To nie jest kraj dla starych ludzi
To nie jest kraj dla starych ludzi (ang. No Country for Old Man) – amerykański film kryminalny z 2007 roku, w reżyserii Joela i Ethana Coenów oraz z ich scenariuszem.
Wypowiedzi postaci
edytujEllis
edytuj- Im więcej czasu poświęcasz na odzyskanie tego, co zostało ci zabrane, tym więcej przecieka ci między palcami. Po pewnym czasie próbujesz już tylko znaleźć wiadro.
- Zobacz też: czas
- To co czujesz to nic nowego. Ten kraj daje ludziom popalić. Nie powstrzymasz tego, co ma nadejść. A czekać na ciebie też nic nie będzie. To się nazywa próżność.
- What you got ain’t nothin’ new. This country’s hard on people. You can’t stop what’s coming. It ain’t all waiting on you. That’s vanity. (ang.)
Szeryf Bell
edytuj- Byłem szeryfem w tym hrabstwie odkąd skończyłem 25 lat. Trudno uwierzyć. (…) Zawsze wiedziałem, że wykonując tę pracę, trzeba być gotowym na śmierć. Ale nie mam zamiaru wyzywać losu, albo mieć do czynienia z czymś, czego nie rozumiem. Człowiek naraża swoją duszę na niebezpieczeństwo i musi powiedzieć: w porządku – będę częścią tego świata.
- I was Sheriff of this county when I was 25 years old. Hard to believe. (…) I always knew you had to be willin’ to die to even do this job. But, I don’t want to push my chips forward and go out and meet somethin’ I don’t understand. A man would have to put his soul at hazard. He’d have to say: "O.K., I’ll be part of this world." (ang.)
- Opis: pierwsze słowa
- Zobacz też: szeryf
- Kim są ci ludzie? W zeszłym tygodniu znaleźli pewną parę w Kalifornii. Wynajmowali starszym ludziom pokoje, zabijali ich, grzebali na podwórzu i zgarniali ich emeryturę. No, najpierw ich torturowali. Nie wiem dlaczego. Pewnie telewizor im się popsuł.
- To znaki i omeny. Gdy ludzie przestają sobie mówić na pan, reszta jest nieunikniona.
- Signs and wonders. But I think once you quit hearing "sir" and "ma’am," the rest is soon to foller. (ang.)
- Wydawało mi się, że jak się zestarzeję, Bóg w jakiś sposób pojawi się w moim życiu.
Dialogi
edytuj- Loretta: Jak spałeś?
- Szeryf Bell: Nie wiem. Miałem sny.
- Loretta: Cóż, masz teraz na nie czas. Coś ciekawego?
- Szeryf Bell: Zawsze są ciekawe dla tych, którym się śnią.
- Loretta: Ed Tom, będę miła.
- Szeryf Bell: No dobrze. Były dwa. W obu był mój ojciec. Dziwna sprawa. Jestem teraz starszy niż on był, gdy zmarł dwadzieścia lat temu. Więc w pewnym sensie jest młodszy. W każdym razie pierwszego snu nie pamiętam za dobrze, był o spotkaniu z ojcem w jakimś mieście, miał mi dać jakieś pieniądze. Chyba je zgubiłem. W drugim jakby wróciliśmy w dawniejsze czasy i jechałem konno nocą przez góry. Jechałem górską przełęczą. Było zimno i na ziemi leżał śnieg, a on wyminął mnie i jechał dalej. Nic nie mówił, mijając mnie. Po prostu jechał naprzód. Był zawinięty w swój koc, miał pochyloną głowę, a kiedy mnie mijał zobaczyłem, że niesie ogień w rogu tak, jak kiedyś się to robiło, i widziałem, że róg rozświetla się od środka. Był koloru księżyca. I w tym śnie wiedziałem, że on jedzie dalej, by rozpalić gdzieś ogień w tym mroku i zimnie i wiedziałem, że zawsze, gdy tam przyjadę, on tam będzie. I wtedy się obudziłem.
- Llewelyn: Jeśli nie wrócę, to powiedz mojej matce, że ją kocham.
- Carla Jean: Twoja matka nie żyje, Llewelyn.
- Llewelyn: Więc sam jej to powiem.
- Chigurh: Wiesz, co się teraz stanie. Powinieneś pogodzić się z sytuacją, w której się znalazłeś. Mógłbyś mieć więcej godności.
- Welles: Idź do diabła.
- Chigurh: Pozwól, że cię o coś spytam. Jeśli zasada, którą się kierowałeś, sprowadziła cię tutaj, to co za pożytek był z tej zasady?
- Welles: Masz pojęcie, jak bardzo jesteś popieprzony?
- Chigurh: Masz na myśli charakter tej rozmowy?
- Welles: Mam na myśli twój charakter.