Piotr Skrzynecki

polski aktor, twórca "Piwnicy pod Baranami"

Piotr Skrzynecki (1930–1997)  – polski reżyser, scenograf, konferansjer i aktor, twórca kabaretu Piwnica pod Baranami.

  • [To było] gdzieś w 1959 roku. Prowadziliśmy już wtedy Kabaret [Piwnicę pod Baranami]. No i Andrzej Głowacz przyprowadził do nas Martę Gelhorn, drugą żonę Hemingwaya. To był – zdaje się  –  ten „Króliczek”, Komu bije dzwon. Ona przyjechała do Krakowa oficjalnie i na bardzo krótko, a potem włóczyła się z nami po kraju przez dziesięć dni. Miała mnóstwo pieniędzy, a my wcale. Gadaliśmy o różnych rzeczach. Powiedziała  –  o ile dobrze zrozumiałem tę rozmowę   –  że Hemingway dlatego ma taki czysty, prosty język, że zna tylko dwieście słów angielskich.
    • Opis: Marta Gellhorn faktycznie była trzecią żoną Hemingwaya.
    • Źródło: wywiad Krystyny Nastulanki, „Polityka”, 1980.
    • Zobacz też: Ernest Hemingway, Martha Gellhorn
Pomnik Piotra Skrzyneckiego
przed kawiarnią Vis-à-Vis,
Rynek Główny, Kraków
  • „Ów z wielkim wysiłkiem powiedział wielkie głupstwo” – pisał o kimś Montaigne. A ja chciałbym swoje głupstwa opowiadać bez wysiłku. I wtedy ktoś może zechce mnie wysłuchać. Druga myśl powiada, że świat trzeba oglądać przez jedno okno i wtedy coś z tego można zrozumieć. Piwnica, Kraków cały jest takim moim oknem.
  • To cud, kompletny cud… że stale przychodzą nowi wspaniali kompozytorzy, śpiewacy, scenografowie, aktorzy. I tak bez specjalnych pieniędzy, właściwie z niczego powstają nowe pomysł, programy. Oczywiście, że dziś jest to inna „Piwnica”. Ludzie się zmienili, czasy się zmieniły. Lepsza, gorsza? Ci, co przychodzili dwadzieścia lat temu, mówią, że wtedy to było fantastycznie. Ci, co przychodzili dziesięć lat temu, upierają się z kolei „no, wtedy to było”. Dla mnie najlepszy kabaret jest zawsze ten, który jest teraz. Bo lepszy wróbel w garści niż kanarek na gałęzi.
  • Wszyscy byliśmy trochę zanarchizowani, nieprzystosowani, bez własnego miejsca. Czegoś tam szukaliśmy. A więc buntowaliśmy się, ale przeciw nudzie. Inaczej niż STS i Bim-Bom. My nie lubimy polityki. I nie zajmujemy się tymi sprawami.

O Piotrze Skrzyneckim

edytuj
  • Choć barany buc, buc, buc,
    Piotr Skrzynecki ciągle wódz!
  • Gdy zmarł, przez cztery i pół roku pisałem do niego listy na łamach „Przekroju”, a Pan Piotr odpisywał mi z nieba. Chciałem zmniejszyć tęsknotę i w jakiś sposób utrzymać go przy życiu. Ciągle mi go brakuje, a moja pamięć o nim jest nadal żywa. Czasem zdarza mi się myśleć, jak Pan Piotr zachowałby się w danej sytuacji, co by mi powiedział.
  • Tylko Piotr Skrzynecki mógł zorganizować przed laty uroczysty wjazd księcia Józefa Poniatowskiego na krakowski Rynek i pozyskać do tej roli Daniela Olbrychskiego. Tylko szef Piwnicy mógł organizować tak uroczyste premiery, w których uczestniczyli najznakomitsi malarze, pisarze, aktorzy i potomkowie ocalałej w Krakowie arystokracji. Tylko on mógł być pomysłodawcą niezwykłych zabaw i bali kończących się w Lasku Wolskim kuligiem i ogniskiem, wokół którego tańczyli rozśpiewani Cyganie…
  • Przed kliniką przy ul. Skawińskiej w Krakowie, która przez ostatnie lata życia Piotra Skrzyneckiego była mu drugim domem (ochrzcił ją mianem "Hotel snów"), stanęła rzeźba poświęcona jego pamięci. Przedstawia akrobatów - kobietę i mężczyznę - balansujących wbrew sile ciężkości. Nawiązuje do czarodziejskiej sztuki Wielkiego Maga z Piwnicy pod Baranami, a także do sztuki lekarskiej, będącej balansowaniem na granicy życia i śmierci. Rodowód mają wspólny - magię.