Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej

muzeum (Markowa, Polska)

Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej – muzeum w Markowej otwarte 17 marca 2016 roku.

  • Chciałbym (…) żeby Muzeum przypominało, że tych polskich Sprawiedliwych trochę było. Może zbyt mało w stosunku do potrzeb, ale jednak. Chciałbym też, aby młodzi Żydzi, którzy przyjadą do Polski, oprócz Auschwitz czy Płaszowa zobaczyli też Markową.
  • Nie ma wątpliwości – były przypadki wydawania Żydów, a nawet ich mordowania. Wiem, jak takie historie wyglądały. Zbadałem np. poszukiwania w grudniu 1942 r. ukrywających się Żydów w Markowej. Niemcy wymusili je na mieszkańcach. Znaleziono wtedy 25 Żydów, których żandarmeria niemiecka następnego dnia rozstrzelała. Na wystawie pokazany jest także przypadek zamordowania Żyda przez Polaka, który go ukrywał. Jestem przygotowany na takie pytania.
    • Autor: Mateusz Szpytma, dyrektor muzeum
    • Opis: odpowiedź na zarzut, iż muzeum nie wspomina o mordach na Żydach, które miały miejsce na Podkarpaciu przy współudziale Polaków.
    • Źródło: rozmowa Karoliny Przewrockiej, Zmiana krajobrazu pamięci, tygodnikpowszechny.pl, 28 marca 2016.
  • Tak, mam nadzieję, że nasze Muzeum weźmie udział w debacie publicznej. Że pokaże, iż nawet w najtrudniejszych czasach może znaleźć się grupa ludzi, którzy potrafią pomóc słabszym, mimo ryzyka i zagrożenia dla własnego życia. I że potrafimy to docenić, zadbać o tę pamięć oraz postawić sobie tych ludzi za wzór do naśladowania. Bo gdy szukamy wzorów, nie odwołujemy się do szmalcowników i morderców, lecz do tych podających rękę, do bohaterów. Co nie znaczy, że nie zdajemy sobie sprawy z obecności tych pierwszych.
  • W najbliższej okolicy mordowano Żydów jeszcze w marcu 1945 r.! Parę kilometrów od Markowej jest wioska Kańczuga, gdzie 31 marca 1945 r. Polacy zamordowali kilkunastu ocalałych z Zagłady. Podobnie w pobliskim Kisielowie. Ale zwiedzający muzeum w Markowej nie dowiedzą się o tym ani słowa. Nie ma też nic o horrorach popełnionych przez Polaków na Żydach w niedalekiej Gniewczynie Łańcuckiej – co opisała nie tak dawno Alina Skibińska we wstrząsającej książce. Całość to ponury dowód na to, do czego prowadzić może tak modna dziś polityka historyczna.
  • Wychodząc z muzeum, mamy wrażenie, że w Markowej i w innych miejscowościach Podkarpacia trwał swoisty front polsko-żydowskiej solidarności w obliczu bezwzględnego terroru okupanta. Tymczasem (…) znane są dokumenty, w których mowa o obławach na dziesiątki Żydów, których dokonali mieszkańcy w 1942 r. bez żadnego udziału Niemców! Są opisy mordów dokonanych przez miejscowych strażaków, są nazwiska sprawców. O tej masakrze w muzeum w Markowej jest fragment zeznań powojennych, z których wynika, że była jakaś obława, ale powojenny sąd wszystkich mieszkańców uniewinnił. Słowem – nic się nie stało, sprawa zamknięta. A przecież to ten kontekst powodował, że ukrywanie Żydów było najbardziej niebezpieczną ze wszystkich form konspiracji! Gdyby nie atmosfera ciągłego pogromu i zaszczucia, to los Ulmów mógłby potoczyć się inaczej.

Zobacz też: