Jerzy Kalina

polski rzeźbiarz, performer, scenograf

Jerzy Kalina (ur. 1944) – polski rzeźbiarz, scenograf, twórca witraży, filmów animowanych i dokumentalnych oraz instalacji, performer.

Fragment instalacji Przejście
  • Aktor, reżyser, scenograf – wszystkie te elementy muszą ze sobą współbrzmieć, a jeżeli nie współbrzmią, to musi też to być konsekwentny wybór. Widz jest tu dla nas przestrzenią rezonującą – to jest tak jak skrzypce lub inny instrument – jeśli nie rezonuje, to nie tworzy się w nim ta przestrzeń współbrzmienia, napięcia, odbioru, myślenia i tego wszystkiego, co się nazywa spektaklem niewytłumaczalnej często magii.
  • (…) artyści nie mają żadnego obowiązku. Tym artystom, którzy są istotni, nie trzeba mówić i przypominać „buntujcie się”. To są ci, którzy już na pierwszym roku studiów są przeciwko swojemu nauczycielowi, swojemu mistrzowi, manifestują zdecydowanie swoją odrębność. Bo w sztuce – w przeciwieństwie do demokracji – to jest najwyższy stopień indywidualności.
  • Istnieje taki potworny stan, który nas męczy do tej pory. Tak nie można budować, nie można żyć, nie można tworzyć. Można być szampańsko dowcipnym, erudycyjnie i intelektualnie wyposażonym. Ale osadza się to i buduje na kłamstwie, na łgarstwie, na pozorach. Nie ma punktów oparcia.
  • Krzyż upamiętniający księdza Jerzego jest symbolem zmartwychwstania, ale i zwycięstwa nad systemem, który skazał to miejsce na niepamięć. Tama i krzyż to symboliczne zamknięcie tego, co było. Oby była to już tama historyczna.
  • Młodzi ludzie słysząc od dorosłych, że przecież ten pomnik i tak będzie zburzony, traktują go już w sposób, jakby go nie było. To znamienne, że ci nastolatkowie niszczyli monument, a nikt z przechodzących dorosłych nie zwrócił im uwagi. Widać żyjemy w epoce kamienia rzucanego.
  • Mówiąc kolokwialnie, jedną stopą jesteśmy na ziemi, a drugą przekraczamy już ten ostatni wymiar, do którego się udajemy. To nie jest droga donikąd. Ta droga w naszej kulturze jest właściwie dialogiem, rozmową przeszłości z tym, co obecne. To też nasze wybieganie w przyszłość. Najistotniejsze w tym wszystkim jest to, żeby zdać sobie sprawę, że nie tkwimy w jakimś jednym punkcie. To nieustanna wędrówka dusz.
  • My wciąż się boimy, że powiemy coś nie tak o Rosjaninie, coś nie tak o Niemcu, coś nie tak o Żydzie. Moje dzieci i ja jesteśmy już zmęczeni, gdy słuchamy idiotyzmów w stylu „jeszcze nie ta pora”, może, tak jak u Wyspiańskiego, dopiero „jutro” się odezwiemy. Ja tutaj i teraz chcę powiedzieć, co czuję i jaki jest mój stosunek do czasu, który przeżyłem w naszym kraju. Nie ma „jutro”. Niech wreszcie będzie „dziś”. Niech nareszcie nastanie ten czas, gdy będziemy wypowiadali to, co się mówi między nami.
  • Nie ma artystów wszechstronnych. Myślę, że bywają tacy, którzy starają się być wszechstronni, ale ja się do nich nie zaliczam.
  • To nie są schody, to jest trap, w którym znajdują się schody. Schody, które gdzieś prowadzą. W tym punkcie mamy do czynienia z całą gamą skojarzeń. Bardzo zależało mi, żeby użyć znaku łączącego ten świat, który jest przed nami, z tym, który jest poza nami. To jest zstępowanie i wstępowanie w wymiar nieskończoności. „Trapizm” opiera się dosłownie na najniższym poziomie – wyrasta wprost z dołów śmierci. W ścianach znajdują się wydrążone rękoma nisze. W tych niszach, które przypominają urny w ziemi, będzie się paliło światło. To jest część podziemna, która odnosi się do tego, co w naszej tradycji związane jest z archeologią śmierci.
  • Towarzyszyłem powstawaniu tego krzyża od samego początku. Kierowałem stroną plastyczną ceremonii pogrzebowej księdza Jerzego, zajmowałem się przez kilka lat wystrojem wnętrza i otoczenia kościoła św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu, wreszcie w 1989 roku otrzymałem propozycję zaprojektowania krzyża, który miał stanąć w miejscu, gdzie ciało księdza wrzucono do rzeki. Początkowo pomysł wydawał się nie do zrealizowania. W czasach komunistycznych tama byta miejscem, którym władze specjalnie się „opiekowały”: nie wolno było tu zatrzymać samochodu, nie mówiąc o robieniu zdjęć. Kwiaty składane u stóp tamy szybko znikały. Zmienił się jednak rząd, prace nad projektem postępowały i 19 października dokonano odsłonięcia krzyża.
  • Tutaj i teraz chcę powiedzieć, co czuję i jaki jest mój stosunek do czasu, który przeżyłem w naszym kraju. Nie ma „jutro”. Niech wreszcie będzie „dziś”, gdy będziemy wypowiadali to, co się mówi między nami. Chciałbym, żebyśmy nie zamierali w tym tyglu, co ma szalony potencjał, ale on się nie może wyzwolić. Żebyśmy mieli taką chwilę pewności, że nie wszystko to marne.
  • U nas butelka z mlekiem stawiana pod drzwiami była tym, czym w Ameryce coca-cola. Mleko na progach kojarzyło mi się z długim korytarzem więziennym, z żarłem stawianym przed zamkniętymi celami. Nie widać było tego, który je przyniósł, ani tego, który je spożyje. Dla mnie to była najprostsza i najtrafniejsza metafora socjalistycznej Polski (…).
  • Usytuowanie pomnika wśród pustki placu pracuje na to, co wydawało mi się w zasadzie najważniejsze. Zależało mi, żeby się znaleźć w takim punkcie oczekiwania na coś, co jeszcze na pewno nam się zdarzy. Pustka jest czymś tak naprawdę nie do zastąpienia. Nie jest jałowa. To pustka, z której – tak jak z zastygłej lawy – rodzi się to, co najistotniejsze, to, co jest w nas. Wszystko to, co przekazał nam Mickiewicz czy Konwicki.

O Jerzym Kalinie

edytuj
  • Dziś stworzył ten nieprawdopodobnie wymowny obelisk, który – wierzę w to – stanie się w krótkim czasie świętym miejscem dla wszystkich Polaków. Czemu? Bo jest symbolem naszej wspólnoty, bo upamiętnia to, co było wspólnotowe, i że właśnie dla tego, co było wspólne, nasze – oni zginęli. I dlatego on jest nasz, wspólny! Wierzę, że będzie nas jednoczył niezależnie od poglądów, niezależnie od barw politycznych, niezależnie od szczegółowych przekonań – bo on jest wszystkich i dla wszystkich. I bardzo pragnę, żeby był tak pojmowany.
  • Niezwykle żywiołowy, który jest w ciągłym procesie twórczym. W jego przypadku absolutnie nie jest możliwe, że zajmuje się tworzeniem od godz. 8 do 15. To napięcie towarzyszy mu cały czas. W tym sensie można powiedzieć, że on jest romantycznym medium. To artysta, który dowodzi, że te wszystkie „proroctwa” dotyczące końca paradygmatu romantycznego są nieprawdą. Kalina rzeczywiście jest bardzo silnym, suwerennym, polskim, romantycznym artystą.
  • To, co w sztuce wybitne, musi wyrastać z konkretnego podłoża. Gdy mam kontakt z dziełami Jerzego Kaliny dochodzę do wniosku, że jest on mistrzem ujawniania archetypów zbiorowej świadomości i nieświadomości Polaków. Właściwie wszystkie narody kształtowały się w specyficznych warunkach nie tylko geograficznych, ale też historycznych. Te różnice są bardzo głębokie i Kalina ma zdolność wizualizowania tego, co jest pracą historii w przypadku polskiego narodu. On jest lustrem i za pomocą swoich dzieł pokazuje, jacy jesteśmy. To artysta obdarzony wielką erudycją, wierny ideom uprawianej przez siebie sztuki.