Jan Frycz

polski aktor

Jan Frycz (ur. 1954) – polski aktor.

  • Bywam niewolnikiem swojego charakteru, swoich przyzwyczajeń, ale jako artysta czuję się wolny. A to znaczy, że jestem skazany na siebie.
Jan Frycz (2007)
  • Grając jakąś postać, nie chcę wszystkiego rozumieć. Nie chcę epatować swoim wnętrzem, pokazywać, jaki jestem bogaty duchowo. Aktor przecież, wzorem postaci szekspirowskich, powinien być bezradny wobec świata, wobec uczuć. Potrafię się dziwić, że partner coś do mnie powiedział, choć przecież teoretycznie wiem, jakie zdanie padnie. Aktor, który traci dar dziwienia się, jest skończony. W życiu nie wiemy, co się stanie za chwilę, a aktor musi tę niewiedzę jeszcze udowodnić.
  • (…) Hamlet jest właściwie człowiekiem bez wieku. Z jednej strony zachowuje się jak zgorzkniały starzec z tą jego ciągłą analizą świata, z drugiej zaś jak typowy nastolatek przeżywający okres buntu.
  • Nie ma już dla mnie wielkiego znaczenia, czy ktoś mnie skrytykuje, czy pochwali. Mam własne kryteria oceny.
  • Oczywistości i proste podziały w tym zawodzie nie istnieją. Aktorstwo wymyka się sztywnym klasyfikacjom na szkoły, style gry. Ważna jest intuicja. Ale i ona często zawodzi.
  • Patrząc na bohatera romantycznego, uświadomiłem sobie, jak bardzo łatwo wpadamy w pewne stereotypy. Dlaczego bowiem ma to być zawsze jakiś rozchełstany chłopak w białej koszuli, a nie zgryźliwy, dociekliwy, wręcz matematyczny umysł?
  • Praca w filmie wymaga innego rodzaju skupienia. Kiedy jestem gotów do zagrania sceny, pojawia się na przykład chmura i trzeba czekać na odpowiedni moment. Ale wtedy właśnie jest przerwa obiadowa. Zapalam papierosa, denerwuję się, bo widzę, że krzywo przybijają belkę i ona zaraz im spadnie, a potem myślę: cholera, właściwie, co mnie to obchodzi. I nagle znajduję się w stanie jakiejś schizofrenii. Energia, z którą przyszedłem na plan, rozpływa się. A przy tym ta żenująca polska bieda. Na wszystko brakuje pieniędzy. Wystarczyłaby zwyczajna rzecz, od lat oczywista w produkcjach filmowych na całym świecie: przyczepa, w której aktor może przeczekać chwilę, kiedy nic się nie dzieje.
  • (…) roli nie buduje się jak okrętu czy katedry. Często powstaje ona na skutek impulsu, chwilowego błysku.
  • Teksty młodych dramaturgów są na ogół interwencyjne, każdy dialog jest od początku do końca przewidywalny, widać haki, na których autor zawiesił tajemnicę. Zastanawiam się, czy ktoś chciałby taką sztukę zobaczyć w teatrze? Ja chyba nie.
  • W tym zawodzie (…) każda następna rola jest chyba najważniejsza, prawda?
  • W zawodzie aktora, pomimo wielu złych rzeczy z nim związanych, piękne jest, że nie wiadomo kogo się jutro spotka.
  • (…) żyjemy w czasach, kiedy pieniądze bardzo przewartościowały nasze zachowania, myślenie, związki międzyludzkie, przyjaźnie. To, co kiedyś było „baraszkowaniem” po życiu i sztuce, dziś staje się wymierne i bardzo zdominowane przez pieniądz. Ta pogoń jest czasem groteskowa.

O Janie Fryczu

edytuj
  • Frycz jest świetnym aktorem. Wiem, że dziś takich słów się nie pisze, lecz mam to za nic, tak myślę, więc dlaczego mam to ukrywać, pozbawiając człowieka przyjemności (…).
    • Autor: Andrzej Wanat, „Teatr”, 1995, nr 7/8
  • Frycz nie oszczędza, nie broni postaci. Niekiedy nawet dokucza im z „masochistyczną” satysfakcją. On stara się je ogarnąć. Z całym dobrodziejstwem inwentarza. Zrozumieć raczej niż usprawiedliwić.
    • Autor: Andrzej Wanat, „Teatr”, 1995, nr 7/8
  • Jest artystą finezyjnie inteligentnym, który wyżej od aktorstwa profesjonalnego ceni sobie przygodę wyobrażania.

Zobacz też

edytuj