Radosław Markowski

polski socjolog

Radosław Markowski (ur. 1957) – polski socjolog, politolog, nauczyciel akademicki i publicysta, profesor nauk społecznych.

  • Do Kościoła w Polsce żadne normalne kryteria państwa prawa, transparencji, demokracji, dobra publicznego się nie odnoszą. Jako obywatel nie mogę nawet zadać pytania o finanse tej instytucji, a są one zupełnie nieprzejrzyste. Słynna Komisja Majątkowa zwracająca majątki Kościołowi, gdy obywatelom II RP wmawia się, że nie mogą odzyskać swej własności, jest daleko posuniętą nieprzyzwoitością.
Radosław Markowski (2015)
  • Fideszowski system funkcjonuje jak organizacja przestępcza – prywatne firmy są masowo szantażowane, wywłaszczane, a następnie przekazywane w ręce „swoich”, narodowo nieskazitelnych. Przy tym (…) nie jest to chaotyczna działalność indywidualnych polityków Fideszu – niedojrzałych do demokracji i cieszących się nowymi możliwościami nuworyszy na wysokich stanowiskach – lecz dobrze zaplanowany system. Nie jest to też niekontrolowany skutek uboczny, lecz esencja tego systemu.
    • Źródło: Wprowadzenie do wydania polskiego, w: Balint Magyar, Węgry. Anatomia państwa mafijnego. Czy taka przyszłość czeka Polskę?, tłum. Elżbieta Sobolewska, Warszawa 2018, s. 14.
    • Zobacz też: Węgry
  • Instytucja, która socjalizuje do pogardy dla nauki, pogardy dla przyczynowości, pogardy dla osiągnięć medycyny. I gdyby racjonalny oświecony człowiek z tą instytucją na przestrzeni wieków nie walczył, to nadal byśmy brednie opowiadali o płaskości Ziemi i o innych cudach. Najtęższe umysły były palone na stosach. I w tym kraju potrzeba nam jak wody i tlenu „Oświecenia 2.0”. To znaczy, żeby nie pozwolić na te brednie, których kolebką i podstawą jest właśnie nauka tego defetyzmu, fatalizmu, że wszystko jest gdzieś tam postanowione, a ty mały człowieczku masz się ukorzyć.
  • Niestety nie przepuszcza on żadnej okazji, by zasłużyć sobie na miano konia trojańskiego demokratycznej opozycji. Jak mu się uda w tym roku, to już będzie drugi raz i wyrośnie nam na naprawdę znaczącą postać, która kształtuje polską politykę. Jako obywatel bardzo tego żałuję, gdyż sam chętnie bym w takim jak nasz kraju zagłosował na partię progresywną lub zieloną, no ale musiałaby to być partia gwarantująca wpływ na rzeczywiste zmiany gospodarcze i społeczne. A taka nie jest.
  • O partii Razem zamilczę, bo właśnie polityczne wyrafinowanie tego i innych lewicowych ugrupowań, spowodowało, że w 2015 r. PiS zdobył większość parlamentarną. Z ponad 16 proc. zmarnowanych głosów ponad 11 proc. to zasługa mądrości lewicowych polityków, by nie iść razem (sic!), w jednej lewicowej koalicji. Tym bardziej dziwi brak retrospektywnej refleksji, że ordynacja wyborcza działa jak nóż – odcina słabych.
  • Problem jest poważny, bo w demokracjach uznaliśmy, że w sprawach publicznych każdy jest równy i może zabierać głos. Oszustwo, niedorzeczność i horrendalny koszt społeczny. Jakoś łatwo nam uznać, że chirurga o trzęsących się dłoniach nie należy dopuszczać do operacji, a inżyniera niepotrafiącego obliczyć wytrzymałości przęsła eliminujemy z zawodu. Co robić z obywatelami, którzy nie spełniają podstawowych wymogów?
    • Źródło: Badanie Miastka – hit dyskursu publicznego, „Gazeta Wyborcza”, 10–11 lutego 2018.
    • Zobacz też: demokracja, równość
  • Prawdopodobnie Kaczyński nie zbija na boku prywatnej fortuny, a ludzie bezpośrednio z nim związani trzymają się parametrów normalnej politycznej chciwości cechującej środowiska, które po wielu latach doszły do władzy. Dwie wątpliwości jednak pozostają: po pierwsze, nawet bezpośrednie otoczenie polityczne przywódcy obozu zaczęło w ostatnich miesiącach dość ochoczo, a politycznie beztrosko, przyznawać sobie nagrody z budżetu państwa, podwyższać zarobki, a rotacyjne mianowania i zwolnienia ze stanowisk w spółkach skarbu państwa są niczym innym jak okradaniem kieszeni podatnika. Po drugie, wydaje się, że Kaczyński jednak dał swoim ludziom zielone światło na prywatyzowanie publicznego dobra na masową skalę, przy czym układ ten wygląda bardziej na „wspólnotowy” niż czysto prywatny, jak na Węgrzech.
    • Źródło: Wprowadzenie do wydania polskiego, w: Balint Magyar, Węgry. Anatomia państwa mafijnego. Czy taka przyszłość czeka Polskę?, tłum. Elżbieta Sobolewska, Warszawa 2018, s. 22.
    • Zobacz też: Jarosław Kaczyński, Prawo i Sprawiedliwość
  • Znamy to z własnego podwórka, gdy kilkusetstronicowe oskarżenie ministra o niejasne kontakty z potencjalnie najmniej Polsce przyjaznym państwem także nie zostało rozstrzygnięte przed sądami, choć stałoby się tak w każdym szanującym się państwie demokratycznym. Tak zachowują się politycy reżimów niedemokratycznych, gdy są bezczelnie pewni siebie. Po prostu ignorują lub zagłuszają prawdę, ale do sądów raczej się nie zwracają, gdyż nigdy nie mają pewności, czy sędzia jest dostatecznie „ich”.
    • Źródło: Wprowadzenie do wydania polskiego, w: Balint Magyar, Węgry. Anatomia państwa mafijnego. Czy taka przyszłość czeka Polskę?, tłum. Elżbieta Sobolewska, Warszawa 2018, s. 15.
    • Zobacz też: Rosja, wymiar sprawiedliwości w Polsce