Andrzej Lenartowski
Andrzej Lenartowski (ur. 1949) – polski prozaik, poeta, dramaturg, publicysta i scenarzysta filmowy.
- Czasami jestem bardziej kobietą, oczywiście w pewnej percepcji rzeczywistości, bowiem żeby być artystą, trzeba na świat patrzeć oczami kobiety. Powiem szczerze, jeśli mam w sobie coś dobrego, to przejąłem to od kobiet. Nie należy tego mylić z dewiacjami seksualnymi; to nie ma nic wspólnego. To jest pewien ogląd świata, z którego wybiera się rzeczy irracjonalne, przedkładając je nad rzeczy bardziej sensowne – to jest właśnie typowo kobiece.
- Debiutanci nie mają żadnych szans, chyba że swoją pierwszą książkę poświęcą znakom zodiaku lub życiu seksualnemu chłopa z puszczy białostockiej.
- Źródło: Dni literatury, „Słowo Ludu” 1987, nr 291, s. 6.
- Zobacz też: debiut
- Do prozy dochodzi po pewnych doświadczeniach życiowych, po pewnym bagażu, który się ze sobą niesie, którego trzeba się dorobić. Natomiast poezja jest zapisem pewnych emocji, stanów młodzieńczego ducha. Bardzo chciałem pisać prozę już w wieku dwudziestu lat, ale nie potrafiłem. Nie miałem tematu. Młodzi ludzie zazwyczaj piszą na jeden temat – miłości. Dopiero później, gdy patrzy się na świat z pewnego dystansu, a miłość przestaje być jedyną siłą napędową, można dojść do prozy.
- Najlepsze dialogi, autentyczne, surrealistyczne można usłyszeć wśród klientów barów piwnych dalekiej kategorii. Oni kapitalnie postrzegają świat. Kapitalnie go deformują.
- Źródło: Na swój temat, Radio Kielce.
- Zobacz też: bar, dialog, surrealizm
- Przed własną żoną skrzętnie skrywam datki, które od czasu do czasu kapią mi za pisaninę, często gęsto wyrywać je muszę z żarłocznego gardła różnych urzędników. Ukrywam nie dlatego, że chomikuję na wódkę. Gdybym liczył tylko na pisaninę, byłbym abstynentem. Ukrywam, by u żony nie stracić resztek szacunku.
- Źródło: Czy artyście wypada mówić o pieniądzach?, „Słowo Ludu” 1994, nr 1805, s. 4.
- Przed laty pisałem o tym, jak to kieleckie środowiska twórcze domagają się krytyka. Przewidziałem los takiego krytyka. Miał on mianowicie zostać wywieziony przez twórców na furze gnoju za miasto. Środowiska twórcze chcą rzecznika krytycznego, nie krytyka. Krytykowi twórca może plunąć w oczy, bo krytyk jeśli chce być uczciwy wobec siebie i czytelnika, to jest cham ordynarny i bydlę.
- [...] literaturę tworzą zboczeńcy, którzy dopiero po latach okazują się normalni.
- Źródło: Rok graniczny, "Słowo Ludu" 1990, nr 280, s. 8.
- Zobacz też: literatura
- U nas nad Wisłą, gdyby zrzucono z kosmosu gonokok wielki niczym krowa, zainteresowałoby badaczy tylko o tyle, czy on jest lewicowy, czy prawicowy, a może liberalny. Reszta byłaby nieważna.
- Źródło: Klucz do Europy, "Słowo Ludu" 1990, nr 29, s. 12.
- Zobacz też: polityka
- Rewolucje nie lubią nadmiaru słów, szczególnie ułożonych w sensowną całość.
- Źródło: Pobojowisko, "Słowo Ludu" 1990, nr 286, s. 8.
- Zobacz też: polityka
- Krok za krokiem każdy, dobrowolnie, pozwala odbierać sobie zakątki intymności, prywatności. Świat powoli zmienia się w wielki komputer, w którym każdy będzie miał swoją szufladkę i do tej szufladki każdy będzie mógł zajrzeć. Problem w tym, kim będzie ten KAŻDY. Bo to, że z szufladki nie będzie ucieczki, to już żaden problem. Ludziom nadmiar wolności zawsze raczej przeszkadzał, niż pomagał.
- Źródło: Rozmyślania na inną porę roku, "Słowo Ludu" 1995, nr 155, s. 5.
- Zobacz też: przyszłość