Krzysztof Respondek

polski aktor, piosenkarz i artysta kabaretowy

Krzysztof Respondek (1969–2023) – polski aktor, artysta kabaretowy (kabaret Rak), prezenter telewizyjny i piosenkarz.

  • Dzień naszego ślubu był niewątpliwie jednym z najpiękniejszych dni w naszym życiu. I niech mówią, co chcą, ale wydaje mi się, że do dziś nie wymyślono nic lepszego dla związku dwojga ludzi niż małżeństwo. Ludzie, którzy się nie pobierają, są po prostu o ten jeden z najpiękniejszych dni w życiu i o to doświadczenie ubożsi.
Krzysztof Respondek (2007)
  • Kariera jest czymś ulotnym. Dzisiaj jest, jutro jej nie ma. Nie warto dla niej w tym momencie życia, w którym jestem, wywracać wszystkiego do góry nogami. Chciałbym do końca życia mieszkać w małym miasteczku, gdzie wszyscy się znają i ze sobą rozmawiają. A nie, jak w wielkim mieście, tylko się mijają. Gdy ktoś umiera w wielkim mieście, umiera anonimowo. W małym miasteczku ma to wymiar człowieczeństwa, żegnają go prawie wszyscy mieszkańcy.
  • Każdy ma taki wewnętrzny głos, który mu podpowiada. Jedni twierdzą, że to Anioł Stróż, inni że szatan, a ja wiem, że to głos mojej żony. Wiele jej zawdzięczam. Bez jej pomocy nie dałbym sobie rady, nawet tekstu uczy się ze mną. Tylko patrzeć, jak wskoczy na moje miejsce.
  • Kiedyś, jakieś 15 lat temu, miałem już wszystko poukładane: chciałem prowadzić hurtownię obuwia. Miałem cały biznesplan. Poszedłem do dyrektora teatru i poprosiłem o zwolnienie. Jego reakcja była natychmiastowa. Zaproponował mi rolę Che Guevary w musicalu Evita jako dubler Michała Bajora i Pawła Kukiza. Od tego wszystko się zaczęło…
  • Moim zdaniem czarne charaktery się wyróżniają. (…) Zauważa się role z jakiegoś powodu niezwykłe. Jeśli moi koledzy mówią, że nie chcą być popularni i znani, moim zdaniem kłamią, ponieważ w tym zawodzie aktorom znanym jest znacznie łatwiej znaleźć kolejne role.
  • Moja babcia i ciotki mówiły pięknie, melodyjnie po śląsku, ale takiego języka, już się prawie nie słyszy. A poza tym gwara stała się jakaś taka twarda, wulgarna, bulwarowa. Gdy mówi nią facet, to jeszcze naturalne, ale ładna dziewczyna, mówiąca takim szorstkim jak papier ścierny językiem, drażni.
  • Nie jestem megagwiazdą i z rozpoznawalnością na ulicy nie mam problemów. Może dlatego, że telewizja dodaje 6 kilogramów i 6 lat. – Jeżeli mnie ktoś rozpozna po nazwisku zazwyczaj mówi: „niech pan pozdrowi brata”.
  • Sam w siebie nie zawsze wierzę. Nie jestem człowiekiem, który powtarza: „Jestem najlepszy, świetny, uda mi się”. A potem załamka, bo coś jednak idzie nie tak. Założyłem sobie, że studiów nie skończę. Pamiętam, jak po obronie mój promotor powiedział: „Respondek, przez jedną chwilę nie wierzyłem, że napiszesz tę pracę”. Obroniłem się z wynikiem bardzo dobrym. Oprócz mnie tylko dwie osoby z całego roku dostały propozycję etatu w teatrze. Wybrałem chorzowski Teatr Rozrywki, bo był blisko domu. I tak właśnie idę przez życie, nikt we mnie nie wierzy, a ja coś osiągam. Zakładam porażkę i na przekór temu wiele mi się udaje. I tak już prawie czterdzieści lat.
  • Uważam, że nie da się wychowywać dzieci, gdy oboje rodzice robią kariery. Wiem, że uprawiając taki zawód jak mój, jest się nieobecnym, nie tylko wyjeżdżając. Człowiek jeszcze długo po zejściu z planu myśli nad rolą. Odczuwam jednak wielki spokój, wiedząc, że kiedy nie mogę poświęcić córkom wystarczająco dużo uwagi, żona świetnie wypełnia tę lukę. Moim zdaniem któreś z rodziców musi zrezygnować z kariery.
  • W teatrze pracowałem kilka lat i myślę, że kiedyś do niego powrócę. Ale teatr jest bardzo ulotny. Role w filmie zostają na wiele lat i może dlatego są większym przeżyciem.
  • Zawsze chciałem – ze względu na moją nijaką urodę z przewagą nieśmiałego mężczyzny – zagrać rolę mordercy i to marzenie się spełniło. Mam dwie córki i każdemu zięciowi, który poprosi o rękę dam najpierw do obejrzenia tę rolę i powiem: „dobrze się zastanów”.

Zobacz też: