Jan Grabowski

polski historyk, zajmujący się Holocaustem i profesor

Jan Grabowski (ur. 1963) – polski historyk, profesor Uniwersytetu Ottawy, współpracownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów.

  • Gdy [granatowy] policjant jechał rowerem zabijać Żydów, dostawał diety, „kilometrówki”. Mamy więc karteczki: „Na likwidację Żydów pojechałem. Kowalski Jan” czy coś w tym guście.
  • Granatowa policja miała niebagatelny udział w wymordowaniu polskich Żydów i wchodzi tym samym w pole zainteresowania badaczy Holokaustu. Więcej, granatowa policja stanowiła istotny, niekiedy niezbywalny element niemieckiej strategii eksterminacji europejskich Żydów. Na dodatek polscy policjanci często mordowali Żydów na własną rękę, wykazując się przy tym ogromną inicjatywą. Żal tylko, że w sporze o polską niewinność mało kto pamięta o niepoliczonych dziesiątkach, setkach tysięcy żydowskich ofiar granatowej policji, ludziach, którzy mogli ocaleć, którzy mieli sporą szansę na przeżycie wojny.
  • Jak mam oceniać to, że Tadeusz Rydzyk buduje Sprawiedliwym kaplicę? Przecież w Radiu Maryja całymi latami można było usłyszeć antysemickie treści. Jak mam oceniać to, że kult Sprawiedliwych zaczyna uprawiać skrajna prawica – miłośnicy ONR i NSZ? To nic innego, jak próba przedstawienia działalności Sprawiedliwych jako normy zachowań Polaków w czasie okupacji. A to jest przecież bezczelne fałszowanie historii.
  • Kiedy parę lat temu napisałem książkę „Ja tego Żyda znam. Szantażowanie Żydów w Warszawie 1939–1943”, próbowano mi wmawiać, że szmalcownicy to hołota z marginesu. Jaka hołota? To byli synowie i córki z dobrych rodzin, przeciętni rzemieślnicy, przed którymi otworzyła się niepociągająca za sobą specjalnego ryzyka możliwość zarobkowania.
  • Los żydowskich „niedobitków” był w rękach Polaków. Niemcy wiedzieli, że bez pewnych form współpracy z Polakami nie doprowadzą swojego dzieła do końca.
  • Nowe badania – w tym moje – pokazują znaczący bezpośredni udział Polaków w mordowaniu Żydów nie tylko w 1941 r., ale także w 1942, 1943 i 1944 r. Przez całą okupację. Stopień zaangażowania, motywacje i skuteczność trzeba dopiero określić, ale nie ulega kwestii, że skala tego współsprawstwa nie była zjawiskiem odizolowanym ani mało istotnym. Ciekaw jestem, jak władze będą podchodzić do kolejnych publikacji o tej tematyce.
  • Problem polega na tym, że jedwabińską zbrodnię łatwo potraktować jako aberrację, fakt odizolowany, niepowtarzalny. To się zdarzyło gdzieś tam daleko, u nas byłoby to niemożliwe. A to, o czym teraz piszemy i o czym pisze Gross, pokazuje, że Jedwabne to nie był incydent. Mordowanie Żydów miało miejsce wszędzie, jak Polska długa i szeroka.
  • Sprawiedliwi zasłużyli na uhonorowanie, ale każdy z nich podjął bohaterską, lecz jednak indywidualną decyzję: pojedynczy Kowalski, Nowak czy rodzina Ulmów. Natomiast ludzie, którzy dziś kreują politykę historyczną, lansują tezę, że cały polski naród tak się zachowywał. A naród zachowywał się bardzo różnie, w znacznej części bardzo źle, i trzeba umieć się z tym zmierzyć, a nie zasłaniać się Sprawiedliwymi.
  • Tego spotu nic nie usprawiedliwia. Myślę, że ludzie, którzy planują tego rodzaju kampanię, robią to z pewnym zastanowieniem. I być może uznano, że siła "szokowa" bram Oświęcimia zasłoni jakąkolwiek siłę logicznego myślenia i refleksji. Bo jednak symbolika Holocaustu jest jedną z najpotężniejszych symbolik w kulturze Zachodu, a nawet nie tylko Zachodu. Tyle tylko, że gdy po odniesienia do Zagłady zaczynają sięgać prawicowi ekstremiści w rodzaju PiS i jego akolitów, to jest to szczególnie podłe i fałszywe. Trzeba to od razu piętnować. Mam nadzieję, że ten spot nie tylko im nie pomoże, ale że utopi ich okręt.
    • Opis: o spocie PiS, w którym hasła związane z marszem opozycji, który odbył się 4 czerwca 2023 zestawiono z kadrami byłego obozu koncentracyjnego Auschwitz.
    • Źródło: tokfm.pl, 1 czerwca 2023
  • W aktach gminnych figurują spisy Polaków, którzy zajmują pożydowskie domy już w dniu likwidacji gett, mamy raporty niemieckiej żandarmerii o plądrowaniu gett po wywózkach Żydów do obozów zagłady, nietrudno dotrzeć do ksiąg polskiej policji, gdzie ten sam proceder grabieży opisany jest ręką oficerów dyżurnych. W księgach Baudienst [służby budowlanej] stoi jak byk liczba godzin przepracowanych przez polskich „junaków” w czasie akcji likwidacyjnych, znane są listy kandydatów na „treuhänderów” chcących „zaopiekować się” pożydowskimi domami, mamy wreszcie raporty wywiadu AK o szerzącej się kolaboracji z „kwestią żydowską” w tle.
  • Wchodzimy w nowy etap – etap przemocy. Ostatnio premier Morawiecki i minister Czarnek atakowali słownie, w mediach i na Twitterze, badaczy Holokaustu, w tym profesor Barbarę Engelking i innych. Teraz słowa przekuły się w czyny. Jako historyk mogę to porównać z latami 1937-39, kiedy to atakowano na terenie Warszawy wykładowców akademickich bądź zrywano ich wykłady.
    • Opis: o przerwaniu jego wykładu w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie przez posła Grzegorza Brauna.
    • Źródło: wp.pl, 31 maja 2023
  • Wychodząc z muzeum, mamy wrażenie, że w Markowej i w innych miejscowościach Podkarpacia trwał swoisty front polsko-żydowskiej solidarności w obliczu bezwzględnego terroru okupanta. Tymczasem (…) znane są dokumenty, w których mowa o obławach na dziesiątki Żydów, których dokonali mieszkańcy w 1942 r. bez żadnego udziału Niemców! Są opisy mordów dokonanych przez miejscowych strażaków, są nazwiska sprawców. O tej masakrze w muzeum w Markowej jest fragment zeznań powojennych, z których wynika, że była jakaś obława, ale powojenny sąd wszystkich mieszkańców uniewinnił. Słowem – nic się nie stało, sprawa zamknięta. A przecież to ten kontekst powodował, że ukrywanie Żydów było najbardziej niebezpieczną ze wszystkich form konspiracji! Gdyby nie atmosfera ciągłego pogromu i zaszczucia, to los Ulmów mógłby potoczyć się inaczej.
  • Żyd, żeby ocaleć, musiał mieć pieniądze. Nie było w tym nic złego, dopóki ktoś brał pieniądze i oferował w zamian bezpieczeństwo. (…) Na ukrywanie Żydów nie było przyzwolenia w społeczeństwie, ludzie się tego po wojnie wstydzili. Poza tym bali się Niemców, więc wydawali im ukrywających się Żydów, zwłaszcza że mogli zostać objęci amnestią lub otrzymać nawet jakąś gratyfikację (ukrywanie karane było śmiercią). Wielu więcej mogłoby ocaleć, gdyby ukrywanie nie było tak niebezpieczne.

O Janie Grabowskim

edytuj
  • Długo pocieszaliśmy się, że nie mieliśmy rodzimego SS, jak w Łotwie czy w Ukrainie. Dzięki książce Jana Grabowskiego dowiadujemy się, że było gorzej – granatowi policjanci, wywodzący się z Policji Państwowej II RP, uczestniczyli w Holokauście. Eskortowali, wyłapywali i mordowali Żydów. Jürgen Stroop był im wdzięczny – wzięli udział w pacyfikacji powstania w getcie warszawskim. (...) Jego książka to najważniejsza pozycja od czasów Sąsiadów Jana Tomasza Grossa.

Zobacz też

edytuj