Carlo Gnocchi (1902–1956) – włoski duchowny katolicki, kapelan strzelców alpejskich, członek antyfaszystowskiego ruchu oporu, opiekun inwalidów i sierot wojennych, błogosławiony Kościoła katolickiego.

Carlo Gnocchi

Chrystus wśród Strzelców Alpejskich

edytuj

(wyd. Agencja Wydawniczo-Reklamowa „Arte”, Biała Podlaska 2015, przeł. Monika Rybicka-Bechta)

  • Człowiek wykształcony, ze swoją skłonnością do odgrywania pewnej roli wpisanej weń przez nowoczesne życie i edukację, lubuje się w rozpamiętywaniu łez przed oczyma swej duszy, aby rozkoszować się ich cierpkim smakiem, przelewając je – jedna po drugiej – przed nieuważnymi oczami bliźniego, jak na przedstawieniu.
    • Źródło: s. 92–93.
  • Kiedy włoskie pociągi wojskowe czy nasze oddziały pojawiały się na stacjach kolejowych w Rosji, na ulicach podbitych miast czy na błotnistych drogach wiejskich, tam wszędzie wybuchała prosta i żarliwa wiara poczciwego ludu rosyjskiego, jak podziemny strumień, który odnalazł promień światła po długiej wędrówce. Zanim o chleb, a często zamiast chleba, proszą o przedmioty kultu bosi, obdarci mężczyźni i kobiety.
    • Źródło: s. 39.
  • Krew wylana za Ojczyznę jest jedną z najwyższych i najbardziej dobitnych realizacji ewangelicznej sentencji: „Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swe oddaje za swoich braci”.
  • Mogę powiedzieć, że w tych tragicznych dniach wreszcie zobaczyłem człowieka. Człowieka nagiego, bez hamulców, zupełnie odartego z jakiejkolwiek konwencji, całkowicie we władaniu najprymitywniejszych instynktów, które, do tej pory skryte w najdalszych zakamarkach psychiki, w przerażający sposób wypłynęły na powierzchnię z powodu okrucieństwa wydarzeń nie do udźwignięcia.
    • Opis: wspomnienia z odwrotu wojsk włoskich po klęsce na froncie wschodnim zimą 1942/43 roku.
    • Źródło: s. 28.
  • Na twarzach bogaczy i możnych tego świata cierpienie objawia się zawsze jak coś niespodziewanego, jak dysonans i coś niezrozumiałego. Nigdy nie jest w stanie przesłonić maski łatwego życia w okowach konwenansów. W każdym razie ból jest uzewnętrzniany zawsze zbyt głośnym i nienaturalnym wołaniem o współczucie. Powiedziałbym nawet, że ma pewien posmak, choć niezamierzony, teatralnego gestu.
  • Nie ma nic straszniejszego od tego stanu znieczulenia, podobnego do duchowej śmierci, spowodowanego wielokrotnymi, ciężkimi ciosami zadanymi przez doświadczenia ponad ludzkie siły, przez głód, zmęczenie i brak snu.
    • Źródło: s. 26.
  • Przecież ten biedny maluch – kochany marzyciel – nie miał pojęcia o ambicjach, nas dorosłych, o naszych głupich snach o potędze, o interesach i sprawach politycznych, które sprawiają, że stajemy jedni przeciw drugim z taką zajadłością. A jednak z tego powodu cierpiał i umarł…
    Dlaczego nie przestajemy wyrywać sobie, walczyć zaciekle o parę skrawków tej podłej ziemi? Może gdybyśmy tylko my za to płacili, ale przecież za winy nas wszystkich, płacą te niewinne istoty…
    • Źródło: s. 129.
    • Opis: refleksja po śmierci sieroty wojennej – jednego z podopiecznych ks. Gocchiego.
  • Rosja, tak czy owak, jest od zawsze ziemią nie przynoszącą szczęścia Włochom.
    • Źródło: s. 29.
    • Zobacz też: Rosja
  • Sądzę, że dochowanie wierności wierze przez naród włoski, wyjątkowe w historii religijnej dużych narodów, zawdzięcza się w dużej mierze ludności alpejskiej, która na przestrzeni wieków stawiała masowy opór wobec ataków i przenikania pochodzących zza granicy błędów.
    • Źródło: s. 78.
    • Zobacz też: Włosi
  • Śpiewne i zbolałe głosy dzieci na opustoszałych polskich drogach, wołające o kawałek chleba (…) Ileż to razy powracały w mojej duszy, jak echo dalekiego płaczu i nie dający spokoju wyrzut sumienia! Maluchy te, to była sama skóra i kości, wychudzone i wyciągnięte rączki, nóżki jak patyczki, trzęsące się z zimna w zbyt szerokich spodenkach… Nagle zbiegały się zewsząd, kiedy pojawiały się pociągi z włoskimi żołnierzami (…) walczyły o kawałki chleba rzucane im z okien pociągu… i na własne oczy widziałem, jak niemiecki wartownik wystrzelił serię z karabinu w sam środek tej hałaśliwej, obdartej gromadki!
    • Źródło: s. 122.
  • To, co w sposób nieuchronny prowadzi do konfliktu, to pycha i egoizm potężnych państw, zachłanność i zaślepienie bogatych narodów, sztucznie rozpalana nienawiść między narodami i rasami, brak zaufania i brak stabilności w stosunkach międzynarodowych, samowola tych, którzy kierują państwami, hedonizm, który podważa fundamenty życia indywidualnego, co prowadzi do upadku narodów, arogancja, niesprawiedliwość, kłamstwo, zazdrość, oszczerstwo – krótko mówiąc cały smutny łańcuch ludzkich popędów i win.
    To, a nie nic innego, leży u podstaw wojen, nawet jeśli na zewnątrz widać grę racji politycznych, ekonomicznych i zabiegi dyplomatyczne.
    • Źródło: s. 94.
    • Zobacz też: wojna
  • Trzeba mieć wybitnie wysoką religijną świadomość dostojnej przewagi macierzyństwa nad każdym innym ludzkim powołaniem, aby mieć niespotykaną, prostą i piękną odwagę przesłania swojego błogosławieństwa księdzu.
  • W dziecku odradzała się wiara w życie zburzone przez wojnę.
    • Źródło: s. 124.
    • Zobacz też: dziecko
  • Wojna staje się zarazem potępieniem, karą i odkupieniem win, z których wyrosła. Potępieniem, ponieważ ujawnia całą jej tragiczną absurdalność; oczyszczeniem dzięki ofierze ludzi i rzeczy; odkupieniem, jako że może dać ludziom dobrej woli godniejsze życie w przyszłości.
    W tym tajemniczym związku między człowiekiem a prawem moralnym, między Bogiem a ludzkością, między tym, co tymczasowe a tym, co wieczne, ten kto cierpi z powodu wojny, składa ofiarę za wszystkich, jedna człowieka z Bogiem przywracając pokój i porządek dla swych braci. Żołnierz, będąc taką osobą, jest odkupicielem na ludzką miarę – używam słowa odkupiciel mając na myśli Chrystusa – ponieważ prawo, na mocy którego cierpi i umiera jest takie samo jak to, na mocy którego Chrystus niósł krzyż i na nim zawisł: dla ludzi i ich zbawienia.
  • Zwykłe życie kapłańskie niesie ze sobą ukrytą pokusę odseparowania się od ludzi po to, by wznieść się ponad. Taka postawa może powoli doprowadzić do powstania barier między nim a ludem, zaś dusze mniej czujne i głębokie sprowadzić do stanu „wspaniałej izolacji”.
    • Źródło: s. 118.
    • Zobacz też: ksiądz
  • Zawsze szukałem śladów Chrystusa na ziemi, w zmęczonym uśmiechu starszych, w cierpiącym spojrzeniu chorych. Próbowałem usłyszeć tembr Jego głosu w chropowatych rozmowach z prześladowanymi, w szlochu dzieci. I miałem wrażenie, że Jego subtelny cień wymykał mi się w tragicznym mroku umierających.