Słowo o Jakubie Szeli
Słowo o Jakubie Szeli – trzyczęściowy poemat Brunona Jasieńskiego opublikowany w 1926 roku w Paryżu.
- A musiałażeś ty, Maryś,
Jakiś zadać czar mi,
że się niczym już, jak tobą
głód mój nie nakarmi.
A musiałaś ty mi zadać
jakiś zdradny napój,
że mię pali, choć go stamtąd
nożem powydrapuj.
A musiałażeś ty, Maryś,
we mnie wróść jak gałąś,
żem tak osłabł, jak byś ze mnie
krew wyssała całą-ś.
Ani wyrwę cię już stamtąd
choćbym trzewia rozciął
Udławiłem się ja tobą
jak zdradliwą ością.
Ani dom mi dom bez ciebie
ani wieś mi – nie wieś,
jeno mi się w oczy popatrz
i przez ramię przewieś
Omotała mię całego
jakaś dziwna chorość
że już czasem jak ta ziemia
chciałbym zbożem porość.
Że bym czasem w byle sadzie
chciał być ulem pszczelim,
żeby we mnie pszczoły grały
nie ten ból mój, Szelin.
Snadś dojrzało we mnie cosik,
aż z tej ciąży ścierpłem,
że jak snop się dzisiaj wale
pod twym słodkim sierpem.
Snadś ustało się to we mnie
jak najtęższy rosół.
Weśże Maryś, go pokosztuj,
jedną łzą go osól.
Oj, ustało coś się we mnie,
kutym starym łotrze,
coś od soku z malin gęstsze
i od miodu słodsze.
Zamuliła mnie jak kożuch
jakaś dziwna dobroć,
by się do niej twoim ustom
łatwiej było dobrać.
Weśże mi się nad nią nachyl,
ile zechcesz – upij,
a tę resztę choć rozpryskaj
dla swawoli głupiej.
Jeno wprzód mi tej słodyczy
miarką ust twych namierz
– żółty kłos mi serca wyrósł,
ty go głupia złamiesz.- Źródło: część I
- Tańcowała izba, sień
cztery noce, piąty dzień.
Strumień wódki rowem pociekł,
zatańcował w gnieśdzie bociek.
Tańcowali, poszli spać.
Wyszedł księżyc, nie mógł wstać.
Jak żydowska lśnił się maca,
wszystkie cienie poprzewracał.
Tłuk się niebem wszerz i wzdłuż,
nie mógł trafić ani rusz.
Po kościelnym dachu biegał
wpadł na wieżę, rozbił zegar.
Aż go w krzakach zgryśli psi
Było wrzasku w całej wsi.- Źródło: część I
- Latała, krzyczała
Siwa gęś nad wodą:
Nie zmawiajta się po karczmach
Idśta, chłopy do dom!
Trzepotał, klekotał
Kary kur na grzędzie:
Nie zmawiajta wy się, chłopy,
Nic z tego nie będzie!
A ty wódko – ciotko,
pokuśniczo czarcia,
nie namawiaj ty ich na złe
za tę miskę żarcia.
A wprzód ty się, wódko,
w pańskich kadziach zaśmerdś.
Jak ich znajdzie pan ekonom,
pozabija na śmierć- Źródło: część II
- Oj, ty, drogo, nieschodzona, daleka!
Oj, ty, drogo, nieschodzona niebliska!
Cztery wierzby i olszynka – kaleka,
i na plecach ciężka nieba walizka.
A przez czyjeż gnasz ty pola, przez czyjeż,
że cię dziedzic ich rózgami nie zasiekł?
A i wijesz ty się, drogo, i wijesz
jak litania robaczywych zdrowasiek.
Nad rzeczułką, cały w brzozach prócz wieży,
póki chłody brzozom liści nie potną,
klepie kościół kijankami pacierzy chłopską dole,
jak ta szmata wilgotną.
Ni wypłynąć jej, ni na dnie jej lec,
Sinym ustom nie zamilknąć od gliny
– Czworgiem ramion macha wiatrak – topielec
Ciężkie nieba odgarniając mydliny.
Oj, nie mówił do mnie, drogo twój smęt nic,
anim pytał się, czy ciężar mój uznasz.
Białym krzykiem umęczonych cierpiętnic
położyłaś ty się, drogo, pod wóz nasz.
Jeszcze ciężej kamieniami go nałóż,
niech mu koła własnym potem oleim!
Mdłymi łzami zieleniących się kałuż
patrzą bruzdy twoich ślepych kolein.
Już nam krzykiem nie wyśpiewać cię ustnym,
lepiej w ciszy twoim bólem frymarczmy.
Półpijanym, ślepym dziadem odpustnym
wolno wleczesz się od karczmy do karczmy.
Słońce, lśniące się to ryńskim, to szóstką,
toczy wiater, pędziwiatr, gonikąt
– Okłamałaś ty mię, drogo, oszustko!
Nie prowadzisz ty, zwodnico donikąd!- Źródło: część II
- To nie topól w niebo strzela,
to nie pohuk sowi
– Odpowiada Jakub Szela
Panu Jezusowi:
Dobrze snadś kto komu krzyw gdzie,
wiedzą pańskie posły,
kiedy słuchy o ich krzywdzie
już do nieba doszły.
A i wielki musi wiater
z tego w niebie pnie gnie,
kiej aż sam Pan Jezus światem
im na pomoc biegnie.
Nie biegałeś jak się naszych
krzywd przelała kwarta!
Widać garnca pańskiej kaszy
Chłopska krew nie warta.
Unieś suknie po kolana,
stąpaj pomalutku,
bo tu naszą krwią polana
każdziuteńka grudka.
Nie ceniłeś ty krwi chłopskiej
za złamanych szeląg!
– Czemużeś się, Panie Jezu,
tak o pańską przeląkł?- Źródło: część III
Zobacz też: