Małżeństwo z rozsądku

komedia muzyczna St. Barei z 1967

Małżeństwo z rozsądkupolska komedia muzyczna z 1966, w reżyserii Stanisława Barei, według scenariusza Krzysztofa Gruszczyńskiego.

Daniel Olbrychski,
odtwórca roli Andrzeja

Wypowiedzi postaci edytuj

Andrzej edytuj

  • Dzieła sztuki trzeba sprzedawać na Starówce, na Barbakanie.
  • Ty jesteś rozpieszczona jedynaczka, przyzwyczajona do wygód, a ja… ja potrafię żyć powietrzem, potrafię żyć cudami… ale sam.

Joanna edytuj

  • No co się tak gapisz? Chodź do tego ślubu.
  • Powiedział, że mnie udusi, a potem zastrzeli.
    • Opis: o Edziu.

Kwilecki edytuj

  • No tak, [nitka] pękła. Wiadomo, krajowa produkcja.
  • Ty paskudo! Ty sromotniku bezwstydny!

Edzio Siedlecki edytuj

  • Brak szmalczyku, czyli przeszkody natury fiskalnej.
  • Niech tylko cioteczka nie zemdleje. Żenię się.
  • Powiadam ci, Andrzejku, Tristan przy mnie to… szczeniak?
  • Sztuka jest zwierciadłem, które chadza po dachach, jak powiedział mój pradziad do Tołstoja. Z tym że zwierciadło można ustawiać pod różnymi kątami, to jest indywidualna sprawa każdego artysty.

Inne postacie edytuj

  • Kochanie, nie improwizuj, od tekstu zaczynasz, a nie od kichania. I nie szczękaj zębami.
    • Postać: reżyser
    • Opis: do Joanny, która grała w reklamie w wannie.
  • Uwielbiam takie małżeńskie parten-gardy.
    • Postać: dziewczyna przyjaciela Andrzeja

Cytaty z piosenek edytuj

  • Czyż mogą gniewać rzeczy te,
    kiedy ogólnie nie jest źle?
  • Miłość złe humory ma,
    więcej skradnie niż ci da,
    po co w piekle takim żyć,
    lepiej za mąż wyjdź,
    za mnie za mąż wyjdź.
  • Panie Kwiatkowski, Panie Wiśniewski,
    motoryzacja na sto dwa.
    Dziś nawet smarkacz, co gryzie pestki
    do czterech kółek pociąg ma.
    Może być skoda, może być moskwicz,
    Panie Kowalski, Panie Kwiatkowski.
    W szumie silnika znikają troski
    i tylko wicher w uszach gra.
  • W powietrzu wyrzeźbiłem twoją twarz,
    lecz tego wdzięku, który w sobie masz,
    nie odda pędzel, węgiel ani gwasz.

Dialogi edytuj

Matka Joanny: A Joaśki ciągle nie ma…
Pan Burczyk, ojciec Joanny: Aaa… zaszwendała się gdzieś…

Edzio Siedlecki: A w tym salonie książę Pepi miał romans z księżniczką Bubą. (…) Zefirek historii wieje tu z każdego kąta.
Ojciec Joanny: Aaa… zrobi się remont – przestanie wiać.

Edzio Siedlecki: Chcę się z tobą ożenić.
Joanna: Nieee…
Edzio Siedlecki: No…
Joanna: Ale ja nie chcę!
Edzio Siedlecki: W takim razie idę stąd na bazar prosić twoich rodziców o rękę.
Joanna: O, Jezu! Nie rób tego! Oni się zgodzą!

Edzio Siedlecki: Co myślisz o Andrzeju?
Joanna: Jakiś taki małomówny.
Edzio Siedlecki: On się wypowiada w sztuce.

Dziewczyna: Kochasz mnie?
Edzio Siedlecki: No to się jeszcze okaże.
Dziewczyna: Kiedy?
Edzio Siedlecki: U mnie to przychodzi z czasem.
  • Opis: w sytuacji intymnej.

Edzio Siedlecki: Nie widziałeś mojej dziewczyny?
Andrzej: Jakiej dziewczyny?
Edzio Siedlecki: Jak to: jakiej? Największe odkrycie od czasów Einsteina! Magnes!

Matka Joanny: Pan szanowny sobie życzy?
Tajny agent: Koszulkę. Ale taką ekstra.
Matka Joanny: Może być w stylu Marco?
Tajny agent: A jaki to jest styl „marco”?
Matka Joanny: No polo.

Edzio Siedlecki: Sama wdzięczność nie wystarczy, panie Burczyk.
Ojciec Joanny: Aluzju poniał.

Ojciec Joanny: Spodnie dla szanownego pana? Chodź pan! (…)
Andrzej: Ile?
Ojciec Joanny: Aaa… dla pana pięćset.
Andrzej: A dla innych?
Ojciec Joanny: Dla innych też pięćset.
Andrzej: Drogo…
Ojciec Joanny: Aaa… jak panu nie odpowiadają, to mogą być te – za siedemset.

Zobacz też edytuj