Teresa Dzielska
polska aktorka
Teresa Dzielska (ur. 1977) – polska aktorka.
- Aktor musi zbierać swój dorobek. Inaczej jest się wtedy widzianym, gdy ubiega się o jakąś rolę.
- Jak byłam mała i oglądałam Czterech pancernych… to zapowiedziałam, że będę jego żoną. Jak podrosłam to powiedziałam, że chociaż ostatnią! Moja miłość nie słabnie z wiekiem. Darzę go miłością najczulszą i najszczerszą. Kiedyś nawet widziałam pana Janusza w przejściu podziemnym w Warszawie. I zamurowało mnie, gapiłam się tylko na niego. Bardzo bym się chciała z nim spotkać i wyznać mu moją miłość!
- Opis: o Januszu Gajosie.
- Źródło: Wyznać Gajosowi miłość – ostatnia część wywiadu z Teresą Dzielską, 2010
- Zobacz też: Czterej pancerni i pies
- Jeśli się chce żyć pełnią życia, to jest to pewnego rodzaju pasja.
- Każda rola jest wyzywaniem. Do każdej trzeba podejść na świeżo.
- Mikołaj Grabowski, Jerzy Grałek, Jerzy Trela, Krystian Lupa – to były najpiękniejsze spotkania w czasie moich studiów.
- Nie lubię ich, bardzo mnie stresują. A najbardziej się stresuję, jak słyszę, że jestem bliska roli. To już wszystko sknocę. Wygodne jest jednak to, że nie ma przypadku, trzeba się nauczyć roli i wszystko jest umówione na godzinę. Myślę, że stres dotyka każdego aktora. I tych popularnych i tych początkujących. Ale rozumiem ideę castingów. Gdybym miała do zaoferowania jakąś rolę, to też chciałabym zobaczyć, jak ktoś do niej pasuje.
- Nie różniłam się od tych innych małych dziewczynek, które śpiewają i tańczą. Lubiłam mówić wierszyki. Łatwo przychodziło mi uczenie się ich i sprawiało mi to przyjemność. W siódmej klasie wystartowałam w tzw. konkursach recytatorskich. I kiedy po raz kolejny nie przeszłam etapu wojewódzkiego, powiedziałam sobie – ja im jeszcze pokażę! I może coś pokazuję. Bardzo często teraz ja jestem w tej komisji u siebie na południu. I widzę, że jest sporo bardzo zdolnych dzieci, które muszą mieć dużo siły, wytrwałości i wiary w siebie.
- Opis: odpowiedź na pytanie, dlaczego została aktorką.
- Źródło: „Mam duży sentyment do Eweliny” – pierwsza odsłona wywiadu z Teresą Dzielską, serialową Kają, 2010
- Nie wiem, czy znajdziemy aktora, który to robi dla czegoś innego niż dla pieniędzy.
- Opis: o występie w reklamie.
- Źródło: Trzeba brać, co dają i grać! – trzecia część rozmowy z Teresą Dzielską, 2010
- Teraz aktorem jest każdy, kto wystąpił jeden raz w jakimś odcinku. Jest to tak upowszechnione, że czasem się zastanawiam, po co nasze szkoły? Tylko do teatru? Tak więc podchodzę do tego negatywnie i bardzo mnie cieszy nowy projekt ustawy. Nie po to ciężko jest się dostać do szkoły aktorskiej i nie po to ona mozolnie kształci ludzi, aby potem stawiać ich na równi z amatorami. Choć nie przekreślam tego, że amatorzy mają to „coś” i czasem można się od nich czegoś nauczyć. Ale to nie jest fair, że często o uznaniu decyduje lans i promocja w telewizji, a nie wykształcenie, doświadczenie i talent.
- W szkole teatralnej, na jednym z egzaminów u Jerzego Treli, grałam Saszę w Płatonowie. Trela sobie siedział na stoliku, machał nóżkami, a ja zeszłam ze sceny i mijałam go bokiem. Profesor odwrócił się i pokazał kciuka do góry. I to był największy komplement! Największa pochwała, coś bardziej cenniejszego niż to, że potem dostałam u niego piątkę. Wtedy czułam, że zrobiłam coś dobrego.
- Wystartowałam bardzo fajnie, jak mało kto od nas z roku. Jeszcze w szkole zagrałam w ośmioodcinkowym serialu o Piłsudskim. Grałam pierwszą z żon. Potem była Świąteczna przygoda i nagle koniec. Nie podjęłam decyzji o przeniesieniu się do Warszawy, a jak nie jest się na miejscu to wiele ofert przechodzi koło nosa. To się już na szczęście zmienia, czego przykładem są Barwy szczęścia.
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
- Teraz gwiazdorstwo to pokazywanie się w gazetach, w programach rozrywkowych. Gwiazdą może być człowiek z Big Brother. A na to miano powinno się naprawdę zasłużyć. Zawsze, jak ktoś mi mówi „gwiazda”, to odpowiadam – „srazda”.
Zobacz też: