Układ Sikorski-Majski

układ z dnia 30 lipca 1941 roku między Polską a ZSRR

Układ Sikorski-Majski – układ z dnia 30 lipca 1941 roku między Polską (sygnatariusz: Władysław Sikorski) a ZSRR (sygnatariusz: Iwan Majski), przywracający stosunki dyplomatyczne między obu państwami, zerwane 17 września 1939 z chwilą agresji ZSRR na Polskę wobec wysuniętego wówczas stwierdzenia władz ZSRS. Układ miał na celu wspólną walkę obu państw z III Rzeszą w czasie II wojny światowej w ramach koalicji antyhitlerowskiej.

  • Do dziś nie wiemy, czy była możliwość uzyskania przez Sikorskiego czegokolwiek więcej. Bez wątpienia jednak Sikorski popełnił błąd odsuwając od rokowań przedstawiciela „twardej linii”, ministra spraw zagranicznych Augusta Zaleskiego, do którego nie miał zaufania. Sam przystąpił do negocjacji pozbawiając się „bufora”, który mógł wziąć na siebie trud negocjacji i przyjąć presję brytyjską, pozostawiając mu rolę arbitra. Sikorski wziął to wszystko na siebie, ponosząc w ten sposób bezpośrednią odpowiedzialność za treść układu. Negocjując go uległ presji brytyjskiej i przyjął zapisy, które nie gwarantowały powrotu do granicy ryskiej.
Podpisanie układu, Londyn, 30 lipca 1941. Od lewej: Władysław Sikorski, Anthony Eden, Winston Churchill, Iwan Majski
  • Nieporozumienie polegało głównie na tym, że kraj przesadnie oceniał nasze możliwości i atuty. Nie zdawał sobie może sprawy, w jakim stopniu musieliśmy walczyć o nasze miejsce i o nasze prawa już wewnątrz samej koalicji, która od 1941 roku traktowała nas jako sojuszników drugorzędnych, a Sowietów traktowała jako sojusznika numer jeden.
  • Polski rząd po burzliwej dyskusji wypowiedział się za podpisaniem układu z ZSRR w wersji przedstawionej przez gen. Sikorskiego. Kilku członków gabinetu m.in. Marian Seyda, August Zaleski i gen. Kazimierz Sosnkowski uważali jednak, że bez wyraźnie zaznaczonego zrzeczenia się przez Moskwę praw do ziem zagrabionych w wyniku agresji 17 września 1939 układ nie powinien być zawarty.
  • Rząd Związku Socjalistycznych Republik Rad uznaje, że traktaty sowiecko-niemieckie z 1939 roku, dotyczące zmian terytorialnych w Polsce, utraciły swoją moc.
  • Sikorski podpisał układ na własną rękę, wbrew prezydentowi i części członków rządu. Przyjął, że nie dało się więcej wynegocjować, a o kształcie polskich granic zadecyduje układ sił w momencie zakończenia wojny. Nie wiemy, czy gdyby mocniej zabiegał w tej sprawie, to efekty jego działań byłyby większe. Wydaje mi się, że przy ówczesnej postawie Brytyjczyków nie było to możliwe. Trudno też dzisiaj, bez pełnego dostępu do dokumentów sowieckich, stwierdzić, czy ZSRS był wówczas gotowy do jakichkolwiek ustępstw w kwestii granicy polsko – sowieckiej.
  • Sowieci szybko uznali, że stworzenie polskiej armii nie jest dla nich korzystne. Dlatego dążyli do ograniczenia jej rozmiarów oraz potencjału bojowego. Mieli w tym udział również Brytyjczycy. Pełniący wówczas funkcję ministra zaopatrzenia Max Aitken baron Beaverbrook w czasie wizyty w Moskwie zgodził się bez oporów, aby Sowieci przekazywali Polakom wyposażenie z puli uzbrojenia brytyjskiego przekazywanego Armii Czerwonej. Oznaczało to, że strona sowiecka dysponowała możliwością regulowania wielkości dostaw uzbrojenia, co znacznie osłabiało polską pozycję i utrudniało organizację polskiej armii, która aż do momentu ewakuacji z ZSRS była niemal nieuzbrojona i z tego powodu niewyszkolona.
  • To był rodzaj zamachu ze strony Sikorskiego, który potem tej decyzji bardzo bronił. Muszę powiedzieć, że później argumenty i przekonanie Sikorskiego w pewnej mierze też podzielałem. Uważałem, że trudno, układ nie jest doskonały, na pewno ma słabe strony, ale gra jest tak wielka, o rzecz tak ważną przede wszystkim z punktu widzenia ludzkiego, tych setek tysięcy ludzi, którzy ginęli w tych sowieckich bezkresach gdzieś pod biegunem, a inni w tzw. obozach pracy gdzie ludzie padali jak muchy.
  • Wydaje się, że w tak płynnej sytuacji, gdy nie było wiadomo, co stanie się ze ZSRS priorytetem było stworzenie armii i ratowanie polskich obywateli. Temu celowi służyło podpisanie układu wojskowego już dwa tygodnie po porozumieniu politycznym i zanim polski ambasador przyjechał do Moskwy. Amnestia była początkowo realizowana przez władze sowieckie w miarę uczciwie. Państwo sowieckie waliło się w gruzy, więc jego przedstawiciele nie mieli czasu na bardziej skoordynowaną grę wokół tej sprawy. Wyjątkiem były osoby przebywające w więzieniach, które miały związki z oficerami zamordowanymi w Katyniu.