Skarby – powieść Joanny Chmielewskiej z 1988 roku. Cytaty za wyd. MAW, Warszawa 1988.

Wypowiedzi postaci

edytuj
  • Zjazd do bani, to żadna robota.
    • Postać: Pawełek Chabrowicz
    • Opis: tworząc życiorys ojca.
    • Źródło: s. 25

Janeczka Chabrowicz

edytuj
  • (…) i w masówce mogą być błędnodruki.
    • Źródło: s. 12
  • Na stu tych, co dostają prawa jazdy, jeden umie prowadzić samochód.
  • Poszedł umyć ręce (…). Bardzo dobrze, niech się wytresuje. W Algierii trzeba myć ręce co chwila.
    • Źródło: s. 31
    • Zobacz też: higiena
  • Puść wodę na te talerze, bo nie wiadomo, czy nam nie każą pozmywać (…).
    • Źródło: s. 5

Cytaty z dialogów

edytuj
  • – Aha, jeszcze tu trzeba napisać, czy umie po francusku.
    – Zdaje się, że nie umie ani słowa. Umie po angielsku i po niemiecku.
    – Nie szkodzi. Nie możemy napisać, że nie umie, bo to też robi złe wrażenie. Nie napiszemy „perfekt w mowie i w piśmie”, bo to chyba przesada. Czekaj…
    – Znajomość francuskiego średnia – podsunęła Janeczka. – Średnia znaczy przeciętna, większość ludzi nie umie po francusku, więc ojciec mieści się w normie. Znaczy, jest średni.
    – Święta prawda. Znajomość francuskiego średnia. No, to mamy z głowy.
  • – Czy te osiem tysięcy pięćset to dużo, czy mało?
    – Właśnie w tym rzecz, że to jest bardzo dużo – powiedział pan Roman melancholijnie i westchnął. – Jak na nasze kontrakty, jest to suma wprost niespotykana. Najwyższe uposażenia, i to po paru latach pracy w Algierii, dochodzą do siedmiu i pół tysiąca. Osiem i pół to wręcz Kanada i Eldorado. Potworne.
    – Masz źle w głowie? – zdziwiła się pani Krystyna. – Martwisz się, że ci dają dużo pieniędzy?
    – A czy ty masz pojęcie, czego oni ode mnie żądają za te pieniądze?
    – Czego? Przecież chyba nie występów w operze?!
    – Nie wiem, czy bym nie wolał występować w operze, bo tego umieć nie mam żadnego obowiązku.
  • (…) jak leciałem po schodach, przypomniałem sobie, że na tym dyplomie jest data urodzenia, a ja powiedziałem, że są jego urodziny.
    – (…) wiedziałam, że się wygłupiłeś, i tylko patrzyłam, czy spojrzy. Powiedziałabym, że to wcale nie urodziny tylko imieniny, bo nasz ojciec ma na drugie imię Feliks i obchodzi imieniny na Feliksa.
    – Zwariowałaś? Przecież ojciec ma na drugie imię Paweł!
    – No to co? Ale szóstego jest Feliksa (…). Mógłby mieć na drugie Feliks, nie?
    • Źródło: s. 24
  • – Nie wierzę w jakiegoś, tajemniczego ktosia.
    – I niesłusznie! – skrytykował Pawełek. – Jakiś ktoś zawsze się gdzieś znajdzie.
    • Źródło: s. 36
  • – O rany, nie możesz zgadnąć? Nie dość, że masz Tiaret, Mahdię i coś na Sou, to jeszcze Wąwóz Małp! Nie wiesz, gdzie może być Wąwóz Małp? (…)
    – Wąwóz Małp może być wszędzie (…). Wolałabym już Wąwóz Słoni albo Wąwóz Tygrysów, albo Wąwóz Krokodyli…
    – Co ci za różnica, małpy czy krokodyle?
    – Nie ma takiego miejsca [w Afryce], gdzie by nie było małp. A krokodyle i tygrysy są tylko gdzieniegdzie. Łatwiej byłoby zgadnąć. Na razie widzę dwa sposoby.
    – No? Jakie?
    – Jeden, to kawałek po kawałku obejrzeć wszystkie mapy wszystkich krajów arabskich świata. A drugi, to sprawdzić w znaczkach dziadka, na czym są takie same robaczki…
  • – Tam jest francuski, jednego słowa nie znam po francusku!
    – Owszem, znasz. Pardon. I siurpryza. To pochodzi z francuskiego, la surprise…
    – Siurpryzę to mi właśnie moje dzieci zrobiły!
  • – Żeby szukać skarbu w Algierii, trzeba się tam dostać (…). Masz na to jakiś sposób? (…)
    – Mam – powiedział [Pawełek] uroczyście. – Otóż mam. No, prawie mam. Znaczy, możliwe, że mógłbym mieć.
    • Źródło: s. 19
  • Chaber, ich pies, był zwierzęciem najmądrzejszym na świecie. Przez całe dwa i pół roku swego życia, z czego półtora roku spędził przy boku swych państwa, zdążył tysiąckrotnie udowodnić, że nie istnieje na ziemi istota rozumniejsza od niego.
    • Źródło: s. 10
  • (…) Chaber, wybiegawszy się w ogródku, spał na dywaniku.
    Przecknął się nagle, postawił uszy i usiadł. Janeczka już wiedziała, że ktoś idzie i nie jest to nikt z domowników. Ktoś obcy. Za chwilę zabrzmiał brzęczyk u furtki. Janeczka najpierw spojrzała na psa, który wyraźnie informował, iż osoba za furtką zalicza się do istot nieszkodliwych (…).
    • Źródło: s. 29
  • Pani za biurkiem poczuła się zgoła wstrząśnięta. Pierwszy raz w swoim młodym życiu zetknęła się dziećmi, które z własnej inicjatywy postanowiły zrobić przyjemność swoim rodzicom. Dla tak niezwykłych dzieci gotowa była uczynić wszystko, szczególnie, iż prawdopodobieństwo posługiwania się przez nie fałszywym dyplomem było znikome.
    • Źródło: s. 23
  • Pawełek poderwał się i popędził po lupę. Jego siostra [Janeczka] była wprawdzie o rok młodsza od niego, ale jej przerażająco zimna krew i niezachwianie logiczny sposób myślenia sprawiały, że we wszystkich ważnych chwilach życiowych przejmowała kierownictwo. Pawełek za skarby świata nie przyznałby się do tego na głos, ale w głębi duszy podziwiał, szanował i wysoko cenił jej umysł. W ogóle nie była podobna do innych dziewczyn i korzyści, płynące z podporządkowania się jej poleceniom, ujawniły się już wielokrotnie.
    • Źródło: s. 14
  • (…) pracownicy instytucji zaś chciwie i zachłannie zagarniali bodaj małe cząstki dla siebie w celu wymiany ich na papier toaletowy. Makulatura okazała się nagle materiałem bezcennym i pilnie poszukiwanym.
  • Uszczęśliwiony Chaber z rozmachem oblizał jej całą twarz i miał zamiar powtórzyć ten dowód uczucia, kiedy (…) zabrzmiał brzęczyk u furtki. Poderwali się obydwoje, Chaber okazał wyraźnie rozradowanie i Janeczka już wiedziała, że idzie Pawełek.
    • Źródło: s. 30

Zobacz też

edytuj