Dubbing

proces postprodukcyjny używany w tworzeniu filmów

Dubbing (dublaż) – tworzenie ścieżki dialogowej filmu, serialu lub gry, polegające na podłożeniu ścieżki z lokalną wersją językową. Głosy podkładają często wyspecjalizowani aktorzy głosowi.

  • Dobry reżyser dubbingowy powinien posiadać zdolność poszukiwania w materiale, który jest dany, i w potencjale, który posiada w aktorach. Znajdowania styczności tych elementów, tzn. mówi się, że się obsadza na zasadzie fizycznego podobieństwa. Bardzo często tak jest. Natomiast nie jest to normą. Przy obsadzaniu trzeba pamiętać nie o fizycznym podobieństwie aktora do postaci, którą gra, lecz o tym, co dana postać niesie ze sobą (tutaj się w pełni zgadzam z poglądami mojej matki). Ważne jest to, by reżyser dubbingowy posiadał zdolność akceptacji propozycji, przysłuchiwania i prowadzenia aktora, tzn., żeby aktor miał możliwość wejścia w tę postać a nie, że ja odcisnę swoje piętno i zmuszę do mojej wersji – to nie o to chodzi. Tutaj chodzi o połączenie mojej i jego twórczości. Aktor musi włożyć w swoją rolę kawałeczek siebie, bo inaczej nie ma co grać. To jest dla aktora bardzo trudne zadanie i właśnie reżyser dubbingowy powinien mu w tym pomóc, w miarę swoich możliwości.
  • Dubbing to nie tylko aktorzy i reżyserzy. To także technicy, którzy czuwają nad całym skomplikowanym sprzętem, przez co ich profesjonalizm wzbudza nasz największy podziw. To także kierownicy produkcji, którzy ze zrozumieniem i cierpliwością muszą uzgadniać poszczególne terminy, to także urocze panie w rachubie i ogromnie miły moment odbierania gaży u przemiłego pana Krzysia w kuciapie. Zawsze z przyjemnością idę do dubbingu, bo wiem, że pracuję tam zawodowo, wzmacniam się materialnie, ale spotykam się również z grupą moich serdecznych przyjaciół.
  • (…) filmy nie powstają po to, żeby uczyć. Nie po to przecież chodzi się do kina. Do kina chodzi po to, żeby się pośmiać, wzruszyć albo przestraszyć. I temu ma służyć dubbing, a nie nauce języka. Tym powinna się zajmować chyba szkoła.
  • Jest to jedna z form pracy zawodowej, która ją również w pewien sposób ubarwia. Aczkolwiek, podobnie jak i w innych przypadkach, wymaga ona od aktora odpowiedniej techniki. W dubbingu, jak czasami słyszę, nie każdy może się odnaleźć. Niektórzy twierdzą wręcz, że nie są w stanie tej techniki opanować. Rzeczywiście jest ona dość specyficzna, trzeba tu i słuchać i widzieć, grać, mówić jednocześnie, gdyż na tym to właśnie polega. Ja sam mimo wszystko bardzo lubię dubbing.
  • Niechęć Polaków do dubbingu wynika przede wszystkim z doświadczeń związanych z kiepskim dubbingiem telewizyjnym. Trzeba podkreślić, że dubbing telewizyjny jest zupełnie inną dziedziną niż dubbing do filmów pełnometrażowych. Niektóre telewizje starały się także na początku lat 90. dubbingować filmy i seriale aktorskie. Efekt tego był niejednokrotnie mizerny. Niestety, nie da się zrobić dobrego dubbingu za mizerne pieniądze. Dobry dubbing po prostu kosztuje. Nie można zmusić na przykład znakomitego aktora, żeby za kiepskie pieniądze traktował dubbing inaczej niż kolejną chałturę.
  • Obecnie, kiedy króluje technika komputerowa, pracuje się inaczej. Aktor jest sam w studio, a jak się „zatnie”, to zaczyna od momentu, w którym się pomylił. Nie wiem, czy jest lepiej – na pewno łatwiej.
  • (…) praca przy tworzeniu gier to wielka frajda. Zwłaszcza, że tam mogę dużo więcej, niż jako aktor: sam decyduję, kogo zaprosić do współpracy, to ode mnie zależy efekt końcowy… A w dodatku gry komputerowe to ogromny rynek. Okazuje się, że na świecie dużo więcej ludzi gra na komputerze niż ogląda filmy w kinie czy telewizji…
  • Reżyser dubbingu, jak każdy człowiek pracujący z ludźmi, powinien być nieco przesunięty, czyli nieco szalony. Absolutnie to jest pierwsza rzecz. Reżyser powinien mieć abstrakcyjne poczucie humoru, ponieważ to jest wszystko abstrakcja, gdy na ekranie lama mówi czy osioł mówi, czy potwór w dziecięcej wyobraźni mówi, to nie jest prawda, no nie? Reżyser musi kochać aktorów, swoją pracę i mieć doświadczenie aktorskie.
  • W sumie dubbing to trudna praca. Aby zagrać, trzeba umieć przede wszystkim dobrze czytać, oprócz tego trzeba mieć dużą bystrość w ogarnięciu spraw technicznych. Stojąc w pomieszczeniu z mikrofonem, mamy przed sobą lampeczkę i tekścik, a przed nosem ekran telewizyjny albo kinowy. Na ekranie tym mamy tzw. time-code, czyli cyferki na dole wskazujące minuty oraz sekundy. Nagrywając coś, musimy wejść równo z time-code’em, patrząc na tekst oraz na kłapnięcia trzeba wypowiedzieć daną kwestię, która znajduje się w tekście. To jest trudne i czasem są jakieś zabawne sceny podczas nagrań, które rozładowują to napięcie i przyczyniają się do lepszej współpracy nagrywającego aktora z reżyserem nagrania.