Zniewolony umysł – esej Czesława Miłosza wydany w Paryżu w 1953.

  • Aktorstwo dnia codziennego tym się różni od aktorstwa w teatrze, że wszyscy grają przed wszystkimi i wiedzą nawzajem o sobie, że grają.
  • Cóż za bezgraniczna pycha przypisywać zjawiskom sprzeczności, w które wplątują nas nasze nieudolne pojęcia! (…) Jeżeli cała analiza Historii przeprowadzona według Metody operuje podobnymi trikami, to jest naprzód wprowadza pojęcia, a później bierze sprzeczności za sprzeczności obserwowanego materiału, to ładnie będzie wyglądało Imperium wzniesione na takich fundamentach.
  • Dialektyka: przewidzieć, że dom się spali, po czym rozlać benzynę koło pieca. Dom się pali, moje przewidywania są spełnione. Dialektyka: przewidzieć, że twórczość artystyczna niezgodna z socjalistycznym realizmem będzie bez wartości, po czym umieścić artystę w warunkach, w których taka twórczość jest bez wartości. Przewidywania są spełnione.
  • Doktrynie odmawiam prawa do usprawiedliwienia zbrodni popełnianych w jej imieniu. Współczesnemu człowiekowi, który zapomina o tym, jak nędzny jest w porównaniu z tym, czym może być człowiek – odmawiam prawa do mierzenia przeszłości i przyszłości własną miarą.
    • Źródło: Zniewolony umysł (1953), Przedmowa, s. 18.
  • Donosicielstwo było i jest znane w różnych cywilizacjach. Na ogół jednak nie było nigdy podnoszone do godności cnoty. W cywilizacji Nowej wiary jest zalecane jako cnota podstawowa dobrego obywatela.
  • (…) jakiekolwiek polowanie na „absolut” poprzez zestawienia barw czy dźwięków jest brakiem odwagi w domyśleniu rzeczy do końca
  • Jednocześnie to, co w nas jest chronione przed oczami niepowołanych, nabiera dla nas szczególnego waloru, gdyż nie jest nigdy wyraźnie formułowane, a co nie jest formułowane w słowach, posiada irracjonalny urok czysto uczuciowej jakości.
  • Nowoczesna sztuka zawiera wiele przykładów ślepej namiętności, która w kształtach, barwach i dźwiękach nie znajduje nasycenia. Kontemplacja zmysłowego piękna jest możliwa tylko, kiedy artysta czuje miłość do tego, co go otacza na ziemi. Jeżeli jednak czuje tylko obrzydzenie, niezdolny jest zatrzymać się w miejscu i oglądać. Wstydzi się odruchów miłości, skazany jest na ciągły ruch, na szkicowe tylko ujęcie drobin zaobserwowanej materii. Przypomina lunatyka, który utrzymuje równowagę, dopóki idzie.
  • Poezję (…) można określić jako wyraz indywidualnego temperamentu przełamującego się poprzez konwencję społeczną.
  • Przeciętnie wykształcony Polak, Czech czy Węgier wie dość dużo o Francji, Belgii czy Holandii. Przeciętnie wykształcony Francuz, Belg czy Holender nie wie nic o Polsce, Czechosłowacji czy Węgrzech.
    • Źródło: Zniewolony umysł (1953), Zachód, s. 59.
  • Przyjazd na Zachód jest dla człowieka ze Wschodu dużym wstrząsem, gdyż w obcowaniu z innymi – poczynając od tragarza i szofera taksówki – nie napotyka na żaden opór – są oni zupełnie rozluźnieni, brak im tej wewnętrznej koncentracji, która wyraża się w opuszczeniu głowy albo w latających niespokojnie oczach, gadają, co im ślina na język przyniesie, śmieją się głośno; czyż to możliwe, aby stosunki pomiędzy ludźmi mogły być aż tak proste?
  • Rewolta przeciw własnemu środowisku jest zwykle wstydem własnego środowiska.
  • Socjalistyczny realizm wzmacnia małe talenty i niszczy wielkie.
  • Strach przed bezwzględnością, z jaką system gospodarczy Zachodu odnosi się do pracowników nauki i sztuki, jest bardzo rozpowszechniony wśród intelektualistów wschodnich.
  • Strach przed wolnością jest strachem przed pustką.
  • Teraz pisarze zachowywali się trochę jak dziewice: Chętnie, ale bojaźliwie.
  • Tylko głupia burżuazja uważa, że z niuansów myśli nic nie wynika. Partia wie, że wynika bardzo wiele: był czas, kiedy rewolucja nie była niczym innym niż niuansem myśli grupki teoretyków pod przywództwem Lenina, kłócących się w Szwajcarii przy kawiarnianym stoliku.
  • Wiedza zwulgaryzowana tym się odznacza, że daje poczucie, iż wszystko jest zrozumiałe i wytłumaczone.
  • Więc cóż Zachód może nam ofiarować? Wolność od czegoś to dużo, ale to za mało, to o wiele mniej niż wolność ku czemuś.
  • W moich wędrówkach w początkach drugiej wojny światowej zdarzyło mi się, co prawda na bardzo krótko, być w Związku Sowieckim. Czekałem na pociąg na stacji jednego z wielkich miast Ukrainy. Był to olbrzymi gmach. (…) Marmurowe schody pełne były śpiących nędzarzy; ich nagie nogi wyglądały z łachmanów, chociaż była to zima. Z góry nad nami głośniki ryczały propagandowe hasła. Przechodząc zatrzymałem się, nagle czymś tknięty. Pod ścianą umieściła się rodzina chłopów: mąż, żona i dwoje dzieci. Siedzieli na koszykach i tobołach. (…) Mówili ze sobą przyciszonymi głosami po polsku. Patrzyłem na nich długo i nagle poczułem, że łzy płyną mi po policzkach. I to, że właśnie na nich zwróciłem uwagę w tłumie, i moje gwałtowne wzruszenie były spowodowane ich zupełną innością. Była to ludzka rodzina, jak wyspa w tłumie, któremu czegoś brakowało do zwyczajnego, małego człowieczeństwa. Gest ręki nalewającej herbatę, uważne, delikatne podanie kubka dziecku (…) ich odosobnienie, ich prywatność w tłumie – oto co mną wstrząsnęło.
  • W tej filozofii powodzenie jest integralną częścią rozumowania; przegrana odkryłaby błędność sztucznej dialektyki, która zostałaby zwyciężona przez rzeczywistość.
  • (...) z każdego punktu widzenia kraje te są bodaj ważniejszą częścią nie tylko Europy, ale całej kuli ziemskiej. Jeżeli się zakłada, że Nowa Wiara rozpowszechni się wszędzie, są one pierwszym i dlatego najciekawszym terenem eksperymentu poza Rosją. Jeżeli się zakłada, że Centrum przegra i nie zdoła narzucić światu swojej hegemonii, formy gospodarki i kultury, jakie w tych krajach powstaną, będą pasjonującym przykładem wykluwania się nowego, ponieważ nie istnieje w historii powrót do status quo.
    • Opis: o europejskich państwach socjalistycznych.
    • Źródło: Zniewolony umysł (1953), Zachód, s. 60.

O Zniewolonym umyśle

edytuj
  • Podziwiałem (…) wspaniały język, hiperwspaniałą prozę polską, formułowałem w sobie sąd, który chciałem wypowiedzieć w przyszłej recenzji: „A jednak ze wszystkich ludzi piszących na emigracji Miłosz jest najlepszym polskim stylistą”. (…) książka Miłosza jest czymś zupełnie innym. Stanowi od-pom-pa-tycz-nie-nie literatury emigracyjnej. Nie protestuje, nie krzyczy, nie wyciąga rąk, nie zaciska pięści. Nie jest żadną Marsylianką wolności. (…) Cztery rozdziały od Alfy do Delty – to żywi ludzie, to obserwacje psychologiczne wnikliwe i świetne. Reszta rozdziałów – to teorie historyczno-ekonomiczne-filozoficzne wyraźnie przerastające zasób wiedzy autora. To aforyzmy doskonale wypowiedziane, którym brak podstaw wiedzy i nauki; pretensje tej książki wyrastają o wiele ponad jej wartość realną.