Jadwiga Kaczyńska

polska filolog

Jadwiga Kaczyńska (1926–2013) – polska filolog, matka Jarosława i Lecha Kaczyńskich.

Jadwiga Kaczyńska i Benedykt XVI (2006). Za nimi jej synowie – Jarosław i Lech

Wypowiedzi

edytuj
  • Byłam wychowana w wierze i tak wychowałam swoich synów. Sama uczyłam ich modlitw. Przywiązywałam do tego dużą wagę. Dorastali w czasach, gdy wiele osób odeszło od wiary, ale te czasy na nas nie wpływały. Nigdy nie było w domu dyskusji, czy chłopcy powinni chodzić na religię. Należeliśmy do parafii św. Stanisława Kostki na Żoliborzu i tam w 1958 r. Jarek i Leszek przystąpili do Pierwszej Komunii. Wszyscy chłopcy mieli na sobie komże i bardzo mi się to podobało.
    • Źródło: Jerzy Kubrak, Jadwiga Kaczyńska. Moja prawdziwa historia, wyd. Axel Springer Polska, Warszawa, ISBN 8389371294, s. 10.
    • Zobacz też: pierwsza komunia
  • Dostaliśmy depeszę, że Jarek i Leszek będą grali, więc musimy przyjechać na zdjęcia do Łeby. Chłopcy byli zadowoleni, bo ten film strasznie ich wciągnął i bawił. Cieszyliśmy się wspólnie. W nocy poszłam z mamą do kościoła we Władysławowie, żeby podziękować za wszystko Bogu.
    • Źródło: Jerzy Kubrak, Jadwiga Kaczyńska. Moja prawdziwa historia, op. cit., s. 26.
  • Dowiedziałam się o tej katastrofie późno, ponieważ gdy do niej doszło, byłam chora – od 18 marca leżałam nieprzytomna w szpitalu i dopiero w maju odzyskałam przytomność. Jarek powiedział mi o wszystkim w końcu maja. Ale ja nie w pełni to wówczas zrozumiałam. Leżałam na erce i dookoła następowały rozmaite zdarzenia – ktoś umiera, ktoś ciężko choruje, ciągle był jakiś szum. Dopiero jak przenieśli mnie do separatki, przyśnił mi się potworny sen: napaść na samolot w powietrzu. Opowiedziałam ten sen dwóm pielęgniarkom, z których jedna bardzo się przestraszyła. Pamiętam, że od tego momentu starałam się, by z nikim już nie rozmawiać o katastrofie, by nie wywoływać tego lęku. Chciałabym, żeby to była zwykła katastrofa. Nie bardzo chce mi się jednak w to wierzyć.
  • Dziesięć dni przed porodem akuszerka (…) powiedziała mojej mamie, że będą bliźnięta. Mama zachowała to przede mną w tajemnicy. Nie wiedziałam do końca. Gdy zobaczyłam drugie dziecko, byłam zupełnie zaskoczona. Pierwszy na świat przyszedł Jarek. Pamiętam, że miał sinoniebieską skórę. 45 minut później urodził się Leszek. Pierwszy rok był bardzo trudny. Ale następne już nie – chłopcy bawili się razem, potrafili zająć się sobą. Zaczęli mówić dość późno – mieli ponad dwa latka. Ale od razu pełnymi zdaniami. Domownicy i przyjaciele od dzieciństwa nazywali mnie „Dada”. Chłopcy podchwycili to i mówili tak też o sobie – w domu były przez to trzy „Dady”.
  • Jestem zupełnie pewna, że jest coś w rodzaju porozumienia lub też milczącego współdziałania, by ta prawda nie wyszła na jaw. Załóżmy, że oni nie znają prawdy. To wydaje mi się, że bardzo się boją jej poznania. Albo znają prawdę i też się bardzo boją. Pamiętam wybuch gniewu premiera Tuska z powodu pytania pani Ewy Kochanowskiej, czy musi obawiać się o życie córki – tak zasugerował jej były prezydent Litwy Landsbergis. Nie rozumiem, czemu premier tak się zdenerwował.
    • Opis: o tragedii smoleńskiej.
    • Źródło: wywiad z Anitą Gargas, „Gazeta Polska” nr 14 (922), 6 kwietnia 2011.
  • Kiedyś, gdy mieszkałam blisko kościoła, chodziłam czasem na msze również w dzień powszedni. To nie znaczy, że jestem jakąś działaczką kościelną. Bez przesady. Po prostu to lubię i wiara jest mi potrzebna. Tak jest również z moimi synami.
    • Źródło: Jerzy Kubrak, Jadwiga Kaczyńska. Moja prawdziwa historia, op. cit. s. 10.
  • Koledzy przyjęli ich aktorstwo bardzo życzliwie. Nauczyciele gorzej. Niektórzy mówili, że film ich zdemoralizował. Synowie tak się tym przejęli, że poszli do spowiedzi. Trafili na bardzo dowcipnego kapłana. Ksiądz zapytał: „Byłeś amantem? – Nie? To nie masz grzechu”. Po Dwóch takich zapraszano nas na eliminacje do innych filmów. Synowie nie chcieli już występować. Mówili, że woleliby być reżyserami niż aktorami.
  • Mój pradziad walczył w powstaniu styczniowym, prapradziad w listopadowym. Były też w dziejach rodziny naszej strajki szkolne 1905 r. Na wojnie z bolszewikami w 1920 r. zginęli mój wuj ze strony matki i stryj – brat mojego ojca. Pierwszy Rusław Szydłowski, był harcerzem. Poszedł na wojnę razem ze starszymi braćmi i kolegami z gimnazjum. Zginął mając zaledwie 16 lat. Stryj, rotmistrz Edward Jasiewicz, poległ w wieku 25 lat. Mój przyrodni brat, Jan Fyuth, został zamordowany w sowieckim łagrze za próbę przedostania się na Zachód do polskiego wojska. Mąż był w AK i w powstaniu warszawskim, ja w Szarych Szeregach. W tym duchu wychowałam Jarka i Leszka.
  • Mój szwagier zgłosił ich do eliminacji. Ale uczynił to w dość nietypowy sposób – na wyrwanej z zeszytu kartce napisał dane moich synów i przesłał do wytwórni filmowej. Inni kandydaci dostarczali swoje zdjęcia – a tu tylko imiona, nazwisko i adres. Twórców filmu rozbawiła forma zgłoszenia. Postanowili dowiedzieć się, kim są zareklamowani chłopcy. Przysłali mi zaproszenie na eliminacje. Synowie chcieli na nie pójść, więc poszliśmy.
  • Także w każdą niedzielę jestem z Jarkiem w kościele. Również dla Leszka wiara jest bardzo ważna. Zazwyczaj chodzi na msze z żoną, ale jak Maryli nie ma w Warszawie, wybiera się razem z nami. I tak to trwa od lat. Dla nas jest rzeczą zupełnie normalną, że w niedzielę idzie się do kościoła.
    • Źródło: Jerzy Kubrak, Jadwiga Kaczyńska. Moja prawdziwa historia, op. cit. s. 48.
  • Więc oczywiście trzymałam w pogotowi imię dla chłopca – Jarosław. Sama je wybrałam, chociaż było wtedy rzadkie. Wszyscy uważali, że się wygłupiam, ale uparłam się, bo mi się podobało. Przedtem miałam na polonistyce egzamin z językoznawstwa i zupełnie przypadkowo dostałam pytanie o genezę imienia Jarosław. Zdałam bardzo dobrze i pomyślałam, że to szczęśliwy znak. Gdy okazało się, że mam bliźniaki, starszy o 45 minut chłopiec został właśnie tym Jarosławem. Drugi był kompletną niespodzianką, więc czekał na imię dwa czy trzy dni. Tyle trwały rodzinne narady. W końcu stanęło na Lechu. Trochę podpowiedział mi mąż, trochę siostra. Słyszałam też, że to imię przynoszące szczęście.
    • Źródło: Jerzy Kubrak, Jadwiga Kaczyńska. Moja prawdziwa historia, op. cit. s. 5–6.
  • Większość nie zdała egzaminu. Wyjątkiem jest tu „Gazeta Polska”. Mój syn Jarek powiedział, że „Gazeta Polska” pokazuje, iż można być przyzwoitym i mimo wszystko dać sobie radę. Ale muszę też wspomnieć o „Naszym Dzienniku”, który zaczęłam regularnie czytać, o pięknej postawie Radia Maryja. Są też inne odważne pisma, szczególnie katolickie, np. „Niedziela”. Interesujące i pisane bez bojaźni artykuły ukazywały się też w „Rzeczpospolitej”. Większości tego, co się pisze i mówi w mediach, nie biorę pod uwagę. Ciągle można wyczytać o gen. Błasiku, o moim synu, że jakoby wydawali jakieś polecenia. Nie bardzo sobie wyobrażam, by Leszek wydawał tego rodzaju rozkazy.
  • Z Jarkiem jest chyba łatwiej być. Zupełnie nie mogę zrozumieć, dlaczego mówi się o nim, że jest agresywny. Oni obydwaj nie są agresywni. Leszek jest bardziej towarzyski, a Jarek zamknięty w sobie, typ samotnika, ale wesołego samotnika. Ja też taka jestem. Być może Jarek w swoich wypowiedziach, ja przecież ich słucham, zachowuje się ostrzej, niż to wynika z jego charakteru. Sądzę, że denerwuje go niedostrzeganie pewnych oczywistości.
    • Źródło: Jerzy Kubrak, Jadwiga Kaczyńska. Moja prawdziwa historia, op. cit. s. 32.

Film 10.04.10

edytuj
  • Ja tej ziemi boję się. Ja, jeżeli chodzi o Rosję, to nawet mi nie przychodzi do głowy, żeby im wierzyć.
  • Jestem zupełnie pewna, że na pewno jest coś w rodzaju, możemy to nazwać spiskiem, żeby ta prawda nie wyszła, nawet jeżeli tej prawdy nie znają. Załóżmy, że oni nie znają. Załóżmy, takie założenie zróbmy. Wydaje mi się, że oni się bardzo boją poznania tej prawdy. Albo ją znają i też się boją.
  • Prawdę powiedziawszy, to wszystko to, co mówiła pani Anodina, z góry odrzucam. Wydaje mi się, że to jest po prostu jedno kłamstwo. I chyba nawet źle zbudowane. Oni chyba nawet tego nie potrafią dobrze. Dlaczegóż świat w to wierzy? Nie wiem.
  • Wielu zapomniało, że istnieje coś takiego jak patriotyzm, miłość do Ojczyzny, która każe robić rzeczy nawet niebezpieczne, takie, które się nie podobają. Zapomnieli o tym, że można działać z takich pobudek, wyłącznie z takich pobudek. Tak jak na pewno Leszek i Jarek działali. Myślę, że tak byli wychowani, tak byłam wychowana i ja. Od dziecka pamiętam nastrój, dyskusje w domu – ten zginął, tamten zginął. To było normalne. Dlatego już w czasie wojny wiedziałam jedno – żeby od tchórzy trzymać się z daleka.
  • Zginęli ludzie, którzy byli na czele tego państwa. I państwo się o nich nie upomina. To znaczy, że tego państwa właściwie nie ma.

O Jadwidze Kaczyńskiej

edytuj
  • A mogło być tak pięknie. Zabrakło ongiś jednego, małego plemniczka. Gdyby w swoim czasie pani Jadwiga z Jasiewiczów Kaczyńska powiła była trojaczki, nie byłoby problemu. Metropolitą warszawskim zostałby Trzeci Brat.

Zobacz też

edytuj