Andrzej Łapicki

polski aktor

Andrzej Łapicki (1924–2012) – polski aktor, reżyser i pedagog, także polityk.

Andrzej Łapicki (2010)

Wypowiedzi

edytuj
  • Aktor nigdy nie wykroczy poza siebie. Tadeusz Łomnicki, który przylepiał sobie różne nosy, zakładał peruki, wrzeszczał, pluł i wyciągał flaki na wierzch, pozostawał cały czas sobą, Łomnickim. Aktor jest instrumentem dla siebie, gra sobą. Steinway pozostaje zawsze fortepianem, może wydawać najwyżej trochę inny dźwięk, w zależności od tego, kto i jaką melodię na nim wygrywa.
  • Aktor powinien grać dobrze. Wybitnie? To zdarza się bardzo rzadko, na pewno on sam jako człowiek musi mieć osobowość, która przyciąga uwagę.
  • Bardzo wcześnie zdałem sobie sprawę, że nie zagram Króla Leara ani Kordiana. Myślę jednak, że to dobrze, że uniknąłem klęsk.
    • Źródło: wywiad Andrzeja Wanata, „Teatr” 1995, nr 1
  • Cieszę się, że mogłem być prezesem ZASP, rektorem warszawskiej szkoły teatralnej, a że byłem aktorem... Boże złoty, są różne zawody. Mógłbym pisać, bo kochałem to w młodości, albo zostałbym prawnikiem, może lekarzem. Aktorstwo to nie jest profesja dla mężczyzny. To zawód dla egoistów. Trzeba być przez cały czas zajętym sobą.
  • Do listy wybitnych reżyserów dopisałbym Krzysztofa Warlikowskiego, znaczących debiutów aktorskich nadal nie widzę. Było paru, którzy dobrze się zapowiadali, ale czy coś z tego wynika? Nic. Aktorzy przestają być aktorami, zajmują się wszystkim innym.
  • Nie wypieram się swoich win, ale też nikomu nie powiedziałem, że dobrze jest grać w serialu; nikogo nie namawiałem do udziału w reklamie; nikomu nie proponowałem występów w trzeciorzędnych filmach... Tylko że chęć pokazania się w tym zawodzie zwycięża rozsądek. Znam to z autopsji. Trudno jest wytłumaczyć studentom, że istnieje sztuka wyższa. Nie bardzo zresztą widzę, który teatr ją obecnie kultywuje.
  • Oczywiście, uznaję wyższość Juliusza Słowackiego nad Tadeuszem Rittnerem, ale jednocześnie wiem, że nie zrobię dobrze Słowackiego i po prostu nie biorę się za to. Wydaje mi się natomiast, że dobrze rozumiem Rittnera, Perzyńskiego, Zapolską, Kisielewskiego (Fredro to już osobny rozdział). Lubię tę epokę.
    • Źródło: wywiad Andrzeja Wanata, „Teatr” 1995, nr 1
  • Ona myślała, że jest Marilyn. I rzeczywiście była, tylko krótsza o pół metra. Inne szczegóły też miała krótsze.
  • Przy całym moim krytycyzmie wobec niektórych współczesnych zjawisk nie głoszę, że dawniej było lepiej, bo coś mi się kiedyś podobało, albo że byłoby dobrze, gdyby było tak, jak kiedyś. Uważam, że dzień dzisiejszy ma rację, nawet jeżeli ja tej racji nie rozumiem. Mnie się to nawet podoba, a właściwie podoba mi się teraz wszystko, łącznie z moim wiekiem. Osiągnąłem spokój, to jest najlepszy okres mojego życia. Sam sobie też się podobam, odrzuciłem wszystkie niepotrzebne obciążenia i... jestem. Dlaczego zatem, kiedy wychodzę na scenę, miałbym udawać kogoś innego?
  • Raz w życiu zagrałem jakiegoś króla, ale to łatwe. O swoim aktorstwie mogę powiedzieć tyle, że nie spadałem z pierwszej ligi, ale zwycięstwo w Lidze Mistrzów było wykluczone. Nie znoszę okłamywania siebie i nie szanuję ludzi, którzy uważają się za pępek świata. Niestety, w aktorstwie bez tego ani rusz. Widzę to po kolegach.
  • Teatr to jest pewien myślowy przekaz, skrót, filozofia. Lustro – jak uważał Szekspir – w którym przegląda się świat, ale ono jest też transparentne. Przez nie widać coś dalej, głębiej i więcej.
  • Wbrew pozorom nie miała seksu, choć uważała się za królową seksu i na taką kreował ją jej mąż Stanisław Dygat. Miała wdzięk. Byłaby świetną aktorką komediową. Niepotrzebnie udawała wampa.
  • Wykonałem numer, który może posłużyć jako przykład przyszłym pokoleniom. Jeżeli nie jesteś zadowolony z tego, co robisz – przestań występować. Dwanaście lat nie graj, potem wracasz i wtedy każdy powie: nie, on wcale nie był taki kiepski, jak myślałem. To jest moja recepta na sukces. Grałem w przeszłości bardzo dobre role, ale okazuje się, że teraz to nie ma żadnego znaczenia. Proporcje bardzo ciepłego przyjęcia, którego doznałem, z tym, co rzeczywiście zrobiłem, są żadne. Być może po prostu od dawna nie oglądano aktora tego typu i takiego rodzaju grania. Z aktorów w tak podeszłym wieku, którzy wychodzili na scenę, pamiętają już tylko Solskiego. Jeden z recenzentów napisał o mnie: „Wyszedł na scenę i już nic nie musi”. To widocznie wystarczyło do pozytywnej oceny.
  • Z pewnością mogę powiedzieć, że film to niespełniona dziedzina mojej działalności. Nie dostarczył mi dostatecznej satysfakcji. Poza Saltem, Jak daleko stąd, jak blisko i kilkoma filmami Andrzeja Wajdy (na czele z Weselem, które zawsze będzie aktualne) nie wypowiedziałem się jako aktor filmowy w pełni, nie zaistniałem (...) jako reprezentant swojego pokolenia. Film to moja nie wypełniona karta.
    • Źródło: wywiad Andrzeja Wanata, „Teatr” 1995, nr 1

O Andrzeju Łapickim

edytuj
  • Cały czas marzę o spotykaniu pięknych dziewczyn i adorowaniu ich z wzajemnością. Swoją drogą uważam za niezwykle cenną sytuację, w jakiej znalazł się Andrzej Łapicki. Żeniąc się z kobietą o 60 lat młodszą, Łapicki sprawił, że przesunęły się granice społecznego przyzwolenia na różnice wieku między kobietą a mężczyzną. Jego przykład daje mi nadzieję, że spotka mnie to samo.
  • Kiedyś zapytano Łapickiego, dlaczego w pewnej scenie nie płacze. Łapicki odpowiedział, że „Polski mężczyzna w takiej sytuacji nie płacze”. I to jest prawda. W wielu sytuacjach Rosjanie się wzruszają i płaczą – my natomiast nie.

Zobacz też

edytuj