J.D. Vance

amerykański polityk, senator Partii Republikańskiej z Ohio od 2023 roku, wiceprezydent-elekt Stanów Zjednoczonych

James David Vance (ur. 1984) – amerykański polityk, członek Partii Republikańskiej, senator z Ohio od 2023 roku, kandydat Partii Republikańskiej na wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych w wyborach w 2024 roku.

J.D. Vance (2023)

Elegia dla bidoków

edytuj

(przeł. Tomasz S. Gałązka, wyd. Marginesy, Warszawa 2018)

  • Całymi latami usprawiedliwiałem mamę. Próbowałem pomagać jej w walce z lekomanią, czytałem te durne książki o uzależnieniach, chodziłem na spotkania anonimowych narkomanów. Bez słowa skargi znosiłem kolejnych „tatusiów”, którzy za każdym razem odchodzili, zostawiając we mnie pustkę i nieufność do facetów. Zgodziłem się wsiąść do jej samochodu tego dnia, kiedy zagroziła, że mnie zabije, a potem stanąłem przed sędzią i kłamałem, żeby tylko mama nie poszła do więzienia.
  • Gdy mówię o niedolach swoich pobratymców, często słyszę w odpowiedzi wyjaśnienie mniej więcej tej treści: „No pewnie, J. D., że dla białej klasy robotniczej perspektywy się pogorszyły, ale tu stawiasz wóz przed koniem. Jest wśród nich więcej rozwodów, mniej małżeństw, doświadczają mniej szczęścia, bo ubyło tego, co gospodarka ma im do zaoferowania. Gdyby tylko mieli lepszy dostęp do zatrudnienia, poprawiłoby się także w innych aspektach życia”. Kiedyś sam w to wierzyłem, za młodu wręcz rozpaczliwie chciałem w to wierzyć. (...) Doświadczenie bywa jednak niełatwym nauczycielem.
  • Gdy się przejdzie z klasy robotniczej w szeregi białych kołnierzyków, okazuje się, że niemal każdy element dawnego życia jest w najlepszym razie niemodny, a w najgorszym – niezdrowy.
  • Jestem patriotą tego typu, z którego naśmiewają się mieszkańcy nadatlantyckiej megametropolii. Mam gulę w gardle, gdy słyszę obciachową balladę Lee Greenwooda „Proud to Be an American”.
  • Nie mówię, że talent się nie liczy. Na pewno pomaga. Jest jednak wielka moc w uświadomieniu sobie, że człowiek sam siebie dotąd nie doceniał – że, nie wiedzieć czemu, umysł brał skutki nieprzyłożenia się do jakiegoś zadania za dowód niezdolności do jego wykonania. I to dlatego, kiedy pytają mnie, co najbardziej chciałbym zmienić w białej klasie robotniczej, mówię: „Poczucie, że nasze decyzje nic nie znaczą”.
  • Nie wszyscy w białej klasie robotniczej walczą o przetrwanie. Już od dziecka wiedziałem, że istnieją dwa odrębne kodeksy obyczajowe, dwa warianty presji otoczenia. Moi dziadkowie reprezentowali jeden z nich: staromodni, nieostentacyjnie pobożni, wierzący we własne siły, ciężko pracujący. Moja matka i stopniowo cała dzielnica ucieleśniali ten drugi: skupieni na konsumpcji, odosobnieni, gniewni, nieufni.
  • Pod żadnym względem nie przypomina ludzi, których za młodu podziwiałem: jego wymowa – czysta, doskonała, wolna od akcentów – wydaje się obca, lista jego akademickich dokonań robi wręcz paraliżujące wrażenie, życie rodzinne prowadzi w Chicago, gęsto zaludnionej metropolii, i cechuje go pewność siebie zrodzona ze świadomości, że nowoczesna amerykańska merytokracja to system wręcz stworzony dla niego.
  • Wielu moich przyjaciół winą za takie [spiskowe] postrzeganie naszego prezydenta obarcza rasizm. Jednak licznym mieszkańcom Middletown Obama wydaje się obcy z powodów zupełnie niezależnych od koloru jego skóry. Pamiętajcie, że ani jeden z moich kolegów z liceum nie trafił do uniwersytetu z Ivy League. Barack Obama uczył się na dwóch z nich i na obu miał świetne wyniki. Jest błyskotliwy, bogaty i mówi jak profesor prawa konstytucyjnego – bo nim przecież jest.
  • Wydaje się niemożliwe, by zamieszkała na wsi w Ohio rodzina, w której łączny dochód wynosił ponad sto tysięcy dolarów, miała kłopoty finansowe. A jednak żarli się o to, bo kupowali rzeczy niepotrzebne: nowe samochody osobowe, nowe pickupy, basen. Nim ich małżeństwo się rozpadło, na co nie trzeba było długo czekać, narobili już długów na dziesiątki tysięcy dolarów i nawet nie wiadomo, na co poszły te pieniądze
    • Opis: o związku matki i ojczyma.
  • Wydatkami potrafimy wpędzić się w bankructwo. Fundujemy sobie wielkie telewizory i iPady. Nasze dzieci noszą fajne ciuchy dzięki kartom kredytowym na wysoki procent i chwilówkom. Kupujemy zbyt duże domy, zaciągamy kredyty pod ich zastaw, żeby mieć na bieżące wydatki, po czym ogłaszamy niewypłacalność i wynosimy się gdzieś indziej, często zostawiając zadłużony dom pełen śmieci.
  • Za każdym razem, kiedy instruktor darł się na mnie, a ja dumnie stałem na baczność; za każdym razem, kiedy podczas biegu myślałem, że padnę, ale nie odstawałem od grupy; za każdym razem, kiedy nauczyłem się robić coś, co kiedyś uważałem za niewykonalne, jak wspinaczka po linie, byłem bliższy uwierzenia we własne siły.
    • Opis: o służbie w marines.
  • Ameryka to wspólnota ludzi o wspólnej historii i wspólnej przyszłości. Mówiąc krótko, to naród. (…) Chociaż nasze idee i zasady są wspaniałe, to jest to przede wszystkim ojczyzna. Ludzie nie będą walczyć o abstrakcje, ale będą walczyć o swój dom.
    • Źródło: Tomasz Zalewski, Donald bierze Bidoka, „Polityka”, nr 31, 24 lipca 2024.
    • Zobacz też: Stany Zjednoczone

O J.D. Vansie

edytuj