Z otchłani – wspomnienia z obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau autorstwa Zofii Kossak-Szczuckiej.

A B C Ć D E F G H I J K L Ł M N O Ó P Q R S Ś T U V W X Y Z Ź Ż

C edytuj

  • Co znaczy muzułman? O, to szczyt wychowania lagrowego, ideał, jaki sobie postawiły władze. Muzułmanem nazywano kobietę, odnoszącą się do wszystkiego, dobrego czy złego, z rozpaczliwą, zwierzęcą obojętnością. Muzułman zachowywał wrażliwość tylko na zimno i głód. Resztki ożywiających go sił skierowane były wyłącznie na zaspokajanie i łagodzenie tych dwu impulsów.
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 85

D edytuj

  • Dziewczynka wirowała szczebiocąc, matka patrzyła na nią z miłością i dumą, a häftlingi myślały ze zgrozą, że za parę minut matka i dziecko żyć nie będą… I ta świadomość, bezradność wobec tak potwornej zbrodni była czymś gorszym niż wszystkie osobiste udręczenia.
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 109
  • Dziś, gdy bezpieczeństwo i pokój Europy zaprzątają wszystkie umysły, ważna jest sprawa duchowego odrodzenia narodu niemieckiego. Ale jak to uczynić? Trzeba wielu lat pracy wytężonej, ofiarnej, cierpliwej, przepojonej miłością Boga, w imię którego praca ta winna być podjęta, trzeba systemu wychowawczego przemyślanego dla celów dobrych równie starannie, drobiazgowo i konsekwentnie, jak system lagrowy był przemyślany dla celów złych – by na koniec Germanin pojął…
    A gdy wzdrygnie się ze szczerą grozą na wspomnienie żołnierza wiodącego niewinne dziecko, by je rzucić w ogień – praca będzie dokonana, Europa bezpieczna.
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 113
    • Zobacz też: Niemcy (naród)

K edytuj

  • Kandydatkami były w pierwszym rzędzie Niemki, nie żywiące żadnych skrupułów moralnych. Odsetek zgłaszających się dobrowolnie Polek był naprawdę minimalny. Zdarzały się jednak młode, inteligentne polskie dziewczyny, które szły do „pufu”, woląc hańbę niż brud, wszy, szczury i pracę na ausen. Niewiele im to pomagało. Po kilku miesiącach zarażone, zniszczone odsyłane były brutalnie na lagier, do tych samych warunków, od których uciekły.
    • Opis: o obozowym domu publicznym.
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 88
  • Kobiety zniechęcone i bierne kapitulowały zawczasu. W szranki wstępowały te tylko, których rezygnacja nosiła cechy dobrowolnego akceptu. Zazwyczaj odnosiły zwycięstwo. Odniósłszy je nie miały powodu żałować pobytu w lagrze, nieudania się ucieczki lub spotykającej je śmierci. Cokolwiek bowiem się stało, były zwycięzcami.
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 154
  • Ktokolwiek widział duszę hitlerowską w całej nagości, nie znajdzie w ludzkiej mowie słów na jej opisanie.
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 6

M edytuj

  • Męka milionów niewinnych istot, ich sponiewieranie, straszliwa agonia – muszą wydać plon, który usprawiedliwi ich cierpienie, uczyni je aktem celowym i twórczym. Zmarli rzucili siew. Nam, żywym, przypada ziarno kiełkujące hodować i żniwo zgromadzić do gumna-skarbnicy, z której czerpać będą przyszłe pokolenia. Obowiązku tego zaniedbać nie wolno.
    By go wypełnić, należy przemienić człowieka.
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 247
  • Myśliwi, wojskowi i politycy lubią pisać swe wspomnienia. Dla uwolnionych niewolników-häftlingów nawracanie do przeżyć lagrowych jest bolesne i męczące. Polityk, myśliwy, wiarus – przeżywają z przyjemnością momenty swych nędz i blasków. Lagrowiec bynajmniej. Pisze z trudem, rad by w każdej chwili zapomnieć o tym, co widział.
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 6

N edytuj

  • Należy tedy pragnąć i domagać się, by cudem ocaleni oświęcimiacy opisali swe wrażenia, uzupełniając tym niniejszy szkic. Stanowi to obowiązek, od którego nikomu uchylać się nie wolno. Bóg po to pozwolił niektórym ludziom oglądać piekło za życia i wrócić, by dali świadectwo prawdzie.
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 5–6
  • Na ogół inteligencja lepiej znosiła głód. Umiała sobie stworzyć zainteresowania, zmusić się do myślenia o czym innym niż o braku jedzenia. Proste wiejskie kobiety tego nie potrafiły. Wszystek ich umysł pochłonięty był zagadnieniem: jak podejść niepostrzeżenie pod kuchnię i ukraść trochę obierzyn ziemniaczanych lub łupin z dyni.
  • Nieprawdopodobne niemieckie zakłamanie sprawiało, że tam, gdzie nic nie było wolno, równocześnie wolno było wszystko, o ile dana jednostka była dość bogata, by odpowiednio zapłacić. Jeśli sumienie pozwalało jej obracać zawartość sutych paczek na stroje i łapówki, zamiast dzielić ją między otaczających głodomorów, jeśli prócz tego posiadała pewną dozę życiowego sprytu – mogła mieć wszystko, czego zapragnęła.
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 127
  • Noc jest piękna, wigilijna. Druty brzęczą swą melodię upartą i złą. „Drzewko” lagrowe, wielka jedla obwieszona żarówkami, błyszczy na Lagerstrasse. Światło jej rzuca blask na leżącą opodal kupę trupów – nie kupę, lecz górę, bo leży ponad sto ciał. Wydaje się, jak gdyby szatan w swym szyderstwie zatlił to drzewko trupom w upominku.
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 236

O edytuj

  • Odys patrzył z przerażeniem na swych towarzyszy, zamienionych w prosięta przez złośliwą Kirke. Z nierównie większym przerażeniem häftlingi pozostające nadal ludźmi patrzyły na muzułmana. Cóż dopiero, gdy w tępych, apatycznych rysach odnajdywano twarz znajomą, gdy spostrzegano, że ten stwór patologiczny był jeszcze niedawno dzielną, uroczą, inteligentną kobietą!
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 86

P edytuj

  • Pierwszy rok okupacji otworzył im oczy. Przekonali się ze zdumieniem, że Polka na równi z mężczyzną występuje czynnie do walki o niepodległość, że dorównuje mężczyźnie w odwadze, inicjatywie, wytrwałości, gotowości bojowej, a góruje nad nim w wytrzymałości na tortury. Według statystyki gestapo na dziesięć załamań męskich wypadało jedno kobiece. „Z polskich bab nic się nie wytłucze…” – mawiali ze złością Niemcy.
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 32
  • Powiedziano już kiedyś, że najdotkliwsze były w lagrze cztery plagi: chłód, głód, brud i „w ogóle”. To ostatnie określenie wyrażało klimat psychiczny, atmosferę, która bardziej niż pozostałe utrapienia decydowała o tym, że Oświęcim był piekłem. Stanowiła wyraz systemu konsekwentnie przepracowanego, obmyślonego w najdrobniejszych szczegółach, zmierzającego do odczłowieczenia więźniów.
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 79
  • Powracających nie oczekiwała szeroka, przygarniająca akcja społeczeństwa. Nie uczczono przebytej przez nich męki, nie obmyto utrudzonych stóp. Niejednokrotnie pasiaki na próżno szukały noclegu. Nie oburzajmy się zbyt śpiesznie. Społeczeństwo było również oszołomione, pochłonięte sprawą własnego przystosowania się do życia.
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 246

S edytuj

  • Samotność jest elementem niezbędnym dla dojrzewania duszy. Samotność więc była wykreślona z życia lagrowego.
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 79
    • Zobacz też: samotność
  • Siłą, która utrzymywała Polki w należnej postawie była modlitwa przyjaciół. Nie każda kobieta mogła otrzymywać paczki, lecz za każdą modlono się gorąco na wolności […] Potęga tej modlitwy działała. Czuło się to; rozumiało się to.
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 148
    • Zobacz też: modlitwa

T edytuj

  • Tauber wypatruje co młodsze dziewczęta, mierzy je oczami dłuższą chwilę, dokonuje dokładnego przeglądu ich ciała, potem udaje, że się zastanawia, a gdy dziewczyna przeszła już kolejno wszystkie stopnie rozpaczy, strachu, przerażenia, nadziei – jednym ruchem bata wskazuje jej miejsce w grupie skazanych. Niektóre przesuwają się cicho, bez słowa, inne próbują paść mu do nóg, nagimi, sinymi z zimna ramionami objąć jego buty. Szalone! Łatwiej wzruszyłyby Lucypera! „Tauberowskim” kopniakiem w żołądek oberlagerführer odrzuca błagającą na miejsce jak piłkę. Dziewczyna pada wśród towarzyszek, wymiotując krwią.
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 114–115

W edytuj

  • Wśród zmarłych znajduje się dziecko żywe. Jakim cudem żywe? Nie wiadomo. Może matka posadziła je sobie na głowie i w ten sposób ocaliła przed ściskiem. Dość że żywe, zdrowe, kilkuletnie. Wydrapało się na sam wierzch stosu trupów i szczęśliwe, że się znajduje na powietrzu, że jedzie, śmieje się do przechodzących kobiet w pasiakach; międzynarodowym, tradycyjnym dziecinnym gestem robi ku nim „pa” rączką. I takie roześmiane, żywe, zdąża wprost w ognistą czeluść…
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 110–111

Z edytuj

  • Zdarzyło się kiedyś, że sonderkomando wyładowując skazane, przywiezione już o zmroku, nie zauważyło sześcioletniego chłopczyny, skulonego w kącie ciężarówki. Szofer spostrzegł go dopiero wróciwszy z autem do garażu. Wziął chłopaczka za rękę i pieszo poprowadził przez lagier do krematorium, by tam został spalony. Ten dzieciak wiedział, co go czeka – rozumiał. Szlochał rozpaczliwie i błagał spotykane kobiety, żeby go ratowały. Rozdzierający jego płacz nie robił na żołnierzu większego wrażenia niż na rzeźniku kwik prosięcia niesionego w worku.
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 111
  • Zło jako takie nie istnieje. Nie jest pierwiastkiem, nie posiada substancji. Zło jest tylko brakiem Dobra. Gdzie nie ma Dobra, dzieje się Zło. Zło przyrównać można do złośliwej, przysłowiowej dziury w moście, która może spowodować niejeden dotkliwy wypadek, jest wszakże tylko lokalnym brakiem nawierzchni. Zło to brak Dobra. Dobro – to Bóg. Zatem Zło jest tam, gdzie nie ma Boga.
    • Źródło: wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1958, s. 174–175
    • Zobacz też: dobro, zło