczyk, Puszcza Białowieska w literaturze pięknej, Białystok 1991.
  • O ranku ruszyliśmy dalej, z ostępów w ostępy, a im dalej, w tym więcej dziksze. Drzew powalonych stosy (…) przegradzały nam drogę. (…) Błota i porosła zapełniały miejsca od wywrotów wolne; ludzie ledwie wydołać mogli w marszu orzeźwiając się wodą, która się ukrywała dość często pod wywrotami; konie prawie ginęły. W jednym z ostępów wchodziliśmy na wzgórze dziko a wspaniale porosłe jesionami i klonami; Wróblewski odwrócił się do postępujących za nim i wskazując ręką na potężne lasy: „Ogrody Giedymina” – wyrzekł.
    • Autor: Ignacy Aramowicz, adiutant Walerego Wróblewskiego, dowódcy oddziału z powstania styczniowego, który latem 1863 przechodził przez Puszczę Białowieską.
    • Źródło: Piotr Daszkiewicz, Tomasz Samojlik, Bogumiła Jędrzejewska, Puszcza Białowieska w pracach przyrodników i podróżników 1831–1863, Wyd. Naukowe Semper, Warszawa 2012.
  • Olbrzymie drzewa powywracane, wykorzenione lub potrzaskane piętrzyły się jedne na drugich w stosach bez kształtu i nazwy i cała przestrzeń wyrwanego lasu zapchana, zatarasowana nieprzebytym wałem pni, gałęzi, korzeni, chrustu i na tym splocie nadzwyczajnym wierzchem osiadać zaczynała na mchach i na nasianej wiatrem ziemi, młoda roślinność leśna i malownicza, jasną zielenią gorejąca paproć. Górą widok był wolny zupełnie, ale dołem ściana rumowisk leśnych ciasne tylko oku nakreślała granice. Najfantastyczniejsze, najdziksze ukształtowania, w tysiącznych odmianach, to dziwaczne, to groźne tworzyły dziwadła. Świerki zwłaszcza, powywracane, leżały z rozpiętym u dolnego końca parasolem korzeni, sterczącym na wysokości do 10 metrów, nieraz. Kręgi te korzeni, płasko rozłożone, czarne, obwieszone szmatami mchów i czarnej ziemi, wśród której gdzieniegdzie dziura jasna świeciła, miały czasami wygląd jakiegoś smoka wąsatego z błyszczącymi oczami, czasami znów zastępowały drogę, jak upiory straszne z rozkrzyżowanymi ramionami, z których zwieszały się łachmany całunu.
  • Oto na ogromnych przestrzeniach, wszędzie niemal leżą zwały drzew. Stosy te, spróchniałe i gnijące, piętrzą się czasem na kilkanaście stóp wysoko. Nad niemi jeszcze sterczą, jak domy, olbrzymie wykroty. Stare drzewo, padając, wyrywa całą przestrzeń ziemi, którą obejmowały jego korzenie. W wyrwanem miejscu tworzy się dół, w którym zbiera się woda deszczowa. Dziwny i przerażający widok przedstawiają takie ostępy: grunt porwany, pełen zasadzek, pnie, wykroty i suche, powykręcane rozpaczliwie gałęzie, które pokrywa mech lub plugawa wilgoć, wypełniają całą przestrzeń; wśród chaosu drzewnego, prześwieca bagno – wszystko razem pomieszane, połamane, zniszczone, dzikie, zmarłe i gnijące – oto obraz. (…) Na drzewach nie ma nie tylko igieł, ale i kory. Są to nagie, olbrzymie szkielety, poczerniałe od wiatru i słońca. Całość wygląda, jak jaki cmentarz leśny.
  • Puszcza Białowieska umiera. Wśród drzew przemyka okryta mgłą postać dzierżąca kosę, lecz u jej stóp nie czai się ryś skośnooki, nie wyciągają ramion pokrzywione kolosy lip i wiekowe dęby. Nad konającą z troską pochyla się konsylium leśników i uczonych. Znają chorobę; na imię jej „las”. Gorzka to wiedza, że śmiertelnym zagrożeniem dla puszczy jest chluba człowieka – las zagospodarowany. Im więcej wysiłku wkładają w swą pracę leśnicy, tym szybciej puszcza umiera. Bezwzględny las – zadbany, czysty, produkujący drewno i użytki uboczne – nienawidzi puszczy, pożera więc miejsce po miejscu dziką i wolną przyrodę. Z każdym zgrzytem piły usuwającej nieprzydatnej dla lasu drzewo, z każdym konarem spalonym, by nie zakłócał porządku w lesie, z każdym rzędem równo posadzonych sosenek, z każdym wypielęgnowanym młodnikiem – puszcza słabnie. Jej dusza wygnana z próchniejącego pnia płacze w ostatnich ostojach.
    • Autorka: Simona Kossak, Saga Puszczy Białowieskiej, Warszawa 2001, wyd. Muza, s. 7.
  • Ścierają się dwa obozy, więcej – dwie kultury, dwie mentalności. Jeden obóz to pogrobowcy zbieracko-myśliwskiej epoki rozwoju społeczeństw: traktują przyrodę jako służebnicę człowieka. Jeżeli jest las – trzeba go wyciąć, jeżeli jest zwierzę – trzeba je zabić. Kiedy plemię wykarczuje las i wybije zwierzynę – wędruje dalej, aż natrafi na nowe łupy. To mentalność ludzi, dla których ziemia nie ma granic, a jej bogactwa nie mają dna i końca.
    Drugi obóz to ludzie, dla których natura nie jest po prostu najzwyczajniejszą zdobyczą, ale czymś zupełnie innym – jest naszym współtowarzyszem i pobratymcem, którego obecność to warunek istnienia. Jeżeli jest las, to musi rosnąć, jeżeli jest zwierzę – musi żyć. Człowiek nie jest sam, jest częścią natury; zabijając naturę – unicestwia siebie. Oto sedno sporu o puszczę, której potężne szczątki ciągle jeszcze stoją.

Puszcza Białowieska w polityce i publicystyce

edytuj
  • Czy więc musimy sadzić lasy? Czy lasy w ogóle da się posadzić? Czy się zwyczajnie oszukujemy? Odpowiedzi na te pytania codziennie udziela Puszcza. Chodzę po niej i nie tylko oglądam wielkie drzewa, te, którym udało się przetrwać szalony eksperyment, jakim było pojawienie się tu gospodarki leśnej sto lat temu i która polegała (i niestety polega dalej) na niszczeniu tego cudu.
  • Każdy, kto obserwuje arogancję obecnej władzy, rozumie, że Puszcza jest tylko elementem polityki paranoi, którą obserwowaliśmy przy likwidacji Trybunału Konstytucyjnego, aferach: ze stadninami koni, z atakami na sądy, z ogólnym stosunkiem do Unii, reformą szkolnictwa, listami lektur, helikopterami dla wojska…
  • Kontynuowanie wycinki wbrew autorytetowi Trybunału oznacza więc utratę jakiejkolwiek wiarygodności prawnej przez państwo polskie, które i bez tego za sprawą zamachu na sądownictwo i nacjonalistycznej narracji stało się już pariasem. Warszawa grając tylko dla siebie i podkreślając swoją wyjątkowość, definitywnie stacza się w prawny niebyt i sama się wyklucza ze wspólnoty.
    • Autor: Tomasz Tadeusz Koncewicz, Wołanie na puszczy. Wycinka, pierwszy krok do polexitu, „Gazeta Wyborcza”, 14–15 sierpnia 2017, s. 10.
    • Opis: o wycince drzew w Puszczy latem 2017 wbrew zakazowi wydanemu przez Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu.
  • Musimy zrobić wszystko, żeby ocalić Białowieżę i ocalić markę UNESCO dla Białowieży. To jest unikat na skalę europejską. Nie ma drugiego takiego miejsca, takiego lasu nizinnego w Europie i my musimy o niego zadbać. Nie ma tu miejsca na protesty, nie ma miejsca na politykę, bo ktoś chce zostać radnym albo wójtem po wyborach samorządowych i widzi w podburzaniu społeczeństwa szansę na zdobycie głosów.
  • Pierwszy raz po 1989 r., czyli pierwszy raz po odzyskaniu przez nasz kraj niepodległości, rządzili nami ludzie, którzy dokonali niespotykanych w tym okresie zniszczeń w tym unikalnym lesie. W przeciwieństwie do swych poprzedników, którzy bez względu na barwy polityczne starali się Puszczę chronić, ci tę ochronę zdjęli. Zdjęli i dokonali barbarzyńskich zniszczeń. Odpowiadają za to Lasy Państwowe i kierowane przez Jana Szyszkę Ministerstwo Środowiska.
  • Zdaję sobie sprawę, że nasza przyroda to jeden z naszych największych kapitałów. A perłą w koronie jest tutaj Puszcza Białowieska. Może jeszcze te perły są dwie czy trzy inne poza Puszczą (…) I trzeba się dziś zastanowić – przyszedł już na to czas – powiedziałbym, po okresie pewnego chaosu, po okresie różnego rodzaju bólów związanych z transformacją, żeby kwestię Białowieży w ten sposób uporządkować, aby z jednej strony nie naruszało to interesów mieszkańców tej części naszego kraju, ale z drugiej strony, by to wielkie dobro, jakim jest dla nas Puszcza, zostało w pełni zachowane. I myślę, że Państwo znajdziecie tutaj takie rozwiązanie, które właśnie temu będzie służyć (…)
  • Zgodnie z wyliczeniami powinno się tam pozyskiwać ponad 200 tys. m sześc. drewna w skali roku. To lasy, które w odpowiednim momencie trzeba wyciąć, bo jeśli się tego nie zrobi, drzewa same zaczynają obumierać. (…) W Puszczy Białowieskiej starych, niszczejących drzew wciąż przybywa.

Zobacz też

edytuj