Piotr Kuczyński

polski ekonomista

Piotr Kuczyński (ur. 1950) – polski dziennikarz ekonomiczny i analityk rynku finansowego.

  • Można przeprowadzić ćwiczenie umysłowe: co by się stało, gdyby eksport spadł o 25 procent, a import o 60 procent? No cóż, bilans handlu zagranicznego byłby jeszcze lepszy, a wkład tego czynnika we wzrost PKB byłby większy. A przecież byłaby to tragedia zarówno dla zatrudnionych w firmach związanych z handlem zagranicznym, jak i dla budżetu (mniejsze podatki). PKB wzrośnie też, jeśli wzrosną zapasy. Pozostaje jednak pytanie: dlaczego zapasy rosną? Czy dlatego, że firmy wierzą w ożywienie i zapasy zwiększają, czy dlatego, że spada popyt?
Piotr Kuczyński
  • Rynki finansowe żyły z długów państw, ale jednocześnie doprowadzały (w przypadku gry na spadki cen obligacji) do potężnych problemów w posiadających te obligacje bankach. Utworzyło się bardzo trudne do przerwania sprzężenie zwrotne. I to właśnie obawa o to, do czego doprowadzi upadek sektora finansowego, zmusiła banki centralne do druku lawiny pieniędzy. Drukujemy, dlatego żeby uratować sektor finansowy (i nie narazić się mu) i jednocześnie nie oddać władzy skrajnym partiom, które zyskałyby duże poparcie, gdyby kryzys mocniej zaatakował. Drukując, prowadzimy świat do kolejnego kryzysu. Kryzysu inflacji. To jednak problem, który zobaczymy dopiero za parę lat.
  • Światem rządzi chciwość. Jak ma pan milion, to chce mieć 30. I to już. Natychmiast. Nikt nie myśli w dłuższej perspektywie. Jedyne, co jest pewne w dzisiejszym świecie, to stan niepewności, czyli przekonanie, że za chwilę będzie jakaś zmiana. Od kryzysu do kryzysu. Co będzie jutro? To się będziemy jutro tym martwić. Na razie wszystko się jakoś kręci.
    • Źródło: Księga cytatów 2013, „Gazeta Wyborcza”, 21–22 grudnia 2013.
    • Zobacz też: chciwość
  • W czasach republiki weimarskiej wyjście z hiperinflacji umożliwił nowy pieniądz (marka rentowa) oraz to, że zniechęcono spekulantów walutowych, którzy poszli do Francji spekulować frankiem. Tym razem też rynki finansowe doprowadziły do kryzysu i będą ten kryzysy pogłębiać, mimo że być może nie będziemy tego zauważać. Trzy lata temu Paul Volcker, były szef Fed powiedział, że instrumenty pochodne „zbliżyły świat do katastrofy”. Tak, zbliżyły i nadal zbliżają…
  • W Danii wprowadzono w największym zakresie zasady flexicurity, czyli połączenia angielskiego „flexibility” (elastyczność) z „security” (bezpieczeństwo). Pracownika można błyskawicznie zwolnić, ale państwo rozpina pod nim taką siatkę go ubezpieczającą, że przez (dla nas, Polaków) niewyobrażalnie długi czas nie musi się martwić, z czego będzie żył. Poza tym państwo bardzo aktywnie szuka mu pracy. Realnej pracy, a nie takiej, że zwolniony górnik ma zająć się fryzjerstwem.
  • W naszym środowisku krąży kawał o dwóch analitykach. Brzmi on mniej więcej tak: na ekranie spadający szybko np. WIG20, jeden z analityków chwyta się za głowę, patrzy na wykres i mówi „Nic z tego nie rozumiem”, włącza się z pomocą drugi „Mogę ci to wytłumaczyć”. Na co pierwszy odpowiada: „Wytłumaczyć to ja też potrafię”…
  • W Polsce dominuje główny nurt, elita, która propaguje klasyczne, neoliberalne poglądy na gospodarkę. Ta elita opanowała media tak dokładnie, że bardzo trudno jest przebić się (bez ujemnych konsekwencji) z innym poglądem. (…) Dlaczego polski mainstream tak mocno wierzy w neoliberalne recepty, które przyniosły w trakcie ostatnich 30+ lat olbrzymie rozwarstwienie społeczeństw i doprowadziły do tego, że co parę lat wybucha kryzys? To pytanie powinien sobie zadać (bez uprzedzeń) każdy członek medialno-ekonomicznej elity.
  • Zupełnie kuriozalne było stwierdzenie Draghiego, że nie widzi przesady (exuberance) w zachowaniu rynków i nie widzi nawet ryzyka pojawienia się takiej przesady. Było to wyraźne nawiązania do słów Alana Greenspana z 1996 roku, kiedy mówił on o „irracjonalnej przesadzie” (irrational exuberance) panującej na rynkach finansowych. Teraz Mario Draghi twierdzi, że przesady nie ma. Świat ratowany jest za pomocą drukowania pieniędzy, gospodarki wpadają w recesję, realne stopy procentowe są ujemne, indeksy od 2009 roku wzrosły o ponad sto procent, ale nie ma przesady? Historia kiedyś prezesowi ECB to stwierdzenie przypomni.