Anna Dymna: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Alessia (dyskusja | edycje)
m formatowanie, formatowanie automatyczne, drobne redakcyjne
Linia 73:
 
===O===
* On był niezwykły. Szczery do bólu, jak ogień i woda równocześnie. Któregoś dnia, gdy zaczęłam opowiadać mu, jak to kiedyś będę bogata, więc nie będę gotować obiadów i męczyć jak moja mama - szliśmy akurat ulicą Karmelicką – on wysłuchał mnie i potwornie się oburzył. Zaczął krzyczeć: „Co?! Ty będziesz gwiazdą? A w czym ty jesteś lepsza od babci klozetowej, która kocha swój zawód? Masz robić wszystko sama!”. I myśmy rzeczywiście robili wszystko sami. Dymny mówił: „Masz umieć murować ściany, przetykać sracz, szyć, bo tyle człowiek jest wart, co sam zrobi”.
 
** Opis: o Wiesławie Dymnym, pierwszym mężu.
* On był niezwykły. Szczery do bólu, jak ogień i woda równocześnie. Któregoś dnia, gdy zaczęłam opowiadać mu, jak to kiedyś będę bogata, więc nie będę gotować obiadów i męczyć jak moja mama - szliśmy akurat ulicą Karmelicką – on wysłuchał mnie i potwornie się oburzył. Zaczął krzyczeć: „Co?! Ty będziesz gwiazdą? A w czym ty jesteś lepsza od babci klozetowej, która kocha swój zawód? Masz robić wszystko sama!”. I myśmy rzeczywiście robili wszystko sami. Dymny mówił: „Masz umieć murować ściany, przetykać sracz, szyć, bo tyle człowiek jest wart, co sam zrobi”.
*** Źródło: Janusz Schwertner, ''To wszystko ma sens'', „Miesięcznik Kraków” nr 88, luty 2012.
** o Wiesławie Dymnym, pierwszym mężu
*** Źródło: Janusz Schwertner, ''To wszystko ma sens'', „Miesięcznik Kraków” nr 88, luty 2012.
 
===P===
Linia 95 ⟶ 94:
** Zobacz też: [[telewizja]]
 
* To nie jest proste. Gdy wracam z rozmów z ludźmi, którzy mają Huntingtona, to widzę, jak oni umierają z pełną świadomością. A ja z nimi rozmawiam. I czasem nawet sama nie wytrzymuję. No bo jak człowiek wie o tym, że powolutku będzie tracił mózg, nie będzie mógł się ruszać i prawdopodobnie wkrótce odejdzie, tymczasem przy mnie jest wesoły i uśmiechnięty, to sama zastanawiam się: „Boże, ale o czym ja będę z tobą rozmawiać?”. A on na to: jakże o czym? O pięknych momentach życia – o tym, że mogę jeszcze ruszać dłonią i trzymać aparat.
** Opis: pytana, jak radzi sobie z przenikaniem się światów studentów, z którymi pracuje i niepełnosprawnych.
*** Źródło: Janusz Schwertner, ''To wszystko ma sens'', „Miesięcznik Kraków” nr 88, luty 2012.
 
* Trzeba się widywać z ludźmi. Inaczej człowiek nagle zobaczy, że siedzi przy komputerze z komórką, a wokół pustynia. Trzeba nauczyć ludzi, żeby słuchali drugiego. Bo nie słuchamy! Taki styl. Ja nienawidzę chodzić na przyjęcia. Stoję, a ktoś podchodzi i mówi: „O! Witam, Aneczko, co słychać?”. Otwieram usta, bo chcę odpowiedzieć, a ten, co pytał, już plecami odwrócony, pyta kogoś innego. Kiedyś było inaczej...
Linia 128 ⟶ 127:
* To ze względu na Wieśka Dymnego. Ona była w trudnym momencie życia i ja w zasadzie starałem się przede wszystkim nią opiekować. Potrzebowała wtedy takiej przyjaznej duszy. To prawda, nie było żadnych prób z mojej strony. Uważałem, że mnie nawet nie wypada.
** Autor: [[Edward Linde-Lubaszenko]] pytany, dlaczego w latach młodości nie próbował poderwać Anny Dymnej.
*** Źródło: Janusz Schwertner, ''I w mózgu zapala się światło'', „Magazyn Krakowski” nr 3, 24 stycznia 2013.
 
==Zobacz też==