Pogrom w Tarnopolu
Pogrom w Tarnopolu – pogrom Żydów dokonany w dniach 4–11 lipca 1941 roku przez SS oraz ukraińskich nacjonalistów z udziałem ludności Tarnopola.
Cytaty z relacji świadków
edytuj- (…) zobaczyłam przez okno, jak prowadzą grupę Żydów z podniesionymi rękoma na sąsiednie podwórko, gdzie znajdowała się moja matka. Bałam się pokazać im po raz trzeci. Tylko nasłuchiwałam więc jakiś czas – co to będzie. Wtem usłyszałem salwę, po kilku minutach Niemcy wracając mówili, że wszyscy są „hin”. Rozumiałam, że moja biedna matka nie żyje. Moja rozpacz była nie do opisania, wczoraj ojciec dzisiaj matka, a tu i syna nie ma. Po godzinie usłyszałam wołanie: „Mamusiu!” Wróciłam, wpadłem w objęcia mojego dziecka. Nie wszyscy z tego domu wrócili. (…) Razem z synem wrócił mąż tej pani której pomogłam. Wylazł jeszcze mój mąż z kryjówki i tak ze wszystkich lokatorów zostały tylko dwie rodziny. (…) Ściemniało się na dobre i wszyscy nie myśląc o głodzie usiedliśmy na łóżkach – każda rodzina na jednym łóżku, trzymając się za ręce i za szyje, żeby czuć, że się jeszcze żyje i razem przebywa – i zaczęliśmy zastanawiać się co dalej począć. Sytuacja była okropna. Strata najdroższych rodziców, beznadziejność sytuacji i to, że po nocy następuje jutro… I co począć jutro? (…) Przez całą noc, nie rozbierając się, trzymałam syna mego w objęciach, jakby przeczuwając, że to ostatni uścisk, zaś mój mąż, leżąc u naszych stóp, trzymał nas za nogi, jakby się bał nas utracić.
- Rano wstaliśmy wcześniej. (…) wyszłam na podwórko, na którym moją biedną matkę zamordowano. Oczom moim przedstawił się okropny widok. Wielki otwarty grób przepełniony tropami Żydów i Żydówek, a na samym wierzchu moja biedna matka w pozycji klęczącej twarzą na dół – już zastygła. Z boku jacyś żołnierze robili zdjęcia. Wzięli mnie za Aryjkę i bezczelnie zapytali kto to uczynił. Ja, nie mogąc się powstrzymać od bólu, krzyknęłam im w twarz: „To wy i tacy jak wy!”. Nieprzytomna wpadłam do mieszkania i tam, nie mogąc się już powstrzymać, wybuchłam histerycznym łkaniem. Wtórował mi mój biedny mąż i dziecko. (…) około wieczora wrócił sąsiad, lecz bez mojego męża i syna. Zrozumiałam, że już ich nie ma. (…) Płakałam, rozpaczałam, biłam pięściami i głową o mur, chciałem się powiesić. Powstrzymywali mnie, upili alkoholem, ale to wszystko nie pomogło. Wtem przebiegła szwagierka ze smutną wieścią, że wszystkich Żydów wymordowali, między nimi mego teścia i szwagra, i że leżą oni w lesie niezakopani.
- (…) Moja Boleść była już bez granic, widziałam, że wkoło mnie wali się wszystko, że już jestem prawie bez rodziny – sześć trupów z najbliższych mi osób.
- Opis: relacja Jeanetty Margules, mieszkanki Tarnopola ocalałej z pogromu
- Źródło: Lato 1941. Tarnopol, Karta, nr 71 (2012 rok), s. 86–88, Fundacja Ośrodka Karta, Warszawa.