Krzysztof Feusette

dziennikarz i publicysta

Krzysztof Rafał Feusette (ur. 1971) – polski dziennikarz, publicysta, stały felietonista „Rzeczpospolitej” i tygodnika „Uważam Rze”, autor tekstów piosenek, poeta, scenarzysta filmowy.

Krzysztof Feusette (z prawej)

Alfabet Salonu edytuj

(Wydawnictwo Fronda; Warszawa; ISBN 9788364095399)

  • Jednoczęściowy niezbędnik inteligenta dla każdego szanującego się inteligenta, który jednakowoż innych inteligentów i ich niezbędników nie szanuje ani trochę. Trochę to zakręcone, ale i Żakowski wcale tak łatwy do rozgryzienia nie jest, jak się niektórym wydaje. Bo jest w jego pisaniu, a przynajmniej bywa, coś frapującego do tego stopnia, że nawet ludzie o skrajnie innych poglądach, czytują go z zainteresowaniem. To rzadkie jednak, moim zdaniem, wypadki przy pracy Żakowskiego codziennej, a ta obejmuje te z kolei obowiązki (spisane i niepisane), które charakteryzują wszystkie wcześniejsze w tym zestawieniu 79 osób. Władzy odpuszczać, bo za rogiem opozycja, a ta akurat opozycja to dla salonów największy wróg.
  • Lubi się chwalić dawną aktywnością w NZS-ie, ale jeszcze bardziej, kiedy przypominają ją inni. Dobrze widziane, co zrozumiałe, jest także wspominanie o dorobku jego ojca, nieżyjącego już Stefana Mellera, byłego ministra spraw zagranicznych, ambasadora RP we Francji i w Rosji. O dziadku mówi się rzadziej, choć i on był przecież dyplomatą oraz politykiem, tyle że komunistycznym, więc może dlatego.
  • Niewiele jest w polskiej polityce kobiet, które potrafią mówić słowa tak raniące do żywego przy jednoczesnym, całkowitym bezruchu twarzy. Być może to wynik wieloletniego obcowania z młodzieżą akademicką, które wymagało spokoju nawet w kontaktach ze studentami deklarującymi wiarę katolicką, a może po prostu jedynym uczuciem, które znajduje swój wyraz na obliczu pani doktor habilitowanej, profesor nadzwyczajnej filozofii Uniwersytetu Warszawskiego, są wiara, nadzieja i miłość wobec Janusza Palikota, człowieka sprowadzającego politykę do zapasów w szambie.
  • Prawdziwy Polak, choć nie w tym obraźliwym znaczeniu, w jakim używają zbitki tych dwóch słów jego salonowi przyjaciele. Prawdziwy, bo autentyczny, a Polak – bo w dziedzinie polskości właśnie, polskiej historii, naszych wad narodowych i zbrodni wojennych stał się obiecującym ekspertem dla starych, kłapiących dziobami w kółko to samo, co on, tyle że ze znacznie mniejszym wdziękiem.
  • Szczerze mówiąc, tylko raz moi przełożeni poprosili o złagodzenie nieco felietonu, co też uczyniłem, rzecz jasna, w stopniu ani ich, ani mnie niezadowalającym. I był to właśnie o red. Miecugowie, a konkretnie o formie, w jakiej zastosował się on do nakazu sądu, by przeprosił dziennikarkę Joannę Lichocką, autorkę cenionych filmów dokumentalnych i reportaży, ale także jedną z najważniejszych dziś twarzy TV Republika.
  • Wiadomo – wino, kobiety i śpiew. Na winie robi forsę, choć podobno kryzys w branży dał mu się we znaki. Co do kobiet – spotyka się ostatnio (w chwili zamykania książki) z córką Grzegorza Turnaua, młodszą od niego o 23 lat Antoniną. I wyglądają na szczęśliwych, młodzi oczywiście, nie ojciec.
  • Żywy przykład na to, jak medialny wizerunek może zostać zbudowany bez żadnego związku z rzeczywistością, co w przypadku gwiazdy mediów razi w oczy podwójnie. Bo z jednej strony jest red. Paradowska niekwestionowanym autorytetem, i co z tego, że wyłącznie czersko-wiertniczego mainstreamu, a z drugiej – jak można przy tak jednostronnych poglądach uchodzić za autorytet w jakiejkolwiek dziedzinie?

Inne edytuj

  • Często za to wspomina się o posmoleńskich wierszach Jarosława Marka Rymkiewicza i Marcina Wolskiego. Być może były zbyt ostre jak na czas żałoby narodowej, ale trzeba pamiętać, na co stanowiły odpowiedź. Na przykład na „małego, niedorozwiniętego, głupiego człowieka” Kuby Wojewódzkiego i Michała Figurskiego.
    • Źródło: „Uważam Rze”, 7 marca 2011, cyt. za: Sławomir Kmiecik, Przemysł pogardy. Niszczenie wizerunku prezydenta Lecha Kaczyńskiego w latach 2005–2010 oraz po jego śmierci, Wydawnictwo Prohibita, Warszawa 2013, ISBN 9788361344438, s. 281.
  • „Dalej będę dużo mówił o seksie i ostro jechał po wszystkich gościach. I Kaczyńskim też nie przepuszczę” – obiecywał. To były jego ostatnie grzeczne słowa o Lechu i Jarosławie. (…) Wojewódzki śmiał się z władzy tak długo, aż wyborów nie wygrała partia, której PR-owcom, jak wieść niesie, doradzał. Czyli obecnie rządząca.
    • Źródło: „Uważam Rze”, 7 lutego 2011, cyt. za: Sławomir Kmiecik, Przemysł pogardy. Niszczenie wizerunku prezydenta Lecha Kaczyńskiego w latach 2005–2010 oraz po jego śmierci, op. cit., s. 211.
  • Platformerskie lizuski w sposób skandaliczny obrażały głowę państwa, ale znani artyści nadal przychodzili do ich telewizyjnych programów. Tymczasem w wierszach Rymkiewicza i Wolskiego nie padło ani jedno nazwisko spośród tych, którzy mogli uczcić śp. Lecha Kaczyńskiego „tylko wstydu minutą”.
    • Źródło: „Uważam Rze”, 7 marca 2011, cyt. za: Sławomir Kmiecik, Przemysł pogardy. Niszczenie wizerunku prezydenta Lecha Kaczyńskiego w latach 2005–2010 oraz po jego śmierci, op. cit., s. 195.
  • Podobnie jak dla Mariusza Pudzianowskiego śpiewanie. Wcześniej, gdy w „Tańcu z gwiazdami” wbił się we frak, przypominał pingwina po wulkanizacji. Teraz będzie wył pod okiem fachowców. Akurat pod okiem Pudzian już niedługo może mieć pokaźnych rozmiarów limo, jeśli nadal będzie próbował godzić obowiązki króla ringu i księcia swingu. Wystarczy cios o sile, powiedzmy, jednej setnej Eltona. Nowa jednostka miary, stosowana przy uderzeniach w głowę, powinna zostać zaaprobowana przez Światową Organizację Zdrowia jak najszybciej.
  • Tymczasem coraz większą karierę w Zjednoczonym Królestwie Tuskmenistanu i Tuskanii robią tzw. anonimowi informatorzy. Ta liczna grupa nieudaczników wałęsa się po mainstreamowych portalach internetowych, wybiórczych gazetach i tygodnikach preferujących pedofilskie okładki. Z tych ostatnich czasopism dowiedzieliśmy się np., że ojciec braci Kaczyńskich nie był wierny swojej małżonce, a informowała o tym „osoba pragnąca zachować anonimowość”.
    • Źródło: „Sieci”, 2 kwietnia 2013, cyt. za: Sławomir Kmiecik, Przemysł pogardy 2. Mowa nienawiści wobec Lecha i Jarosława Kaczyńskich przed i po 10 kwietnia 2010 r., op. cit., s. 290–291.
  • Udało mu się szefa PiS porównać do syryjskiego zbrodniarza.
    • Opis: o Tomaszu Nałęczu (opisując jego powód do dumy z powodu wypowiedzi brzmiącej: „Pan prezes wyprawia się na kolejną wojnę domową, a gazem bojowym w tym przypadku jest kłamstwo i insynuacja”; Tomasz Nałęcz wypowiedział te słowa w audycji „Siódmy dzień tygodnia” z 8 września 2013)
    • Źródło: „W Sieci”, 16 września 2013, cyt. za: Sławomir Kmiecik, Przemysł pogardy 2. Mowa nienawiści wobec Lecha i Jarosława Kaczyńskich przed i po 10 kwietnia 2010 r., op. cit., s. 375–376.
  • W ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego nasz bohater poniósł wprawdzie coś na kształt klęski (…). Wtedy zgłosił gotowość objęcia urzędu prezydenta. Pierwsze sondaże i od razu dwie wiadomości. Dobra, że są Polacy, którzy go poprą. Zła, że wszyscy są za granicą. Błędu statystycznego. Po trudnych miesiącach na billboardach z Barackiem Obamą poparł w końcu Bronisława Komorowskiego. Po jego wygranej został zaś prezydenckim doradcą do spraw historii i dziedzictwa narodowego. Nie przejmuje się jednak tytułami. Dziedzictwo – nudziarstwo, a historia – była, minęła. Zwłaszcza dla kogoś, kogo przeznaczeniem jest realizacja zadań na odcinku polityki bieżącej.
    • Opis: o Tomaszu Nałęczu.
    • Źródło: Doradca do spraw anegdot, „Uważam Rze” nr 6/2011, s. 41.
  • W swojej audycji radiowej emitował niedawno „odgłosy” z rzekomego bicia Kaczyńskich przez ojca. Cisza, z jaką spotkał się ten żenujący incydent, jest najlepszym dowodem, że Kubę Wojewódzkiego dopadł syndrom Dody. Odcinając ostatnie kupony, próbuje bulwersować. Resztką sił, bo jego czas minął.
    • Źródło: „Uważam Rze”, 7 lutego 2011, cyt. za: Sławomir Kmiecik, Przemysł pogardy. Niszczenie wizerunku prezydenta Lecha Kaczyńskiego w latach 2005–2010 oraz po jego śmierci, op. cit., s. 176–177.

O Krysztofie Feusette edytuj

  • I potem pada najważniejsze zdanie w paszkwilu pana Feusette: – To tak jakby pisać o matkobójcy, że poniósł karę, bo został sierotą. Czyli Haber niby nie poniósł konsekwencji wynalazku swoich asystentów, bo umarł – ale jednak zebrał ich owoce, bo w istocie był mordercą milionów Żydów, więc ma, na co zasłużył. A jak go Ślązacy pamiętają, to czczą seryjnego zabójcę matek Żydówek i wspólnika Eichmanna. Ta pokrętna myśl całkowicie obnaża deficyt rozumu i nadwyżkę złej woli pana Feusette. Dumny z siebie, zdołał własnym wysiłkiem zasłużyć na miano dziennikarskiego pałkarza.