Jacek Braciak

polski aktor

Jacek Braciak (ur. 1968) – polski aktor.

Jacek Braciak (2013)
  • Dobrze pamiętam maleńką rólkę gońca przynoszącego paczkę w Ostatniej misji Wojciecha Wójcika. Dał mi wskazówkę: „niech pan nie patrzy w kamerę”. Asystent coś mu szepnął do ucha i wtedy reżyser powiedział do mnie: „Aha, to pan jest aktorem!”. Ta historyjka obrazuje mój ówczesny udział w pozateatralnym show-biznesie.
  • Dzisiejsze stawki aktorskie powodują, że czujemy pewien dyskomfort. Nie mamy poczucia, żeby ktoś naszą pracę cenił. Oczywiście jeśli po ujęciu koledzy poklepią mnie z uznaniem po ramieniu, to jest to miłe, ale znacznie większą przyjemność sprawiłaby mi uczciwie skalkulowana gaża. Jestem tak cenny jak suma na którą się na mnie wydaje. Ja aktorstwa nie uważam za powołanie. To jest mój zawód i nie zamierzam uprawiać go za darmo. Aktorzy zgadzają się często występować za pół darmo, ponieważ propozycje, które otrzymują są bardzo ciekawe. Jeśli się odmówi, to można już nie mieć okazji, aby taką rolę zagrać.
  • Kiedyś powiedziałem o sobie szmata serialowa. Ci, którzy mają poczucie humoru, nie obruszyli się. W życiu coś robi się dla pieniędzy, a coś dla honoru domu.
  • Szkoła aktorska uczy techniki, która wymagana jest w teatrze. Jeśli ktoś chce występować w teatrze, to moim zdaniem szkoła teatralna jest niezbędna. Chodzi na przykład o odpowiednią emisję głosu. Natomiast jeśli chodzi o granie w filmie, to myślę, że szkoła aktorska nie jest potrzebna.
  • Teraz dużo gram, a nie jestem człowiekiem renesansu, który potrafi robić wiele rzeczy naraz. Strasznie mnie męczy moja praca. Potrafię zagrać jedną scenę w filmie i być po niej potwornie zmęczony. Wtedy najchętniej czytam gazetę, oglądam telewizję albo kładę się spać. Ale chyba wiem, z czego to wynika. Nie posiadłem technicznych umiejętności ilustrowania niektórych stanów psychicznych. Kiedy gram, muszę naprawdę je przeżyć. I to mnie męczy, bo to jest operacja na sobie. Nie obchodzi mnie, czy to zawodowe czy nie. Chodzi przecież o efekt, żeby widz nie miał poczucia, że jest oszukiwany.
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
  • Ja ci powiem, jaka jest różnica [pomiędzy filmem polskim a amerykańskim]. Mamy film wojenny, naprawdeśmy się namocowali, zebraliśmy te milion dwieście tysięcy euro, mamy czołgi z kartonu, trzech żołnierzy w mundurach, robimy film wojenny. W Polsce to wygląda tak, że siedzi dwóch gości w okopie i mówi (udaje, że zaciąga się papierosem i szlocha): „Dosyć mam tej wojny. Jak ona mnie upokarza. Noga mnie boli, bo szrapnel mnie tu wleciał. Masz moją fajkę, popal”. „No, ja już żony nie widziałem trzy lata, o Jezu”. A film amerykański jest taki: siedzi tych dwóch samych gości w okopie i mówią tak: „A pamiętasz, jak byliśmy na coca-coli tam w Kentucky?” „No, ha, ha, ha, ale były jajca!” Tylko że tam w tle zapierdala dwadzieścia helikopterów, napierdala napalm, wszyscy strzelają. I to jest groza wojny, a nie to, że my to będziemy mówić (ponownie udaje, że pali papierosa): „No, czuję się wyobcowany przez Niemców”.
    • Źródło: Kuba Wojewódzki, 18 listopada 2008
  • Jak powiedział wybitny reżyser Kazimierz Dejmek, „aktor jest od grania, a dupa od srania”. Nie pojmuję swojego zawodu jako posłannictwa. Jest to rzemiosło, które staram się wykonywać najlepiej jak potrafię.

Zobacz też: