Józef Pałys – postać fikcyjna, bohater powieści Małgorzaty Musierowicz, syn Idy i Marka.

  • Co ci jest? Zwymiotowałaś?
    • Opis: do Laury, która miała maseczkę na twarzy.
    • Źródło: Małgorzata Musierowicz, Język Trolli
Małgorzata Musierowicz,
autorka Jeżycjady
  • Jakoś go wychowamy (…). Nie płacz.
    • Opis: do Róży, która powiedziała, że jest w ciąży.
    • Źródło: Język Trolli, op. cit.
    • Zobacz też: dziecko
  • Z kłamstwa trzeba się tłumaczyć (…).
    • Źródło: Język Trolli, op. cit.
    • Zobacz też: kłamstwo

O Józefie Pałysie

edytuj
  • Bogactwo leksykalne i konstrukcja jego skrywanych wypowiedzi wprawiłyby zapewne w zdumienie tę część publiczności, która żyje w przekonaniu, że dziecko to zaledwie kawałek przewodu pokarmowego, zakończony wlotem i wylotem, a pozbawiony inteligencji, rozumu, logiki oraz poczucia humoru.
    • Źródło: Język Trolli, op. cit.
    • Zobacz też: język
  • (…) i Józinek przyswoił sobie – najzupełniej mimo woli, wyłącznie drogą nasłuchu – to i owo z łaciny. Ale gdy przed paru laty rzucił od niechcenia zasłyszany zwrot „Feliks Kupa” – wszyscy wybuchnęli wariackim śmiechem. Ciekawe, dlaczegóż to w jego ustach zwrot ten zabrzmiał tak zabawnie, kiedy zaś powiedziała to ciocia Natalia – wszyscy z powagą i aprobatą kiwali głowami.
    • Opis: chodziło o wyrażenie felix culpa, czyli 'szczęśliwa wina'.
    • Źródło: Język Trolli, op. cit.
  • Jego pięcioletnia siostra była bardzo sympatycznym i bezbronnym stworzonkiem. Cieszył się, kiedy przyszła na świat. Dużo też pomagał mamie, kiedy Lusia była malutka. Nauczył się nawet zmieniać pampersy i przyrządzać kisiel żurawinowy (cenny ze względu na witaminę C i mikroelementy). Lubił karmić siostrzyczkę z butelki i nosić na barana. W ogóle ją lubił. Trochę mało była odporna na przyjazne braterskie kuksańce – zawsze podnosiła bolesny ryk. Kiedy jednak podrosła, doszli do porozumienia, które opierało się na prostej zasadzie: starszy rządzi, ona słucha i wykonuje.
    • Źródło: Język Trolli, op. cit.
  • Józef Pałys cieszył się obecnie czternastą wiosną swego życia, choć, prawdę mówiąc, słowa „cieszył się" nie są tu najbardziej odpowiednie. W czternastej wiośnie życie człowieka bywa niekiedy udręką i nader łatwo osuwa się on w znużenie i zniechęcenie. Niektórzy się nawet załamują lub popadają w nałogi.
    • Źródło: Małgorzata Musierowicz, Sprężyna, wyd. Akapit Press, Łódź 2008, s. 20.
  • Józef Pałys, syn Idy z Borejków i Marka, mimo ukończonych lat dziewięciu zwany wciąż jeszcze Józinkiem (doprawdy, zabójcza jest ta rodzinna siła bezwładu!), zachowywał się jak zwykle dwutorowo: siedząc przed telewizorem, odpowiadał monosylabami lub wręcz wcale, lecz jego żywa myśl wędrowała w przeszłość, ku przyczynom obecnych przypadłości sercowych.
    Do takiej praktyki przywykł od dawna; monologi wewnętrzne były mu istnym wybawieniem oraz sposobem na przetrwanie.
    • Źródło: Język Trolli, op. cit.
  • Kiedy potoki matczynej wymowy ustawały, Józinek bywał atakowany bezwarunkowymi żądaniami, trudnymi w danym momencie do spełnienia: mama domagała się od niego odpowiedzi lub wypowiedzi, gdy tymczasem on, przytłoczony potęgą jej ekspresji, mógł jedynie milczeć jak debil. Owszem, nader szybko opanował sztukę mowy lecz, po pierwsze – z wrodzonej ostrożności wolał zbyt wcześnie tego nie ujawniać, a po drugie – w takich chwilach zaskoczenia jakoś nie mógł zaprezentować swych umiejętności i zaspokoić oczekiwań rodzicielki. W trzecim roku życia wpadł wreszcie na szczęśliwy pomysł, żeby rzucać jej na odczepnego parę słów w typowo niemowlęcym narzeczu i ten właśnie bełkocik (wskazane było upuścić przy tym nieco śliny) jakoś mamę – przynajmniej chwilowo – satysfakcjonował.
    • Źródło: Język Trolli, op. cit.
    • Zobacz też: mowa
  • Porozumiewanie się ze światem zewnętrznym ograniczał Józinek do absolutnie koniecznego minimum, i to z całkowitą premedytacją. Rodzina uważała go za zajadłego milczka i chyba żywiła przekonanie, że jest trochę ograniczony – panował bowiem zwyczaj zwracania się do syna Idy nieco głośniej niż do innych dzieci, całkiem jakby niedosłyszał. Tłumaczono mu też rzeczy najzupełniej dla niego oczywiste, a także nieświadomie ignorowano go przy toczeniu ważnych rozmów (wiele się dzięki temu nasłuchał!).
    • Źródło: Język Trolli, op. cit.
  • Te rumieńce były jego udręką. Panował nad wszystkim ale nie nad tym przekleństwem rudzielców.
    • Źródło: Język Trolli, op. cit.
  • Zakazy są do kitu (…). Rozstania są też do kitu. Trzeba być razem, a nie tak się ciągle rozstawać, bo z tego nic nie będzie (…).
    • Źródło: Małgorzata Musierowicz, Czarna polewka, wyd. Akapit Press, Łódź 2006, s. 222.

Zobacz też

edytuj