Steve Carell
amerykański aktor komediowy, scenarzysta
Steve Carell (ur. 1962) – amerykański aktor, producent filmowy, scenarzysta i komik.
- Każdy związek jest inny, rządzi się własnymi prawami. Nie można uogólniać i przykładać do wszystkich jednakowej miary. My z żoną na przykład często się śmiejemy. To zawsze pomaga. Liczą się też małe dowody przyjaźni. Moja żona zawsze przed pójściem spać ustawia w ekspresie dzbanek ze świeżo zmieloną kawą. U nas to ja zawsze pierwszy wychodzę z domu, dlatego zależy mi na czasie. Kiedy więc wstaję rano, kawa jest już gotowa. Niby nic wielkiego, ale dla mnie to bardzo romantyczny gest. Właśnie dzięki takim drobiazgom związek może przetrwać przez długie lata.
- Lubię czytać gazetowe porady, bo jest się z czego pośmiać. Większość tych wskazówek kompletnie nie nadaje się do zastosowania.
- (...) najtrudniej nakręcić komedię, w której wszyscy umierają. To się nazywa droga przez mękę.
- (...) nie widzę nic złego w układaniu sobie planu na życie. To jest potrzebne. Wydaje mi się jednak, że te plany, jakiekolwiek by były, powinny zawierać pewien margines dowolności, miejsce na improwizację. Niespodzianki się zdarzają i trzeba o tym pamiętać. Życie składa się z wielu nieprzewidzianych okoliczności, trzeba być elastycznym, by w odpowiednim momencie móc dostosować się do sytuacji. Nie można przez cały czas trzymać się tylko jednej drogi. Wiem po sobie: jeszcze kilka lat temu, gdyby ktoś mi powiedział, że moja kariera potoczy się w taki sposób, to chyba bym go wyśmiał. A jednak! Dlatego właśnie musiałem wszystkie swoje plany ułożyć od nowa i w tej chwili cieszę się tym, co się wokół mnie dzieje. To zresztą również dobry sposób na życie: cieszyć się z tego, co jest.
- Pamiętam, że kiedy miałem dziesięć lat, któryś z nich przyprowadził dziewczynę do domu, żeby przedstawić ją rodzicom. Przebrałem się wtedy za kosmitę. Owinąłem się folią aluminiową, założyłem na głowę motocyklowy kask z pulsującą diodą na czubku. I tak zasiadłem do stołu. Z całej rodziny nikt nawet nie mrugnął okiem. Chyba już byli przyzwyczajeni do takich wyskoków. Dziewczyna za to miała oczy wielkie jak półmiski. Nie miała pojęcia, co się dzieje. Brat ją tylko pocieszał: „To nic, to tylko mój dziesięcioletni brat znowu wariuje”.
- Wierzę, że miłość od pierwszego wejrzenia jest możliwa. To się zdarza. Miłość pojawia się w najmniej spodziewanych porach, zazwyczaj, kiedy nie jesteśmy w ogóle na to przygotowani.
- Wzruszam się nawet przy reklamach.
Zobacz też: