Zdążyć przed Panem Bogiem

książka autorstwa Hanny Krall

Zdążyć przed Panem Bogiem – książka Hanny Krall z 1976 (wydanie książkowe: 1977) oparta na wywiadzie z Markiem Edelmanem, w którym zawarte są jego wspomnienia z powstania w getcie warszawskim oraz jego pracy jako kardiochirurg; cyt. za: Wydawnictwo a5, Kraków 1997, ISBN 978-83-61298-27-4.

  • Ale każde życie stanowi dla każdego całe sto procent, więc może ma to jakiś sens.
    • Opis: ostatnie słowa kończące książkę.
    • Źródło: s. 109.
  • Amerykański profesor wylądował kiedyś na francuskiej plaży, biegł czterysta czy pięćset metrów pod morderczym ogniem, nie schylając się i nie padając, i był ranny, a teraz uważa, że jak ktoś przebiegnie taką plażę, to może później mówić – „człowiek powinien biec” albo „człowiek powinien strzelać”, albo – „szliście na śmierć jak barany”. Żona profesora dodała, że strzały potrzebne są przyszłym pokoleniom. Śmierć ludzi ginących w milczeniu jest niczym, bo nic nie pozostawia po sobie, a ci, co strzelają, pozostawiają legendę – jej i jej amerykańskim dzieciom.
  • Czy nie najwyższy już czas na odrobinę porządku? Ludzie przecież będą oczekiwać od nas jakichś liczb, dat, danych o ilości wojsk i stanie uzbrojenia. Ludzie są bardzo przywiązani do powagi faktów historycznych i do chronologii.
    • Źródło: s. 83.
  • Czy to w ogóle można nazwać powstaniem? Chodziło przecież o to, żeby się nie dać zarżnąć, kiedy po nas przyszli. Chodziło tylko o wybór sposobu umierania.
  • Dokonanie wyboru między życiem a śmiercią jest ostatnią szansą zachowania godności…
  • I nie było rzeczy ważniejszej, niż żeby ból uspokoił się chociaż na chwilę.
  • Niegodna śmierć jest tylko wtedy, kiedy próbowało się przeżyć cudzym kosztem.
  • Pokazywali dziś w telewizji Krystynę Krahelską. Miała jasne włosy. Pozowała Nitschowej do pomnika Syreny, pisała wiersze, śpiewała dumki i zginęła w warszawskim powstaniu wśród słoneczników. Jakaś pani opowiadała o niej – że biegła przez ogrody, a była tak wysoka, że nie mogła, nawet pochylona, w tych słonecznikach się schronić. Był zatem ciepły, sierpniowy dzień. Ona upięła sobie z tyłu te długie jasne włosy. Napisała Hej, chłopcy, bagnet na broń, opatrzyła rannego i pobiegła w słońcu. Cóż to za piękne życie i śmierć. Prawdziwie estetyczna śmierć. Tylko tak należy umierać. Ale tak żyją i umierają piękni i jaśni ludzie. Czarni i brzydcy żyją i umierają nieefektownie: w strachu i ciemności.
    • Źródło: s. 18.
  • Porządek historyczny okazuje się tylko porządkiem umierania.
    • Źródło: s. 87.
  • Przecież nie piszemy o historii. Piszemy o pamiętaniu.
  • Śmierć ludzi ginących w milczeniu jest niczym, bo nic nie pozostawia po sobie, a ci, co strzelają, pozostawiają legendę.
  • Śmierć z głodu była równie nieestetyczna jak życie.
  • To jest straszna rzecz, kiedy się idzie tak spokojnie na śmierć. To jest znacznie trudniejsze od strzelania. Przecież o wiele łatwiej się umiera strzelając, o wiele łatwiej było umierać nam niż człowiekowi, który idzie do wagonu, a potem jedzie wagonem, a potem kopie sobie dół, a potem rozbiera się do naga… Już to rozumiesz?
  • W medycynie liczy się każde życie – każda najmniejsza szansa uratowania życia.
  • Ważne było przecież to, że się strzela. To trzeba było pokazać. Nie Niemcom. Oni to potrafili lepiej. Temu innemu światu, który nie był niemieckim światem, musieliśmy pokazać. Ludzie zawsze uważali, że strzelanie jest największym bohaterstwem. No to żeśmy strzelali.
    • Źródło: s. 7.
  • Wtedy zrozumiałem, że najważniejsze ze wszystkiego jest nie dać się wepchnąć na beczkę.
    • Źródło: s. 38.

O Zdążyć przed Panem Bogiem

edytuj
  • Na szczęście Marek Edelman, zastępca dowódcy powstańców, dziś lekarz kardiolog, jeden z nielicznych, którzy przeżyli, oraz dziennikarka Hanna Krall, która wyszła cało z Powstania Warszawskiego, pozostawili nam świadectwo tamtych trudnych godzin, nie mające nic z triumfalizmu i egzaltacji uczestników walki, po prostu sprowadzone do ludzkich wymiarów.
    • Autor: Alceo Valcini, Z Malapartem w warszawskim getcie, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1990, ISBN 83-06-01967-9, tłum. Anna Osmólska-Mętrak, s. 20.