Rotunda Zamojska (niem.: Gefangenen Durchgangslager Sicherheitspol) – działobitnia w twierdzy zamojskiej, podczas II wojny światowej niemiecki obóz przejściowy, a od 1942 miejsce masowych egzekucji ludności Zamojszczyzny. Obecnie Muzeum Martyrologii Zamojszczyzny – Rotunda.

Rotunda Zamojska. Na środku placu miejsce spalania ciał przez Niemców

Relacje naocznych świadków

edytuj
  • Dnia 24 czerwca przygotowano obóz na Rotundzie do transportu. Sprawdzono nazwiska. Od rana zajeżdżały samochody osobowe Lubelskiej Spółki Samochodowej i wywoziły więźniów na Zamek w Lublinie. Ja odjechałem ostatnim samochodem. Profesor Werner pozostał. Na trasie przejazdu od toru kolejowego do koszar stał szpaler ludzi , którzy kiwaniem ręki lub skłonem głowy żegnali kogoś z rodziny lub znajomych. Podziwiałem odwagę p. Kopcińskiej, dyrektorki Szkoły Handlowej w Zamościu, która nas żegnała znakiem krzyża czynionym ręką. W Lublinie trzymano nas również pięć dni.
  • Gdy przyprowadził mnie na Rotundę, z prawej strony bramy stał stół, przy którym siedziało dwóch gestapowców i dolmeczer. Przy murze po tej samej stronie z rękami podniesionymi do góry stali więźniowie, wśród których rozpoznałem p. Lipczyńskiego. Starszego, z Bortatycz. Po spisaniu personaliów gestapowiec powiedział do drugiego – „drei runde”. Nie wiedziałem, co mają znaczyć te trzy rundy. Byłem w sutannie, w ręku miałem walizkę, na sutannie prochowiec. Wokół Rotundy co kilka metrów rozstawieni byli młodzi esmani ze szkoły SS w Janowicach. Uzbrojeni byli dodatkowo w kije wiklinowe. Po raz pierwszy usłyszałem wyraz „los”, „los”. Nie wiedziałem, że to oznacza – dalej, prędzej czy coś podobnego. Zacząłem biec rundki. Esmani bili kijami. Tak trzeba było manewrować, aby przy stojącym esmanie taka była szybkość, aby ten nie zdążył uderzyć. Takich rundek zrobiłem osiem zamiast trzech. W końcu usłyszałem głos oficera gestapo – „genug”. Po tym dosyć wyczerpującym bieganiu zagnany zostałem do celi nr 14. Posiadam ocalały w ciągu pięciu lat obozu spis nazwisk współwięźniów, bez imion. 1. Zajlich, 2. Ks. Zawisza, 3. Jarosławski, 4. Baran, 5. Obniski, 6. Wojciechowski, 7. Różycki, 8. Przekociński, 9. Płachecki, 10. Stańczykiewicz, 11. Bielawski, 12. Jacewicz, 13. Zając, 14. Kuszel. Kim byli? Zajlich – profesor, Jarosławski – młody człowiek z Zamościa, z Nowego Miasta, Obniski – syn sędziego, Wojciechowski – zastępca naczelnika poczty, Przekociński – ogrodnik z ul. Szczebrzeskiej, Płachecki – młody, z Niewirkowa, Stańczykiewicz – rotmistrz z Niewirkowa, urzędnik Płacheckich, Bielawski – inżynier, Jacewicz – oficer, Zając – urzędnik gminy Skierbieszów, Kuszel – urzędnik starostwa w Zamościu.
  • Komenda Rotundy zorganizowała i zaprowadziła regulamin więzienny od pierwszego dnia pobytu. Jedni musieli wykopać obok Rotundy, z prawej strony, latrynę – ustęp. Drudzy musieli porządkować wewnątrz plac Rotundy. Starszym obozu przejściowego został prof. Werner. Każda cela miała swego starszego celi. Raport odbywał się celami. Przy pozycji na baczność starszy celi raportował komendantowi obozu, majorowi SS ze szkoły esmanów w Janowicach. Starszy obozu przejściowego był łącznikiem między więźniami, a komendanturą. Na drugi dzień PCK przyszedł nam z pomocą. Rozdzielano dostarczone przez rodziny paczki i gorącą zupę. Na prośbę p. Wernera ćwiczenia gimnastyczne prowadził ks. Zawisza, któremu PCK dostarczył cywilne ubranie, a zabrał sutannę co było koniecznym w warunkach obozowych. Rotunda już pierwszego dnia miała męczennika. Przy robieniu rundek wykończono Aleksandra Szeptyckiego z Łabuń. W pomieszczeniu obecnego muzeum na Rotundzie gestapo miało swoje biuro i miejsce kaźni. Tam odbywały się specjalne badania i katowania. Każdego dnia doprowadzano kogoś nowego. Do niektórych nie stosowano „rytuału rundek”, których wyjątkowo uniknęli księża Staniszewski i Trochonowicz doprowadzeni na trzeci dzień. Pobyt na Rotundzie trwał pięć dni.
  • Rotunda Zamojska jako zbiorowy grób tysięcy pomordowanych przez gestapo musi być podniesiona do godności relikwiarza narodowego.
  • W roku 1945 w czasie wykonywania fundamentu pod urnę na prochy (w środku dziedzińca) stwierdziłem, że ziemia w tym miejscu była przesycona do głębokości około 1.5 metra tłuszczem ludzkim o niesamowitej woni.
  • Barbara Klimek opowiada w naszym dokumencie o tym, jak brała udział w powojennych ekshumacjach ofiar Rotundy. Wskazuje siebie na historycznym zdjęciu z epoki, stoi na nim nad trumnami bliskich.
  • Już w sierpniu 1944 roku powstał Komitet Budowy Pomnika-Mauzoleum „Rotunda” w Zamościu. W 1946 roku to miejsce zostało udostępnione do zwiedzania.
 

Zobacz też: