Małomówny i rodzina

Małomówny i rodzina – powieść Małgorzaty Musierowicz z 1975 roku (wyd. Akapit Press, Poznań 1990).

Małgorzata Musierowicz

Wypowiedzi postaci

edytuj

Edmund (Munio)

edytuj
  • Jak apetycik, luba Rzodkiewciu? Czyżbyś przez nieuwagę zostawiła nam jakieś ochłapy?
    • Źródło: s. 9
    • Zobacz też: apetyt
  • Mnie się śniło, że stworzyłem teorię względności. To się nie może sprawdzić, bo już to zrobił Einstein. No, chyba, żebym stworzył jakąś nową.
  • Najpierw się rozejrzyj, a potem rozedrzyj.
    • Źródło: s. 38
  • W każdej niemal powieści dla młodzieży dzieci szukają skarbu. Zawsze bez porozumienia z milicją, to reguła. Oczywiście, zbrodniarza demaskuje jakiś dzielny kapitan, a skarb okazuje się fikcją w rodzaju nieciekawego rękopisu lub czegoś równie głupiego.
    • Źródło: s. 43

Inne postacie

edytuj
  • Jakby każdy głupek deptał po trawie, to by krowa nie miała co zryć!
    • Postać: Waldemar Adamski
    • Źródło: s. 12
    • Zobacz też: krowa, trawa
  • Księżycowa królewna! (…) Nie wytrzymam! Ten biedny człowiek jest ślepcem! Żeby on ją, sierota, widział tego dnia, kiedy narysowałem czołg jej szminką „Diorella”! O mało mnie nie zabiła, a wrzeszczała tak ohydnie, że dom się trząsł! Rysunek mi zniszczyła, mój Boże, co to był za czołg!
    • Źródło: s. 32
  • Nie mam zwyczaju sypiać w przełomowych momentach twego życia (…).
    • Postać: Babcia
    • Opis: do córki.
    • Źródło: s. 67
  • Zupełnie nieodpowiedzialny (…). Ma już pod czterdziestkę, a zachowuje się jak wyrostek. Jeździ jak wariat na motocyklu, zapuścił takie dziwne wąsy, a co najgorsze – wcale nie myśli o ożenku. Dziwaczny typ.
    • Postać: ciocia Lucynka
    • Opis: o doktorze Bratku.
    • Źródło: s. 28

Dialogi

edytuj
  • – Cuniopójdziemyciewodosiam! – powiedział Dzidziuś z szybkością karabinu maszynowego i zdawał się oczekiwać odpowiedzi.
    – Witusiu! – jęknęła ciocia Lucynka. – Co on mówi?
    Witalis, który jako jedyny w rodzinie rozumiał mowę Dzidziusia, przybliżył się z ważną miną.
    – Jacunio pójdzie myć się wodą, sam – przetłumaczył biegle.
    – Siam! Siam! – uradował się Jacunio. – Duzejduzejwodymycie!
    – On chce się umyć w bardzo dużej wodzie – przełożył Witalis z wprawą zawodowca i niedbałą miną.
    • Źródło: s. 23
  • – Mamo, czy ja bym mógł dziś wyjątkowo się nie wykąpać?
    – Och! – jęknęła Mama. – Co wieczór zadajesz mi to samo pytanie. I ja co wieczór odpowiadam cierpliwie, że człowiek kulturalny musi myć się codziennie. I niestety, już mi się znudziła ta zabawa. Róbcie sobie co chcecie, razem ze swoimi czarnymi nogami. Ja zajmuję się dziś wąchaniem jaśminu. Dobranoc.
    • Źródło: s. 58
  • – On się nazywa Franio – oznajmiła Rzodkiewka, wpatrując się nadal w kurczaka rozkochanym wzrokiem.
    – Jak, jak?
    – Franio. Franuś. Franciszek – powiedziała Rzodkiewka, nie zmieniając wyrazu twarzy.
    – Litości! – wyszeptał Tunio. – Ona zwariowała.
    – To nie może być Franciszek – rzekł zdecydowanie Munio, poddając oględzinom łebek kurczaka.
    – Więc może Edmund? – zaproponowała ironicznie Rzodkiewka.
    – Edmund też nie. Może Monika.
    – Hę?!
    – Ponieważ ten kurczak jest kurą. Kurczakiem płci żeńskiej.
    – Ach, głupstwo, nie szkodzi – odparła pogodnie Rzodkiewka. – On już jest dla mnie Franusiem…
    – Ona.
    – …ona jest już dla mnie Franusiem i pozostanie nią…
    – Pozostanie nim…
    – Pozostanie nim na zawsze.
    – Temu zwierzęciu i tak wszystko jedno – zgodził się Tunio.
    – Fakt. Patrzy jakoś głupio i jest małomówne.
    – Słusznie, mój bracie. Franciszek Małomówny.
    – Franciszka Małomówna, mój bracie.
    – Najlepiej niech biega jako F. M. To pasuje niezależnie od płci.
    Munio parsknął śmiechem.
    – F.M. Zatwierdzam. – powiedział.
    • Źródło: s. 19
  • – Pan Zieliński się (…) nie obawiał, powierzył jej sekret.
    – Nie znał kobiet – orzekł Munio z wyższością. – Nasza kuzynka to typ kobiety-plotkarki. Nawet nie celowo, a mimo woli wypaple wszystko.
    • Źródło: s. 96
  • – Zjadaj! – zażądała Rzodkiewka. – Grzecznie i do końca.
    Misiunia zaśmiała się nerwowo. – Cha, cha! Co to za dziwna dziewczynka, mamuniu!
    – Jazda, jazda – zachęciła ją Rzodkiewka. – Bo jak nie, to ci ją wsadzę na głowę.
    – Ona to zrobi – uprzedził Misiunię najstarszy z rodzeństwa.
    – Nie, nie zrobi – uśmiechnęła się Misiunia, założyła ręce na piersi i odchyliła się na oparcie krzesła, spod oka prowokująco patrząc na Rzodkiewkę.
    Rzodkiewka poczerwieniała gwałtownie, zacisnęła usta, po czym zdecydowanym krokiem podeszła do stołu, błyskawicznie zawładnęła talerzem i w okamgnieniu, nim ktokolwiek zdążył zapobiec czemukol­wiek, wyłożyła całą porcję jajecznicy na szczyt Misiuniowej fryzury. Zrobiło się cicho, jak makiem zasiał. Misiunia siedziała sztywno, wytrzeszczając oczy. Najwyraźniej odbywał się w niej jakiś przełom.
    – Jeszcze herbatkę – podsunął Tunio.
    – Ona już chyba wypije herbatkę – powiedziała Rzodkiewka z żalem w głosie.
    Misiunia bez słowa, pospiesznie, sięgnęła na oślep po szklankę i wypiła herbatę duszkiem.
    • Źródło: s. 53

Cytaty z narracji

edytuj
  • Chłopcom nie wypadało bić się z młodszą siostrą, toteż obrywali od niej zdrowe cięgi.
  • Doktorowi serce stopniało z szybkością, z jaką rozpuszcza się masło na gorącej patelni.
    • Źródło: s. 117
    • Zobacz też: serce
  • (…) Eugeniusz Musiałek, sierżant Milicji Obywatelskiej, wiele już zdążył zobaczyć w swoim nie tak znów długim życiu. Nigdy jednak nie zdarzyło mu się widzieć czegoś podobnego.
    • Opis: o rysunku Moniki.
    • Źródło: s. 47
  • – Jest godzina szósta pięćdziesiąt – powiedziało uprzejmie radio w kuchni.
    • Źródło: s. 37
  • Jezioro lśniło jak kałuża rtęci, zwaliste chmury snuły się nisko nad głowami. Nad powierzchnią gładkiej wody przelewały się mleczne mgły.
    • Źródło: s. 55
  • Kawa, jak to kawa, oczywiście wykipiała, napełniając cały dom zapachem wiejskiego śniadania.
    • Źródło: s. 35
    • Zobacz też: kawa
  • – Myśmy tego siwego już widzieli, prawda, Franusiu, mój chłopcze? – spojrzała czule na kurczaka i sierżantowi wydało się, ze ptak kiwnął głową.
    • Źródło: s. 90
  • Radio, które do tej pory mamrotało niewyraźnie na temat buraków, zaczęło nagle wyśpiewywać po angielsku.
    • Źródło: s. 35
    • Zobacz też: radio
  • (…) znikł w zieleni leszczyn, jak przerośnięty elf.
    • Opis: o Witalisie.
    • Źródło: s. 33
  • Małomówny i rodzina to był mój debiut. Wydała go w roku 1975 Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza.
    Niestety, nie o każdym pisarzu można powiedzieć, że zadebiutował dziełem genialnym. Co do mnie, czy­tając teraz Małomównego po latach, zdałam sobie sprawę, że zgrzytam zębami.
    Kiedy więc zaproponowano mi wznowienie Mało­mównego postanowiłam, że książkę tę poprawię – i w rezultacie napisałam ją na nowo.
    Jeśli istnieją czytelnicy przywiązani do pierwszej wersji, chcę ich tu przeprosić. Niechże mnie zrozumieją:
    nie każdemu w latach dojrzałych trafia się sposobność naprawienia błędów młodości. Mnie się trafiła. Musiałam z niej skorzystać.