Powstanie wielkopolskie

zryw wolnościowy w Wielkopolsce w latach 1918–1919.

Powstanie wielkopolskie – powstanie polskich mieszkańców Prowincji Poznańskiej przeciwko Niemcom z Republiki Weimarskiej, toczące się na przełomie lat 1918–1919. Polacy domagali się powrotu ziem pozostających pod zaborem pruskim w obrębie Prowincji Poznańskiej do Polski, umacniającej już w tym czasie niepodległość.

  • Do Was zwracam się oficerowie! Zapomnijcie o tej zmorze, która panowała w szeregach armii narodów – ciemięzców, w których nieludzkie obchodzenie się z żołnierzami i pogarda dla niego były systemem. Podobnie stosunki nie mogą mieć miejsca w szeregach Wojsk Polskich. Winniście być nie tylko dowódcami (…), ale też zawsze starszymi, kochającymi i troskliwymi braćmi żołnierzy.
Powstańcy wielkopolscy w okopach, styczeń 1919
  • Gdy mrok zapadał, rozpoczęli żołnierze niemieccy strzelaninę z kierunku Prezydium Policji. Niemcy ustawili tutaj dwa karabiny maszynowe i wśród ogólnego popłochu skonsternowanej ludności rozpoczęli ogień w kierunku „Bazaru”, między innymi w okna, gdzie mieszka Paderewski, złożony niemocą po przebytej na okręcie hiszpance (…). Ze strony polskiej zrazu nie odpowiadano, usiłowano dojść do jakiegoś porozumienia i uniknąć krwi rozlewu. Gdy jednak strzały nie ustawały, gdy szereg osób odniosło rany, Straż Ludowa poczęła odpowiadać na strzały i zarządziła środki bezpieczeństwa mające chronić przechodniów.
  • Oręż polski, przelana krew polska dały nam władzę, którą ujęła silnie w swe ręce Naczelna Rada Ludowa. Niniejszym składamy w imieniu całego narodu hołd i dzięki dzielnemu żołnierzowi polskiemu, członkom Straży Ludowej, którzy swym męstwem i odwagą pomnożyli sławę oręża polskiego i wyzwolili naród polski spod jarzma niewoli. Opierając się na zaufaniu żołnierza i obywatela polskiego, Naczelna Rada Ludowa zdobytej władzy wydrzeć sobie nie pozwoli. Przedstawiciele jej to wypowiedzieli bawiącym w Poznaniu ministrom pruskim, którzy się z tym stanem rzeczy zgodzić musieli. Uporządkowanie nowych prawnych stosunków nie może nastąpić od razu, ale stanie się to niebawem. Odpowiadałoby uczuciom narodu, gdyby nasza ziemia złączyła się od razu z Macierzą – Ojczyzną.
  • Rozpoczął się ciężki bój o każdy dom, bój, którego zdradliwość zna każdy żołnierz, który kiedykolwiek wziął udział w ulicznej walce. Jeszcze dziś widzę tych wiarusów, którzy z bagnetem w ręku wpadają poprzez drzwi wyrwane granatem Wierniewskiego do ciemnej czeluści pierwszego domu. Lecz nieprzyjaciel nie dopuszczał do walki na białą broń i znikał, ilekroć nasz żołnierz wpadał do środka domu. Niewiadomo czy Niemcy uciekali, czy chowali się po nieznanych nam zakamarkach, by na tyłach podjąć walkę. To uchylanie się od walki wręcz - jednego tylko wzięliśmy jeńca - było jednak niebezpieczne i niepokojące. By zapobiec okrążeniu nas, rzuciłem wprawdzie na lewe skrzydło kulomiot. Lecz przyszedł moment, gdzie dalsze posuwanie się ku środkowi byłoby wariactwem i groziło katastrofą odcięcia. Niestety, nie doczekałem się ataku od frontu. Kompania opalenicka nie była już zdolna do ponownego skutecznego ataku.
  • W ciągu kilkunastu dni powstańcy kontrolowali już obszar ok. 25 tysięcy kilometrów kwadratowych. Powstańcy zdołali, mimo potężnej ofensywy niemieckiej utrzymać swe pozycje do czasu, gdy z odsieczą, choć niemilitarną, pospieszyła Ententa.
  • W obliczu Boga Wszechmogącego w Trójcy Świętej Jedynego ślubuję, że Polsce, Ojczyźnie mojej i sprawie całego Narodu Polskiego zawsze i wszędzie służyć będę, że kraju Ojczystego i dobra narodowego do ostatniej kropli krwi bronić będę, że Komisarzowi Naczelnej Rady Ludowej w Poznaniu i dowódcom, i przełożonym swoim mianowanym przez tenże Komisariat, zawsze i wszędzie posłuszny będę, że w ogóle tak zachowywać się będę, jak przystoi na mężnego i prawego żołnierza-Polaka, że po zjednoczeniu Polski złożę przysięgę żołnierską, ustanowioną przez polską zwierzchność państwową.
  • Wczoraj po południu, na krótko przed czwartą, nadciągały do miasta ż koszar na Jeżycach oddziały uzbrojonych żołnierzy niemieckich z 6 pułku grenadierów, w liczbie około 200, z oficerem na czele, śpiewając niemieckie pieśni, wtargnęli do gmachu Naczelnej Rady Ludowej, zrywając tamże sztandary angielskie, amerykański i francuski. W dalszym pochodzie przez św. Marcin, ul. Wiktorii, Berlińską i Plac Wilhelmowski czynili to samo, wdzierając się zwłaszcza na Berlińskiej do domów prywatnych i zrywając tamże z balkonów chorągwie koalicyjne i amerykańskie, i polskie, które deptano nogami. Prowokacyjne zachowanie się gwałtowników niemieckich zwabiło nie przygotowaną na napaść i prowokację ludność polską, która wyległa na ulice. Tymczasem żołnierze niemieccy dotarli do Banku Związku, tu zdarli i znieważyli sztandary angielskie i amerykańskie i tu padł pierwszy strzał do dyrektorów, który na szczęście chybił.
  • Zapadł już wieczór i mnóstwo ludzi trzymało w ręku pochodnie. Naprawdę nieczęsto można ujrzeć takie powitanie. Wszyscy mnie pozdrawiali. Nie chodziło tu oczywiście o moją osobę, ale okoliczności uczyniły mnie przez chwilę symbolem idei. To wielki zaszczyt. […]. Potem w hotelu „Bazar” zebrało się całe ziemiaństwo, kupcy, robotnicy i chłopi, mężczyźni i kobiety. Musiałem przemawiać, nie wiem ile razy. Prawie każda delegacja , która przybywała, domagała się mojej odpowiedzi. Musiałem wreszcie wyjść na balkon […] i przemówić do tłumu, który wypełniał już nie tylko olbrzymi plac przed „Bazarem”, ale i przyległe ulice.

Zobacz też: