Zygmunt Miłoszewski

polski pisarz i publicysta

Zygmunt Miłoszewski (ur. 1976) – polski pisarz i publicysta, autor powieści kryminalnych o prokuratorze Teodorze Szackim.

Zygmunt Miłoszewski (2005)
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!

Bezcenny (2013)

edytuj
  • Pana od kultury na szczęście nie było, pewnie wpieprzał tartinki na jakimś sympozjum na temat zawartości wartości w wartościach, które sfinansował ze środków dla bibliotek i domów kultury.
  • Skinęła głową na powitanie i zajęła jedno z wolnych miejsc, jak najdalej od ministra kultury, którego uważała za szkodliwego głupka. Od nominacji, kiedy to wyznał z rozbrajającą szczerością, że wolałby dostać resort obrony, ale jak się nie ma, co się lubi, to trudno, od tego momentu było już tylko gorzej.
  • – Szału nie ma.
    – Wstydu też nie.
  • Zrozumiała, że niektóre informacje są przeznaczone tylko dla niej, nawet jej bezpośredni przełożony, o głupku od kultury nie wspominając właśnie wypadli poza krąg wtajemniczonych.

Uwikłanie (2007)

edytuj
  • Elegancja zaczyna się od dziesięciu tysięcy.
  • Fajnie było przeczytać „Mistrza i Małgorzatę” w ogólniaku, ale skręca mnie z zawiści na myśl, że są dorośli, którzy mają to dopiero przed sobą.
  • Politycy żyli w wyizolowanym świecie, przekonani, że cały czas robią coś szalenie ważnego, o czym koniecznie trzeba opowiedzieć na konferencji prasowej. W przekonaniu o własnej ważności utwierdzali ich podekscytowani sprawozdawcy polityczni, którzy też wierzyli w wagę wydarzeń zapewne po to, aby zracjonalizować swoją pozbawioną treści pracę. A i tak – mimo wysiłków obu grup i zmasowanego ataku medialnego nieważnych informacji przedstawianych jako istotne – cały naród miał ich w dupie.
  • W zimie Szacki pojechał z Weroniką i Helą na ferie – nie było ich dwa tygodnie. Przez ten czas nie przeczytał żadnej gazety. Wrócił i wszystko było po staremu. Absolutnie nic się nie wydarzyło. Jednak kiedy przejrzał prasę, okazało się, że codziennie świat się walił, rząd upadał, opozycja rwała włosy z głowy, ABW się kompromitowało, z sondaży co godzinę wynikały nowe układy, komisje skazywały na śmierć przez zagadanie, itede. Efekt: żaden.
  • Wszystko, co najbardziej nam się podoba na początku znajomości, potem najbardziej nas irytuje.

Ziarno prawdy (2011)

edytuj
  • (…) budowanie tożsamości na tym, co drażni i wkurwia, to wstęp na równię pochyłą zgorzknienia, po której zjeżdża się coraz szybciej, aby na końcu stać się ziejącym nienawiścią frustratem.
  • Było piękne, było najpiękniejsze w Polsce, było włoskie, toskańskie, europejskie, niepolskie, było miastem, w którym chciało się zakochać od pierwszego wejrzenia, zamieszkać i nigdy nie wyjeżdżać.

Gniew (2014)

edytuj
  • Uważam, ze gdzieś (…) znajdują się słowa, które stanowią klucz do polskiej tożsamości, najlepiej definiują specyficzny nadwiślański stosunek do siebie, bliźnich i do świata w ogóle. (…) Takim słowem jest „paździerz”. Proszę zwrócić uwagę na wielowymiarowość tego rzeczownika. Po pierwsze, jest on fonetycznie arcypolski, każdy obcokrajowiec musiałby poświęcić tydzień, aby nauczyć się wymawiać to słowo. Dzięki czemu staje się ono elitarne, endemicznie polskie, samymi głoskami broni dostępu do skrywanych w nim treści. Po drugie, w swoim pierwotnym znaczeniu oznacza suche, zdrewniałe części łodyg konopi, oddzielone od włókien za pomocą trzepania (…). Ale paździerz nie umiera w czasie trzepania (…) Jego odpadowe życie dopiero się zaczyna, kiedy staje się częścią płyty paździerzowej. (…) Paździerze, po przepoczwarzeniu się w płytę stają się pożądane, poszukiwane jako niezbędny element każdej narodowej prowizorki, wszystkiego, co byle jak i na odpierdol. Paździerz, szanowni panowie, we wszystkich swoich znaczeniach jest nie tylko budulcem, ale też fundamentem Rzeczypospolitej. Ponieważ to właśnie z płyty paździerzowej zbudowano stół, przy którym w osiemdziesiątym dziewiątym roku odebrano poród nowej Polski. Oklejono go dębowym fornirem, ale prawda jest taka, że Najjaśniejsza urodziła się na paździerzach.
  • Mnie tak naprawdę PiS nie dotyka, bo ja jestem zamożny. Moje młodsze dziecko chodzi do prywatnej szkoły, żeby się nie uczyć bez przerwy o Janie Pawle II i o tym, że trzeba gonić geja. Gdyby moja żona lub córka były w niechcianej ciąży, to następnego dnia będziemy w hotelu w Amsterdamie i jeszcze zrobimy sobie z tego fajną wycieczkę po Europie.