Joanna Szczepkowska

polska aktorka, pisarka

Joanna Szczepkowska (ur. 1953) – polska aktorka, pisarka i publicystka. Córka Andrzeja; matka Marii i Hanny Konarowskich.

Joanna Szczepkowska (2006)

Cytaty z utworów

edytuj

Kiedy gasną światła

edytuj
  • Kupiłem wejściówkę i wszedłem na salę. Światło już gasło, a widownia ucichła (…) A potem Pani weszła na scenę. To było tak, jakby ktoś wciągnął mnie w swój sen.
  • Kim jestem? Z pewnością kimś innym niż byłem kiedyś. Kim byłem kiedyś? Byłem widzem. Chłopakiem z ostatniego rzędu.
  • Obserwowałem Pani cień. Czasem nie wiedziałem na kogo patrzeć – na Panią, czy na ten cień…

Kocham Paula McCartneya

edytuj
  • Jeżeli dziwny człowiek idzie po dziwnych schodach, to nie ma w tym nic dziwnego. Dziwne jest tylko wtedy, kiedy dziwny człowiek idzie po zwykłych schodach albo zwykły człowiek idzie po dziwnych schodach. Natomiast jeśli dziwny człowiek idzie po dziwnych schodach, to znaczy, że znajdujemy się w dziwnym świecie. A w dziwnym świecie dziwne są tylko rzeczy zwykłe
  • Lucy pachniała zagranicą. Zagranica ma słodkawy zapach kurzu.
  • Są słowa, które zatrzymują czas. Wtedy lepiej nic nie mówić.
  • Nie ma już ani brzydkich, ani pięknych kobiet, bo one są produkowane w tej samej fabryce.
  • – (…) Kolejny raz w życiu straci wszystko, ale nie będzie nieszczęśliwa. Po prostu pójdzie dalej. Nie zdziw się, jeśli po głośnym sukcesie znajdzie swoje miejsce na przykład w sklepie z pieczywem. Ona spędzi życie tylko na jednym.
    – Na czym?
    – Na nieustannej próbie zrozumienia siebie. Wszystko, co zrobi, będzie służyło tylko temu. Tak już jest.

Inne wypowiedzi

edytuj

A B C Ć D E F G H I J K L Ł M N O Ó P Q R S Ś T U V W X Y Z Ź Ż

  • Aktorzy muszą być opłacani za próby. Nie wiem w jaki sposób ma to być sformalizowane, ale tylko tego rodzaju umowa może nas ustrzec przed głodem wynikającym z braku pracy w związku z zetknięciem się z charyzmatycznym twórcą, który może prace nad spektaklem – przeciągać latami. Jedynym sposobem, który może zdyscyplinować dyrektora będącego pod urokiem charyzmatycznego twórcy, to obowiązek płacenia za próby
  • Aktorzy za komuny mieli o wiele lepiej niż inne grupy zawodowe, a mimo to zdecydowali się z nią walczyć. Na tym polega istota tego gestu.
  • Chciałabym teraz zacytować słowa posła Jarosława Kaczyńskiego: „nie wycierajcie sobie swoich zdradzieckich mord nazwiskiem” osoby, która nie chce mieć z wami nic wspólnego. Gdybym była na tej sali, powiedziałabym: ciągniecie ten kraj w otchłań, żerując na naiwności ludzkiej. Tak postępowała komuna. Mam nadzieję, że będę mogła kiedyś ogłosić koniec bezprawia PiS-u.
  • Chemia kolegów z podwórka jest niepowtarzalna i to jest naprawdę fascynujące pytanie, czy przetrwała, czy też nie mamy sobie nic do powiedzenia. Jesteśmy narodem bardzo podzielonym, choćby przez polityczne poglądy, więc dziś koleżanka z podwórka może okazać się kimś zdumiewająco obcym.
  • Chętnie słucham argumentów, nawet gdy się stykam z poglądami, które wydają mi się obrzydliwe. Zaciskam zęby i w miarę spokojnie zadaję pytania.
    • Źródło: „Existence” nr 3, jesień 2009.
  • Chodzę po mieście, spaceruję z psem po parku, nie mam zegarka, więc pytam ludzi, która jest godzina. Nie prowokuję ich do tego, żeby patrzyli na mnie jak na gwiazdę. Urodziłam się wśród znanych ludzi, widziałam, jak sława ich wichrowała, i wiem, że mnie ona nie jest potrzebna. Jestem częścią ulicy – nie chodzę w ciemnych okularach, nie stawiam kołnierza, nie przemykam ukradkiem.
  • Chyba niezbyt dobrze czuję się w filmie z rozmachem, który ciągnie za sobą szaloną presję sukcesu i pieniędzy. Męczę się w takim akwarium.
    • Źródło: „Existence” nr 3, jesień 2009.
  • Dziennikarka: Co decyduje o wielkości aktora?
    Joanna Szczepkowska: Myślę, że to samo, co decyduje o wielkości malarza. Pewna równowaga między talentem a rzemiosłem. I jeszcze trzeba dodać gust artystyczny. Tak, gust. Można mieć wielki talent, ale nie mieć gustu. Ludzie prawdziwie utalentowani przez rolę mówią coś więcej, niż jest napisane. Ich role to opowieść o człowieku.
    • Źródło: „Existence” nr 3, jesień 2009.
  • Czasem jeden wers wiersza, którego być może nigdy nie wydam, może mi zabrać całą noc. Ale to jest moje życie i tak wykorzystuję swój czas.
    • Źródło: „Existence” nr 3, jesień 2009.
  • Czasem muszę odetchnąć od teatru, zetknąć się z prawdziwym życiem, bo przychodzi czas, kiedy męczy mnie ciągłe tworzenie iluzji. Teatr jest fantastyczny, ale zgodnie z tym, co powiedział Władysław Gomułka, który raz w życiu był w teatrze – „to takie bujdy”. W tym wypadku miał rację
  • Czy ktoś może sobie wyobrazić, że Zapasiewicz uchodził za niezdolne dziecko w utalentowanej teatralnej rodzinie? Bo pochodził z rodziny wielkich Kreczmarów, współtwórców tego, co w Polskim teatrze znaczące. I ku ich przerażeniu nieśmiały, zamknięty w sobie Zbigniew uciekł z wydziału chemii, gdzie studiował, i dał się wciągnąć tam, gdzie trzeba kochać samego siebie i z wiarą pozwalać na siebie patrzeć.
  • (…) dziewczyny, jak chcą dobrze wyjść za mąż, to wsiadają do pierwszej klasy relacji Warszawa-Poznań o trzeciej coś, bo tam jeździ młody biznes.
    • Źródło: „Existence” nr 3, jesień 2009.
  • Felieton to gorąca rzecz. Podjęłam decyzję, żeby pisać felietony literackie, a nie publicystyczne. Chciałam, by moje felietony aluzyjnie traktowały rzeczywistość. To moja tama, by nie wykorzystywać felietonu do promocji siebie, niszczenia wrogów i kreowania przyjaciół. Nigdy nie lubiłam sytuacji, w której dostawałam fory. A tu jako aktorka mogłam to felietonowe poletko wykorzystać do pisania, że właśnie obcięłam włosy i że kocham swoje dzieci. Nie zrobię bożka ze swojego życia, choć pewnie to przyjemne.
  • (…) garderoba była moim drugim domem. Spotykały się w niej wszystkie pokolenia. Po spektaklu zostawało się czasami i do rana. Omawianie przedstawienia, biesiadowanie, opowiadanie anegdot – tworzyły niesamowicie silne więzy w naszym środowisku. Dziś jest inaczej – konkurencja na rynku zrobiła się tak duża, że aktorzy po prostu nie mogą być zmęczeni. Żyją bardziej po mieszczańsku, dbają o swoje domy, o rodziny, dzieci i spłatę kredytów. Teraz teatr pustoszeje po spektaklu w jedną minutę.
  • Gdy weszłam do literackiego świata, to felietonami odbierałam sobie sama pomysły na opowiadania. Nie mogę być sama dla siebie konkurencją.
    • Źródło: „Existence” nr 3, jesień 2009.
  • Gdzieś mi umknęło poczucie współtworzenia teatru.
    • Źródło: „Existence” nr 3, jesień 2009.
  • Ja nie umiem żyć bez teatru, co do tego nie ma wątpliwości, ale też trudno mi podporządkować się logice świata tworzonego przez reżyserów, kiedy go do końca nie akceptuję. Przeżywam wtedy tortury straty czasu, rozdwojenie tożsamości. Dlatego w teatrze ciągle czuję się na wylocie.
  • Jako dziecko uczyłam się liter nie przy pomocy alfabetu, ale wiersza Pani Twardowska Mickiewicza, czytał mi go mój ojciec. Pierwszą literą było więc nie „a”, ale „j”, bo wiersz zaczyna fraza „Jedzą, piją, lulki palą”.
  • (…) jestem osobą bezkompromisową, a spektakl zawsze jest wypadkową różnych gustów. Ostatnio miałam kilka takich przypadków zetknięcia się z materią teatralną, z którą się po prostu nie byłam w stanie zgodzić. Wycofywałam się i do niczego nie dochodziło.
  • (…) jestem osobą, która nudzi się przy rozmowach o gospodarce, bo nie stykają mi się w głowie odpowiednie przekaźniki.
    • Źródło: „Existence” nr 3, jesień 2009.
  • Kiedy czytam, to się denerwuję, że nie piszę. Gdy piszę, to myślę, że trzeba by coś przeczytać. Cały czas uczę się języków. Jestem jak postać na indyjskich rysunkach, która ma 10 rąk. czytam kilka książek naraz. Czytam wiersze, bo potrzebuję innego spojrzenia na świat. Poezja jest mi niezbędna do życia jak tlen.
    • Źródło: „Existence” nr 3, jesień 2009.
  • Kiedy telewizja zaproponowała mi wywiad o powieści „Kocham Paula McCartneya” z osobą, która nie jest dziennikarzem, tylko żoną znanego aktora, odmówiłam, mimo że to oczywiście duża promocja. Co mi z takiej promocji, która polega na rozmowie z kimś, kto niczego nie przeczytał. Ale może nie mam racji.
  • (…) lubię się wszystkim przyglądać. Mnie interesują inni ludzie i ich życie w zawodzie, więc prawdopodobnie dlatego mogę coś o nich powiedzieć.
    • Źródło: „Existence” nr 3, jesień 2009.
  • Ludzie włączają telewizor od razu po przyjściu do domu, jakby tam było prawdziwe życie, nie potrafią żyć domem, patrzą na innych, porównują się, zazdroszczą. To choroba naszego czasu. Ale uleczalna czasem jedną, dobrą rozmową.
  • Lupa jest prawdziwym artystą, a z prawdziwymi naprawdę rzadko można się spotkać. To jest człowiek, dla którego każde szeregowe przedstawienie jest najwyższą stawką. Każde. A kiedy robi nawet taką uwagę, która przewraca myślenie o roli, to po prostu ma rację. Myślę, że niezwykle przy tym spotkaniu skorzystałam – niezależnie od rezultatu. Inna rzecz, że świat Krystiana Lupy jest dla mnie trudny do zaakceptowania.
  • (…) macierzyństwo jest niewątpliwie spełnione, chociaż to trudne: być matką sióstr, kiedy się jest jedynaczką i nic nie wie się o świecie, jaki buduje ze sobą rodzeństwo.
  • Mam „spokojne” ADHD. Nadpobudliwość psychoruchowa mnie nie dotyczy. Wchodzę w pustki, odpływam, zapominam. Dekoncentruję się. Dawniej udawałabym, że z panią rozmawiam, nawet do rzeczy, a tak naprawdę rozmyślałabym na przykład o pani spódnicy, która przypomina mi wodę. To, że dziś potrafię się skupić, wynika z wiedzy o ADHD. Diagnozę postawiono mi trzy lata temu. To jedno z ważniejszych wydarzeń w moim życiu. Odwiedzałam lekarzy najróżniejszych specjalizacji: „Nic pani nie jest. Artyści bywają roztrzepani”. W końcu trafiłam do psychoterapeutki neurologa. Pokazałam jej mój zeszyt ze szkoły. W środku bałagan: notatki, wiersz napisany różową kredką, obok równania chemiczne. „A może pani ma ADHD?”, zapytała lekarka. Zrobiłam testy. „Jest pani podręcznikowym przypadkiem”, usłyszałam. Uff. To ulga usłyszeć, że coś takiego mają też inni.
  • Mam to szczęście, że rano, gdy wychodzę z psem, rozmawiam z menelemi, a wieczorem w balowej suki obserwuję jakąś uroczystość. Ten dualizm, który jest we mnie od dziecka, powoduje ferment i daje pole do popisu pisarzowi.
  • Mam wielki problem z codziennością i cały czas uczę się wypełniać rachunki i wykonywać uciążliwe czynności, które są dla mnie udręką. Muszę sobie zrobić listę najprostszego dnia je wykonać, od zrobienia śniadania po obcięcie paznokci. Inaczej niesie mnie w zupełnie inną stronę.
    • Źródło: „Existence” nr 3, jesień 2009.
  • Moja codzienność to jazda bez trzymanki. Wielka improwizacja. Znajomy biznesmen mawia: Joasia, twoje życie jest jak włoska gospodarka. Nie ma prawa działać, ale działa. ADHD-owcy często wpadają w tarapaty, na przykład finansowe. Mnie zdarza się dwa razy zapłacić ten sam rachunek. I nie uczę się na własnych błędach. „Kto się raz sparzył, ten na zimne dmucha”: ADHD-owiec sto razy włoży palec do gorącej wody w tym samym garnku.
  • Moja mama każdą wątpliwą lekcję historii przerabiała ze mną na nowo. Moi rodzice przestraszyli się dopiero, kiedy postanowiłam iść na Krakowskie Przedmieście, gdzie demonstrowali studenci. No to uciekłam z domu i poszłam tam. Pamiętam, że stałam wśród demonstrujących studentów naprzeciwko milicji, trochę tak jakbym była na spektaklu. Kiedy milicja ruszyła na tłum przed kościołem św. Krzyża, to ja stałam jak wbita w ziemię – trochę ze strachu, a trochę z niewiary, że to wszystko naprawdę. Dopiero jak oberwałam pałką, jak zobaczyłam, że innych biją, zrozumiałam, że naprawdę jestem w środku historycznego zdarzenia i jak inni mogę być jego ofiarą. Bo dotąd tutaj wszystko było trochę na niby.
  • Moje życie cały czas jest na cienkiej lince i nigdy nie wiem, kiedy spadnę. Za mną nic nie stoi. Nic. Wychowałam się w świecie antyku, mojemu dzieciństwu towarzyszył Sokrates. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie jego decyzja, kiedy mógł uniknąć śmierci, a jednak uznał, że on również powinien podlegać prawu.
    • Źródło: „Existence” nr 3, jesień 2009.
  • Moje życie w sensie artystycznym spełniło się ponad oczekiwania. Do szkoły teatralnej poszłam jako dziecko aktorskie, więc dobrze wiedziałam, że to się może skończyć życiem w ciągłym czekaniu, widziałam wielu niespełnionych aktorów. Ale bakcyl teatru był silniejszy i prawdę mówiąc, od pierwszych kroków na scenie nie zdarzyło mi się czekać na telefon. Może dlatego, że pisanie stało się moim drugim „tworzywem”, a tutaj nikt nie musi do mnie dzwonić – trzeba tylko wstać odpowiednio rano.
  • Mój dziadek pisał o antyku, moje wiersze są o półświatku, powieść raczej o podwórku. Interesuje mnie zwykłe, małe życie. A poza tym Jan Parandowski to pisarz. Wybitny, głęboki, artystyczny i rzemieślniczy. Ja, jak na razie, napisałam kilka opowiadań i jedną powieść. To za mało, żeby mnie z nim porównywać.
  • Mówiąc wprost – nam aktorom płaci się za przedstawienia, a nie za próby. Jeżeli są tylko próby, a nie ma i nie ma przedstawienia, to my dosłownie dopłacamy do swojego zawodu, zamiast zarabiać, jak każdy, kto zdecydował się na pracę w instytucji. Taka osoba jak ja, która nie podejmie z zasady nigdy żadnej roli w serialu, znajduje się wtedy raczej na pozycji jakiejś harcerki niż osoby, która ma prawo do pewnego statusu…
  • Myślę, że nikt nie wie, ile ról się nie zagrało z powodu cenzury. Natomiast muszę powiedzieć, że w wolnej Polsce na cztery zaproponowane mi główne role w filmie nie zagrałam ani jednej.
  • Na temat moich felietonów powstało sporo prac magisterskich, więc ja się o sobie dużo dowiaduję. Gdy wydałam zbiór opowiadań Fragmenty z życia lustra, to dopiero pytania czytelników zaczęły mnie naprowadzać na klucze interpretacyjne. A odpowiedzi na ogół mają swoje korzenie w dzieciństwie.
    • Źródło: „Existence” nr 3, jesień 2009.
  • Napisałam felieton skierowany do Kingi Preis. Jest wspaniałą aktorką, ale w jednym z wywiadów powiedziała, że marzy o reklamach, i hipokrytami nazwała aktorów zarzekających się, że nie chcą w nich występować. Musiałam zaprotestować, bo odmówiłam bardzo dużych pieniędzy, co najmniej kilka razy, wcale nie dlatego, że jestem zakłamana.
  • (…) nie było możliwości, żeby profesor kogoś nie przekonał
  • Nie chciałabym żyć w strachu, czy jestem dostatecznie popularna. Wychowałam się w środowisku artystycznym i naprawdę widziałam, jak zmienia się mentalność, gdy ktoś sprowadza swoją duszę artystyczną do takiego bożka. Nie chcę być bożkiem. Chcę dobrze zagrać, chcę dobrze napisać. To wszystko.
    • Źródło: „Existence” nr 3, jesień 2009.
  • (…) nie umiem się powstrzymać od powiedzenia swojej prawdy. Podkreślam swojej, bo może inna też jest prawdą.
    • Źródło: „Existence” nr 3, jesień 2009.
  • Pani Helena pojawiła się w naszym domu, kiedy miałam siedem dni, i została. Jej rodzina mieszkała na Starej Pradze. Ponieważ byłam wychowywana w dużym stopniu przez nią, krążyłam między domem aktorskim, domem dziadka z kulturą antyczną i wielkimi pisarzami, jak Iwaszkiewicz, oraz między domem na Pradze, gdzie była dyscyplina do bicia dzieci, muchy na lepach i naprawdę twarde i biedne życie z kartoflanką.
  • Pisanie to dramatyczna samotność. Po okresie takiej samotności jestem głodna nawet tych naszych głupstw teatralnych.
    • Źródło: „Existence” nr 3, jesień 2009.
  • (…) pisarz to ktoś, kto naprawdę poświęca pisaniu życie, kto należy do fachu, do środowiska, kto z nim dialoguje. Ja na razie tylko występuję jako pisarka. To za mało, żeby mnie tak nazywać.
  • Poszłam kiedyś do psychoterapeuty i on powiedział, że mam w sobie bardzo dużo z dziecka i trzeba wielu sesji, żeby je ze mnie wykorzenić. Nie wróciłam do tego terapeuty już nigdy – odwrotnie, staram się nie tracić więzi z tą dwunastoletnią dziewczynką, którą kiedyś byłam i która uważała, że żadne z jej marzeń się nie spełni.
  • Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm.
  • Proszę Państwa, ojczyzna jest jedna, nie mnóżmy Rzeczpospolitych. 21 października skończyła się IV RP, a zaczęła się III.
    • Opis: 22 października 2007.
  • Rektorem szkoły teatralnej może być albo wielka indywidualność artystyczna, która nadaje uczelni ton, albo osoba, która będzie po prostu sprawnie pełnić urząd. Ja jestem za szkołą, która kształtuje ludzi na miarę wielkich artystycznych wyzwań, które potem może weryfikować życie – tak prowadził szkołę np. Tadeusz Łomnicki.
  • Teatr to tworzenie iluzji, ciągła praca nad czymś, co nie jest prawdziwe. Mnie strasznie to czasem męczy i często mam poczucie, że umyka mi prawdziwe życie. Dla mnie anonimowość jest wartością.
  • (…) teatru nie zbuduje się na jednym pokoleniu, chyba że chcecie mówić tylko o sobie.
  • To byli ludzie, którzy spędzali czas na rozmowach, i przez to przekazywali klimat teatru, tradycje. Dziś młode aktorskie pokolenie rozmawia o ratach, ile pali ich samochód i po spektaklu szybciutko wychodzi. Teatr pustoszeje i brakuje poczucia fachu. Jeśli jestem z fachu, to znam jego historię.
    • Opis: o aktorach dawniej i dziś.
    • Źródło: „Existence” nr 3, jesień 2009.
  • W zawód jest wpisane to, że się walczy o rolę. Ja nie walczę, choć nie wiem, czy to moja wada, czy zaleta. Natomiast kiedy klamka zapadła, to już się nie powinno walczyć.
    • Źródło: „Existence” nr 3, jesień 2009.
  • (…) wielu ludzi i artystów żyje przytłoczonych codziennością.
    • Źródło: „Existence” nr 3, jesień 2009.
  • Wystarczy, że się gwiazdeczka sfotografuje z jakimś biednym dzieckiem i już w haśle widnieje „pomaga”, a mnóstwo wolontariuszy nie ma prawa głosu. Ich nie ma. Więc wolałabym być wśród wolontariuszy i zachować anonimowość.
    • Źródło: „Existence” nr 3, jesień 2009.
  • „Za co szanuję Hitlera – to za to, że wymordował Żydów” – to zdanie powiedział mój dziadek Michał Szczepkowski. Ojciec mojego ojca. Polak od najdalszych pokoleń. (…) Kiedy dziadek owdowiał rodzice zdecydowali, że zamieszka z nami w Warszawie. To zdanie powiedział przy obiedzie i był to ostatni obiad, jaki z nami zjadł, i ostatni dzień w naszym mieszkaniu. Moja matka w milczeniu pakowała rzeczy swojego teścia. Nie miałam wtedy pojęcia o tym, że ma żydowskie pochodzenie. Do końca życia nie powiedziała mi, że jej matka, a moja babka pochodziła z ortodoksyjnej rodziny żydowskiej, a jej ślub z Janem Parandowskim, moim dziadkiem, był dla nich poważnym odstępstwem od żydowskich nakazów.
  • Żadnemu psychoanalitykowi nie pozwoliłabym wykonać nad sobą pracy, która uwolniłaby mnie od patrzenia na świat z naiwnością dziecka. To daje poczucie wolności.
    • Źródło: Złote myśli, „Reader’s Digest. Przegląd – edycja polska”, 8/2003, s. 27

O Joannie Szczepkowskiej

edytuj
  • Jej kariera przebiega odwrotnie niż to zwykle bywa w teatrze czy w filmie. Zaczynała jako aktorka charakterystyczna, a dzisiaj jest wyraźnie amantką. Do tego łączy w sobie rzadką sprzeczność: dziewczęcą świeżość i przenikliwą inteligencję. Ta sprzeczność kwalifikuje ją jako kobietę niebezpieczną. Pani Joanna kontynuuje najlepszą tradycję aktorów, którzy nic nie pozostawiają przypadkowi i z całą świadomością wypracowują każdy szczegół roli.
  • JOANNA SZCZEPKOWSKA (w dół) – po latach przerwy wróciła na deski sceniczne, ale powrót nie okazał się szczęśliwy, najwyraźniej nie dostroiła się do zespołu i grała swoje partie bez względu na partnerów, jakby z innego teatru. Jej Catherine z Lulu na moście raziła przesadną egzaltacją.
  • Moim zdaniem w szerszym planie to właśnie politykom Joanna Szczepkowska pokazała nagie pośladki. Lupę, choć znalazła się z nim w dramatycznym konflikcie, uważa za wielkiego reżysera. Powiedziała to wielokrotnie. Ale dla niektórych od złożonych prawd ważniejsza jest pupa.
  • Sen nocy letniej w Teatrze Powszechnym. Joanna Szczepkowska jako Tytania nadzwyczajna: śmieszy, tumani, przestrasza. Nigdy nawet w najśmielszych rozważaniach nad tą sztuką nie spodziewałem się, ze może to być postać tak niezwykła i niespodziewana. Mój największy zachwyt wzbudziła Joanna grająca scenę porannego ocknięcia. Pytam po spektaklu w garderobie, jak do tego doszło, skąd wzięła pomysł, by to przebudzenie grać tak gwałtownie, aż tak bardzo serio?
    – Andrzej, ty nie wiesz nawet, co to znaczy dla inteligentnej kobiety przespać się z osłem – wyznała mi wprost.
    • Autor: Andrzej Wajda, Z notatnika, 2 lutego 1992, w: Kino i reszta świata, wyd. Znak, Kraków 2000.
  • Szczepkowska należy do tej niewielkiej grupy aktorów, którzy nie akceptują obowiązującego powszechnie wśród młodych reżyserów trendu. Pozwala on artystom ze swego nieprzygotowania do pracy czynić atut. Przychodzą na pierwszą próbą zza rysem pomysłu na przedstawienie, a reszta ma się zdarzyć później. Na próbach na nowo pisze się klasyczne bądź oryginalne teksty. Premiera niczego nie zamyka, bowiem i podczas pierwszego pokazu dzieło jest jeszcze niegotowe. Szczepkowska godzi się na szukanie, ale jednocześnie żąda profesjonalizmu. Zadaje pytania – najzupełniej podstawowe – a na takie progresywnym reżyserom najtrudniej odpowiadać.
  • Szczepkowska, odkąd powiedziała to swoje słynne: „4 czerwca 1989 roku skończył się komunizm”, stała się mistrzynią publicznej konfuzji.

Zobacz też

edytuj