Klątwa skorpiona (ang. The Curse of Jade Scorpion) – komedia kryminalna produkcji niemiecko-amerykańskiej z 2001 roku w reżyserii Woody'ego Allena i z jego scenariuszem.

Dialogi

edytuj
Laura Kensington: Czego pan szuka w szafie mamy?
C. W Briggs: Witam.
Laura Kensington: Jeden z tych niechlujnych prywatnych detektywów, co? Agent prywatny, jak ich zwą. Szpicel, cichociemny.
C. W Briggs: Nie, niechlujny śledczy ubezpieczeniowy. Agenci prywatni są romantyczni. Ja jestem po prostu niechlujny.
Laura Kensington: Zawsze podniecasz się pieszcząc damskie pantofelki?
C. W Briggs: Czasem trafia mi się kobieta w całości.
Laura Kensington: Bezczelny jesteś. Chyba mi się nie podobasz.
C. W Briggs: Zyskuję przy bliższym poznaniu. Co byś powiedziała na zbliżenie?
Laura Kensington: Nie wyglądasz na twardziela, co ściga przestępców.
C. W Briggs: Mam ci przyłożyć, żebyś zmieniła zdanie?
Laura Kensington: Uważaj, bo oddam.
C. W Briggs: Zaczyna brzmieć ciekawie... włączymy muzyczkę?
Laura Kensington: Dlaczego tu węszysz?
C. W Briggs: Laura Kensington?
Laura Kensington: Zgadza się. Dowód? Znamię na udzie w kształcie truskawki. Chcesz zobaczyć?
C. W Briggs: Może później, po oględzinach całości.
Laura Kensington: Narzeczonemu to się nie spodoba.
C. W Briggs: Któremu?
Laura Kensington: Śledzisz moje życie.
C. W Briggs: Czytuję brukowce.
Laura Kensington: Widziałeś więc zdjęcia, jak wskakuję do fontanny?
C. W Briggs: Z aresztowania za zbyt szybką jazdę, jak bryzgasz szampanem w El Marocco.
Laura Kensington: Podczas, gdy ja intensywnie żyję, ty węszysz ludziom po szafach.
C. W Briggs: Cóż robić? Płacą mi od śladu.
Laura Kensington: Złodziej coś po sobie zostawił?
C. W Briggs: Nie, gdyż jest wśród nas.
Laura Kensington: Kto tak twierdzi?
C. W Briggs: Mój głos wewnętrzny.
Laura Kensington: Więc jesteś C. W Briggs. Masz opinię przenikliwego śledczego i liczne sukcesy na koncie. Chciałam cię poznać.
C. W Briggs: Żaden mi się nie wymknie.
Laura Kensington: Mnie też nie.
C. W Briggs: Cóż... Cieszę się, że mogliśmy pogawędzić. Niestety, nie jesteśmy sami.
Laura Kensington: Gdzie dziś pójdziemy? Chinatown czy Harlem? Wolisz jazz czy opium?
C. W Briggs: Dywanik przed moim kominkiem.
Laura Kensington: Więc prosto do ciebie? Zawsze zaczynasz od deseru?
C. W Briggs: Zależy, co jem.
Laura Kensington: To będzie dla mnie bardzo interesujące doświadczenie. Wolę atrakcyjniejszych mężczyzn. Wysportowanych, umięśnionych.
C. W Briggs: Mogę zrobić kilka pompek, nim przyjdziesz. A co z twoim narzeczonym?
Laura Kensington: Nie zaproszę go.

C. W Briggs: Jak tutaj weszłaś?
Laura Kensington: Nie było to trudne.
C. W Briggs: Kazałaś ojcu kupić tę kamienicę?
Laura Kensington: Wystarczył skromny napiwek dla dozorcy.
C. W Briggs: Może w twoim wypadku. Gdy ja dam skromny napiwek, pluje mi na buty.
Laura Kensington: Przyniosłam bardzo drogą, rosyjską wódkę. 120 %
C. W Briggs: Nie upuść butelki, bo wysadzisz budynek.
Laura Kensington: Nudziłam się. Same magazyny detektywistyczne i wyniki gonitw.
C. W Briggs: Mam też talię kart z gołymi babkami.
Laura Kensington: Niech zgadnę. Używasz jej do gry w samotnika?
C. W Briggs: Chodziłem kiedyś z szóstką pik.
Laura Kensington: Śliczne mieszkanko. Dokładnie takie, jak myślałam. Zapyziała, szczurza nora.
C. W Briggs: Dziękuję. Przekażę dekoratorowi. O taki wyraz nam właśnie chodziło.
Laura Kensington: Konasz z chęci ujrzenia mojej truskawki?
C. W Briggs: Jeśli jest nadal tam, gdzie dziś po południu.
Laura Kensington: To dla mnie nowość. Przywykłam do luksusowych apartamentowców i jachtów. Rozpieszczających mnie europejskich kochanków. A jednak dziwnie podnieca mnie ta brudna nora i jej krótkowzroczny mieszkaniec, pracownik ubezpieczalni.
C. W Briggs: Czuję, że tkwi w tym komplement, ale nie mogę go wychwycić. (po chwili) Zdejmij płaszcz. W tym mieszkaniu nie padało od 20 lat.
Laura Kensington: (pod płaszczem brak ubrania) I jak?
C. W Briggs: Jeśli skonam w trakcie, niech spec od balsamowania zostawi mi uśmiech. (telefon) W samą porę.
Laura Kensington: Nałożę coś lżejszego i zaczekam w łóżku.
C. W Briggs: Lżejszego? Masz zamiar posmarować się balsamem?