Agata Bielik-Robson

polska filozofka

Agata Bielik-Robson (ur. 1966) – polska filozofka, pracowniczka naukowa Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, Collegium Civitas oraz Wydziału Teologii Uniwersytetu w Nottingham.

  • Antykomunizm papieża, podparty silną romantyczną identyfikacją polskością, nieuchronnie podszytą kompleksami i resentymentem, wydał owoc w postaci nieufności wobec Zachodu. Papież wykrył w nim wiele elementów „bolszewickiego nihilizmu”, jaki piętnował w bloku wschodnim i który nazwał w związku z tym cywilizacją śmierci. (…) Ten nieszczęsny papieski topos, który pozwala rozkwitać do woli polskim resentymentom i każdemu obywatelowi tego niedorozwiniętego cywilizacyjnie kraju nazywać zachodni system grzeszną i upadłą „cywilizacją śmierci”, uważam za największe oszustwo, pociągające za sobą same fatalne następstwa.
  • De Maistre także w tym sensie nadaje się na duchowego patrona antykomunizmu, że jedynym doświadczeniem, która nadaje sens jego koncepcji, jest trauma rewolucji francuskiej (…), która wybuchła, kiedy, jak mówi de Maistre, „człowiek wziął sprawy w swoje ręce” (…). Akwinata (… ) uważał jeszcze, (…) że ziemskim wcieleniem boskiej władzy jest miłujący ludzkość kapłan; de Maistre natomiast obnażył samo sedno tych nie-ludzkich rządów, wskazując na ich właściwego reprezentanta, jakim jest Kat. To kat bowiem obdarzony jest najpotężniejszą sakrą, ponieważ ma świętą licence to kill. Podczas gdy kapłan nadzoruje, kat karze, tym samym nadając owej kapłańskiej superwizji rangę najwyższego autorytetu, pana życia i śmierci.
  • Jan Paweł II jako święty od rodziny to fundamentalistyczna parodia ewangelii, gdzie o rodzinie nie ma ani słowa – a jeśli jest, to tylko krytyczne, bo przecież w dobrej nowinie chodziło o to, by wznieść się ponad biologiczną reprodukcję i zainaugurować inny rodzaj intensywniejszego życia, które wymknęło się ograniczeniom natury. Fundamentalizm religijny to zatem szczególnie bolesna forma redukcji, która niszczy szyld, pod jakim rzekomo się podpisuje – dużo gorsza od oficjalnego ateizmu, bo ten zwalcza religię tylko od zewnątrz, jako swojego adwersarza.
  • Myśmy byli uwarunkowani antykomunistycznie kolankowo, a nie gdzieś w górnych partiach kory mózgowej. Nie byłabym w stanie dyskutować z Noamem Chomskim. Tak jak dzisiaj nie jestem w stanie dyskutować ze Slavojem Žižkiem, po prostu się denerwuję, trzaskam drzwiami i wychodzę.
  • Nie ufam politycznym entuzjastom. Zamiast w charyzmatyczne jednostki i rewolucyjne rozwiązania wierzę raczej w powszechne prawo i cywilizowane bezosobowe instytucje, jak niezależne sądy, parlament, konstytucja czy Unia. A to również znaczy, że wierzę w elity. Wierzę w możliwość awansu społecznego, w sprawiedliwe państwo, które działa na merytokratycznych zasadach. Sama częściowo jestem dzieckiem awansu – nie należę do warszawskiego towarzystwa, nigdy nie byłam częścią tzw. salonu. Wierzę w Martina Edena, Stacha Wokulskiego i warszawskie słoiki. I wierzę w demokrację przedstawicielską, bo najbardziej w świecie boję się anarchii, demokracji bezpośredniej, populizmu i przymusowego upolitycznienia, które zagarnia całe życie.
  • Niestety, najbardziej chwytliwy z tego okazał się slogan o cywilizacji śmierci. Pochodzi on z najbardziej ponurego, reakcyjnego katolicyzmu, który wytoczył wojnę nowoczesności, ukształtowanej głównie przez chrześcijaństwo reformowane, za to, że wytrąciła mu władzę z ręki.
  • Nowoczesne ideologie, ta największa plaga naszego życia, polegają najczęściej na tym, że pewne tezy bądź rozstrzygnięcia, które sprawdzają się w jednej, wąskiej dziedzinie, przenosi się na wszystko. Na przykład darwinizm, który jest sensowną teorią ewolucji, staje się podstawą ogólnego spojrzenia na świat w rodzaju socjobiologii, stworzonej przez tego wariata Dawkinsa. Cały neoateizm z tym związany to typowy przypadek ideologii, która hipotezę sprawdzającą się w małym fragmencie rzeczywistości ekstrapoluje na całość. Robi się z tego ostatecznie kompletna bzdura – taka sama wiara jak każda inna, bo tego rodzaju ateiści też wierzą, tylko że wierzą głupiej.
  • Od kiedy pamiętam, słyszę, że Polacy nie są zdolni do faszyzowania. Obóz patriotyczny kurczowo trzyma się tego argumentu: Polacy tylko bohatersko walczyli z niemieckim faszyzmem, za co zostali ukarani przez komunę, która faszyzmem nazywała każde (jakże przecież słuszne) prawicowe odchylenie. W rezultacie wszelkie podobieństwa między endeckim bojówkarstwem II Rzeczypospolitej a doktryną faszystowską należało uznać za wyłącznie przypadkowe. (…) W istocie (…) w dzisiejszej polityce prawicy (…) trwałym układem domyślnym jest antykomunistyczny opór wobec stalinowskiego terroru, dlatego też cały współczesny świat nadal postrzega ona w zimnowojennym pryzmacie lat 50. Dziś jej coraz jawniej endecka część po cichu sympatyzuje z doktryną tak uparcie kompromitowaną przez komunę – czyli faszyzmem właśnie – sądząc, że w związku z tym nie może być ona tak całkiem zła: w końcu wróg naszego wroga jest naszym przyjacielem. A jednocześnie korzysta z osłony prawicowej inteligencji, która dobrze przyswoiła sobie argument krytycznej bezużyteczności słowa „faszyzm”.
    • Źródło: Rumak narodowy, „Wysokie Obcasy”, 6 lipca 2013.
    • Zobacz też: faszyzm, prawica
  • Pokochałam liberalizm właśnie wtedy, kiedy usłyszałam jego podstawowe hasło: żyj i pozwól żyć. Tego dokładnie nam w ustroju totalitarnym zabroniono, bo na naszą spontaniczną wolę życia nałożono ohydny tłumik. To, że tu się nic nigdy nie działo, odczuwaliśmy jako ogromne umartwienie.
  • W ogóle nie rozumiem, dlaczego przymiotnik „mieszczański” miałby być epitetem. (…) Szafowanie tymi wszystkimi „burżuazyjnymi przesądami” to brzmi jak z jakiejś gadzinówki z lat 50., a ja alergicznie reaguję na powtórkę z bolszewii. (…) Lewica ma swoje wyobrażenia ludu, które sobie radośnie pielęgnuje. Na tym polega ludomania – że jest czysto fantazmatyczna. A potem lewica się dziwi, że ten lud nienawidzi tęczowej koalicji, że rzuca w gejów kamieniami. I nagle ten ukochany w abstrakcji lud staje się znowu konkretnym wrogiem w wojnie kulturowej.
  • W latach ’80. trochę stchórzyliśmy i wbrew temu, jaki mamy obraz samych siebie, to „Solidarność” dała się w istocie bardzo łatwo spacyfikować, wszystko się szybko rozpełzło, a potem dogorywało właśnie po kruchtach, zupełnie zneutralizowane politycznie. W końcu została tylko garstka elity opozycyjnej, która naprawdę nie miała innego wyjścia, jak dogadywać się z komunistami, bo nie było już społecznego potencjału dla opozycji. I myślę, że Kościół odegrał w tym wszystkim szalenie dwuznaczną rolę.
  • Widzę choćby słabnięcie pozycji papieża jako autorytetu pod wpływem nowego fenomenu, jakim jest religia smoleńska. Wypieranie figury polskiego papieża przez jeszcze bardziej polską i jeszcze bardziej romantyczną formę religijności: kult Lecha Kaczyńskiego i jego namiestnika na ziemi, Jarosława. To jest fascynujące  –  patrzeć, w jaki sposób dziś ta forma, która obsadza nowego hiper-Polaka i obdarza go rodzajem totemicznej czci, odpływa od papieża, i to odpływa wyraźnie. Dlatego to jest dobry moment, żeby zacząć o nim rozmawiać jako o historycznej postaci, ciekawej i problematycznej, bez tej wzniosłej otoczki, która do tej pory broniła dostępu do poważnej dyskusji.
  • Z zamówionych przez „Sunday Times” badań wynika, że Polacy na Wyspach, jeśli już do wyborów pójdą, to zagłosują raczej na lewicę: za Partią Pracy opowiada się 37,8 proc., za Liberalnymi Demokratami 17,3 proc., a za torysami tylko 15,7 proc. (…) Być może (…) część Polonii w końcu otrzeźwiała i zrozumiała, gdzie leży jej interes jako aspirującej, mało zamożnej klasy średniej. I choć Ed Miliband (lider laburzystów) też nie jest z perspektywy interesu Polonii ideałem, to jednak chce ona na Partię Pracy głosować, bo ta przynajmniej nie wyprowadzi Wielkiej Brytanii z Unii. Byłoby dobrze, gdyby ten sam proces trzeźwienia i dojrzewania do własnych prawdziwych interesów rozpoczął się także w Polsce. Obawiam się jednak, że większość z tych, których proces ten mógłby objąć, żyje już tu, w Anglii.
    • Źródło: Brytyjska Polonia skręca na lewo, „Wysokie Obcasy”, 22 lutego 2014.
    • Zobacz też: lewica

O Agacie Bielik-Robson

edytuj
  • Babsko przeczytało wszystkie książki świata, zna języki, matematykę, fizykę, gra na gitarze i pianinie, jeździ po świecie, jest sławna jak jakaś komediantka, profesoruje sobie w Polsce i w Anglii, popija winko, a każda kolejna jej książka jest lepsza od poprzedniej. Ma na każdy temat sąd oryginalny i głęboki, jej życie jest kolorowe jak koszule Cejrowskiego, a sznur efebów ciągnie się za nią jak dymek z papierosa od trzydziestu lat.