Ingmar Bergman

szwedzki reżyser

Ingmar Bergman (1918–2007) – szwedzki reżyser, scenarzysta i producent filmowy, pisarz, okazjonalnie aktor.

  • Zaczęło się ściemniać, a ja nie widziałem ciemności.
    • Źródło: scenariusz filmu Laterna magica
    • Zobacz też: ciemność
Ingmar Bergman (1957)

Wypowiedzi

edytuj
  • Gdy piszę coś przygnębiającego czy przerażającego, nie oznacza to, że jestem przygnębiony lub przerażony. Po prostu pracuję. A to, o czym piszę, jest daleko ode mnie. Mogę znaleźć się w samym sercu danego dramatu, słyszeć wokół siebie bohaterów, dokładnie widzieć sposób, w jaki mówią. Patrzeć na nich i po prostu zapisywać ich słowa, bo to, co robią, może głęboko zadziwić mnie samego. Ale w znacznej mierze mam to już za sobą.
  • Przejście między dzisiejszym starcem a dzieckiem wciąż pozostaje otwarte, otwarte na oścież. Chodzę po domu mojej babki i dokładnie pamiętam, gdzie wisiały obrazy, gdzie stały meble, jak to wszystko wyglądało. Słyszę głosy domowników, czuję zapachy. Mogę dziś w nocy, leżąc w łóżku, w ciągu mniej niż sekundy przenieść się w świat mojego dzieciństwa. I jest on tak samo rzeczywisty jak świat dzisiejszy.
  • Samotność wybrana spontanicznie jest do zniesienia.
  • Szczęście polega na tym, że ma się dobre zdrowie i złą pamięć.
  • Wielu reżyserów nie pamięta o tym, że punktem wyjścia naszej pracy jest ludzka twarz. Możemy oczywiście kłaść nacisk na montaż, nadawać zdjęciom szczególny rytm, ale największym przywilejem filmu jest obecność w nim ludzkiej twarzy.

O Ingmarze Bergmanie

edytuj
  • Bergman znał wszystkie odpowiedzi. To był człowiek wielkiej kultury, bardzo pogłębionej, która obejmowała zarówno dziedzinę literatury, historii, filozofii, jak i muzyki… To prawda, że bardzo surowemu wychowaniu, jakie odebrał, towarzyszyły ciężkie chwile, ale wytworzyło ono w nim wyjątkowe zdolności twórcze.
    • Autor: Max von Sydow, rozmowa Pascala Merigeau, Wolność gwiazdora, „Le Nouvel Observateur”, tłum. „Forum” nr 14/15, 2 kwietnia 2012.
  • Nikt nie umiał się gniewać tak, jak Ingmar. Może ja. Kiedyś tak mnie przeraził, że zaryglowałam się w łazience. Stał na zewnątrz, waląc i kopiąc w drzwi, i próbując dostać się do środka. Nagle ku mojemu przerażeniu dostrzegłam całą jego stopę, wdzierającą się przez wielką dziurę w drzwiach, jak kula armatnia – i to z taką siłą, że kapeć spadł mu z nogi i wleciał do miski klozetowej.

Zobacz też

edytuj