Błazen – rodzaj klauna, zatrudnianego m.in. na dworach królewskich.

  • Błazeństwo było, jest i będzie wpisane w zawód aktora, a dobre aktorstwo to istotnie penetracja ludzkiej natury. Oczywiście dziś nikt na drzwiach gospody nie pisze, że „psom, Cyganom i aktorom wstęp wzbroniony”. Zmienił się społeczny status tego zawodu, ale istota jest od starożytności ta sama, Wyspiański pisał, że aktorów „na to powołano, by biorąc na się maskę i udanie, mówili prawdy ludzkiej przykazanie”. Istnieje jednak (…) w każdej twórczości sztampa, chałtura, kicz, które sztuką przez duże S nie są, ale nie zajmujmy się tym. Jest tyle arcydzieł, które nas uwznioślają, że życie jest zbyt krótkie, by je poznać. Błazeństwo może być mądre i wielkie. Nie widzę go w głupkowatych telewizyjnych kabaretach, lecz np., w komedii dell’arte, która wyostrzała spojrzenie na ludzką naturę, wyśmiewała wady piętnowała głupotę, leczyła poprzez śmiech. Mądry błazen więcej powie o życiu niż aktor bez poczucia humoru. Teatr bez dystansu, bez szczypty szaleństwa, symbolicznego traktowania życiowych perypetii jest nudny i nie porywa – nie zdziera masek, za którymi wygodnie na co dzień się chowamy.
Błazen
  • Genialne słowa trafiają w duszę nawet wtedy, gdy je wypowiada, nie rozumiejąc zupełnie, błazen prowincjonalny z mianem artysty.
  • Przyjachawszy do dwora jeden uskarżał się przed nim, że go błaznem nazwano, a on na to: „Co komu do tego, choćby i tak było”.
    • Autor: Piotr Smolik, Żarty Piotra Smolika, XVII wiek
    • Źródło: Dawna facecja polska (XVI–XVIII w.), oprac. Julian Krzyżanowski i Kazimiera Żukowska-Billip, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1960, s. 236.
    • Zobacz też: zniewaga
  • Tradycja królewskich błaznów nie zanikła, ponieważ jest użyteczna i potrzebna królom wszystkich czasów, choćby ci pachnieli benzyną i mówili z teksańskim akcentem.
  • – Więc mnie nazywasz błaznem, moje dziecko?
    – Wyrzekłeś się wszystkich innych twoich tytułów, ten jeden posiadasz od urodzenia.