Lesław Maleszka

polski dziennikarz

Lesław Maleszka (także jako Leszek Maleszka; ur. 1952) – polski dziennikarz, działacz opozycji w PRL, tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa o pseudonimach „Ketman”, „Return” i „Tomek”.

Wypowiedzi edytuj

  • 4 czerwca minister spraw wewnętrznych Antoni Macierewicz przekazuje szefom klubów parlamentarnych listę posłów i senatorów zarejestrowanych w archiwach MSW jako tajni współpracownicy SB. Wybucha skandal. Klub „S” popiera inicjatywę ministra. (…) Wielu związkowców zatraciło rozsądek. Mówili o kryptokomunistycznych rządach agentów z SB
    • Źródło: Druga Solidarność w Trzeciej Rzeczypospolitej, „Gazeta Wyborcza”, 31 sierpnia-1 września 1996
  • A gdybym był emerytowanym pułkownikiem SB, napisałbym: Drodzy towarzysze z AWS! Ze szczerego serca gratuluję Wam, że nadszedł czas opamiętania. (…) Mam nadzieję, że już wkrótce ofiarni pracownicy Urzędu Kontroli Prasy powrócą na stanowiska. Ale na tym nie można poprzestać. Musimy odbudować bohaterską Służbę Bezpieczeństwa.
    • Źródło: Porno jest git, „Gazeta Wyborcza”, 18 stycznia 2000
  • Była w tej formacji niekłamana wielkość. Po 1945 r. ludzie z AK nie dali się uwieść obietnicom nowego ładu, nie wstępowali do PZPR, starali się – na ile to było możliwe – nie angażować w proces stalinizacji Polski. Ale była też słabość. „Obrona substancji narodowej” sprowadzała się do rocznicowych mszy za ojczyznę i składania wiązanek pod pomnikami czynu narodowego. Odmowa zaangażowania w sprawy publiczne – wyrastająca z pragnienia, by nie ubrudzić się w kontaktach z „czerwonymi” – prowadziła do coraz większej izolacji od dokonujących się w Polsce przemian, do zamknięcia w „okopach św. Trójcy”
    • Źródło: Tu nie chodzi o Jedwabne, „Gazeta Wyborcza”, 25 maja 2001
    • Zobacz też: Armia Krajowa
  • Mam tylko jedno życzenie. Chciałbym, by moje akta osobowe gromadzone przez SB były pierwszymi – i ostatnimi, które zostaną publicznie otwarte. Policja polityczna w komunistycznym państwie złamała kręgosłupy moralne wielu osób. Szantażem, strachem, prowokacją, biciem. Nie z każdym udało się to zrobić tak łatwo jak ze mną, ale skutki musiały być równie opłakane. Przez ostatnie 12 lat każdy z tych ludzi starał się zapomnieć o przeżytym dramacie. O tym, że czynił zło swoim najbliższym – sam żyjąc w poczuciu, iż padł ofiarą gwałtu. Dziś każda z tych osób czeka na sądny dzień – gdy otwarcie kartoteki rozbije krąg jej znajomych, czasem rodzinę, uczyni z niej banitę. Rozumiem, że aparat administracyjny państwa powinien wiedzieć, jaka jest przeszłość urzędnika na wysokim szczeblu, któremu powierza się informacje szczególnej wagi. Jakie jednak będą korzyści z tych paru pręgierzy hańby, w imię których jesteśmy gotowi dewastować różne więzi społeczne?
    Wszystkich, którym wyrządziłem krzywdę – także tych, którzy po przeczytaniu tego tekstu nigdy już nie wyciągną do mnie ręki – gorąco przepraszam. W tej chwili nie jestem w stanie zrobić więcej”.
    • Źródło: Byłem „Ketmanem”. Wyjaśnienia Lesława Maleszki na temat jego współpracy z SB, „Gazeta Wyborcza”, 13 listopada 2001
  • Miałem też okazję przeczytać felieton Stanisława Michalkiewicza w ostatnim numerze „konserwatywno-liberalnej” gazety „Najwyższy Czas!”. (…) Nie jest to, powiedzmy sobie szczerze, jakiś przypadkowy wybryk pana Michalkiewicza, publikującego także na łamach antysemickiej „Naszej Polski”. (…) Władze Unii Wolności Michalkiewicz zwykł był nazywać „Sanhedrynem”. Felietoniście wszystko się jakoś tak kojarzy… (…) Przypisanie polskiemu inteligentowi antysemityzmu stanowi dzisiaj faktycznie wyrok śmierci – frasuje się Ryszard Legutko w piątkowym „Życiu”. Dobry Boże, gdyby w tym była choć krzyna prawdy… (…) Jak na osobę zmarłą śmiercią cywilną, nasz nieboszczyk ma się całkiem nieźle
    • Źródło: Nieboszczycy mają się nieźle, „Gazeta Wyborcza”, 26 czerwca 2000
  • Nie chciałbym dezawuować całej książki Kuli; ciekawe są zwłaszcza fragmenty dotyczące przebiegu walk ulicznych w Gdańsku. Jednakże spiskowa wersja wydarzeń grudniowych nakreślona przez autora wydaje się jedynie płodem jego fantazji. (…) A jeśli powołuje się na taką wypowiedź: (…) „Nie ulega wątpliwości, że wielu organizatorów zajść w zakładach i na ulicach było agentami aparatu bezpieczeństwa, który sterował ich działalnością” – to powinien wiedzieć, że akurat pamiętniki Piotra Jaroszewicza są wyjątkowo niewiarygodne
    • Źródło: Czytajcie a znajdziecie. Grudzień '70, „Gazeta Wyborcza”, 27–28 stycznia 2001
  • Nie neguję krzywdy pokolenia AK. Sądzę jednak, że z chwilą, gdy poczucie krzywdy staje się patetycznym mitem Polski cierpiętniczo-mesjanistycznej – musi utrudniać rozumienie naszej historii najnowszej
    • Źródło: Lesław Maleszka odpowiada, 19 czerwca 2001, Gazeta.pl
  • Owszem, istnieją poważne poszlaki, że pogrom kielecki został sprowokowany. Jeśli jednak byli prowokatorzy, byli też ludzie, którzy dali się sprowokować. (…) Niezależnie od intencji o. Salija jego wypowiedź spodoba się politykom, którzy dziś wkładają wiele wysiłku w rozgrzeszanie Polaków. (…) Są na szczęście chrześcijanie, dla których racje etyczne są ważniejsze od polityki. Bp Jaworski i członkowie Komitetu Kościelnego przypominają, że rozgrzeszenie musi poprzedzić pokuta
    • Źródło: Pokuta czy polityka, „Gazeta Wyborcza”, 5 lipca 1996
  • Podzielam obawy, że wiele wystąpień polityków prawicowych podminowuje autorytet prawa i kruszy instytucje demokratycznego państwa. Apele o rozliczenie PRL, z iście inkwizytorską pasją wzywające do dekomunizacji, lustracji, delegalizacji SdRP, zrealizować by można jedynie w warunkach stanu wyjątkowego i zawieszenia swobód obywatelskich
    • Źródło: Historia nie lubi kompromisów, „Gazeta Wyborcza”, 11 września 1995
  • Przypominam te fakty tak obszernie, by uświadomić dwie rzeczy. Po pierwsze: że ustawa dekomunizacyjna nie rozwiązuje wszystkich problemów i rozwiązać nie może, niepodobna bowiem w państwie demokratycznym wyrzucić poza nawias prawa dziesiątek tysięcy ludzi
    • Źródło: Co można zdekomunizować?, „Gazeta Wyborcza”, 14 lutego 1996
  • Lesław Maleszka: – Rozmaite sondaże wskazują, że hasła dekomunizacji i lustracji są dziś najbardziej popularne nie gdzie indziej, tylko w elektoracie UW.
Andrzej Celiński: – Bo ta kwestia najbardziej dziś dzieli Polaków. (…) Ja sam w 1990 r. uważałem, że Unia jest za bardzo chrześcijańska w podejściu do dekomunizacji i lustracji, w końcu jednak sądziłem, że nie ma innych, sensowniejszych rozwiązań niż te, które proponował rząd Mazowieckiego. Dziś myślę nieco inaczej. (…) Bezczelność SLD idzie zresztą tak daleko, że ludzie w rodzaju posłanki Sierakowskiej postulują lustrację księży i biskupów.
Lesław Maleszka: – Równocześnie żądają pełnego rozgrzeszenia, ba – wyrazów uznania dla funkcjonariuszy SB, którzy szantażem i groźbami werbowali księży
  • Źródło: Sprawy merytoryczne, personalne i symboliczne, Lesław Maleszka rozmawia z Andrzejem Celińskim, „Gazeta Wyborcza”, 18 kwietnia 1997
  • Zobacz też: Andrzej Celiński
  • Ewa Stankiewicz: – A co pan w ogóle myśli o Zagajewskim?
Lesław Maleszka: – To wielki, najwybitniejszy z żyjących polskich poetów.
Ewa Stankiewicz: – To dlaczego Pan na niego doniósł?
Lesław Maleszka: – To jest doskonałe pytanie.
  • W czasach powszechnej ucieczki w prywatność, przekonania, że władza wszystko może, my uczyliśmy zachowań obywatelskich i głośnego mówienia o polityce. Pokazaliśmy, że można walczyć o ważne dla ludzi sprawy podpisując się pod żądaniami, petycjami”.
    • Źródło: Jerzy Sadecki, Czarny marsz. Siódmego maja 1977 roku zabito Stanisława Pyjasa, „Rzeczpospolita”, 7 maja 1997
  • W żadnym bowiem państwie, poza Niemcami, spory historyków nie trafiają na czołówki największych dzienników. Nie ma narodu bardziej uwikłanego w przeszłość
    • Źródło: Lesław Maleszka (pod pseudonimem „elem”), recenzja Niemiecka pamięć, Pięciak, Wojciech, Gazeta.pl, 31 maja 2002
  • We wtorkowej „Rzeczpospolitej” ukazał się list otwarty 19 moich koleżanek i kolegów z krakowskiego i wrocławskiego Studenckiego Komitetu Solidarności, w którym stwierdzono, że w latach 1977–80 jako działacz SKS byłem współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Informacja ta jest zgodna z prawdą. Za swoje winy i za zło, jakie wyrządziłem moim przyjaciołom, ponoszę oczywistą odpowiedzialność. Także i za to, że po 1989 r. nie umiałem nikomu opowiedzieć o tym ponurym okresie mego życia – nawet tak bliskim mi ludziom z „Gazety Wyborczej”. Nie potrafię, niestety, cofnąć czasu, ale mogę spróbować go odtworzyć. Wkrótce przedstawię obszerne wyjaśnienie w tej sprawie. Dziś mogę tylko prosić wszystkich, którym wyrządziłem krzywdę, o wybaczenie.
    • Źródło: Oświadczenie Lesława Maleszki, „Gazeta Wyborcza”, 7 listopada 2001
  • Wierzbickiego zawiedli wreszcie… Polacy. Oburza się, że Kwaśniewski jest prezydentem, a lewicowa koalicja przez cztery lata była u steru rządów. Pomija milczeniem fakt, że ktoś wybrał tych ludzi na najwyższe stanowiska w wolnej RP. (…) Warto, by pamiętali o tym politycy, którym dziś – w dziewięć lat po upadku komunizmu – marzą się ustawy dekomunizacyjne. (…) Konsekwencje takich ustaw łatwo sobie wyobrazić: gwałtowne pomnożenie nienawiści i różnego rodzaju konfliktów społecznych (…) Myśl o przebaczeniu jest Wierzbickiemu obca. (…) Ze wzgardą odrzuca więc Wierzbicki wielkoduszność wobec kogoś, kto przed laty zapisał się do PZPR, bo uznał, że oportunizm jest ceną, jaką warto zapłacić za robienie rzeczy pożytecznych
    • Źródło: W pułapce antykomunizmu, „Gazeta Wyborcza”, 9 kwietnia 1998
  • ZChN uczestniczył w dwóch gabinetach – Olszewskiego i Suchockiej. Oba leczyły ich z różnych złudzeń. „Zasługą” rządu Olszewskiego było pokazanie, co w praktyce oznacza lustracja: ZChN-owski minister umieścił na liście agentów komunistycznej bezpieki prezesa Zjednoczenia
    • Źródło: Pochwała oszustwa, „Gazeta Wyborcza”, 18 września 1997

O Lesławie Maleszce edytuj

  • Histeria „Gazety Wyborczej” była o tyle zrozumiała, że bardzo szybko zarówno ja, jak i inni badacze odkryli, że zawartość archiwów IPN jest rzeczywiście niebezpieczna dla idoli środowiska „Wyborczej”. Atmosfera wytworzona wokół Instytutu – że szambo, że fuj – sprawiła, iż za czasów prezesury Leona Kieresa materiały udostępniane były dość niechętnie. Owszem, tam jest szambo, ale szambo pokazujące ogrom upadku polskich elit czasów PRL – nie tylko środowisk politycznych objętych ustawową lustracją, ale także szerzej pojętych: aktorów, pisarzy, tzw. intelektualistów, profesorów wyższych uczelni, działaczy opozycji o niezbyt jak się okazuje, kryształowej przeszłości. Łącznie z takimi ludźmi jak Lesław Maleszka, dawny agent SB, który pracował przecież w „Gazecie Wyborczej” na etacie i miał wpływ na jej linię redakcyjną – między innymi pisał teksty antylustracyjne.
  • Jesteśmy rzecznikami Studenckiego Komitetu Solidarności, ośrodka opozycji, który funkcjonował w latach 1977–1980. Działalność w tym komitecie uznajemy za tytuł do dumy. Tym większy wstrząs wywołała w nas wiadomość, że jeden z nas, nasz przyjaciel i działacz SKS Lesław Maleszka przez cały ten czas współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa.
    • Źródło: list otwarty [kilkanaście podpisów], „Rzeczpospolita”, 6 listopada 2001
  • Lesław Maleszka mówił, że nie pamięta, by Pyjas opowiadał o inwigilacji SB. – Sam również niczego bym nie zauważył – stwierdził. (…) Stwierdził, że prowadzący śledztwo w sprawie śmierci Pyjasa starali się wydobywać informacje świadczące o alkoholizmie i samobójczych skłonnościach zmarłego. – Nie stroniliśmy od alkoholu. Staszek był wesołym człowiekiem, optymistycznie nastawionym do życia – opowiadał.
    • Źródło: Maciej Kuciel, Zeznawali opozycjoniści, „Rzeczpospolita”, 14 października 2000
  • Podejrzenia skonkretyzowały się w połowie tego roku, kiedy dotarliśmy do pracy magisterskiej funkcjonariusza SB o działaniach operacyjnych wobec SKS – mówi Józef Ruszar, jeden z członków SKS. W pracy pojawił się agent o kryptonimie „Ketman”. To on miał m.in. uczestniczyć w zakładaniu podsłuchu w domu Ruszara. (…) Drogą analizy doszliśmy do wniosku, że „Ketmanem” jest Maleszka – dodaje Ruszar. (…) Według Józefa Ruszara, o roli Maleszki uczestnicy SKS poinformowani zostali 22 września. (…) Na zebraniu pojawiły się jednak propozycje, aby dać Maleszce szansę. Padły propozycje, aby wszystko publicznie wyjaśnił. Maleszka niestety nie zareagował. O wszystkim poinformowano też Adama Michnika.
    • Źródło: mk, Zapytałem go wprost, „Gazeta Krakowska”, 7 listopada 2001
  • Ujawniony niedawno fakt wieloletniej współpracy naszego kolegi, redaktora i publicysty Leszka Maleszki z peerelowską Służbą Bezpieczeństwa był ciosem dla całego zespołu i środowiska „Gazety Wyborczej”. (…)
    Przez 25 lat nikomu nigdy nie powiedział, co robił. I żył z tym przez 25 lat. Jest to świadectwo człowieka złamanego i zakłamanego, ze wszystkimi straszliwymi tego konsekwencjami. I, niestety, jest to świadectwo wymuszone – gdyby fakt współpracy z SB nie wyszedł na jaw, Leszek Maleszka prawdopodobnie sam by się nie przyznał. Pogrzebałby w sobie tę prawdę. (…)
    Zawsze uważaliśmy i nadal uważamy, że w wolnej Polsce więcej złego niż dobrego przynosi sądzenie i skazywanie takich ludzi, publiczne roztrząsanie jako dowodów w ich sprawie raportów, zeznań, SB-ckich fałszerstw – świadectw ludzkiej słabości, strachu i upodlenia. O tym wszystkim pamiętamy i będziemy pamiętać; o tym trzeba wiedzieć, to także budzi moralne obrzydzenie.
    Nikt ze środowiska „Gazety” nie znał prawdziwej przeszłości Leszka Maleszki. Znaliśmy kogo innego. Dzisiaj musimy się zmierzyć z faktem, że przez wiele lat cieszył się w zespole autorytetem znakomitego redaktora i autora, ogłaszał na naszych łamach teksty, do których publikowania – dzisiaj już to wiemy – nie miał tytułu moralnego. Leszek Maleszka stracił w naszych oczach wiarygodność i szacunek. Jego nazwisko musi na długie lata zniknąć z łam „Gazety”, bo to nazwisko wprowadzało nas i Czytelników w błąd.
    Czy można się podnieść z moralnego upadku? Czy człowiek może wrócić z tak dalekiej podróży? Czy możemy i powinniśmy mu w tym pomóc?
    Nie wiemy. Ale byłoby okrutną pychą z naszej strony wykluczyć pozytywne odpowiedzi na te pytania.
  • Zapytałem go wprost; przyznał mi się, że Ketman to on.
  • Zwolennicy lustracji twierdzą, że po ujawnieniu teczek skończą się szantaże nimi. A ja nie słyszałem, żeby ktoś kogoś szantażował teczką. Słynna sprawa Lesława Maleszki przecież wcale nie wyszła z teczek, tylko z czyjejś pracy magisterskiej.
    • Autor: Władysław Frasyniuk
    • Źródło: rozmowa Mirosława Maciorowskiego, Teczkami chcą zabić „Solidarność”, „Gazeta Wyborcza”, 24 stycznia 2005.